1 Lipca minęły drugie
urodziny Nowej. Z tej okazji postanowiłam dodać jeszcze jedno opowiadanie –
bardziej optymistyczne, że tak powiem (a raczej napiszę). Wiem, że niektórym
epilog mógł nie przypaść do gustu… Ale tak planowałam zakończyć. Jednak nie
wykluczyłam możliwości, że Nora kiedyś wróci, odnowi kontakt ze swoimi
przyjaciółmi… Nie przepadam za happy endami, ale… niech wam będzie. :D Sprawa z
kradzieżą powoli się wyjaśnia – ale jesteśmy na dobrej drodze. I bardzo
przepraszam, że nie opowiedziałam na komentarze pod epilogiem – zaraz się za to
zabieram. Jakoś nie mogłam się zebrać, żeby się z wami pożegnać (a jeśli ktoś
jeszcze się nie pożegnał, zapraszam do zostawiania komentarza pod tym postem).
–
Naprawdę nie mam pojęcia, jakim cudem udało ci się mnie namówić – mruknęła, gdy
jej szwagierka ciągnęła ją przez ulice Londynu.
–
To proste. Kastiel jest na konferencji. A ktoś musiał ze mną pójść i
przypilnować, bym nie wydała za dużo pieniędzy – odpowiedziała swoim typowym
radosnym szczebiotem Catherine.
Patrząc
na Cat, wciąż mogła sobie przypomnieć sześcioletnią dziewczynkę, którą była,
gdy się poznały, chociaż przecież minęło już dziesięć lat… W jej błękitnych
oczach nadal igrały radosne iskierki, na ustach widniał szeroki uśmiech, a
czarne włosy splecione zostały w grubego warkocza. I pomyśleć, że tak niewiele
brakowała, a tę obecnie wieczną optymistkę, mógłby spotkać okrutny los, zadany
przez własnego ojca i przybraną matkę…
Otrząsnęła
się z myśli, zdając sobie sprawę, że właśnie wchodzą do Dziurawego Kotła, który
nie był już tak straszną ruderą jak kiedyś. Nadal nie przepadała za wizytami na
ulicy Pokątnej. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają…
Cat
miała zacząć szósty rok w Hogwarcie. Na szczęście nie posiadała talentu do
przyciągania nieszczęść Eleonory, więc pięć lat nauki minęły jej w dość
spokojny sposób. I potrzebowała nowej różdżki – choć nie były rodzonymi
siostrami, jednak Catherine odziedziczyła talent Nory do niszczenia różdżek. Młody
Ollivander je zamorduje…
–
Ciocia Rose i wujek Scorpius obiecali, że się później z nami spotkają –
poinformowała ją Cat, czekając, aż Nora otworzy przejście na ulicę Pokątną.
–
Nadal nie wiem, dlaczego nazywasz ich ciocią
i wujkiem. Przecież do mnie
mówisz po imieniu. – Zmrużyła powieki, gdy jej oczom ukazała się jasna ulica.
Westchnęła, niechętnie kierując się w stronę sklepów.
Szesnastolatka
wzruszyła ramionami.
–
Sama nie wiem. Kwestia przyzwyczajenia? Albo dlatego, że Astoria i Draco to
babcia i dziadek? Ojeju, jakie śliczne! – I podbiegła do pierwszej witryny,
gdzie zaczęła podziwiać nowe modele szat.
Nora
pokręciła tylko głową z rozbawieniem. Typowa Cat. Promyk szczęścia,
podekscytowania i entuzjazmu. Naprawdę ją podziwiała.
Trochę
obawiała się, że spotka kogoś ze starych znajomych. Ryzyko było spore. Kontakt
odnowiła tylko ze Scorpiusem i Rose – którzy należeli przecież do jej rodziny.
Została nawet matką chrzestną ich pierwszego dziecka. Trzeba było przyznać, że życie
nie przygotowało Draco Malfoya na synową z rodziny Weasleyów, a zwłaszcza na
rudowłosą wnuczkę. Ale szybko je zaakceptował i, pomimo swoich narzekań i
zaprzeczeń, pokochał. Zresztą, niemożliwym było pozostać obojętnym na urok słodkiej
Carolyn.
Sama
miała niedługo zostać matką. Bardzo się tego obawiała, ale… Kastiel chciał mieć
dzieci. Nora czuła, że nie nadaje się na mamę, ale może to tylko bezpodstawne
obawy? Przez wiele lat miała tylko ojca – dopiero po latach poznała Astorię.
Jeszcze nie powiedziała Kastielowi, że jest w ciąży. Raz już poroniła i nie
chciała mówić mu za wcześnie, jeśli sytuacja miałaby się powtórzyć… Ale minęły
już trzy miesiące, ciąża, według mugolskiej lekarki, rozwijała się bez żadnych
komplikacji. Na razie tylko Cat wiedziała i – o dziwo, przy swoim gadulstwie –
się nie wygadała.
Po
udanych zakupach – długich i dość męczących – Catherine zarządziła, że
zasłużyły sobie na porządny deser lodowy. Nora nie zamierzała się z tym
spierać. Był upalny dzień, ludzi mnóstwo – typowa ulica Pokątna w ostatnich dniach
wakacji.
Czy
to myślenie o dawnych znajomych, czy po prostu przypadek, a może przeznaczenie,
że – gdy Cat poszła złożyć zamówienia – przy jej stoliku zatrzymała się bardzo
znajoma postać…
–
Nora?
Dobrze
znała ten głos.
–
James – powiedziała, patrząc na mężczyznę, na którego ustach pojawił się zadziorny
uśmiech. No tak. Był przecież Jamesem Syriuszem Potterem. Znanym graczem Quidditcha.
Jako
dwudziestosześciolatek wyglądał jeszcze bardziej przystojnie niż za lat
młodzieńczych. Ale Norę od dawna już nie ruszały jego oczy o barwie czekolady, brązowe
włosy, wysportowana sylwetka. Chociaż dorobił się teraz niezłego, całkiem
seksownego, zarostu. Spokojnie zlustrowała go wzrokiem, gdy ten robił to samo.
Czy
się zmieniła?
Wciąż
była drobna, niska, choć ścięła swoje długie włosy do ramion – nigdy ich nie
pofarbowała, więc dalej miały odcień bardzo jasnego, platynowego blondu. Nie
przytyła – oprócz powiększającego się brzucha, ukrytego pod luźną bluzką – nie opaliła
się, nie nabyła wielu zmarszczek. Wyglądała na starszą, poważniejszą? To na
pewno. Życie mocno ją doświadczyło. Ale teraz była szczęśliwa. Dawała koncerty.
Miała rodzinę.
–
Co słychać? Nie widzieliśmy się kopę lat. – James oparł się o barierkę,
ogradzającą lodziarnię.
Nora
zdała sobie sprawę, że siedziała przy tym samym stoliku, gdzie kiedyś, te
dziesięć lat temu, po raz pierwszy zobaczyła ekipę Potter&Weasley; kiedy
zadurzyła się w Jamesie. I pomyśleć… Jak ten los dziwnie się układał…
Wzruszyła
ramionami, uśmiechając się delikatnie.
–
No nic. Gram, wzięłam ślub z Kastielem – Uniosła rękę, by pokazać mu obrączkę –
i od lat razem opiekujemy się siostrą Kastiela, Catheriną… – Zerknęła w
kierunku, w którym zniknęła Cat, by spostrzec, że jej szwagierka już dawno
złożyła zamówienie. – …która teraz flirtuje z jakiś chłopakiem. – Westchnęła
tylko. Typowa Cat.
James skinął głową.
–
Pamiętam ją. – Mężczyzna na chwilę się zamyślił, by po chwili się otrząsnąć. –
Śledziliśmy twoje poczynania muzyczne, wiesz? Lily stworzyła nawet cały album
poświęcony twoim osiągnięciom.
–
Naprawdę? – Poczuła dziwne pieczenie w gardle.
–
No jasne. Wiesz, że jesteś zawsze u nas mile widziana, prawda? Wszyscy za tobą
tęsknią. Nawet ja. Nawet Lucy, a wiesz, że to już coś!
Musiała
odpowiedzieć na uśmiech Jamesa. Zmienił się. To dobrze.
–
A u ciebie? Jak sobie radzisz? – spytała, czując się odrobinę bardziej komfortowo
w jego towarzystwie. To tak, jakby znów spotkała Jamesa. Po raz pierwszy.
–
Ja także gram, chociaż nie na fortepianie, tylko w Quidditch. Mam fanki. –
Potter wyszczerzył się, a ona wywróciła tylko oczami. – A tak to jest bardzo
dobrze. Zacząłem spotykać się z jedną mugolką. Przyjaźniła się z Roxie i
Julesem i pracowała w Instytucie. Wiesz, w tym, który powstał w dawnej
siedzibie Łowców. I jestem z nią szczęśliwy.
–
To dobrze, James – powiedziała łagodnie, uśmiechając się do niego.
Przez
chwilę trwała cisza. Potter nagle się wyprostował, jakby sobie coś przypomniał.
–
Aha! Miałem ci coś przekazać. Dostaliśmy dokładne instrukcje, co ci powiedzieć,
gdyby ktokolwiek z nas ciebie spotkał. – Wyjął z kieszeni portfel, a z niego kartkę,
którą zamaszystym ruchem wyprostował. – Ekhem. To po pierwsze: mam ciebie
wyściskać, wycałować, uderzyć i udusić. Nie wiem, w jakiej kolejności, ale to
sobie na razie odpuścimy. Dalej… Tamara kazała przekazać, że za miesiąc ma
termin i do tego czasu masz się pojawić, bo jej dzieciak musi mieć matkę
chrzestną. A i chce ciebie zabić. Ale to norma.
–
Tamara jest w ciąży? – spytała, odrobinę zdziwiona. – Jak Albus to zrobił? –
Zarumieniła się i poprawiła, gdy James wybuchnął śmiechem. – To znaczy, jak ją
namówił? Ona nienawidzi dzieci. Nie chciała być matką.
–
Ale kocha Ala i robi dla niego dosłownie wszystko. Myślałem, że to ona będzie
rządziła w związku, ale Albus owinął ją sobie wokół palca. Chociaż nie. Oni
raczej zawsze ze sobą współpracują. A Tamara podczas ciąży… – James pokręcił głową,
w jego oczach rozbawienie igrało z przerażeniem. – Nie chciałabyś tego zobaczyć.
Ale wracając: Roxie i Jules biorą ślub i ciebie zapraszają, Joss zaproponowała,
że może ci nawet oddać wszystkie swoje płyty Disco Polo i kabanosy. – Zerknął
na nią z powagą. – To wielkie poświęcenie z jej strony.
–
A co u niej? I u Freda? Lucy? – spytała wbrew siebie, choć przecież miała się
nie wtrącać.
–
Zwariowana para. Teraz chyba są w Peru. W sensie Fred i Joss. Dużo podróżują. A
Lucy, jak to Lucy… gdzieś się kręci, pracuje jako modelka. Ostatnio zaczęła
spotykać się z pewnym mugolem. Podobno to jej miłość aż z młodzieńczych lat.
Ale nie znam szczegółów. I zanim zdążyć się spytać: Albert i Domi pobrali się
praktycznie najszybciej i teraz mają dwójkę dzieciaków, Nott pracuje jako
Auror, a jego żonka otworzyła salon piękności. Lily tańczy już od kilku lat i
naprawdę jest w tym dobra. Roxie wariuje z rudymi bliźniakami. To ciekawe. Nie
są nawet mulatami. Gdyby Roxie ich nie urodziła, to zastanawiałbym się, czy
jest ich matką. Są podobne do Julesa i rude, jak cała nasza rodzina. A w
dodatku to chłopcy. Już robimy zakłady, że będą tacy sami jak Fred i George.
Elena jest uzdrowicielką i chyba umawia się z Lorcanem Scamanderem. Może
kojarzysz? Syn Luny. Rok starszy od nas. Także jest medykiem. Poznali się w
szpitalu. Cristian mieszka w Rumunii. Spiknął się z tą taką Isabellą? Chyba tak
się nazywała. Utrzymujemy z nimi kontakt. Spoko ludzie.
–
A co z…? – zaczęła, ale James jej przerwał.
–
Hej! Chcesz wiedzieć więcej? To po prostu nas odwiedź – zaproponował bardzo
łagodnie.
–
Nie mogę – mruknęła, patrząc na roześmianą Cat.
–
Jasne, że możesz – żachnął się. – Pamiętaj. Zawsze możesz wrócić.
I
odszedł, pozostawiając Norę z mętlikiem w głowie.
–
Czy to był James Potter? Wow, ale ciacho – powiedziała Catherine, stawiając na
stoliku desery.
Typowa
Cat…
~~*~~*~~*~~
Nie
mogła uwierzyć, że to robiła. Ale zastukała już w drzwi. Nie było odwrotu.
Drzwi
powoli się otworzyły, wypuszczając na dwór wszystkie zapachy, które wiązały się
z domem – obiadu, przypraw, kominka...
–
Ja… – zaczęła na widok osoby, która jej otworzyła. Po chwili była już w jego ramionach.
– Przepraszam, Al.
Zapraszam
na mojego nowego bloga! :D
Kilka
ciekawostek:
·
Wszystkich bohaterów – tych najważniejszych
i tych, o których była tylko wzmianka, pojawili się raz – było ponad 80! (tak
dokładnie to 82, mam ich wszystkie imiona i nazwiska, krótkie opisy w spisie)
·
Postać Joss, Panny Katastrofy – jak niektórzy
wiedzą – została stworzona przez moją blogową, bliską przyjaciółkę, Mikę Foggy.
I taka ciekawostka o Joss: posiadała nietoperza Majlo (dostarcza i przesyła
pocztę – jak sowy).
·
Całość – bez dodatków – cała Nowa zawiera
około 161 tysięcy słów… Że ja to wszystko napisałam XD
·
Boginem Nory były tłumy, Roxie klaun,
Tamary jej ciotka, a Joss Slenderman. A Jamesa kibelek XDXDXD
·
Tutaj jest kilka wyrażeń, rzeczy, które
pojawiły się w opowiadaniu i które sobie zapisałam, by o nich pamiętać: ,,Gorzej
niż ropucha w czasie okresu”, ,,Towarzyski jaskiniowiec, nowy towar”, ,,O smoku
mowa”, ,,Naburmuszony goblin na sedesie”, ,,Traszka ukradła ci język?”, ,,Owsianka
Stefan”, ,,Sorbety cytrynowe”, ,,Panie
Harry… Panie Harry… Z martwych wstań! Z martwych wstań! Wszyscy Śmierciożercy
cię biją! Wszyscy Śmierciożercy cię biją! Vol, de, mort! Vol, de, mort!”, ,,
Na stopy hipogryfa!”, ,,Na gacie Merlina!”.
·
Przez dłuższy czas nie miałam imienia dla
Kastiela, więc w moich planach, notatkach nazywałam go ukochanym Nory XD Nawet jak przyjaciółkom lub siostrze mówiłam o
ukochanym Nory, od razu wiedziały, o kogo chodzi :D
·
Chciałam napisać taką epicką scenę z
Roxie, która odrzuciłaby pelerynę w tył, gdy miała zmierzyć się z wrogami XD
Długo ją miałam w głowie, ale była chyba zbyt epicka XDXDXD
·
I pewnie nikt już tego nie pamięta, ale
LOCH to skrót od Ligi Ochrony Czarodziei Honorowych :D
To
już koniec, koniec – tym razem na serio. Chyba że znowu sentyment mnie dopadnie…
Kocham
Wam, Potterowi Ludkowie!
Wspaniale mi się to czytało, nawet ciutkę lepiej niż epilog, bo on na mój gust był zbyt smutny, nawet jak dla mnie, a ja gustuję przede wszystkim w smutnych rzeczach.
OdpowiedzUsuńNiech Cię sentymenty napadają częściej!
Bardzo dziękuję :D
UsuńKiedy pisałam epilog, sama miałam dość kiepski nastrój i to był gorszy dla mnie czas... Dopiero jak stanęłam bardziej na nogach, zapragnęłam napisać coś bardziej pozytywnego :)
Pozdrawiam!
O jaka miła niespodzianka, nie spodziewałam się czegoś tutaj. Całkiem fajne opowiadanie, a Cat zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, mega pozytywna osóbka. I fajnie wiedzieć, że się wszystkim dobrze układa. Ale Tamarą w ciąży to mnie zadziwiłaś xD Kto by pomyślał... Nie ja :P
OdpowiedzUsuńMiło było choć na chwilę do nich wszystkich powrócić
Pozdrawiam :)
Czemu wcale mnie nie dziwi, że wciąż tutaj jesteś, moja droga? :D
UsuńJa też nie XD
Prawda? :)
Pozdrawiam!
Jaka miła niespodzianka, ooo, aż się wzruszyłam :) Cieszę się, że Norze i wszystkim się ułożyło, a ta Tamara w ciąży, no tu mnie zdziwiłaś :D Pozytywnie, oczywiście. Na twojego nowego bloga już tak wpadam i wpadam, ale albo to czasu nie było, albo ochoty na czytanie, ale skoro teraz wakacje to muszę się w końcu za to zabrać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mary, która cieszy się, że ponownie spotkała starych i ukochanych bohaterów
To teraz mi miło to czytać :D
UsuńHahaha chyba każdego, włączając w to samą Tamarę ;)
To czekam tam na ciebie :*
Pozdrawiam!
No nareszcie! Nigdy nie przyjęłam do wiadomości epilogu. Cały czas miałam nadzieję, że poprawisz, przyznasz się do błędu i napiszesz nowy! I tak się stało!
OdpowiedzUsuńNora będzie idealną matką. Powiedz to jej.
A Tamarze powiedz, że ona będzie nieco przerażającą matką. No i... Nie wyobrażam sobie Tamary jako matki.
I wiesz co? Mogłabyś napisać kontynuację tej części. Takie spotkanie po latach wszystkich z Norą.
Czekam na to!
Maquarella
Ej, ej, ej! Nie wymazuje, usuwam poprzedniego epilogu! Taki miał właśnie być - i to żaden błąd, moja droga :P Każdemu podoba się i oczekuje czego innego.
UsuńHahaha powiem ;)
Chyba nigdy więcej niczego nie napiszę o Norze i ich przyjaciołach. To już skończony etap w moim życiu. Ale dobrze im się powodzi. I już zawsze tak będzie ;)
Pozdrawiam!
Dobra czytam, czytam i się szczerzę do ekranu z nadzieją, że oprócz Jamesa z jeszcze kimś opiszesz spotkanie, aż tu nagle... bum! i koniec! I moja pierwsza myśl "Ona sobie chyba kpi!"
OdpowiedzUsuńOtworzyłaś poprzez ten fragment opowiadania, jakieś takie drzwiczki w moim serduszku i zaczęło jakoś szybciej bić! Z takim szczęściem to czytałam i tak strasznie żałuje, że to takie krótkie ;(
Nie dodałam komentarza po pierwszym epilogu, bo mi się usunął i normalnie szlag mnie trafił, bo bardzo dużo napisałam tam, ale niestety już nie pamietam co tam było XD
Mam nadzieję, że bedziemy mieli szansę jeszcze coś przeczytać na tym blogu, o historii Nory, może i dowiedzieć sie czegoś więcej o reszcie bohaterów. <3
"Kiedy przeczytam nową książkę, to tak jakbym znalazł nowego przyjaciela, a gdy przeczytam książkę, którą już czytałem - to tak jakbym spotkał się ze straym przyjacielem."
Ten cytat bardzo mi się kojarzy z Twoim blogiem i tym opowiadaniem. *.*
Gabriela
Emmm... Hm... Spójrzmy na pozytywy? W końcu coś dodatkowego napisałam, choć nie miałam? :D I spotkała się z Alem! Choć przez sekundkę, ale jednak :P
UsuńWybacz ;( Ale nie mogę ciągnąć tego opowiadania w nieskończoność - choć czasami mnie korci, by to zrobić. Wiele opowieści czeka, bym je napisała. Historii w moim sercu i głowie, bym w końcu przelała je na strony.
Dobrze, że teraz piszesz ;)
Hm... Niestety nie planuje niczego więcej pisać...
Ooooo.... Nie dziwię się czemu <3 Dziękuję za ten cytat. I za to, że byłaś, kochana :*
Pozdrawiam, Imienniczko!
Ranyyyyy <3 Nie mam obecnie czasu na długie komentarze, ale takie zakończenie jest idealne! *O* Po prostu cudo <3
OdpowiedzUsuńKocham, ściskam, całuję i ananas! ;*
Kocham cię jeszcze mocniej, tęsknię za tobą i życzę, byś miała jeszcze więcej wolnego czasu <3
UsuńJejku, aż mi się ciepło na sercu zrobiło (tak się w ogóle mówi??XDXD), kiedy zobaczyłam, że jest tutaj coś nowego! Szczerze? Dużo osób narzeka na epilog, a jak dla mnie to był on świetny i miał swój własny klimat;) Muszę Ci się przyznać, że łezka mi się w oku zakręciła podczas czytania♥ Tamara w ciąży? Genialne! Hah, chciałabym zobaczyć ją w roli matki. Dodatkowo widzę, że mimo upływu czasu ani trochę się nie zmieniła! Ale Roxanne Weasley mamą? Na to bym nigdy nie wpadła. Jakoś nigdy nie widziałam jej w tej roli, a tu proszę:D
OdpowiedzUsuńWiesz, Gabsone? Czuję jakby malutka część mnie, którą straciłam, po zakończeniu tego bloga, zdążyła zostać zastąpiona czymś innym, a teraz ponownie utracona. Chyba wiesz, co mam na myśli XD
Pozdrawiam i życzę weny, weny, weny i jeszcze może troszkę weny w pisaniu nowego bloga, na którego od dawna swoją drogą nie zajrzałam i muszę lecieć nadrabiać zaległości. Uściski i całuski!:DDD
Jasne, że tak i to naprawdę kochanie brzmi :D
UsuńO, dziękuję :* W końcu ktoś go docenił XD
Ja się tak szczerzyłam sama do siebie, że sobie nawet nie wyobrażasz, jak wielkiego banana miałam na twarzy :D
Wiem. Przepraszam, ale zarazem nie przepraszam za to <3
Dziękuję, dziękuję, dziękuję :*
Trzymaj się! Całuję bardzo mocno! :D
Skomentowałam na Wattpadzie! Jak zgadniesz które jest mój( mam tam inny nick) to szacun. Napisałam i tam napisze i tu...xD świetne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gwen
Gwen! Nie możesz tak robić! :O Przyznaj się, kim jesteś naprawdę? XDXDXD
UsuńDzięki :*
Pozdrawiam!
Śliczne. I trochę bardziej happy endowe, więc się naprawdę cieszę :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jeszcze kiedyś dopadnie Cię sentyment.
Sciskam,
Mrs. Unicorn
Dziękuję, kochana :*
UsuńMoże kiedyś... :)
Pozdrawiam, buziaki!
Mnie się wydaje, że tyle lat to naprawdę sporo, i czuję, że tak własnie moglo się to skonczyć xD Bardzo cieszę się, że nasza Nora została przekonana przez Jamesa, że warto odwiedzić starych znajomych. przy okazji przedstawiłaś pokrótce losy bohaterów, które ogólnie bardzo mi się podobają. Nora nadal ejst jeszcze dość nieśmiała, własciwie: nieświadoma własnej wartości. Życzę jej,żeby została matką xD Myślę, że dobrze by sobie poradziła
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na nowość na niezaleznosc-hp.blogspot.com :)
Bardzo dziękuję za opinię ;) Nora naprawdę nadawałaby się na matkę.
UsuńPozdrawiam i postaram się niedługo wpaść :D
Kochany Gabsoniasty frędzelku!
OdpowiedzUsuńI taki epilog jest git!
Kocham cię za twoje zrozumienie do swoich fanów (�� ).
Jesteś super i nic tego nie zmieni.
Pa
Meg
Ps.: Super, że Nora będzie miała dzieciaka. W tych okolicznościach cofam mojego kopa w tyłek.
Kochany Gabsonku!
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za wszelkie literówki, ale piszę na tablecie, na ktorym kompletnie nie potrafię pisac.
To takie zakonczenie bardziej optymistyczne widzę! Powiem ci, że po tamtym epilogi i tak sobie myślałam, że Nora kiedys sie do swoich przyjaciol odezwie. Bo przeciez tyle ze sb przezyli...
Rozwwlila mnie akcja z tymi instrukcjami... po prostu boska!
I ostatni akapit... takie to piekne! Ale ja pomprostu wiedziałam, że to musi sie tak skonczyc.
Powiem ci, ze czytalam komentarze wyzej i bardzo dziwie sie ze inni sid dziwia (tak to zdanie nie ma sensu) ze tamara bedzie matka (albo jest juz nie pamietam, dawno to czytalam i oczywiscie komentuje tak pozno). Jak tak przypomne sb jak ona sie opiekowala Norą, to mysle ze ona sb swietnie w roli matki poradzi!
Dobrze... drugie zakonczenie jest rownie cudoene jak pierwsze. bede juz konczyc, wpadne jeszcze skomentowac czas trzeci! Wiec sie mnie spodziewaj!
Pozdrowionka,
Bianka!
zapraszam tez do siebie na nowe rozdzialy!
Po prostu WOW. Trafiłam na tego bloga dosłownie o pół roku za późno :(( Muszę Ci powiedzieć, że właśnie skończyłam czytać to cudeńko i jestem pod wrażeniem. Moje zdecydowanie ulubione postacie to Tamara i cudowny, idealny, najukochańszy Chris XD Żałuję, że komentuję dopiero teraz, ale ważne że w ogóle, prawda? ;D
OdpowiedzUsuńNie zdziw się, jeśli niedługo zauważysz mnie na Twoim drugim blogu! Ha ha
Jestem zakochana w Twoich niesamowitych umiejętnościach pisarskich, DOSŁOWNIE. Takiej łatwej i płynnej, jeśli można to tak nazwać, ręki do pisania jeszcze nie widziałam! <3!
Pozdrawiam bardzo, bardzo mocno Magic Creature (Avis) z bloga http://losyvictoire.blogspot.com/ ;)
PS Shippuję Fross nad życie! Kabanosy górą! XD
Tu piszę ja (karolinnaaas z wattpada!) może mnie kojarzysz, może nie, ale chce ci powiedzieć/napisać x22828737373, że jesteś po prostu genialna. Twoje książki (których jestem fanką!) mają w sobie coś co przyciąga i nie można się od nich oderwać. Mam nadzieję, że znowu dopadnie cię sentyment do Nowej i wrócisz na bloga z kolejnym dodatkiem i możliwe, z kontynuacją? ;) Z całą moją sympatią i życzeniami weny – Karolina 😇
OdpowiedzUsuńJedna z najlepszych historii ff. Taka z przemyślaną fabułą i wspaniale wykreowanymi bogaterami:) po przeczytaniu całości ma się takie wrażenie smutku bo już nigdy nie przeczyta się tego po raz pierwszy. (wiadomo o co chodzi) ;) miałam tak po przeczytaniu wszystkich części Harrego Pottera. Wspaniałe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że skomentowałaś ❤ Zrobiłaś mi miłą niespodziankę!
UsuńDziękuję za te słowa. Fabuła ma wiele luk, ale niesamowite jest to, że minęło tak dużo czasu, a ludziom wciąż się podoba :)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
*bohaterami :)
OdpowiedzUsuń