*przy pisaniu słuchałam:
Możecie sobie puścić, jeśli chcecie. Ja do niczego nie zmuszam XD
W ramionach wroga
– Uuuuh! Jamesie Syriuszu Potter – jesteś takim idiotą!
Nora miała już dość. James doprowadził ją na skraj
wytrzymałości.
Stali naprzeciwko siebie. Chłopak zacisnął dłonie w
pięści, unosząc je, gdy kolejny krzyk wyrwał się z jego ust, brązowe włosy
sterczały mu na wszystkie strony, policzki zaczerwieniły się, a dziurki w nosie
niebezpiecznie drgały. Był wściekły. Ale ona nie pozostawała mu dłużna, każdym
słowem zdzierając sobie gardło; skóra na twarzy paliła ją i wiedziała, że
zapewne wygląda teraz jak burak, ale zbytnio ją to nie obchodziło. Interesował
ją list w jej torbie, Potter-kretyn i może jeszcze Wiesław, który nieporadnie
czepiał się pazurkami jej ramienia, robiąc przy tym małe dziurki w jej szacie.
Znajdowali się na dziedzińcu, pod wielkim dębem, w cieni, gdzie mogli być
widoczni dla innych i zapewne także słyszalni, ale nikt o zdrowych zmysłach nie
miał zamiaru się do nich zbliżyć.
O co się kłócili?
Niby o błahostkę – zwykły list. Ale doświadczenia życiowe
Nory były doskonałym przykładem na to, że listy potrafią wszystko skomplikować.
W tym przypadku także.
– Czy nie wydaje ci się to dziwne, że do ciebie napisał?
– James ściszył odrobinę głos, choć nadal był wściekły. Teraz próbował zagrać
tego rozsądnego, który za wszelką cenę próbuje przekonać ją do swojego, jakże
słusznego, zdania. – Nie rozumiesz, co on robi? Wciąż cię wykorzystuje. Tylko
ciebie zawodzi, a potem myśli, że jednym listem, jedną rozmową wszystko
naprawi. A wiesz, co będzie potem? Znów schrzani ci życie, zostawi w gównie i
złamie ci serce. Skurwisyn, a nie ojciec.
– Jak śmiesz…? – Nora zachłysnęła się powietrzem, patrząc
na niego z niedowierzeniem. Płomień wściekłości znów w niej zapłonął. – Nawet
nie wiesz, co do mnie napisał!
– Bo może nie chcesz mi powiedzieć!? I ja wiem dlaczego.
Bo mam rację! – James wykrzyczał to zdanie, unosząc ręce do góry i nachylając
się nad nią. – Zazwyczaj mam rację! A tobie tak trudno to zaakceptować, co?
Myślisz, że żyjesz w jakiejś bajce, dziewczyno? Że Blaise na końcu okaże się
dobrą postacią, która ciebie przeprosi i że będziecie żyli ze sobą szczęśliwie
tak, jak sobie to wymarzyłaś? A może że wrócicie do czasów sprzed Hogwartu, gdy
było wam razem tak wspaniale, ale – jego głos stawał się coraz cichszy;
wpatrując się w jego oczy, nawet nie zauważyła, że chwycił ją mocno za
nadgarstek; jego twarz znajdowała się coraz bliżej jej własnej – czekaj! Czy to
nie on porwał cię, rzucił na ciebie klątwę, przez którą nie mogłaś być sobą,
zafundował ci blizny, które do końca życia będziesz musiała ukrywać, kłamał,
oszukiwał cię? I ty mu wciąż ufasz? Jak bardzo naiwnym i nienormalnym trzeba
być-
Nie skończył zdania. Rozległ się głośny plask, gdy
wymierzyła mu policzek. Chłopak z wrażenia puścił jej nadgarstek; na jego
twarzy widniał czerwony ślad.
Nic nie mówiąc, odwróciła się na pięcie i odeszła spod
dębu. Nie miała zamiaru oglądać się za siebie. Wzięła drążący oddech, poprawiła
pasek od torby na ramieniu i oddaliła się. Usłyszała jeszcze, że James ją woła,
ale na szczęście za nią nie poszedł. Wiesiu – ten paskudny kameleon –
szturchnął ją nosem w policzek. Machinalnie pogłaskała go po główce, starając
się jeszcze nie myśleć. Jeszcze nie czuć. Jeszcze się nad tym nie zastanawiać.
Weszła do zamku, pokonała sporą ilość schodów, by znaleźć
się w jednej z tajemnych skrytek, która mieściła się za gobelinem na czwartym
piętrze i w której było wystarczająco miejsca, by w niej wygodnie usiąść,
opierając się plecami o kamienną ścianę, a ramieniem o okno. I tak spóźniła się
na zaklęcia – swoją pierwszą lekcję – więc równie dobrze mogła zrobić sobie
małe wagary na tę jedną godzinę. Potrzebowała spokoju, a niedawno znaleziona
przez Albusa skrytka idealnie się do tego nadawała.
On
nic nie rozumie, pomyślała, wyjmując
dość grubą kopertę i kładąc ją na kolanach. Przejechała palcem po napisanym jej
ojca charakterem pisma Blaise Zabini. Żałowała,
że James w ogóle był przy niej, gdy dostała ten list. Ale sowia poczta zawsze
zjawiała się na śniadaniu, a chłopak ostatnimi czasy rzadko opuszczał jej bok.
Od razu zauważył, że to od niego… i się wściekł. Mogła – a raczej próbowała –
zrozumieć, że on się tak zachowuje, bo naprawdę się o nią troszczy. Ale wybrał
sobie dość dziwny sposób, by to okazać.
Nienawidziła się z nim kłócić, ale nie potrafiła inaczej.
I nawet nie chciała już się starać i coś zmieniać, by było lepiej. A otaczali
ją ludzie, z którymi nigdy nie potrafiłaby się pokłócić – ze swoją mamą, z
Albusem, z Rose, z Tamarą – nie tak naprawdę. Nie mogłaby powiedzieć im czegoś,
co by ich zraniło. Bo to także zabolałoby ją. I to chyba tak powinno wyglądać,
prawda? Gdy ludziom zależy na sobie nawzajem. A z Jamesem…? Naprawdę miała
nadzieję, że im wyjdzie. On był dobrym chłopakiem. Może trochę zbyt
impulsywnym, aż nadto troskliwym i zapatrzonym w siebie, ale wielokrotnie
udowadniał, że potrafi być prawdziwym przyjacielem, uroczym, kochanym i, choć
to przecież nie jest najważniejsze, przystojnym… Ech. Co ona sobie wyobrażała? Chyba
James miał rację z tą bajką. Ale życie nią nie jest. I nigdy nie będzie.
Otworzyła kopertę – taka wielka kłótnia, awantura, a ona
nawet jeszcze tego listu nie widziała – wysypała jej zawartość na kolana i
zamarła.
Uniosła wzrok na Wisława, który oparł się o jej stopę,
przybierając barwę i fakturę jej czarnych lakierek.
– Chyba mamy kolejny problem, Brzydalu.
~~*~~*~~*~~
To już jakaś tradycja.
Nora przymknęła oczy i skuliła się w rogu kanapy. Nie
sądziła, że znowu wyląduje w Wielkiej Świetlicy. Ale tak się stało. Od razu po
lekcjach – na które w końcu, chcąc nie chcąc, musiała się udać – przybiegła po nią Joss, chwyciła za
rękę i zaciągnęła na kolejne super tajne
spotkanie. Po drodze trajkotała o tym, jaki to Fred jest cudowny, miły i
kochany. Nora miała ochotę przetrzeć sobie uszy i zapytać, czy dziewczyna mówi
poważnie. Ale błysk w oczach Puchonki i radosny uśmiech na twarzy wskazywały,
że ona naprawdę coś czuje do Weasleya. Może i dobrze? Ta dwójka nawet do siebie
pasowała. Obydwoje posiadali jakąś taką umiejętność czerpania radości z życia.
Bardzo ją to zdziwiło, ale w Wielkiej Świetlicy spotkała
kogoś, kogo dawno nie widziała…
– O, proszę, proszę… Któż to w końcu nas odwiedził? –
Nora zaśmiała się, zapominając o kłótni z Jamesem, o swoich wszystkich
problemach i rzuciła się, by wyściskać Roxie. – Wiem, że się za mną stęskniłaś,
mała. Ale to nie powód, by mnie dusić – stęknęła czarnoskóra dziewczyna, poklepując
ją po plecach i próbując delikatnie odsunąć.
– Kiedy przyjechałaś? – Nora w końcu ją wypuściła i
dopiero wtedy spostrzegła, że Roxie nie była sama. Towarzyszyli jej dwaj
chłopacy i jedna dziewczyna.
Elena Cioran, jak przedstawiła się przyjaciółka Roxanne,
miała intrygujący typ urody. Wyjątkowo piękna i przy tym bardzo delikatna,
posiadała odrobinę ciemniejszą karnację oraz czarne włosy, które związała w
koka; jej nowa szata wskazywała, że została przydzielona do Puchonów. Nora
nigdy nie zważała na stereotypy, ale dziewczyna pasowała do tego domu –
wydawała się być bardzo łagodną osobą.
Razem z nią przybył jej brat bliźniak, Cristian, który odrobinę
różnił się od siostry. Na pewno był od niej wyższy, dość szczupły. Przystojny,
ale raczej o chłopięcym uroku. Na jego twarzy znajdował się szeroki uśmiech,
który miał swoje odzwierciedlenie w ciemnych oczach. Ucieszył się, gdy
dowiedział się, że Nora także jest Gryfonką – nawet zażartował, że teraz nic
nie stoi na przeszkodzie, by Eleonora za niego wyszła i by mieli razem gromadkę
słodkich lwiątek do wychowania… To był żart. Chyba.
Nora nie spodziewała się, że Roxie wróci z wymiany razem
z chłopakiem! No, trzeba przyznać, że powrót nie zależał od niej… Eleonora nie
wiedziała do końca, co myśleć o Julesie. Na początku wydawał jej się dość…
specyficzny. Na pewno był przystojny. Bardzo wysoki, z jasnymi włosami i
intensywnie zielonymi oczami. Myślała, że będzie zapatrzonym w siebie gogusiem,
ale wystarczyło, że przyjrzała się mu, gdy znajduje się przy Roxie – jak razem
się przekomarzają, jak blisko ze sobą są, nawet jak trzymają się za ręce…
Drobne gesty, które pokazywały, jak bardzo kochają się nawzajem. Nora wstydziła
się tego, ale w tym momencie poczuła tak wielki przypływ zazdrości, że aż sama
się sobą przeraziła. Oczywiście, nie dała tego po sobie poznać… Okazało się, że
Jules już kiedyś chodził do Hogwartu – przez pierwszy rok. Ustalono, że wróci
do swojego starego domu, do Hufflepuffu.
Wkrótce zjawiła się reszta ekipy.
Fred był najbardziej szczęśliwy – w końcu wróciła jego
bliźniaczka! Wycałował siostrę, a później siedział obok niej na kanapie i przez
cały czas klepał po ramieniu, jakby próbując się upewnić, że ona naprawdę tam
jest i że mu nie ucieknie.
O dziwo, to Scorpius zagroził, że urwie Julesowi jaja,
jeśli ten skrzywdzi Roxie. To oświadczenie zdziwiło wszystkich z wyjątkiem
Roxanne, która uśmiechnęła się z wdzięcznością do Malfoya. Nora coś mgliście
pamiętała, że Weasley i Scorpius mieli kiedyś wspólną tajemnicę… Chodziło o
jakiegoś chłopaka…? Nie potrafiła sobie przypomnieć.
James się do niej nie odzywał; usiadł obrażony jak
najdalej od niej. Rose posłała jej zdziwione spojrzenie, pytając się szeptem,
co go ugryzło. Nora tylko pokręciła głową na znak, że nie chce teraz o tym
rozmawiać. Weasley uśmiechnęła się współczująco i usiadła obok Scorpiusa, który
rozmawiał z Julesem i Eleną. Joss znów uczepiła się Freda, opowiadając mu i
Roxie o swoim śnie z wilkołakami i gwiazdami Disco Polo w roli głównej. Cristian
próbował poderwać Lucy, ale ta tylko nazwała go żałosnym robaczkiem, chuchnęła
dymem w twarz i kazała, by zostawił ją w spokoju – używając odrobinę
ostrzejszych słów. Nott wykorzystał chwilę nieuwagi Puchonki i ukradł jej
jednego papierosa z paczki. Albus miał dość zamyśloną minę – siedząc obok Nory,
bawił się swoją różdżką. Tamara chodziła nerwowo po dywanie i…
Zabini zamrugała, patrząc na podenerwowaną Rosjankę.
Chciała się już zapytać, o co chodzi, gdy usłyszała głos Joss:
– … mamy zamiar włamać się do Łowców Czarodziei, bardzo
złych i niebezpiecznych typków, by wykraść zaklęcie, które obudzi Hugona i-
– Hej! – Zapadła cisza. Tamara odwróciła się do Joss,
świdrując ją spojrzeniem. Jej mina nie była za wesoła. – Możesz mi powiedzieć,
co robisz? – syknęła.
– Ja… ja… tylko… chciałam im powiedzieć… – Puchonka
skuliła się, nie mogąc znieść tego, że jest w centrum uwagi. Zaczęła nerwowo
bawić się swoimi włosami, sprawiając, że bransoletki na jej nadgarstkach
zabrzęczały.
– Nie obchodzi mnie, co chciałaś! Czy ty nie rozumiesz-
– Ej, zostaw ją w spokoju! Nie musisz się na niej
wyżywać. – Nora była pewna, że to Lucy zacznie bronić swoją przyjaciółkę, ale
wyprzedził ją Fred, który złapał Joss za rękę i patrzył surowo na Tamarę.
Puchonka cała się trzęsła; wtuliła głowę w ramię Weasleya. Rosjanka musiała
mieć wyrzuty sumienia, że tak wybuchła, ale, jak to ona, nie mogła tak po
prostu przeprosić.
– No dobra. Ale żeby to był ostatni raz – warknęła,
siadając na dywanie i wyjmując jeden ze swoich noży.
– Ona tak zawsze? – spytała ją szeptem Elena. Nora z
westchnieniem mogła tylko kiwnąć głową.
– Dobrze, że Joss o tym powiedziała. My także musimy
dostać się do siedziby Łowców. – Ciszę przerwała Roxie, która spuściła głowę,
przyglądając się swojej dłoni znajdującej się w uścisku dłoni Julesa. Później
spojrzała na swoich przyjaciół. Wydawała się o wiele starsza i poważniejsza. –
Dziewczyny z Rezerwatu zostały przez nich porwane. One tam są. Uwięzione.
Minister mówił, że zrobią wszystko, by je uwolnić. Ale co oni tam mogą? Wciąż
udają, że Łowcy nie są realnym zagrożeniem i że w ogóle nie istnieją! – Roxanne
mówiła z taką goryczą; widziała i wiedziała o rzeczach, o których człowiek
wolałby zapomnieć. – Tylko ich czwórkę wzięli, wiecie? Innych pomordowali… Porwali
Isabellę oraz Maelys, które znaliśmy. Z Isą się przyjaźniliśmy. Jeśli znacie
sposób, by się tam dostać, zdradźcie go nam.
– Cóż… my do końca tego nie wiemy… – zaczął mówić
Scorpius, ale Tamara mu przerwała.
– Ja wiem.
Dziewczyna wstała i nie zważając na zszokowane
spojrzenia, schowała nóż do cholewki swojego wysokiego kozaka i wyjęła różdżkę.
Machnęła nią i za pomocą niewerbalnego zaklęcia sprawiła, że w powietrzu przed
nią zawisła sporej wielkości skrzynka – drewniana, ze srebrnymi wzorami i
kłódką. Postawiła ją na ziemi. Odgarniając lecące do oczu włosy na bok,
klęknęła przed nią i szybkim machnięciem różdżki rozcięła sobie nadgarstek.
Obserwowali ją uważnie w ciszy, ale na ten ruch jakby ocknęli się i zaczęli
zadawać jej pytania. Fuknęła na nich tylko, że mają siedzieć cicho i skapnęła
swoją krwią na zamek, który od razu się otworzył.
Stanęli wokół niej. Tamara spojrzała na nich uważnie i
powiedziała poważnym głosem:
– Mam plan. Ale to nielegalne. I ściśle tajne. –
Spojrzała na Joss i dodała: – Jeśli cokolwiek komukolwiek wypaplasz, spalę cię
na stosie.
Puchonka pisnęła cicho i ukryła się za Fredem i Lucy,
który spojrzeli na Rosjankę z dezaprobatą. Tamara wzruszyła tylko ramionami.
– Wolałam postawić sprawę jasno. – Zaczęła wyjmować
rzeczy ze szkatułki, przy tym mówiąc: – Udało mi się zdobyć plany siedziby
Łowców. Mam też to malutkie pudełeczko. – Pokazała im czarny prostokątny
przedmiot może odrobinę większy od kostki Rubika. – Wytwarza promieniowanie,
które pomoże nam wejść do środka. Wokół kwatery Łowców jest pole, które chroni
ich przed czarodziejami, ale które, jako że żyją tam przecież Śmierciożercy i
inni czarodzieje, nie działa w środku. Tylko bariera nie przepuszcza magii, ale
dzięki temu urządzeniu będziemy mogli dostać się do środka i-
– Skąd to masz? Bo na pewno nie od LOCHu. – Nott patrzył
na nią śmiertelnie poważny, zaciskając szczękę. Wyglądał niesamowicie groźnie
ze swoją czarną czupryną, ostrymi rysami twarzy i ciemnymi oczami, w których
malowała się nieufność.
– Od przyjaciela – odpowiedziała szybko Tamara,
przyciskając zwinięte w rulon plany do piersi.
– Od jakiego, na Merlina? – Nott wyglądał, jakby miał za
chwilę wybuchnąć gniewem.
– Nie twoja sprawa – powiedziała twardo i już o wiele
spokojnej, nie uginając się pod jego spojrzeniem.
– I co dalej? Jaki jest twój plan? – Chłopak był wyraźnie
zdenerwowany, ale udawał, że w to
wchodzi. – Chcesz tam tak po prostu wpaść,
ukraść zaklęcie, uwolnić dziewczyny i stamtąd wylecieć? Jak ty to sobie
wyobrażasz?
– Mamy pelerynę niewidkę. Dostanę także stroje Łowców i
kilka kart identyfikacyjnych i ten przyjaciel…
– Kim on niby jest?! – Nott w końcu nie wytrzymał.
Pozwolił gniewowi się ujawnić.
Tamara zacisnęła usta. Norze coś tutaj nie grało, ale
przecież ufała dziewczynie. Nawet jeśli ta nie mogła zdradzić, kto jej pomaga.
To nie było ważne. Ale Albert nie myślał w podobny sposób…
– Po czyjej jesteś stronie, co? – Przepchnął się obok
kuzynki, popychając ją barkiem. W drzwiach jeszcze się odwrócił i rzucił na
koniec: – Ten twój przyjaciel nie wyjdzie na tym dobrze. Ostatni nie wyszedł…
Po chwili już go nie było. Drzwi zamknęły się z
trzaskiem.
Tamara wyglądała, jakby ktoś jej mocno przywalił –
inaczej nie dało się tego określić. W jednej chwili na jej twarzy zagościł taki
ból, w oczach pojawiły się łzy, przycisnęła rękę do piersi, jakby coś wewnątrz
niej zostało złamane…
Ciszę, która zapadła, można by kroić.
– Niezręcznie… – zanucił Cristian i od razu jęknął, gdy
Roxie walnęła go łokciem w bok.
– To my może pójdziemy. Chciałam pokazać im zamek –
mruknęła Weasley, chwyciła Elenę i Julesa za dłonie i wyprowadziła z Wielkiej
Świetlicy. Cristian poczłapał za nimi.
Lucy, Joss i Fred także pospiesznie się zmyli. Pana
Katastrofa, która najwidoczniej zaczęła się bać Tamary, wyleciała jako pierwsza
z pomieszczenia. Rose i Scorpiusowi także nie trzeba było mówić, by wyszli.
Sami się zebrali i ciągnąc ze sobą Jamesa, opuścili świetlicę.
Zostali w trójkę.
Nora, Tamara i Albus. Eleonora i jej dwójka najlepszych
przyjaciół. Gryfonka, Puchonka i Ślizgon…
Trwali przez chwilę w bezruchu, ale Albus nagle
westchnął, podszedł do Tamary, delikatnie uniósł zranioną rękę dziewczyny,
którą ta użyła do otworzenia skrzyni i rzucił na nią zaklęcie Episkey, leczące. Gdy rana zniknęła, nie
puścił jej przegubu. Wpatrzyli się w siebie, a Nora poczuła się jak intruz. Coś
między nimi było. Ten moment wydawał się tak intymny, że Zabini naprawdę czuła
się nie na miejscu. Zaczęła wycofywać się w kierunku drzwi.
– Wiecie, co…? To ja może już pójdę. Do zobaczenia! –
powiedziała cicho, ale było to zbędne, gdyż para przestała zwracać na nią
uwagę. Nora uśmiechnęła się pod nosem i korzystając z ich rozkojarzenia,
chwyciła plany siedziby Łowców i wybiegła z Wielkiej Świetlicy. Zapewne oberwie
się jej od Tamary za to, że je zabrała. Ale w tym momencie zbytnio ją to nie
obchodziło. Rozpaczliwie ich potrzebowała, jeśli jej plan miał wypalić…
~~*~~*~~*~~
*Miałam wielki
dylemat, czy pisać to z perspektywy Tamary czy Albusa… ~ Gabsone nene
W końcu zrozumiał. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Zaczął zwracać uwagę na drobne szczegóły. Przypominać sobie różne rzeczy… I
tak. Zdecydowanie był w niej zakochany i to od dłuższego czasu. Ale trochę mu
zajęło, by w końcu to zrozumieć. A co najlepsze, ona także coś do niego czuła.
Teraz już to wiedział.
Może to widok łez w jej oczach, a może fakt, że była
rozbita emocjonalnie, ale w końcu ją zobaczył. Prawdziwą. Dziewczynę, która
tylko udaje twardzielkę, zamyka się w sobie, bo się boi. Że ktoś ją zrani? Czy
raczej, że to ona kogoś skrzywdzi? Ale po raz pierwszy opadły wszystkie jej
maski. Nie wiedział, czy dziękować za to Nottowi, czy znaleźć go i przywalić za
to, że sprawił przykrość Tamarze. Może oba na raz?
Wciąż trzymał ją za nadgarstek – i był to ich jedyny,
prawdopodobnie pierwszy taki, kontakt fizyczny. Dziewczyna spuściła głowę, by
choć trochę ukryć łzy. Ona nigdy nie płacze – ten widok rozdzierał jego serce.
Nie mógł się powstrzymać. Delikatnie położył rękę na jej talii, starając sobie
wmówić, że wcale nie boi się, że dziewczyna zaraz rzuci się na niego ze swoim nożem
i że trwale go okaleczy. Odetchnął z ulgą, gdy tak się jednak nie stało, choć
poczuł, jak lekko drgnęła. Odrobinę się stresował – ona przecież była
niesamowicie piękna i w dodatku starsza od niego – ale nie mógł się zatrzymać.
Nawet nie chciał. Przyciągnął ją do siebie – mimo jej wysokich butów i tak
górował nad nią. Tamara oparła ręce na jego piersi. Albus miał wrażenie, że
jeszcze nigdy nie był z żadną dziewczyną tak blisko. Nie w ten sposób. Jedną
ręką wciąż obejmował ją w pasie, drugą zaś, puściwszy zawczasu jej nadgarstek, położył
na jej mokrym policzku. Łagodnie uniósł jej głowę tak, by móc spojrzeć jej w
oczy – zaczerwienione, ale nadal piękne. Otarł jej łzy z policzków i coś
czując, że dziewczyna zaraz się uspokoi i zapewne znów zacznie grać, nachylił się i nie zważając na jej
jęk protestu, pocałował ją.
Znacznie się to różniło od pocałunków z Jasmine – z którą
Albus tak w ogóle niedawno zerwał; musiał być w stosunku do niej uczciwy –
które były przyjemne i dość dziecinne, ale nie wzbudzały w nim większych
emocji. Teraz, choć brzmiało to kiczowato, miał wrażenie, że się unosi, a serce
zaraz wyskoczy mu z piersi. Na początku ich wargi spotkały się nieśmiało –
Alowi wciąż się wydawało, że Tamara zaraz go odepchnie – więc bardzo się zdziwił,
gdy dziewczyna wspięła się na palce, zarzucając mu ręce na szyi i pogłębiając pocałunek.
W pewnym momencie zaczął on być bardziej namiętny, a Albus nawet się nie
zorientował, kiedy cofnęli się i opadli na jedną z kanap. Leżał na plecach, a
Tamara usiadła na nim okrakiem, całując czule jego usta, oba policzki, czoło, a
później szyję, rozpięła kilka guzików jego koszuli i… wybuchła śmiechem.
Albus zmarszczył brwi i usiadł, mając dziewczynę,
siedzącą przodem do niego, na swoich kolanach. Tamara oparła policzek o jego ramię,
obejmując go i wciąż się śmiejąc. Chłopak zdał sobie sprawę, że to pierwszy
raz, gdy słyszy jej śmiech. Rzadkością był uśmiech na jej twarzy; o śmiechu
nigdy nie było mowy.
– Hm… Stało się coś? – spytał w końcu, uśmiechając się
niepewnie i głaszcząc ją po włosach.
Tamara uniosła głowę, by cmoknąć go w usta i uśmiechnąć
się promiennie. Nigdy nie wyglądała dla niego piękniej.
– Nic specjalnego. Po prostu jestem szczęśliwa. I właśnie
zdałam sobie sprawę, jak bardzo byłam głupia…
Odgarnął jej kosmyki ciemnych włosów z twarzy.
– Myślałem, że mnie nienawidzisz – mruknął w końcu,
splatając ich place razem.
– Próbowałam. – Znów oparła głowę o jego ramię.
– Wiem.
– Ale nie dałam rady.
– Zauważyłem.
Zaśmiali się na tę dziwaczną wymianę zdań. Ale po chwili
spoważnieli, myśląc o tym samym…
– Chcesz może… o tym pogadać? – spytał, trochę obawiając
się jej reakcji.
Ale dziewczyna po raz kolejny go zaskoczyła, spokojnie
odpowiadając:
– Miał na imię Rett i znaliśmy się praktycznie od
dziecka. Razem wychowywaliśmy się w kwaterze głównej LOCHu. On potrafił stawać
się niewidzialnym! Zawsze mu zazdrościłam tej wyjątkowej umiejętności. Moja
polega tylko na przeczuciach. A potem… jednego dnia… był wypadek. I on zginął.
Z mojej winy. – Głos jej lekko zadrgał, ale nie pozwoliła sobie na kolejną
chwilę załamania. – Ale nie mówmy już o tym, dobrze? Kiedyś ci opowiem resztę,
ale nie teraz…
Albus przytaknął i ucieszył się, gdy na twarzy dziewczyny
pojawił się zadziorny uśmieszek.
– Chyba wiem, co możemy teraz zrobić. Coś bardzo produktywnego
– mruknęła, popychając go, by znów opadł na kanapie.
Chłopak przełknął ślinę, ale uśmiechnął się w podobny
sposób.
– Mówisz? – powiedział i przyciągnął ją do kolejnego
pocałunku.
~~*~~*~~*~~
Wszystkie przygotowania zajęły im tydzień. Ale Nora już nie
brała w nich udziału, ponieważ…
– Nie możesz z nami iść.
Spojrzała z niedowierzaniem na Tamarę. Ona rozumie, gdyby
to powiedział James, Nott lub ktoś taki… ale jej Mara?
– Chyba żartujesz. – Była już gotowa wygłosić wielką
przemowę, dlaczego powinni ją zabrać, czując przy tym, jak szpony paniki
zaciskają się na jej gardle. Ona musiała
z nimi iść. Musiała.
– Naprawdę nie możesz – powiedział Albus, stając obok
Tamary; przez ostatni tydzień trzymali się blisko siebie i o dziwo przestali
się kłócić, choć jeszcze nie widziała, by jakoś w bardziej widoczny sposób
okazywali, że są razem. Jeśli są. Kto ich tam wie?
– I ty także przeciwko mnie? – sapnęła, patrząc na
przyjaciół z wściekłością. Musieli ją zabrać. Musieli.
– Wybacz, ale nie możesz się dostać w ręce Łowców. Oni
tylko na to czekają. To zbyt niebezpieczne, Pisklaku. – Tamara była zacięta w
swoim postanowieniu.
– Mogę się przecież zmienić! Nie będą wiedzieli, że to
ja…
– Nie. Zostaniesz z Fredem i Joss i będziesz nas kryła.
Choć wątpię, by w piątek po lekcjach jakoś zbytnio zwrócili uwagę na naszą
nieobecność. Przykro mi – dodał łagodnie Nott, który nadal był obrażony na
Tamarę, ale który od zawsze miał słabość do Nory. Poklepał ją po głowie.
Czuła, jak łzy napływają jej do oczu. Nie dlatego, że
posiadała po prostu taki kaprys, by z nimi iść. Jej plan się nie powiedzie,
jeśli… Chyba że… Wpadła na pomysł. Jeszcze nie wszystko stracone.
– Dobrze. Macie rację, choć mi się to nie podoba. W takim
razie nie będę się już wtrącała. – Zrobiła obrażoną minę, odwróciła się na
pięcie i wyszła z Wielkiej Świetlicy (czy to nie dziwne, że jeszcze nikt się
nie zorientował, że się do niej włamali? Lucy uważała, że to dzięki
pozostałości magii Pokoju Życzeń).
Za drzwiami spotkała Wiesława – ostatnimi czasy kameleon
ciągle za nią łaził. Ale to mogło się jej przydać… Czytała niedawno o jednym
pożytecznym zaklęciu, które zapewnia kontakt ze zwierzętami…
– Wiesiu – może to dziwne, że mówiła do niego jak do
prawdziwej osoby, ale ten Brzydal naprawdę ją słuchał i był inteligentny – chcesz
się zabawić w super szpiega?
~~*~~*~~*~~
Wszystko sobie zaplanowała.
Wciąż udawała obrażoną, ale gdy tylko jej przyjaciele wyruszyli,
pobiegła do swojego dormitorium i przejrzała wszystko, co miała.
A o co chodziło?
Oczywiście o list, który dostała od Blaise’a.
Sama wiadomość była dość krótka:
Znają
już Twoją tożsamość. Jeśli nie chcesz, by sytuacja z Rezerwatu powtórzyła się w
Hogwarcie, musisz uciekać… Ale oni znajdą Cię wszędzie. Tylko w jednym miejscu
nie będą Cię szukali…
Ona wciąż mu ufała – i tego właśnie James nie potrafił
pojąć. Ale… to był jej ojciec. I jeżeli mówił, że musi odejść, odejdzie. Nie
mogła ryzykować, że Łowcy zaatakują także Hogwart. Z ich nową technologią
dostaną się wszędzie.
Do listu załączony był niewielki wisiorek o takich samych
właściwościach, co urządzenie Tamary (który posiadał każdy czarodziej w szeregach
Łowców), specjalny strój – jego pomniejszona wersja, którą dziewczyna sama
musiała powiększyć – a także nowa tożsamość… Czuła się dziwnie, patrząc w
oblicze młodej dziewczyny, czarodziejki o imieniu Ruth Battle – czy istniała
naprawdę? Tego nie wiedziała. Miała drobną śliczną twarz, pełne wargi, piwne
oczy i krótkie ciemno-brązowe włosy. W niczym nie przypomniała Nory – może
tylko tym, że wydawała się być tak samo drobna. Twarz, którą Zabini już wkrótce
przybierze… Na jak długo?
Przy zdjęciu były zamieszczone akta, które wskazywały na
to, że rodzice Ruth zostali skazani na Azkaban, gdy ta miała zaledwie pięć lat.
Oskarżono ich o spowodowanie śmierci mugola – i na tym informacje o sprawie się
kończyły. Czy to przez to dziewczyna – Nora starała się myśleć o niej jak o
realnej osobie – zdecydowała się, po latach, przystąpić do Łowców? Miała
dziewiętnaście lat i posiadała dość cichą i nieśmiałą osobowość. Niedawno
przyłączyła się do Łowców, więc to nie powinno wzbudzać podejrzeń, gdy wciąż
nie będzie wszystkich znała.
W liście znajdowała się także nowa różdżka – 11 cali,
cis, magiczne odchody Lunaballa, dość sztywna. A także lokalizacja i sposób na
dostanie się do ich siedziby. Wystarczyło tylko wejść przez bramę, pokazać
strażnikom swój identyfikator i już było się w środku! Szkoda, że jej
przyjaciele nie mogli wejść tam w ten sam sposób. Przyjaciel Tamary znalazł dla
nich inny sposób, twierdząc, że tak duża grupa wzbudziłaby podejrzenia.
Nie mogła ze sobą niczego zabrać. Zostawiała wszystko…
Najbardziej żal jej było Wiesia – kameleon zapewne popadnie w depresję albo
zrobi sobie imprezę po jej odejściu. A także jej różdżki… Już czuła, że nie
dogada się z tą nową. One po prostu nigdy za nią nie przepadały – wyjątkiem
była jej własna (12 cali, mahoń, serce smoka, dość giętka). Wbrew poleceniu
Blaise’a i tak schowała ją do swojej torby.
Wymknięcie się ze szkoły może wydawać się czymś trudnym,
ale wcale takie nie było. Biorąc swoją miotłę, Srebrną Strzałę, skierowała się
w kierunku stadionu do Quidditcha. Ubrała już strój Łowców, który składał się z
purpurowych dżinsów i tej samej barwy kurtki. Założyła pod nią czarną koszulkę
i własne martensy, a na czas podróży zmieniła zaklęciem barwę spodni i kurtki
na ciemną. Nie rozumiała, dlaczego sama nie mogła sobie sprawić takiego stroju,
ale widocznie coś w nim musiało być wyjątkowego… albo już sama nie wiedziała, o
co biega.
Na skraju Zakazanego Lasu wsiadła na miotłę i wzbiła się
w powietrze. Skierowała się w kierunku Londynu – okazało się, że siedziba
Łowców znajduje się pod ziemią w Epping Forest. Miała nadzieję, że uda jej się
szybko tam dostać…
Była dziwnie spokojna. Powinna się stresować, że coś może
pójść nie tak, ale… chyba przestało jej już tak na tym zależeć. O siebie się
nie bała. Zależało jej tylko na tym, by jej przyjaciołom nic się nie stało –
miała nadzieję, że ich ryzykowny plan powiedzie się.
Nagle to wszystko stało się bardziej realne. Znalazła się
w wiekowym lesie, gdzie trochę czasu zajęło jej znalezienie naprawdę dobrze
ukrytego wejścia. Gdy zeszła po drabince pod ziemię, w purpurowym stroju
Łowców, z identyfikatorem przewieszonym na szyi wraz z wisiorkiem, z nową
twarzą – wewnątrz wciąż była Eleonorą Zabini. Miotłę pomniejszyła i schowała do
torby. Chciała związać włosy, po chwili dopiero rejestrując, że teraz posiada
chłopięcą fryzurę. Czuła się niekomfortowo z tym wszystkim. Przemiany nie były
już tak bolesne jak za pierwszym razem, ale wciąż zadziwiał ją fakt, że może
rano się obudzić i nie wyglądać jak zwyczajna Nora.
Nie zdziwił ją fakt, że wylądowała w miejscu, które
przypominało króliczą norę. W powietrzu unosił się duszący zapach ziemi,
zewsząd wystawały korzenie, tworząc niewielki tor przeszkód. Jej oczy musiały
się przyzwyczaić do panującego pod ziemią półmroku. Gdy tak się stało, ruszyła
przed siebie – droga prowadziła tylko w jedną stronę – schylając się, by nie
nadziać się na korzenie.
Bardziej zdziwił ją fakt, że przeszła zaledwie kilka
metrów, a cała sceneria uległa zmianie. Z króliczej
nory trafiła do schludnego korytarza, którego biel aż raziła w oczy.
Zabrudzone buty zastukały w lśniącą czystością posadzkę, zastawiając z każdym
krokiem pamiątkę po sobie w postaci grudek ziemi, gliny, liści i niewielkich
patyków.
W pewnym miejscu poczuła dziwne zimno – zastanawiała się,
czy to właśnie była ta bariera chroniąca przed czarodziejami. W myślach
podziękowała Blaise’owi za wisiorek, dzięki któremu mogła ją przekroczyć.
Nie minęło dużo czasu, nim doszła do zwyczajnie
wyglądającego biureczka, przy którym siedziała znudzona strażniczka, zajęta
malowaniem paznokci fioletowym lakierem. Zerknęła tylko na jej identyfikator i
mruknęła, że może włazić.
Nora dopiero wtedy wypuściła powietrze i starając się
wyglądać na równie znudzoną, ruszyła w kierunku znajdującej się na końcu
korytarza windy. Serce wciąż jej biło nienaturalnie szybko i czuła niesamowitą
ekscytację pomieszaną z lękiem. Udało jej się wejść. Co dalej?
Oczywiście potknęła się po drodze o własne stopy, ale
strażniczka na szczęście była zbyt skupiona na swoich paznokciach, by zwrócić
na nią uwagę. Weszła do windy i stosując się do instrukcji podanych przez
Blaise’a, kliknęła na podświetloną 10.
Drzwi zamknęły się z cichym szmerem, a Nora poczuła nieprzyjemne szarpnięcie,
gdy kabina ruszyła w dół.
To był drugi raz w życiu, gdy podróżowała w ten sposób. I
chyba jej się to nie podobało. Westchnęła i spojrzała w lustro na ścianie.
Przygładziła sterczące czarne włosy i uśmiechnęła się do Ruth, która wydawała
się być odrobinę zdenerwowana. Będzie
dobrze, szepnęła do niej, udając, że nawzajem się wspierają. Szkoda, że to
była tylko ona…
Nie dojechała jeszcze na dziesiąte piętro – czy tam minus
dziesiąte – gdy na czwartym dosiadła się do niej pewna osoba…
Nigdy w życiu nie przeżyła tylu różnych emocji w tak
krótkim czasie. Na początku było zdezorientowanie. Co on tutaj robi…? Potem zrozumienie. Szok. Panika. I dziwny ból, a
zaraz po nim rozczarowanie.
Nie wiedziała jaki cudem, ale udało jej się zachować ten sam
wyraz twarzy, choć wewnętrznie umierała. Miała ochotę wrzeszczeć na całe
gardło. Zaatakować chłopaka i zadać mu tyle pytań… Musiała mocno się hamować,
by nie zmienić się w Norę…
A do windy wsiadł…
…Kastiel Rosier.
Miała nadzieję, że
kiedyś ponownie go spotka. Ale nie w takiej sytuacji. Nie w takim miejscu!
Wyglądał tak samo jak tamtej nocy w dworze Malfoyów, gdy
spotkała go w bibliotece. Gdy płakała, a on zaoferował jej chusteczkę. Gdy
zachowywał się jak uroczy odludek, którego największą pasją były książki. Gdy
otworzyła się przed nim tak, jak rzadko jej się to zdarzało. Gdy wysłuchał jej,
poradził, by pocałowała Jamesa i poczęstował czekoladą…
To były dobre wspomnienia.
Miała wtedy wrażenie, że trafiła na człowieka podobnego
do siebie, który ją rozumie… Rzadko w życiu zdarzały się takie spotkania, ale
intuicja wtedy zawsze mówi: to ta osoba. To twoja przyjaciółka, twój
przyjaciel, chłopak…
A teraz… wszystko zniszczone.
Bo to nie mógł być przypadek, że Kastiel znajdował się w
siedzibie Łowców Czarownic.
Uśmiechnął się na jej widok. W jego policzkach pojawiły
się dołeczki, w intensywnie błękitnych oczach czaiła się inteligencja, a w
czarnych włosach lśniło jedno białe pasmo.
Ból, ten cholerny sukinsyn, nie wiadomo dlaczego, zaczął
wbijać swoje sztylety w jej wnętrze. Zacisnęła dłonie w pięści, by się
opanować.
– Witaj, Ruth! Widzę, że wróciłaś z wizyty u dziadków.
Jedziesz na spotkanie? Za parę minut się zaczyna. – Chłopak chciał wcisnąć 10, ale opuścił rękę, gdy zauważył, że
winda właśnie na to piętro zmierza. – Czyli jednak jedziesz. – Znów się do niej
uśmiechnął tym samym uśmiechem, którym obdarował ją wtedy w bibliotece.
Nie miała pojęcia, o jakie spotkanie chodzi, więc tylko
kiwnęła głową, bojąc się, że głos ją zdradzi i zacznie jednak się na niego wydzierać.
Kastiel, jakby wyczuwając, że nie ma ochoty z nim
rozmawiać, wyjął z kieszeni kieszonkowe wydanie jakiejś książki i jeszcze przez
tę krótką chwilę, nim winda się zatrzymała, zdążył przeczytać kilka stron.
– Idziemy? – Gestem dłoni wskazał na wyjście.
Nic nie mówiąc, zmusiła swoje nogi do ruchu.
Przepuścił ją w drzwiach, ale później zrównał z nią kroku
i zaprowadził do ogromnej auli. Mimo że znajdowali się pod ziemią, nie było to
jakoś mocno odczuwalne. Korytarze zostały mocno oświetlone, a nowoczesny wystój
jakoś sprawiał, że mogłaby się nawet dobrze tam poczuć… Nie! Nie mogłaby! Nie
może zapominać, że wciąż znajduje się w siedzibie wroga.
Sala wypełniona była po brzegi ludźmi. Zdziwiła ją ich
liczebność. Choć z drugiej strony wciąż stanowili niewielki procent w
porównaniu do wszystkich czarodziei na całym świecie. Ilu z nich to czarodzieje,
charłacy, śmierciożercy, może i nawet mugole? Mogła zauważyć ludzi w każdym
wieku – od staruszków po młodych nastolatków.
W tłumie zgubiła Kastiela, z czego z jednej strony się
cieszyła, bo nie potrafiła przy nim przebywać, ale z drugiej… znała go. A teraz
znalazła się wśród obcych i do tego wrogów… O wiele łatwiej byłoby jrj, gdyby
naprawdę wyglądali na złych ludzi. Ale to nigdy tak nie działa…
– Uciszmy się już,
bracia i siostry! – Głos zabrała elegancko ubrana kobieta stojąca na scenie.
Nora zadrżała, gdy zdała sobie sprawę, że ją zna. To była Cassandra Rosier.
Matka Kastiela, którą poznała na świątecznym balu i która wraz z mężem zajmowała
wysoką pozycję w świecie czarodziei.
Zdrajcy…
Czyli wszystko jasne. To rodzinny interes.
Wspinając się na palce, udało jej się zauważyć na scenie
pana Rosiera i stojącego obok Kastiela… Miała wrażenie, że chłopak szuka kogoś
w tłumie i może nawet ich oczy by się spotkały… Wzdrygnęła się, gdy ktoś ją
popchnął i od razu zganiła się w myślach.
Przestań,
dziewczyno. Pamiętaj, że to wróg! Zdradziecki dupek. I tyle.
Wróciła do słuchania kobiety, która zdążyła się już
przedstawić i jeszcze raz wszystkich serdecznie przywitać.
– Każdy z was, tutaj zgromadzonych, zdaje sobie sprawę,
jaki świat czarodziei jest okrutny i bezwzględny. Przez stulecia traktowali nas
bezlitośnie. Wykorzystywali. Charłacy uważani są za ludzi gorszych. Biednych i
żałosnych, bo byli, w ich mniemaniu, zbyt słabi, by otrzymać magię. A tak
naprawdę… mieli po prostu mniej szczęścia. Zmuszani do pracy, której nikt nie
chciał wykonywać. Jako kierowcy, sprzątacze, kuchty. Albo jeszcze lepiej!
Wykluczeni ze społeczeństwa i zmuszeni do życia w świecie mugoli. Obcego
przecież dla nich. – Kobieta potrafiła przemawiać. Nora była pod niechcianym
wrażeniem. Idealnie operowała mową swojego ciała; stała wyprostowana, obracając
tylko głową, co sprawiało, że słuchające ją osoby miały wrażenie, że to właśnie do nich mówi, im w oczy chce spojrzeć, że tylko ona ich rozumie. – Mugoli… jeszcze
bardziej pogardzanych. Niegodnych nawet nie by posiąść magię, ale aby nawet o
niej wiedzieć! Wyśmiewanych. Ale co z tymi, którzy jednak o tej magii się
dowiedzieli? W których rodzinach pojawiali się mugolaki? Wtedy i tak wiedza o
magii była dla nich zakazana. Egoistyczni czarodzieje nie dzielą się swoimi
sekretami… – Ludzie wokół niej zaczęli mruczeć w aprobacie na słowa ich
przywódczyni, niektórzy nawet coś krzyczeć. Nora miała wrażenie, że znalazła
się w tłumie zwierząt. Czuła się zagrożona przez nich. A co jeśli odkryją, że jest
właśnie taką złą wiedźmą i ją rozszarpią? – Co nas bardzo cieszy, znajdują się
czarodzieje, którzy się buntują i przechodzą na naszą stronę. Którzy nam
pomagają i działają od wnętrza, tak jak ja i moja rodzina. Dalej… Byli śmierciożercy… Mogli żałować swoich win, mogli odsiedzieć lata w Azkabanie, a
ludzie i tak będą ich nienawidzić… Czy nie lepiej pozostać złym, jeśli świat i
tak ich nie akceptuje? My pokazaliśmy im inną drogę. – Nora nie mogła dłużej
tego słuchać. Nie chciała, ale musiała, bo za chwilę… w końcu dowiedziała się,
o co w tym wszystkim chodzi. – Ale wiecie, że mamy plan, by obalić
dotychczasowe rządy ministerstwa i wszystkich czarodziei! Niewiele nam zostało,
by udało nam się ją przebudzić! By na krótką chwilę nastały mroczne czasy,
które szybko się skończą, a wtedy nadejdzie nasza era! Gdy w końcu przebudzimy
Morganę, wszystko się ułoży! – Krzyk Cassandry rozniósł się po auli. Ludzie
odpowiedzieli na niego zbiorowym rykiem.
Norze zrobiło się niedobrze. Czyli to Morgana jest tym
tajemniczym wrogiem… Nie spodziewała się tego. Ale spokojnie. Jeszcze tego nie
zrobią. Nie moją ożywionych tych czterech wiedźm. Bez Eve Queen nic nie
zdziałają. Nie wszystko stracone. Spokojnie. A w dodatku jeszcze była ta
przepowiednia, o której Nora starała się nie myśleć…
Na środek wyszedł Kastiel. Spokojnie poczekał aż ludzie
na sali się uspokoją, a później zaczął tłumaczyć, jak działają nowe urządzenia,
które stworzył przeciwko czarodziejom…
Eleonora świadomie musiała się powstrzymywać, by nie
zmienić swojej postaci. Jakim cudem…? Czyli to on to wymyślił? Te urządzenia,
które nie pozwalają czarodziejom czarować…? Dlaczego…? Dlaczego on…? Jakim
cudem…?
Zrobiło jej się słabo. Poczuła, jak jaszczurki strachu
przebiegają po jej plecach.
Wydawał się bardzo inteligentny. Wiedziała może nawet, że
jest geniuszem. Ale nigdy by nie przypuszczała, że byłby zdolny do produkcji
broni, która przyczyniła się do śmierci tylu ludzi… która mogła zgładzić ich
wszystkich…
Spotkanie toczyło się dalej, choć Nora nie potrafiła się
już na nim skupić. Panika zbyt mocno nią zawładnęła. A to nie był jeszcze
koniec…
– Wiecie, że udało nam się nawiązać współpracę z
najpotężniejszym klanem wampirów w Wielkiej Brytanii. Ich przywódcy także mają
wam coś do powiedzenia…
Wampiry?
Czuła się… źle. To było dla niej za wiele. Za dużo na
raz. Za dużo zła. Za dużo informacji. Za dużo ludzi.
Na scenę weszła spora grupa wampirów, a wśród nich był…
Chris?
Cichy jęk wymknął się jej z ust, gdy rozpoznała chłopaka,
z którym w przeszłości przyjaźniła się, a przyjaźń tę zniszczyła, gdy zaczęli
udawać parę, a ona nie potrafiła nic więcej do niego poczuć.
Śledziła blondyna wzrokiem, gdy ten ze skwaszoną miną
stanął na scenie. Na pewno nie był wampirem. Istoty te jednak odznaczały się
sporą bladością, a także… jakąś taką charakterystyczną, mroczną aurą.
Ale co on tutaj robił? Dlaczego znajdował się wśród
wampirów?
Szybko odkryła dlaczego.
Dokładnie w chwili, gdy przywódcy wampirów wyszli przed szereg i się
przedstawili. Eridanus i Raven Cormac. Rodzice – podobno zmarli – Chrisa.
To było dla niej za wiele. Gwałtownie odwróciła się i skierowała
do wyjścia, przepychając się między spoconymi, stłoczonymi ciałami Łowców. Jej
wrogów. Co ona sobie myślała, wchodząc do ich kwatery? Że spokojnie się między
nimi ukryje? Ale musiała sama przed sobą przyznać, że w końcu otrzymała
odpowiedzi. Odkryła coś. Nawet jeśli wolała tego nie wiedzieć.
Wypadła na korytarz, gdzie szybko się rozejrzała. Nikogo
na szczęście wokół nie było. Nie mogąc dłużej tego wytrzymać, upadła na kolana
i zwymiotowała do stojącego pod drzwiami śmietnika. Otarła wierzchem dłoni usta
i cała się trzęsąc, zaczęła szukać toalety… Gdy udało jej się ją znaleźć,
spojrzała w lustro i przeraziła się, widząc w nim Norę, a nie Ruth. Miała
nadzieję, że nikt jej nie zauważył. Zamknęła pospiesznie drzwi na zamek i
spróbowała się uspokoić. Wzięła kilka drżących oddechów i odkręciła zimną wodę.
Przemyła twarz, a także wypłukała usta i umyła zęby, transmutując mydelniczkę i
mydło w szczoteczkę i pastę do zębów.
Z trudem jej to przyszło, ale w końcu udało jej się
zmienić w Ruth. Wyszła z toalety z postanowieniem, że odnajdzie swoich
przyjaciół. To szaleństwo z ich strony, że postanowili się tutaj dostać! Ale
nikt z nich nie wiedział, jak naprawdę będzie to wyglądało…
Korytarze świeciły pustką, gdy dotarła do windy – wszyscy
znajdowali się na spotkaniu. Może to była szansa dla jej przyjaciół? Może oni o
tym wiedzieli?
Musiała uciec. Wyrwać się stamtąd. Nigdy nie
przypuszczała, że mogłaby mieć klaustrofobię, ale teraz oddałaby wszystko za
możliwość wyjścia na świeże powietrze.
Sprawdziła najpierw dziewiąte, a później ósme piętro, ale
szybko odkryła, że to pokoje mieszkalne. Na siódmym była część gastronomiczna,
na szóstym naukowa – jak głosiły tabliczki informacyjne, znajdujące się na
każdym piętrze. Na pierwsze i drugie nie było dostępu, za to na piątym… magazyny.
Nikt normalny by się tam nie zapuścił, więc Nora stwierdziła, że to idealne
miejsce, by się poszwendać.
To piętro różniło się od tych niżej położonych; było
widocznie starsze, zakurzone i, na co wskazywała warstwa kurzu na podłodze, nie
za często używane. Siedziba Łowców naprawdę przytłaczała swoją rozległością.
Wiedziona przeczuciem, zaczęła zaglądać do każdego pokoju po kolei.
Kilkakrotnie spotkała się z zamkniętymi pomieszczeniami, ale w innych
znajdowały się różnego rodzaju pudła, skrzynie, dziwaczne przedmioty. I tak
udało jej się trafić do pokoju z lustrami…
Uśmiechnęła się pod nosem, gdy stanęła przed jednym i
ujrzała w nim grubszą wersję siebie. Humor odrobinę jej się poprawił, gdy
następne spłaszczyło ją i wydłużyło. Luster było bardzo dużo – wypełniały całą
powierzchnię pomieszczenia. Przemieszczała się między nimi, patrząc w każde po
kolei i widząc za każdym razem co innego. Zastanawiała się, czy tak właśnie
wygląda Dom Luster w mugolskim wesołym miasteczku.
Zachichotała pod nosem, gdy ujrzała się w wersji
afroamerykańskiej. Przeszła do następnego lustra i wzdrygnęła się. W tafli
szkła tym razem nie odbijał się jej zmieniony wygląd, ale trupioblady obraz
bliskiego jej mężczyzny… Blaise unosił się jakby zanurzony w wodzie, oczy miał
zamknięte, usta lekko rozchylone. Był dziwnie szczupły i wcale nie wyglądał,
jakby spał, ale jakby już… nie żył.
Szybko odeszła od tego lustra, ale obraz Blaise’a wyrył
się pod jej powiekami, odbierając wszelką przyjemność z dalszego przeglądania
się. Z westchnieniem udała się ku wyjściu, choć nie było to łatwe – lustra
stworzyły swój własny labirynt – gdy nagle usłyszała, jak ktoś ją woła.
Zamarła. Nie znowu… Miała zdecydowanie dość wstrząsających wydarzeń.
– Eleonoro! To ja. Hugo.
Nie chciała w to wierzyć. Rozejrzała się, próbując
znaleźć chłopczyka, dopiero po chwili rejestrując, że głos wydobywa się z
jednego z luster. Podeszła do niego ostrożnie.
Hugo Wesley wyglądał tak, jak go zapamiętała.
Dwunastoletni, bardzo wysoki jak na swój wiek chłopiec, z poważną, ale uroczą
miną, ognistoczerwonymi włosami, piegami na całym ciele i niebiskimi oczami.
– Hugo? – spytała, niedowierzając. – Jakim cudem…?
– W końcu możemy porozmawiać. – Chłopiec uśmiechnął się
do niej. – Nie miałem już sił, by odwiedzać cię w snach i rozmawiać z tobą w
twoich myślach. Ostatnie nasze spotkania bardzo mnie wymęczyły.
Łzy napłynęły jej do oczu.
– Hugo, to wszystko moja wina! Tamtej nocy… Scorpius
rzucił zaklęcie, by mnie ratować i to przez to nie możesz się obudzić! –
Wyrzuty sumienia od dawna ją zżerały, ale dopiero teraz pozwoliła im się
ujawnić.
– Wiem. Zgodziłem się na to. Też chciałem cię ratować. –
Chłopiec usiadł po turecku (znajdował się w białej pustce, więc wyglądało to,
jakby lewitował) i utkwił w niej bystre spojrzenie.
– Ale… jak to? – Nic już nie rozumiała.
– By to zaklęcie zadziałało, musiałem chcieć cię
uratować. I chciałem tego.
Zapłakała, patrząc na spokojne oblicze dwunastolatka.
– Och, Hugo… – szepnęła i dodała pospiesznie: – Ale nie
martw się. Obudzimy ciebie. Ukradniemy zaklęcie ożywiające i wybudzisz się ze
śpiączki. Zobaczysz!
Hugo pokręcił smutno głową – tak jakby to on był tym
dorosłym, który musi wytłumaczyć coś dziecku.
– Nie rozumiesz, Noro? Tylko dzięki mojemu duchowi wciąż
żyjesz. Jeśli mnie wybudzisz, umrzesz.
Serce zamarło jej w piersi – zawsze wydawało jej się to
dziwnym określeniem, ale naprawdę miała takie wrażenie. Czy on powiedział... że
ona umrze? Ale to by znaczyło, że musi wybrać. Ona czy Hugo. To nie było
sprawiedliwe! Nad takimi rzeczami człowiek nie powinien się zastanawiać. Nora
lubiła życie – mimo że często dostawała od niego w kość i zdarzało jej się na
nie narzekać… Chciała żyć. Ale… najwidoczniej nie mogła... Może w końcu
odezwała się jej gryfońska natura? A może po prostu wiedziała, że to nie w
porządku odbierać małemu chłopcu możliwość normalnego życia i że nie
wybaczyłaby sobie, gdyby akurat teraz zachowała się egoistycznie?
Ze ściśniętym gardłem, wycierając kolejną partię łez,
powiedziała:
– Okej... Dobrze. Niech tak będzie. Jesteś ważniejszy niż
ja, Hugo. Będziesz żyć. Zobaczysz. – Uśmiechnęła się do niego, choć nie było to
łatwe. Wyjęła chusteczkę do nosa z torby i wysmarkała w nią nos.
– Ale ja już postanowiłem. Jestem gotowy, by pójść dalej.
Możesz żyć, Eleonoro. Przecież nie wymagam od ciebie, byś się poświęcała. – Twarz
chłopca pozostała wciąż bardzo łagodna i spokojna, ale także smutna.
– Hugo… Nie rób tego… Musisz się obudzić. Pomyśl o swojej
rodzinie. Hermiona nie potrafi bez ciebie żyć; marnieje z każdym dniem. A Rose?
Płacze co noc. Lily wciąż się obwinia, że namówiła cię do pójścia do Zakazanego
Lasu. Tęsknią za tobą… – Głos jej się załamał, ale odchrząknęła i mówiła dalej,
prawie że błagalnie: – Tęsknimy za tobą… Potrzebujemy cię. Bez ciebie… nie jest
już tak samo. Oni nie poradzą sobie z twoją stratą. Już teraz sobie nie radzą,
a co dopiero, gdybyś umarł. I to z mojego powodu! Wiesz, jak by mnie
znienawidzili? Nie mogę im tego zrobić. Nie mogę ci tego zrobić! Hugo, proszę…
– Nie muszą o tym wiedzieć. A ja już postanowiłem. Muszę
iść – powiedział, wstając i patrząc się za siebie. – Mam nadzieję, że jeszcze
się zobaczymy. Pożegnaj mnie od nich wszystkich, okej?
Po chwili już go nie było.
– Hugo? Hugo! – krzyknęła, przykładając dłoń do tafli
szkła. – Nie okej! Nie możesz… Po
prostu nie możesz, słyszysz? I tak cię obudzę! – zaszlochała, spuszczając głowę
i pozwalając łzom płynąć. Długie włosy opadły jej na twarz…
Długie
włosy?
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez cały czas
pobytu w pokoju luster, była pod swoją normalną postacią. Zapomniała o tym, że
znajduje się w siedzibie Łowców. A los jak zwykle sprawił jej psikusa... Bo
kogo zobaczyła w lustrze? Kto stał za jej plecami?
Rzuciła się do ucieczki, ale było już za późno. Szybko ją
złapał. Zaczęła wyrywać się. Próbowała sięgnąć po swoją różdżkę, ale mocno
trzymał ją w swoich ramionach. Zaczęła krzyczeć, przeklinać, walić go, drapać.
Zamierzała nawet go ugryźć, ale nie pozwolił jej na to.
– Spokojnie… Spokojnie! – powiedział, gdy próbowała
walnąć go w krocze. Ale uścisk, w który ją złapał (czy na samoobronie się
takich nie stosuje?), nie pozwolił na to.
– Ja ci dam spokojnie,
zdrajco jeden! Morderco! – wykrzyczała jeszcze wiele, mało pochlebnych epitetów
pod jego adresem. Ale nagle zdała sobie sprawę, że z nią nie walczy, że, o
dziwo, nawet nie próbuje jej zranić. Trzymał ją mocno, ale tylko dlatego, bo to
ona go zaatakowała. Ale to nie miało kompletnego sensu…
Poczuła, jak siły ją opuszczają. Jej krzyki były coraz
ciche, próby wyrwania mniej gwałtowne. Ona… za dużo przeżyła tego dnia. Musiała… po prostu musiała. Przestała walczyć. Oparła głowę o jego pierś i zapłakała.
Miała wrażenie, że Kastiel tylko na to czekał. Westchnął
i objął ją mocno, pozwalając jej się wypłakać. O ironio, czuła się w jego
ramionach tak dobrze! W ramionach wroga. Co z nią było nie tak?
Pozwoliła sobie na kilka takich minut. Tylko tyle
potrzebowała, by się uspokoić.
Gdy chłopak zauważył, że przestała płakać, wyjął z
kieszeni lnianą chusteczkę i podał jej, z nieśmiałym uśmiechem. Tak jak za
pierwszym razem, gdy się poznali.
Parsknęła odrobinę histerycznym śmiechem i wzięła ją,
głośno wysmarkując nos.
– Dzięki – mruknęła, odsuwając się od niego i patrząc na
niego nieufanie. Nie wiedziała, czego się po nim spodziewać. Ale… gdyby chciał
ją skrzywdzić, już by to zrobił, prawda?
Zapadła cisza, którą chłopak dość nieporadnie przerwał,
pytając się:
– Więc… pocałowałaś w końcu chłopaka?
Dlaczego on by taki… taki… Nie potrafiła znaleźć
odpowiedniego słowa. A może właśnie odpowiedni?
Nie powinien wywoływać w niej takich uczuć.
– Tak – odpowiedziała spokojnie, przyglądając mu się
uważnie.
To
twój wróg, dziewczyno! Przestań się z nim spoufalać. Nawet jeśli jest taki…
taki… Aghr!
– I co? – spytał z odrobinę drżącym uśmiechem, którego
nie potrafiła zrozumieć.
– To nie on – powiedziała pewnie, starając się nie
zwracać uwagi na błysk w jego oczach, który pojawił się po jej słowach. Ona wiedziała
to przecież od dawna. To nie był James. – Możemy…? – Pytanie zawisło w
powietrzu, ale od razu zrozumiał, o co jej chodzi.
– Naturalnie. Przepraszam. Musimy porozmawiać.
Usiedli naprzeciwko siebie na ziemi. Nora założyła pasmo
swoich blond włosów za ucho. Jakoś na razie nie chciała zmieniać swojej
postaci.
– Nie zdziwił cię mój widok – bardziej stwierdziła niż
zapytała. – Wiedziałeś, że jestem Ruth. Skąd?
– Wiedziałem – przytaknął i kontynuował: – Bo to ja
wysłałem do ciebie list.
Norę po raz kolejny zatkało.
– Ty…? Ale… przecież Blaise… jego charakter pisma…
– Nie był trudny do podrobienia. – Kastiel wydawał się
bardzo spokojny i opanowany, ale jego dłonie, co ciekawe, delikatnie drżały. –
Gdy dowiedziałem się, że Łowcy wiedzą, że to o ciebie chodzi w przepowiedni,
musiałem zareagować. A coś czułem, że w takiej kwestii zaufałabyś tylko
Zabiniemu. I nie pomyliłem się.
– Ale dlaczego?
Skąd mnie niby tak dobrze znasz? – Nachyliła się nieznacznie, patrząc mu w
oczy. – I niby dlaczego miałabym ci zaufać? Przecież jesteś Łowcą. Stworzyłeś
tę całą broń przeciwko czarodziejom…
– Gdybym mógł, nie byłbym nim. Gdybym mógł, nie stwarzałbym
jej. Ale… – Zobaczyła taką bezradność pomieszaną z gniewem na jego twarzy. Ale
nie na nią. Przeciwko jego ludziom i sytuacji, w której się znalazł. – Teraz
próbuję to odkręcić. I… potrafię być dobrym przyjacielem – powiedział to takim
tonem, że wiedziała, iż nawiązuje do Tamary…
Jakby to, że pomyślała o przyjaciółce, sprawiło, że z
głośników rozbrzmiał dźwięk syren.
– To twoi przyjaciele. Mam nadzieję, że im się udało. –
Podniósł się i podał jej rękę, by pomóc jej wstać. Przyjęła ją, choć wciąż nie
wiedziała, co myśleć. Kastiel zawahał się i powiedział łagodnym tonem: – Hej,
nie musisz tutaj być… Jeśli chcesz, możesz z nimi wrócić… – Wiele musiało go
kosztować, by to powiedzieć.
Nora zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji, ale… nie
miała już sił. Potrzebowała swoich przyjaciół. Razem coś wymyślą. Na pewno.
Zawsze przecież jakoś sobie radzili, prawda?
Kiwnęła głową na znak, że chce wrócić.
Kastiel westchnął ze zrezygnowaniem. Wydawał się taki
rozdarty i przygnębiony…
– No dobrze. Zaprowadzę cię do wyjścia, z którego
skorzystali. Będziesz mogła ich dogonić…
Zaczął iść w stronę drzwi, ale chwyciła go za rękę,
zatrzymując go. Posłał jej pytające spojrzenie. Nora, odrobinę nie wierząc w
to, co ma zamiar zrobić, ale ufając swoim uczuciom, powiedziała:
– Pewna osoba radziła mi coś zrobić w danej sytuacji i… –
zacięła się, biorąc głęboki oddech i starając się opanować podniecenie.
– I co? – spytał, marszcząc brwi.
Nie opowiedziała, tylko wspięła się na palce i pocałowała go.
Zaskoczyła go, ale nie musiała długo czekać, gdy chłopak
delikatnie odpowiedział na pocałunek. Nie trwało to długo. Nie mieli na to
czasu. Ale to była jedna z najlepszych chwil w życiu dziewczyny. Pocałunek był odrobinę
niezgrabny i nieśmiały, ale bardzo czuły i po prostu dla niej idealny. I tym
razem od razu już wiedziała.
Później zmieniła się w Ruth i ruszyli do tajemnego
wyjścia, o którym Łowcy nie pamiętali i które znajdowało się tam, od kiedy to
miejsce służyło jako schrony przeciwlotnicze podczas II Wojny Światowej.
– Na górze powinnaś spotkać swoich przyjaciół –
powiedział, wskazując na właz. – Uważaj na siebie, dobrze?
Przygarnął ją do siebie i pocałował w czubek głowy. Po
chwili puścił ją i pospiesznie odszedł – tak jakby ciężko mu było ją opuścić.
Nora spojrzała w górę, na drabinkę, która prowadziła na
powierzchnię, a później w stronę, w którą odszedł Kastiel. Parę minut temu
decyzja ta byłaby dla niej niesamowicie trudna. Ale teraz już przecież wiedziała.
Nie zastanawiając się za wiele, ruszyła biegiem z powrotem. Dość szybko
dogoniła chłopaka, który odwrócił się na dźwięk jej kroków. Wpadła mu w ramiona.
– Ty głupia dziewczyno… – jęknął, obejmując ją mocno.
– Jak bardzo jest źle?
– Gorzej niż mogłabyś sobie wyobrazić…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
WAŻNE
INFO! ZOSTAŃ I PRZECZYTAJ!
Będę się streszczała: ten rozdział jest cholernie ważny,
cholernie się napracowałam, pisząc go i w sumie jestem zła na was za to (wow,
to chyba pierwszy raz; zazwyczaj za bardzo was kocham…), że tak mało osób
skomentowało poprzedni rozdział, więc bardzo proszę…
1.
Skomentujcie,
bo to już prawie koniec i każdy komentarz jest na wagę złota. I potrzebuję
motywacji, by skończyć tę historię. Bo zawsze mogę się obrazić i jej nie
dokończyć hehehe :P
2.
Bardzo
miło by mi było, gdybyście także kliknęli i zaobserwowali mojego bloga… To
naprawdę bardzo przyjemne uczucie, gdy widzi się, że liczba obserwujących
rośnie w górę… A ostatnio u mnie tylko maleje :<
3.
No
i piszcie… Spodziewaliście się tego???? Jasne, że się nie spodziewaliście,
Potterowi Ludkowie! A Gabsone jak zwykle planowała to od dawna. I uwierzcie mi:
nie macie pojęcia, jak to się wszystko skończy… A jeszcze tylko dwa rozdział i
epilog!
No a teraz się rozpiszę: To najdłuższy rozdział na tym
blogu! Ma ponad 8 tysięcy słów. Pisałam go przez kilka dni :D Na spokojnie, nie
tak jak zwykle w jedną noc. I chyba dzięki temu trochę lepiej wyszło. Ale
wiecie, że literówki zawsze się mnie uczepią (może to przez wadę wzroku? XD
Taak, Gabsone, szukaj wymówki), więc piszcie, jeśli coś znajdziecie!
Rysunki, które zamieściłam, należą do Burdge bug (pewnie
ją znacie; jest prawdopodobnie najlepszą autorką potterowskich[olimpijskich też]
rysunków na świecie XD) – jestem jej wielką fanką i jakoś po napisaniu tych
scen, przypomniały mi się jej niektóre obrazki… Poszukałam i stwierdziłam, że
idealnie pasują :D
A tutaj kolejny fanart od cudownej, niezastąpionej,
uzdolnionej (i jakiej pięknej, zabawnej, ah) Krysi z bloga: szczegoly-sa-zlem.blogspot.com Dziękuję, dziękuję,
dziękuję! Kocham ten rysunek! Wiecie, kto to? Nora jako lew i Wiesiu!
Może to was trochę zachęci, by coś także narysować… co?
:D Wiecie… może ktoś by chciał narysować którąś z par…? Roxie i Julesa? Tamarę
i Albusa? Freda i Joss? I Norę… z Kastielem? (nie spodziewaliście się tego,
co?) Hej, a chcecie się pobawić i wymyślić skróty dla tych par? Roxie i Jules
to oczywiście Rules… A reszta? :D Rysujcie i wysyłacie! [gabsone.nene@wp.pl].
Kocham was, Potterowi Ludkowie! I życzę wam, z okazji
tego nowego roku, wszystkiego co najlepsze! Żeby ten rok był lepszy od
poprzedniego! Takie typowe życzenia, a teraz takie moje własne: życzę wam
szczęścia, bo ono w sumie jest najważniejsze. Potrafiąc być człowiekiem
szczęśliwym, czy to w zdrowiu, czy w chorobie, czy w bogactwie, czy w biedzie,
czy bez miłości swojego życia, poradzicie sobie ze wszystkim.
Szczęśliwego Nowego Roku!
+ mam nadzieję, że mieliście udane święta i Sylwestra. Moje
były bardzo udane :*
EDIT: W dzień dodania rozdziału była rekordowa ilość wejść na mojego bloga w ciągu jednego dnia. Kiedyś, maksymalnie było ok. 600, a teraz... 1 249 *.* Dziękuję bardzo <3
EDIT: W dzień dodania rozdziału była rekordowa ilość wejść na mojego bloga w ciągu jednego dnia. Kiedyś, maksymalnie było ok. 600, a teraz... 1 249 *.* Dziękuję bardzo <3
I
I
I
VVVVVV
VVVV
V
Psssssst… Skomentuj…
Heeej!
OdpowiedzUsuńJestem! Trochę się pokiełbasiło w życiu Nory, no nie? Ale ja jestem pewna, że razem z Kastielem uciekną w siną dal! Tylko dlaczego musiałaś to zrobić Jamesowi? Biedny chłopak... Kogo on teraz sobie znajdzie?
Tak powyzywałaś nas od diabełków na facebooku, że nie zapomnę o trzech literówkach, które w tekście zauważyłam, a je tutaj napiszę :)
,,Lecą do oczy" - oczu :)
,,Poklepał ją po głowię" - głowie
,,Czy to waśnie była bariera, chroniąca przed czarodziejami?" - właśnie.
Bądź ze mnie dumna!
A Al jest z Tamarą! Almara! Patrz jaka piękna nazwa :) Spodobała ci się, prawda? Prawda? Zatwierdzisz ją jako oficjalną? Ja mam nadzieję :)
Nora taka odważna :) Wkrada się samotnie do siedziby Łowców, jakby to była bułka z masłem. Ale kto jej pomógł? No oczywiście ten bajeczny Kastiel, który pasuje do niej bardziej od Jamesa... A pomyślałaś może o uczuciach biednego Pottera? Czy wsadziłaś mu kurczaka do ust, żeby się zamknął i nie narzekał...?
Moja niechęć do Kastiela rośnie z każdym napisanym zdaniem... Na początku było okej, przyjęłam to do wiadomości ze spokojem... A teraz... To nie tak, że ja go nie lubię :/ On jest fajny, ale James...
Dobra zostawmy może tamtą sprawę przejdźmy do Huga biednego. Przecież go nie uśmiercisz... Nie możesz... Nie! Nie! Rozkazuję ci! Jam jest (patrz mój pierwszy komentarz na twoim blogu) i rozkazuję ci go ożywić. Nie ważne w jaki sposób - Hugo ma żyć. Zabij tam sobie Julesa, Cristiana, Kastiela i kogo tam jeszcze chcesz, ale Hugo ma żyć. Sorry chłopaki. To nie tak, że was nie lubię... Po prostu poerwsi mi do głowy przyszliście xd
A pomyślałaś o Lily? Pomyślaś co z nią będzie? Przecież dziewczyna będzie miała takie wyrzuty sumienia, że się nie pozbiera... Jestseś złą dziewczynką! Nie powinnaś tego robić. A kto oczywiście zjawił się po rozmowie z Hugo? Kastiel... Chyba każdy omawiany przeze mnie fragment do niego prowadzi...
Dobra, zostawmy już tego wstrętnego gumochłona w spokoju i przejdźmy do Freda i Joss! Oni są tacy fajni! Tak bardzo ich lubię! No nie mam, co o nich więcej napisać, bo nie poświęcasz im należytej uwagi (i ty śmiesz MNIE nazywać diabełkiem?!). Mam nadzieję, że się to w końcu zmieni... Chociaż ta obrona Joss przed groźną Tamarą była taka kochana!!! Fross? Co ty na to? Podoba ci się nazwa?
Co tam dalej... Wiesiu! Ja jestem pewna, że Wiesiu to jakiś tajny agent, wysłany przez Malfoy'ów, mający za zadanie pilnować Nory przed robieniem głupstw... Inaczej po co by tak za nią chodził?
A Łowcy rozwijają swoją organizację... Wampiry... Christian... Jak mogłeś?! Mi było ciebie tak bardzo żal, a ty najzwyczajniej na świecie jesteś podłym zdrajcą, przystępującym do Łowców, którzy chcą zabić twoją byłą!!!!!!! Czy ty masz niepoukładane pod czerepem?! Czy tam w ogóle coś masz?!
Łowcy mają broń. Która ma pozabijać ludzi. Którą wyprodukował Kastiel. Który jest debilem. Bo tak. A ty Nora idziesz sobie z tym idiotą w sam środek organizacji Łowców?! Czy wy wszyscy macie nierówno pod sufitem?!?!?!? Uspokój się Bianka. Uspokój. Będzie dobrze.
Nic nie będzie dobrze! Kastiel ją tylko podpuszcza, żeby zaraz oddać ją swoim rodzicom!!! Chociaż trzeba przyznać, że chusteczkę ma fajną :) Francja, elegancja, kultura... Miło by było, gdyby takie chusteczki nie zostały zapomniane.
No i co, na Merlina, w tym lustrze robił Blaise?! Czy ona nie mogła się zapytać o to Kastiela?! No i znowu nawiązuję do niego...
Dobra. Teraz uważaj. Jeśli Kastiel zrobi coś Norze i okaże się, że zapomnienie o Jamesie poszło na marne, to będzie z tobą źle. Wiedz o tym. Pamiętaj, że ostrzegałam.
Dobra, żartuję. Nawet nie wiem, gdzie mam cię znaleźć.
To by chyba było na tyle :) Rozdział, jak zawsze, cudowny ^^ Tyle się działo :)
Ty się tak rozpisałaś o tych życzeniach, a ja zamienię się w podłego diabełka, o którym mówiłaś i powiem...
NAWZAJEM.
Czekam na następny rozdział bardzo niecierpliwie :)
Pozdrowionka,
Bianka!
zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
Ps. Zawsze, kiedy wchodzę na twojego bloga, karmię potterowe rybki! :)
Aż miło odpowiadać na tak długi komentarz :*
UsuńTrochę bardzo. Przyznaję się - to moja wina! Lubię jej komplikować życie :)
Nie zakładałabym w 100%, że Nora będzie z Kastielem. Jeszcze dwa rozdziały, a ja... lubię uśmiercać bohaterów i najwyższy czas, by ktoś zginał :P
O, bardzo dziękuję, że je wypisałaś! Pisałam praktycznie całą noc - od 22 do 7 (z poprawkami) - i już nic w tym tekście znaleźć nie potrafiłam. A i tak zlikwidowałam większość. Od razu poprawiłam ;)
Jestem! Barwo, kochanie! :3
Jasne, że mi się spodobała! Ich imiona są trudne do połączenia. Sama już tak kombinowałam, że wyszło mi Mal (M od Mary i Al XD). Hahahha. No. Jeszcze się zastanowię, ale w sekrecie ci zdradzę, że ma sporą szansę... :D
Nora jest Gryfonką - ta odwaga gdzieś tam siedziała w niej. No... bo tak naprawdę... ona nigdy nie miała być z Jamesem - ups... Gabsone, ale jesteś okrutna. Groziłam mu, że spuszczę go w kibelku - od razu się uciszył.
Bianka. Spokojnie. Pozwól wydarzeniom potoczyć się, okej? Wiem, co robię. Zazwyczaj XD A Kastiel? On, tak jak i każdy bohater w moim opowiadaniu, ma swoją rolę do odegrania ;)
Z Hugonem nic nie mogę obiecać. Wybacz... :)
Spokojnie. Myślę o wszystkim. A Lily jest twardsza niż mogłoby ci się to wydawać.
Fred i Joss - to tak trochę niespodziewanie i pod wpływem weny przyszło; tak jakby sami chcieli ze sobą być. Teraz już nie ma na to czasu ;) Może kiedyś jakiś dodatek o nich napiszę, ale zbliżamy się do punktu kulminacyjnego opowiadania. Lada moment wszystko się skończy! Podoba, podoba ;D
Hahaha Wiesiu to mój ziomek. No raczej, że jest tajnym agentem! - chodzi za Norą, bo ta go karmi; tylko o to tutaj chodzi :D
* Christopher - to od tego imienia jest skrót Chris ;) A będę tego pilnowała!
Bianka. Zobaczysz wkrótce, o co tutaj naprawdę chodzi...
No. Tak też może być. Kto to wie? XD Dalej kombinuj. A ja nic ci nie powiem.
Prawda? :D Takie chusteczki zawsze wydawały mi się takie słodkie. Jak byłam mała, miałam kilka takich.
Spokojnie :* Mogła, ale Gabsone stwierdziła, że to za wiele rewelacji, jak na jeden rozdział.
Hahaha czyli wracamy do grożenia autorce. Tęskniłam za tym :3
Dziękuję, kochanie :*
Hahaha OKEJ!
Buziaki!
PS Bóg zapłać, dobry człowieku!
Taaaaak! Ja już wiem! Ty go chcesz uśmiercić! Uśmiercisz Kastiela! Buhahahahah! Zabrał ją Jamesowi, to teraz niech ma za swoje!! Ale James nie wszystko stracone - przecież na świecie jeszcze jestem ja! Ta która może cię pocieszyć w trudnych chwilach, jeślintylko dasz jej szansę :)
UsuńHa, bo ja jestem najlepsza w wymyślabiu nazw pairingów! Ja czekam bardzo niecierpliwie na dodatek o nich! Przecież oni są idealni!
A rzeczywiście - to tak jak w ,,Krainie lodu".
Ostatnio oglądałam właśnie film ,,Praktykant" i tam właśnie trochę było poświęcone chusteczkom :) Film świetny polecam :)
Uwielbiam ludziom grozić xd
Dzięki mnie rybki nie głodują!
Tak poza tym - świetnym fanart!
Ja nic takiego nie napisałam :D - i naprawdę tego ze mnie nie wydobędziesz. Chcę, żebyś miała niespodziankę.
UsuńWiesz... zawsze mogę ci Jamesa pożyczyć. Tak po znajomości ;)
Zobaczymy :3
No jak polecasz, to na pewno obejrzę. A mi przyjaciółka ostatnio puściła swoje bajki z dzieciństwa, o których nigdy nie słyszałam. A były takie piękne. ,,Spiryt away" i ,,Latający zamek Hauru" - właśnie z tej ostatniej jest muzyka do tego rozdziału. A oglądałaś ,,Efekt motyla"? Ten film tak trzymał mnie w napięciu... A mi rzadko się to zdarza!
Ja też - dlatego się tak dobrze dogadujemy :*
Chwała ci, Bianko (wstaw tytuły ze swojego pierwszego komentarza XD)
Wiem! Jest cudowny :D
Ale ja to wiem! Po prostu wiem! Ty mi nie musisz nic mówić, ja wiem, że go zabijesz! Jakiś głosik wewnątrz mnie podpowiada mi, że to zrobisz! Buhahahahahaha!
UsuńPożyczysz? Naprawdę? Dziękuję! Wynagrodze ci to... tatarem! Tak! Na pewno lubisz tatara! A jeśli nie, to... smalcem! Albo golonkiem, kiełbasą, ogórkową, pierogami. Placki! Dam ci placki! Ja ich nie lubię, ale ty na pewno tak!
Muszę te wszystkie bajki obejrzeć :) Uwielbiam oglądać bajki, a skoro mówisz, że są świetne... No to mam zajęte kolejne wieczory :)
Okeeej... Niech tak będzie... *klepie Biankę po głowie i mruczy: Niech dziecko sobie pomarzy...*
UsuńTatatu niestety nie, ale resztą nie pogardzę :D Uwielbiam placki! Ziemniaczane <3 To kiedy mogę wpaść na obiad? Zabiorę Jamesa, więc będziemy mogły dojść do porozumienia...
Miłego oglądania i buziaki! :*
Hej Gabsone!
OdpowiedzUsuńŁał... Po tym rozdziale tylko tyle potrafię powiedzieć...
Tamara i Albus! Nareszcie! Talbus!!!
Fred i Joss, ciekawa para... Foss!
A Nora... Czyli Będzie z Kastielem? Interesujące... Ale, czy on jej nie podpuszcza? Hmm... Nostiel! Ale Nora powinna być z Jamesem. Nomes!
Hugo... Co to ma znaczyć?!? On albo Nora? Co to ma znaczyć Gabsone? Słucham!
Wampiry? Kastiel Rosier Łowcą? Kobieto!!!!!
Spróbuj tylko nie dokończyć! Tylko spróbuj, a zgnijesz w Azkabanie do końca swych dni!
Nie spodziewałam się tego. Masz rację. ZA dwa rozdziały i epilog moje serce stanie. I już nie będę mogła czytać ff o Nowym Pokoleniu, bo będą mi przypominać twoje...
Zdrowia, szczęścia i Weny!!! I czego sobie jeszcze życzysz!
Maquarella
Hej, Maquarella!
UsuńHahaha taka reakcja bardzo m się podoba ;)
'Talbus' brzmi jak jakaś świątynia XD
Foss - ciekawie. Choć chyba najbardziej mi się podoba Fross.
A nie wiadomo! Może w ogóle jej nie będzie... :D
Em... No... Taka... sytuacja po prostu wynikła i... O! Patrz! Jakie ładne drzewo!
Wiem :D
Okeeeej - mam się bać? XD
To od razu przybiegnę do ciebie z respiratorem. Nie umrzesz mi, dziewczyno!
Ooo... Nie no. Możesz czytać. Wtedy zawsze będziesz mogła przypomnieć sobie o mojej ekipie.
Dziękuję i pozdrawiam!
O rany, rany, ale tu się narobiło...
OdpowiedzUsuńRoxie wróciła do Hogwartu, jeej! I to razem ze swoimi ziomeczkami ;)
Tamara i Al razem, no nareszcie. Czekałam na to od dawna! Mam nadzieję, że Aluś przestanie się jej bać.
Szkoda mi Jamesa. Co on teraz zrobi? Oby nic głupiego mu nie strzelilo do głowy...
Nora w siedzibie Łowców. I teraz jedno wielkie przerażenie. Co? Kastiel genialnym Łowcą produkującym sprzęt antyanty-czarodziejski? (Pomijam fakt, ze jego mama nosi "moje" imię :D) Wygląda na to, ze jest po części winny temu, co się działo w Rezerwacie. Niby chciał jej pomóc, ale co by było, gdyby któraś część planu nie wypaliła? Ona mu zaufała. A widziała go drugi raz w życiu. Mam nadzieję, że tam jednak nie została! Aha, i skąd u diabła wszyscy już wiedzą o zdolnościach Nory?
Dobra, teraz jeszcze wrócę do Hugona. ON NIE MOZE UMRZEĆ, NIE MOŻE :(( Niech Kastiel wymysli jakies antidotum czy coś, niech Hugo przeżyje, błagam!
A tak reasumując: rozdział jest cudowny. Nie mogę się doczekać reszty, a jednocześnie nie chcę, żeby to się kończyło. Bo co ja będę codziennie sprawdzać, czy nie ma przypadkiem nowego rozdzialu? ;)
No ale życzę Ci dużo weny, mnóstwa czasu, tysięcy czytelników i komentarzy. Aby ten rok byl lepszy niż poprzedni, duzo sily i wytrwałości w spełnianiu marzeń.
Pozdrawiam! :*
Albo inaczej! Mam pomysł w sprawie Hugona!
UsuńNiech Jules się na coś przyda, nie może mieć na nazwisko Flamel przez przypadek! Musi być potomkiem N. Flamela i mieć w zapasie trochę tego eliksiru, który był wykorzystany do Kamienia Filozoficznego! Podzieli się tym Hugo i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie, tak będzie, prawda?? :D
Pozdrawiam raz jeszcze!
Ps: Kocham Twojego bloga i nie mogę przestać zastanawiać się nad tym co się teraz stanie... <3
Wiem XD
UsuńJules, Elena i Cristian nie byli z wymiany. Od początku ich szkołą był Rezerwat - gdy został zniszczony - musieli pójść do nowej szkoły ;)
Ja także :D Nawet nie wiesz, od jak dawna...
Trochę więcej wiary we mnie. Akcja będzie teraz pędziła, ale... nic nie dzieje się bez przyczyny. Nawet najmniejszy i niby najmniej istotny element każdego rozdziału, w końcu okazuje się bardzo ważny ;D Wszystko się wyjaśni. I jeszcze bardziej zakręci. I skomplikuje. Ale... tak właśnie musi być ;>
Którzy ,,wszyscy"? XD
No... Wiesz... Hugo... Jeszcze się zobaczy.
A twój pomysł jest naprawdę błyskotliwy, wiesz? Nie każdy o tym pamięta.
Dziękuję bardzo! :* I hej... zakładam nowego bloga, więc... ;)
Pozdrawiam!
PS Hahaha spokojnie, kochana :* Będzie dobrze... No... Nie tak najgorzej XD He he he
Ojej, teraz to siedzę z bijącym sercem i... chyba nie zniose oczekiwania na zakończenie :D
UsuńWybacz mi to niedopowiedzenie z Elena, Julesem i Cristianem ;)
Super, że zakładasz nowego bloga, na pewno zajrzę!
Również pozdrawiam, życzę mnóstwa weny i szybkiego napisania nowego rozdzialu, bo na serio nie wytrzymam... I tak zaglądam tu codziennie :D
Buziaki,
Cass :*
Ojej, teraz to siedzę z bijącym sercem i... chyba nie zniose oczekiwania na zakończenie :D
UsuńWybacz mi to niedopowiedzenie z Elena, Julesem i Cristianem ;)
Super, że zakładasz nowego bloga, na pewno zajrzę!
Również pozdrawiam, życzę mnóstwa weny i szybkiego napisania nowego rozdzialu, bo na serio nie wytrzymam... I tak zaglądam tu codziennie :D
Buziaki,
Cass :*
Spokojnie :* Na początku lutego mam ferie, więc już wtedy powinno mi się udać napisać rozdział 30 (bo 29 dostaniecie w styczniu) i epilog :D Jeszcze troszkę!
UsuńBardzo mnie to cieszy :*
Dziękuję! Ha! Czyli to twoje wyświetlenia, co? ;)
Jak się cieszę! ^^ I jednocześnie nie cieszę, bo to będzie koniec :(
UsuńPewnie trochę tych wyświetleń nabiłam :D
W kazdym razie wyczekuję z niecierpliwością nowego bloga oraz rozdziałów tutaj. <3
Dzięki, Cass! Jesteś kochana <3
UsuńHej - to znowu ja! Gdybym nie była tak niecierpliwa i gdyby koniec tej pięknej historii nie zbliżał się wielkimi krokami, chyba gromadziłabym sobie nieprzeczytane rozdziały, by tak jak teraz przejść sobie od razu z jednego do drugiego :) Zwłaszcza, że napisałaś, że ten będzie przełomowy, więc oczekiwanie na niego mogłoby mnie zabić... Albo poważnie uszkodzić psychicznie. Ale dobra, już nie paplam, przechodzę do czytania.
OdpowiedzUsuńO, Wiesław się pojawił, widzę, że fanart okazał się nie tylko ładny i słodki, ale też inspirujący :)
Lubię Jamesa. Jest taki impulsywny, szczery, zaangażowany. Nawet jeśli bywa irytujący, tak jak teraz, to przecież ma jak najlepsze intencje, dlatego szkoda mi, że Nora wymyka mu się z rąk. Tyle czekałam, aż się zejdą, a tu taki cios!
Bardzo mnie zdenerwowałaś tym, że nie chciałaś nam od razu powiedzieć, co było w kopercie od Blaise'a i na razie powstrzymuję się od wyrażenia tej frustracji tylko dlatego, że mam nadzieję, że w dalszej części rozdziału się to wyjaśni.
Jeśli Cristian nie powstrzyma się od tekstów o lwiątkach, jego egzystencja w Hogwarcie (ba, w ogóle na świecie) raczej nie potrwa zbyt długo. Jako że zawiodłam się na nim w poprzednim rozdziale, nawet chętnie bym to zobaczyła :p
Kurczę, Joss jest słodka i w ogóle, ale taki powiernik tajemnicy to tykająca bomba. Nigdy nie wiadomo, kiedy i komu wszystko wypaple.
Merlinieeee, nareszcie! Para Tamara/Albus jest absolutnie najlepsza. Kocham ich! Jakie to było piękne, kiedy Albus pomyślał, że jeszcze z żadną dziewczyną nie był tak blisko! Zaraz pęknę z radości :p Trochę się przeraziłam, kiedy Tamara zaczęła się śmiać, już się obawiałam, że moment triumfu właśnie mija, ale nieee, na szczęście nie.
No, masz szczęście, że jednak wyjaśniłaś sprawę z listem. Bardzo to wszystko ciekawe. Nie dziwię się Norze, że chciała zabrać swoją różdżkę - wymiana smoczego serca na kupę lunaballi byłaby niekorzystna :p Nie no, poważnie, różdżka to coś tak intymnego, że nie wyobrażam sobie, że mogłaby ją zostawić, a to pewnie wywoła jakieś kłopoty. Mam nadzieję, że Blaise wiedział, co robi.
Ile emocji! Naprawdę denerwowałam się razem z Norą. Znajome twarze w tłumie wrogów - to musiało być okropne. Ciągle martwi mnie, że Nora niezupełnie panuje nad swoimi umiejętnościami. Ciekawi mnie, co takiego Rosierowie mają z tej całej hecy. W końcu to ród czystej krwi, więc w społeczeństwie czarodziejów byli najbardziej uprzywilejowani, status quo powinien być spełnieniem ich marzeń. Ciekawe, co jeszcze się za tym kryje.
Jeju, dlaczego Nora umrze, jeśli Hugo wróci do swojego ciała? Nic z tego nie rozumiem. I przecież Hugo nie może "pójść dalej" siedząc w ciele Eleonory! Bardzo to wszystko pogmatwane.
Obożeobożeobożeoboże! Jeśli przed chwilą twierdziłam, że wszystko jest pogmatwane, to teraz już nie mam słów na to, co przeczytałam później. Co?! Kastiel?! Nora?! Bohater?! Prawdziwa miłość?! O kyrie eleison, co tu się dzieje! Brak mi słów na opisanie swojego oszołomienia, ale za to mam idealne określenie na Ciebie - jesteś genialna. Po prostu genialna. Ta historia jest tak świetna i tak niesamowicie emocjonująca, że aż chce mi się płakać na samą myśl, że zaraz się skończy! Nie mogłabyś tak pisać jej w nieskończoność? :(
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Chyba z trzy razy zabierałam się za napisanie odpowiedzi na twój komentarz, ale wciąż mi ktoś przeszkadzał lub przerywał... No! Ale w końcu mam czas :D Drzwi zamknięte, słuchawki na uszach - jbc mnie nie ma!
UsuńTo naprawdę dobrze się złożyło, że się spóźniłaś. Kto by mi zostawiał takie cudowne komentarze, gdybyś umarła? :o
I na tym i na poprzednim występował, więc tak. Były inspirujące ;)
Uwielbiam twoje komentarze. Zawsze trafnie wszystko potrafisz określić. Większość nie lubi Jamesa, ale on już po prostu taki jest. A na siłę nie chciałam go zmieniać.
Hahaha zabieg celowy ;)
U Joss wiele zależy od tego, jak czuje się w danym otoczeniu. Nie należy do zbyt ufnych osób, ale, jak widziała radość wszystkich, a zwłaszcza Freda, z powodu przyjazdu Roxie, od razu odprężyła się i dała ponieść ekscytacji. Teraz, przez Tamarę, będzie się bardziej pilnowała - trzeba jej po prostu wyraźnie powiedzieć, że ma czegoś nie mówić.
Sama długo na nich czekałam i na to, by w końcu móc napisać tę scenę. A w następnym rozdziale będzie ich więcej :D
Hahaha zauważyłaś kupę! Trochę czytałam o magicznych zwierzętach (dzięki Wiki!) i tak stwierdziłam, że zabawnie będzie umieścić ich odchody - które mają wyjątkowe magiczne umiejętności - w różdżce.
A powiem, że kryje. I to coś bardzo istotnego ;>
Wszystko ma swój cel. Nie bój się - wszystko mam zaplanowane i uporządkowane. Szczegółowe plany następnych rozdziałów tylko czekają, by je wprowadzić.
Hahahaha dla mnie to najpiękniejsza reakcja, na którą nawet nie liczyłam :D Wiem, że mogłam kogoś wkurzyć takim zwrotem akcji, ale... on także ma swój cel ;)
A dziękuję, dziękuję. Eugeniuszem (hahahaha Eu-geniuszem czaisz? XD) możesz mnie zwać. Chyba za dużo czekolady dzisiaj zjadłam... Wybacz.
Niestety nie, bo nowy pomysł, nowy blog, nowa historia mnie wzywają... nie mogę się jej doczekać.
Pozdrawiam! Trzymaj się, kochana :*
Ale akcja :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze troche mnie dziwi, ze nauczyciele nic nie ogarniają. Jednak dość duża grupa uczniów zniknęła.
Po drugie wlasciwie to nie dziwie sie Jamesowi, zd soę wkurzył, iż Nora chce sie posłuchać listu. Myśle, ze moze on jest zakochany w norze, ale chyba nke beda bardzk przezywać rozstania. Nora juz wczesniej powinna była to powiedzieć. Nie wiem, czy troche nie za szybko rzuciła sie na Kastiela, kiedy dowiedziała sie juz, zd nke jest jej wrogiem, ale myśle, zd pod wpływem emocji mogła to zrobić No i faktycznie zrozumieć, poczuć, ze to to. Wlasciwie sie ciesze. Ale współczuje jak cholera temu chłopakowi. Ma przesrane z takim rodzicsmi... Nie wyobrażam sobie, jakiego rodzaju wyrzuty sumienia musi odczuwać, myśląc p tym,Że to on wymyślił broń hamująca magię itd. Ale jednocześnie próbuje walczyć, udało my sie zwabić Norę, a i chyba jej przyjaciołom chce pomoc. Podejrzewam jednak , ze prawdziwe problemy dopiero sie zaczną. Łowcy czarownic to rak naprawdę kolejna grula która chce zdobyć władze dla siebie, wykorzystując do tego chwytne, miłe hasełka. Trudno uwierzyć w bezinteresownosć i wielka miłośc do mugoli byłych smierciozercow, ale coz, odpowiednie przemawianie to wielka broń :/. Końcówka bardzo mi sie podobała, w ogole cała akcja od włamania sie do Łowców, ale i tak najlepszym fragmentem z najlepszych był ten z Albusem i Tamara. Love :):) troche mnie zdziwiło? jak dziewczyna nagle zacZela sie śmiać, ale juz wiadomo czemu. Chyba bede czytać ten fragment kilka razy. Ale sie ciesze, moja ulubiona para :D życzę tez wszystkiego naj dla Joss i Freda, nie spodziewałabym sie. A nott powinien nieco wyluzować wreszcie:) ale chyba miał troche racji... Obawiam Sie kolejnego rozdziału. Ogólnie bardzo dobry; jedyne, co mi zgrzyta, o to ze nadal czasem mieszasz czasy, dajesz teraźniejszy, No i kolokwializmy w opisach z jednej strony rozładowują nieco atmosfere, ale z drugiej sa mało profesjonalne. Zapraszam do mnie na zapiski-Condawidamurs Jestem ciekawa Twojej opinii na temat dwóch ostatnich rozdziałów u mnie ;)
A i zapomniałam, w ogole co to za akcja z Hugonem? Boże rozwiąż to jakoś zeby oboje mogli żyć! Czy Scorpius zna prawdę?
UsuńMoim zdaniem w piątek po szkole, i w ogóle w weekend, nic ich nie obchodzi, co robią uczniowie. Mają wystarczająco dużo własnych spraw na głowie. Jakby zniknęli z lekcji, to tak. Ale teraz... nie zauważyli ;)
UsuńA to jeszcze nie jest wszystko...
Bardzo przyjemnie pisało mi się cały rozdział. Ale scena Albusa i Tamary szczególnie mi się podobała ;)
I jest się czego obawiać XD
Ojć. Dziwne, bo zazwyczaj zwracam na to uwagę. Ale ten rozdział był tak długi (ponad 8 tys. słów), że w niektórych miejscach mogłam tego nie wychwycić. Ale jeszcze posprawdzam i będę się bardziej pilnowała. Dziękuję :* Zazwyczaj ich nie stosuję, ale w tym rozdziale jakoś same mi się tak cisnęły. I w sumie - niech tak będzie XD
Z Hugonem... No. Ciekawie będzie - tak ci napiszę ;)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
no tak, własciwie racja. Co będą śledzić uczniów w piątek po południu i wieczorem. Choć akurat w tym przypadku może powiunno.
UsuńO nie, jest się czego obawiąc? ale co do Hugona? czy do całej akcji?czy di czego? teraz to już umrę na zawał chyba w oczekiwaniu, heh.
BYleby Albus i Tamara żyli ze sobą długo i szczęśliwie i mieli słodkie dzieciaczki, o :D
Zapraszam na nowość do mnie i pozdrawiam :*
Do wszystkiego ;)
UsuńNiestety wpadnę do ciebie dopiero po tym tygodniu, gdy ferie się zaczną, bo czeka mnie bardzo długi i męczący tydzień...
Pozdrawiam! :*
Ten rozdział jest po prostu... WOW!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów żeby to opisać!
Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale na prawdę nie miałam wtedy czasu, albo siły a pózniej to po prostu zapomniałam! Przepraszam!
James mnie na prawdę zaczynał irytować już jak sie zachowywał w stosunku do Nory, a teraz Kastiel Ohh...
Od początku miałam wrażenie że nasza ma on coś do naszej kochanej Nory!
Rozdział wywołał u mnie miliony emocji!
Jestes genialna! Ohh...
I nie chce abyś kończyła to opowiadanie! Nawet nie wiesz jak mi smutno z tego powodu zemszczę zamiar to zakończyć!
Liczę na to ze nawet po zakończeniu zaskoczysz nas na przykład po roku jakimś fragmentem z ich dalszego życia.
Liczę na to, że nie będziesz nam kazała na kolejna notkę zbyt długo czekać!
Czekamy, czekamy, czekamy!
A na sam koniec szczęśliwego nowego roku, spełnienia postanowień noworocznych, tych łatwiejszych do zrealizowania jak i tych trudniejszych i naturalnie weny! Jak najwiecej weny żebyś nie musiała nas męczyć tym czekaniem!
Pozdrawiam!
PS. Na prawdę sie strasznie ucieszyłam na nowy rozdział!
Witaj, imienniczko! :D
UsuńA jednak tych słów używasz haha - tak, lubię to wyrażenie ;)
Wybaczam, wybaczam :* Mówiłam, że się gniewam, ale nie tak naprawdę. Po prostu martwiłam się, że rozdział mi tak beznadziejnie wyszedł i to dlatego ludzie nie komentują.
Hahaha A przy ich pierwszym potkaniu naprawdę się hamowałam, żeby nic romantycznego nie wprowadzić, byście dopiero teraz mieli niespodziankę ;)
Wiesz... taka się urodziłam... B) A tak serio, dzięki!
Muszę zakończyć Nową, by iść dalej (zabrzmiało mądrze), ale chodzi o to, że... mam pomysł na nowe opowiadanie. Może nawet kiedyś wyślę je do jakiegoś wydawnictwa? Ale to tylko moje małe marzenia :3
Jasne, że tak! Na pewno napiszę parę miniaturek. Będę mieć - już mam - ogromny sentyment to Nowej. Moje pierwsze opowiadanie, które pisałam tak długo...
A to wszystko zależy od mojej szkoły i od nawału pracy, który na mnie czeka :/ Gdybym mogła, pisałabym dniami i nocami. Ale mam obowiązki.
Dziękuję, skarbie :*
Pozdrawiam!
PS Hahahah Jakie to urocze :D Właśnie widzę ;)
Ach, och, miał i żelek! Norrrrmalnie tak mnie tym Kastielem zaskoczyłaś, że zrobiłam minę ryby wyciągniętej z błota. Aaaaaa, Kora!!!! Norstiel!!!! Wahahaaaaaaaa!!!! Tamcia i Albusik, lalalalala, lambada, makarena i kujawiak! Tamara and Albus sitting in a tree, S-N-O-G-G-I-N-G!!! Och, oni są taaaacyyy słoooodcyyyy<3 Talbus! Almara! I Joss i Fredzio!!! (Tu się przypomina stara rymowanka o nauczycielce: ,,Edzia, marszczy fredzia'') Joss jest jak ja. Zupełnie. Też chcę swojego Freda!!! Foss!!! Jred!!! A kogo dostanie James, hę? Wiesz, wielbię blondynów, ale dla Jamesa mogę zrobić wyjątek. Ach, w dzień jedlibyśmy czekoladę i mizialibyśmy się, a w nocy... pieklibyśmy zakazane babeczki z Magicznymi Liściami!!! Krysia i James? Kronos!!! Znaczy, Krames. I taki dłuuuugi jest ten rozdział, że woooow!!! Najdłuższy, jaki widziałam. Och, dziękuję za miłe słowa, choć nie zaprzeczajmy - jestem zajebista, tak samo jak ty. Zajebistość się przyciągaaaa!!!
OdpowiedzUsuńŁahaha, jaram się, jaram się!!!
Krysia
Krysiaaaaaa!!! :D
UsuńHahahahahah właśnie sobie wyobraziłam tę minę XDDDD
Kora brzmi ciekawie <3
Chyba Almara mi się podoba :D
Jak ty pięknie śpiewasz, Krysiu :* Znajdziemy ci takie Freda, żabko
Nie wiem, czy bym mogła to zrobić Jamesowi... Wiesz, że ja cię uwielbiam, ale czy on by to wytrzymał? Choć z drugiej strony taka szkoła życia przydałaby mu się!
Uh, za dużo szczegółów...
Krames! Najlepsza nazwa shipu jaką widziałam!
Najdłuższy na tym blogu nawet ;)
Hahahah dokładnie!
Jak zwykle uśmiałam się, czytając twój komentarz. Dziękuję, żabciu!
Pozdrawiam!
Najlepsza nazwa shipu to Kruczek. Kicia i Mruczek. Biedny Mruczek niestety nie żyjeeee *Krysia zanosi się szlochem za kotem sąsiadów*. (Podejrzewam, że sami go otruli, aby nie znosić mojej codziennej obecności!) Och, śpiewam świetnie, szyby pękają, psy mdleją a dzieci płaczą. Nie zmienia to faktu, że pięknie śpiewam. Jak mi znajdziesz blondyna to James przeżyje. Najlepiej takiego wytrzymałego, żeby z rok przetrzymał. Chociaż takim na szybki numerek nie pogardzę... Szczegóły może i są złem, ale... mogę się podzielić większą ich ilością *sugestywnie rusza brwiami*.
UsuńJa od tego jestem. Ludzie mają się hihrać.
Podpierdzielę księdzu kadzidło, napełnię je Magicznymi Liściami, przebiorę się za teletubisia i nawiedzę cię w nocy o północy, głosem Lorda Vadera mówiąc: ,,Wybila twoja ostatnia gadzina! A tera się zaciągnij kadzidełem''. Jaka będzie twoja reakcja?
Krysia
Hahaha to naprawdę najlepsza nazwa! :D
UsuńO, przykro mi. [*]
I to najlepsze potwierdzenie, że śpiewanie to twoje powołanie XD
Dam ogłoszenie - znajdziemy blondyna!
Oj, Krysiu... Może kiedy indziej... Wiesz... Reszta czytelników może tego nie wytrzymać XD
Myślałam, że już to zrobiłaś. Na co czekasz? Okeeej... Czekam :*
Zapewne uniósę głowę z poduszki, zmierzę cię wzrokiem, powiem: Krysia, daj mi spokój. I pójdę dalej spać. Ale hej! Możesz u mnie wtedy przenocować. Zezwalam :P
Pozdrawiam!
Śpiewać każdy może... zrobiłam przeróbki: ,,My słowianie'', ,,Bałkanicy'' i ,,Ona tańczy dla mnie''. Regularnie wykonuję je w budzie (oczywiście to piosenki obrażające nauczycieli, więc śpiewam po kiblach). Na każdym rodzinnym spotkaniu, wraz z pięcioletnią siostrzenicą śpiewam ,,Ty jesteś ruda'' lub ,,Hera, koka, hasz''. Jestem stworzona dla publiki.
UsuńKażdy szuka dla mnie blondyna. I żyrandola. Przyłącz się do szlachetnego celu znalezienia Krysi kochanka!
Phi, nie to nie. Kiedy indziej się podzielę.
Nie przestraszysz się? Nikt się mnie nie boiiii!!! Niektórzy boją się spać ze mną w jednym pomieszczeniu, czy domu... ech, pamiętna impreza u Xianki... Nie chcesz wiedzieć co półnaga na parapecie robiłam z plastikowym bananem (serio, takie wydarzenie miało miejsce). Lepiej uważaj.
Krysia
Nie mam pojęcia od czego zacząć ;-;
OdpowiedzUsuńChciałam pisać po kolei, że cieszę się, że Nora w końcu robi porządek z Jamesem, itp....
Jaram się 8))))
Ok, postaram się to wszystko ogarnąć po tym NIESAMOWITYM SUPERDUPERROZDZIALE:
• "[Joss] na naprawdę coś czuje do Weasleya. Może i dobrze?"
Camille krzyczy: "To chyba oczywiste, że dobrze, nie?!"
• z Cristiana taki dowcipniś... ;-;
Serio? "by Eleonora za niego wyszła i by mieli razem gromadkę słodkich lwiątek do wychowania"? xD
• Fred. Jest. Przecudowny przesłodki przekochany po prostu uwielbiam ubóstwiam ideał dla Camille c:
• kiedy w oczach Tamary pojawiły się łzy, pomyślałam: Al weź coś zrób bo cię pobije no dalej rusz się grubasie dawaj,
a jak już ją dotknął, to wiedziałam, że nareszcie coś się wydarzy :>>
ale w życiu nie pomyślałabym, że TAKIE COŚ xD W każdym razie brawo, brawo, gratuluję obojgu :D
Tak. Poddałam się i zrozumiałam, że Al MUSI być z Tamarą. Na początku martwiłam się o Norę, ale oczywiście wszystko idealnie zaplanowałaś :)))) Bałam się, że biedna zostanie starą samotną ciotką dzieci swoich przyjaciół xD
(i bardzo dobrze, że wybrałaś własnie perspektywę Albusa :D)
"Delikatnie położył rękę na jej talii, starając sobie wmówić, że wcale nie boi się, że dziewczyna zaraz rzuci się na niego ze swoim nożem i że trwale go okaleczy."
Kocham :')
• "A do windy wsiadł…
…Kastiel Rosier"
Camille krzyczy: "Co. Co? CO?!" i odskakuje od biurka, siostra Camille dostaje zawału, pies Camille szczeka jak opętany, bo nie wie o co chodzi.
No... :)
• "Wiesiu [...] chcesz się zabawić w super szpiega?"
Oł je, Wiesiu wkracza do akcji ( ͡° ͜ʖ ͡°)
• "– To nie on – powiedziała pewnie"
Oczywiście wiedziałam to już długo (a jak! xD), ale DZIĘKUJĘ CI za to zdanie, haha :D
• Ekhem... Chris. Wampir Chris. No spoczko, spoczko.
Po prostu mnie zatkało :| Wiem, ze o tym wiesz, ale JESTEŚ MISTRZYNIĄ, kochana ;-;
• "Nie mogąc dłużej tego wytrzymać, upadła na kolana i zwymiotowała do stojącego pod drzwiami ŚMIERTELNIKA"
Serio. Czytałam to zdanie przynajmniej pięć razy zanim zajarzyłam xD Za dużo olimpijczyków ;---;
• przecudowne: "czując przy tym, jak szpony paniki zaciskają się na jej gardle" *-*
• No i ten cytat - wygrywa życie ;-;
"Dalej… Byli Śmierciożercy… Mogli żałować swoich win, mogli odsiedzieć lata w Azkabanie, a ludzie i tak będą ich nienawidzić… Czy nie lepiej pozostać złym, jeśli świat i tak ich nie akceptuje?"
Zauważyłam, że użyłam wielu cytatów .-. Nie wiem czemu tak się stało xD Ale będzie jeszcze kilka, bo teraz czas na błędy, hyhyhy :>
Śmierciożercy małą literą. :))
"Zazwyczaj mam rację! A ci tak trudno to zaakceptować, co?" - TOBIE zamiast CI
W tym fragmencie oprócz powtórzenia coś jeszcze jest nie tak, polecam przeczytać na głos Xd: "Nienawidziła się z nim kłócić, ale nie potrafiła inaczej. I nawet już nie chciała się starać i coś zmieniać, by było inaczej. A otaczali ją ludzie, z którymi nigdy nie potrafiłaby się pokłócić – ze swoją mamą, z Albusem, z Rose, z Tamarą – nie tak naprawdę."
"słuchający ją mieli wrażenie, że to do właśnie nich mówi" - nie jestem pewna czy powinno być JĄ czy JEJ :/ no i druga część trochę nie po kolei xd
Nie chcę wyjść na jakąś przewrażliwioną albo coś w ten deseń xD I wiedz, że się nie czepiam, tylko uprzejmie mówię ci, co zrobiłaś źle ;/
Również życzę ci wszystkiego dobrego i szczęśliwego w nowym roku :*
Przytulam i cześć cześć :3
PS Nie możesz się obrazić i nie dokończyć historii hehehe :P Chyba że chcesz, żeby wszyscy Potterowi Ludkowie przyszli do twojego domu w nocy 8) Twój wybór, kochana <3
O Boże. Nie ma to jak pisać i w pierwszej, i w trzeciej :') Nigdy sobie tego nie wybaczę xD
UsuńA ja zacznę od końca twojego komentarza... Kobieto! A czepiaj się mnie do woli! Bądź przewrażliwiona! Przecież właśnie o to proszę i bardzo dziękuję, bo nie zawsze udaje mi się wychwycić wszystkie błędy (zwłaszcza jak rozdział jest tak długi, a gdy go skończę od razu chcę go wam pokazać i także przez ekscytację mogę nie zauważyć błędów), wciąż wielu rzeczy nie wiem i chcę się uczyć, a tylko takie 'czepianie' pomaga człowiekowi się rozwijać :* Rób to za każdym razem. A ja za każdym razem będę wdzięczna i od razu poprawię błędy ;)
UsuńA ja przez cały czas byłam pewna, że śmierciożerców pisze się wielką literą! :o Dzięki! :)
Miałam wrócić do tego fragmentu, ale zapomniałam XD
Też nie byłam pewna, więc teraz poprawiłam na ,,słuchające ją osoby"
To teraz wracam do początku ;)
Wiedziałam, że cię to ucieszy!
(nie mogę wstawić kropek, więc lecę od myślników):
- Gabsone otwiera okno i krzyczy: ,,Nie drzyj się tak, Camille! Moi sąsiedzi chcą spać. Zrozumiałam, jasne?" XD
- Tak :P (ma to po mnie...)
- A wyszli mi zupełnie przypadkiem!
- Chyba ciebie usłyszał ;)
O, w końcu przekonana! Zaliczę to do moich prywatnych sukcesów.
Wiesz... wszystko może się jeszcze wydarzyć... ;]
- Ubolewam nad stratą siostry... XD (ale ta Gabsone zabawna dzisiaj hehehehehe nie)
- Pierwsza się domyśliłaś ;D
- On nie jest wampirem. Był tylko wśród wampirów.
Wiem? No ok XD Dzięki!
- Aż musiałam sprawdzić, czy tak nie napisałam. Weź mnie tak nie strasz, kobieto!
- Moje ulubione zdanie *.* Ktoś zwrócił uwagę!
Dziękuję, kochanie :*
Em... Chyba jeszcze nie wiecie, gdzie mieszkam... Mam nadzieję...
Ja też tak robię XD
Buziaki :*
O Jeju zaskoczyłaś mnie. W bardzo bardzo pozytywny sposób :D Nora i Kastiel... Przeczuwałam że coś z tego będzie xD Boję się tylko tego co wymyślisz w następnym rozdziale... no i biedny Hugo... Aż mi się płakać zachciało jak czytałam ten fragment... I Kastiel i Chris są zamieszani w to wszystko bez własnej woli. Po prostu rodzice wymagają od nich tego wszystkiego... To jest... przykre. Miejmy nadzieję że wszystko się powiedzie i jakoś to wszystko odkręcą. :) Czekam niecierpliwie na kolejny cudowny rozdział, bo tylko takie umiesz pisać <3
OdpowiedzUsuńTak! Udało się! :D
UsuńJest się czego bać hehehe...
Zachowaj łzy na później ;)
Kryje się za tym o wiele więcej, ale ci... ja nic nie mówię!
O, dziękuję :* Ci czytelnicy tylko mi słodzą... Ale jakie to miłe!
Pozdrawiam!
Przysięgam z ręką na sercu, że weszłam na tego wspaniałego Bloga, by skomentować poprzedni rozdział. Możesz zrobić wszystko, ale na gacie Merlina nie porzucaj Nową! Tego nie przeżyję :(
OdpowiedzUsuńNastępnym razem przed przeczytaniem rozdziału napiszę testament. Tak na wszelki wypadek. ;)
1. Tak! Tak! Tak! Albus! I Tamara! Razem! Na kanapie! A ja mam problem, bo bez przerwy myślę, że Albus jest od niej niższy! Przeklęty mózg...
2. Inny problem mam z Rox. Jakoś nie potrafię uwierzyć, że jest ciemnoskóra. Jest taka zbyt... "biała" w swoim zachowaniu.
3. A ja wiedziałam! A ja wiedziałam! A tak serio to było zbyt proste. A może po prostu naczytałam się zbyt dużo kryminałów. Kto wie.
4. Hmmm Chris. Podobno zmarli rodzice. Wampir. Wyrzutek. Hej, ja już czytałam coś podobnego! Czyżby Akademia Wampirów?
5. Od kiedy można nazwać drobnostką list od ojczyma-banity? W sumie to w końcu to był list od genialnego przystojniaka z biblioteki. Z niebieskimi oczami. Bruneta. Czytającego książki. Przystojnego. Który planował od samego początku zniszczyć ich związek. Oj, było o co się kłócić.
6. Czy tylko ja pomyślałam o tym co by się stało z biedną psychiką Huga, jeśli by tak utknął w ciele Nory na wieczność. W ciele Nory będącej ze swoim chłopakiem? W nocy? W sypialni? Broń Merlinie!
7. Kastiel jeśli jesteś jednak zdrajcą i planowałeś to od początku... Ooo wtedy zostałbyś moją ulubioną postacią roku! Co ja mówię stulecia! Jeśli nie to spoko. Możesz umierać w pokoju. Requestat in pache.
8.Czy Nora tuż po tym jak chyba zobaczyła zwłoki Blaze'a i usłyszała że to ktoś inny napisał do niej zaufała Kastielowi? I tak po prostu rzuciła szkołę, czy to ja coś pomyliłam?
9. W tym punkcie chcę zaznaczyć że boli mnie głowa i jestem zmęczona. Wybacz jeśli piszę coś nie tak.
10. Miałam napisać wyniosłą i wspaniałą przysięge o tym jak narysuję fanarta,ale uświadomiłam sobie, że niekażdy gra w skyrima. Doceń proszę dobre chęci i przebacz w razie ataku mojego lenistwa.
Kochająca tego bloga i zamierzająca kontynuować ten wywód jutro
Imienniczka Twoja
Gabriela
Nie zrobiłabym tego ;) Ja tylko tak was straszę :P Ale... ale... miejcie się na baczności! Potrafię być nieprzewidywalna...
UsuńOkej. Dobry plan XD
1. Nieee Al jest najwyższy z nich wszystkich. No, tylko Scorpius jest wyższy. Może ci się tak wydawać, bo Tamara spędza czas z Norą - a Rosjanka jest od niej zdecydowanie wyższa.
2. Oooo... moja porażka :<
3. :c
4. On nie jest wampirem XD Matko, kiedy ja Akademię Wampirów czytałam. Ale w sumie nie myślałam o niej, gdy to pisałam... Choć może w głowie mi coś ugrzęzło i to dlatego tak wyszło...?
5. No, jakby spojrzeć na to od tej strony... To fakt.
6. Hahaha mam nadzieję, że tylko ty!
7. XD
8. Zaufała Kastielowi przez swoje przeczucie... Może to głupio brzmi, ale sama miałam kilka takich sytuacji, gdy naprawdę czułam, że nie mogę się z kimś zadawać i że lepiej tej osobie nie ufać - i zazwyczaj miałam rację. Tak samo, gdy po raz pierwszy spotkałam moją najlepszą przyjaciółkę (zupełny przypadek; okazało się, że nasi rodzice się znają, jej tata mnie odwiózł na bal szóstoklasisty, bo moi rodzice nie mogli i go poprosili i poszłyśmy do tego samego gimnazjum, różnych klas i ona mi powiedziała, że mnie zna, a ja nie miałam pojęcia, kim ona jest) i coś mi wtedy w głowie podpowiadało, że powinnam się z nią zaprzyjaźnić. Po 4 latach wciąż się przyjaźnimy, mamy tak samo pokręcone poczucie humoru i kocham ją nawet bardziej niż siostrę (mam nadzieję, że żadna z moich 4 sióstr tego nie przeczyta! XD).
A postanowiła odejść ze szkoły [Nora] już wcześniej, gdy dostała lis i bała się, że sytuacja z Rezerwatu, atak Łowców powtórzy się w szkole.
9. W porządku :* Biedactwo :<
10. Doceniam i przebaczam już od razu :D
Hahaha to czekam!
Pozdrawiam, imienniczko rozpisana moja ;)
Jej , ale się porobiło ... w sumie wiedziałam , że między Kastielem a Ellie coś zajdzie 😄i dobrze niech się cieszą , póki nie kogoś znów nie zabijesz 😈( miejsce na diaboliczny śmiech . Dalej nie wiem jak mogłaś zabić Tobiego :( . Oczywiście Wiesiek rządzi :D.Troszkę szkoda mi Jamesa , ale tylko troszkę .Wydaje mi się że zrobi większą aferę niż z Christopherem .Na początku myślałam że Nora będzie z Alem , ale teraz dobrze , że on i Tamara są na drodze do związku . Później jakoś Norka i James do sb pasowali , tylko że te ciągle wątpliwości wszystko psuły . Joss i Fred !!! What ! Przyznaj się Joss przekupiła cię kabanosami i teraz będą nie wiadomo co robić , a ty na to zezwalasz :p . Ale ty im wszystkim w życiu mącisz , ale Lucjusza zabić nie mogłaś , co? Ciekawe kto zginie tym razem .To to pozdrowionka , rozdział zajebisty ;) :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że opinie są podzielone co do Kastiela. Ale nie jest źle! Bałam się, że reakcją większości będzie: Co ty zrobiłaś?! Oddawaj nam Jamesa, a tego nowego won!
UsuńA śmierci jeszcze trochę będzie hehehe :D
Nawet sobie nie wyobrażasz...
* a tak teraz zauważyłam: jesteś bardzo przykładną czytelniczką! Zapamiętałaś, że Chris to skrót od Christophera, a nie od Christiana ;D I nawet o tym, że Albus nazywał Norę Ellie. Chyba dam ci za to jakiś order za uważne czytanie i doskonałą pamięć. Co ty na to? :D
Kurcze! Wydało się! XD Nooo... wiesz... lubię kabanosy i... masz mnie :C
Takie moje hobby :D
Lucjusz to nie moja postać, więc nie :P Nowe pokolenie jest już bardziej moje (oprócz imion, ale ciii...)
I tak się nie domyślisz. Mnie samą to zadziwia, że na to wpadłam. Wszystko doskonale się układa w mojej głowie... gorzej z życiem moich bohaterów XD
Pozdrawiam i dzięki! :3
I jestem. Nie za bardzo wiem, jak napisać ten komentarz, bo jestem w wielkim szoku. Dziewczyno, zaskoczyłaś mnie! A muszę Ci zdradzić, że zdarza się to bardzo rzadko (to właśnie dlatego nikt nigdy nie zorganizował mi przyjęcia niespodzianki, oprócz tego jednego razu, kiedy wszystko odkryłam ;P) I bardzo się z tego cieszę, bo ja lubię niespodzianki!
OdpowiedzUsuńA teraz może skomentuje rozdział, bo można powiedzieć, że już sobie to wszystko ułożyłam w głowie. To może w punktach? :)
1. Albus i Tamara, razem! Kocham Cię za to <3 To jest mój ulubiony parring! <3 Kocham, kocham, kocham. Tylko jak go nazwać? Almara?
2. Wampir? Ale, że Chris. No, no, no. Ciekawie, oj ciekawie :)
3. Fred i Joss! Tak. Pasują do siebie i powinni być razem. ZDECYDOWANIE.
4. No, Kastiela to ja się tam nie spodziewałam, a w dodatku to on wysłał ten list, to już w ogóle.
Kurczę, czy tylko ja nie potrafię pisać tych komentarzy?! Wszystkie takie długie, a mój?
A tak na poważnie to wybacz, ale dziś boli mnie głowa i zatoki, więc to co tu piszę może być totalnie bez sensu ;/ Aczkolwiek chciałam to już napisać.
Rozdział baaaaardzo mi się podobał, zresztą jak zwykle, a jak go przeczytałam, miałam taką minę, że, kiedy moja siostra weszła do pokoju, zapytała, czy ze mną w porządku.
Nowa się już kończy i z jednej strony się cieszę, bo chcę wiedzieć, jak to będzie i nie mogę się doczekać twojego nowego opowiadania. A swoją drogą planujesz je publikować od razu po Nowej, czy będzie jakaś dłuższa przerwa? A z drugiej strony będę tęsknić!
No, nie wiem co jeszcze napisać, więc to tyle. Pozdrawiam :*
A jednak piszesz i to całkiem dobrze XD Ale cieszę się, że udało mi się ciebie zaskoczyć, misiu :*
Usuń1. Mało skromnie stwierdzę, ale oni mi się udali. A zupełnie tego nie planowałam! Po prostu... jakoś mi tak zaczęli do siebie pasować. Ostatnio w swatkę się bawię :D
Almara brzmi dobrze!
2. Ale on nie jest wampirem! Był tylko wśród wampirów ;)
3. Widzisz? Swatka!
4. Heh :D
Ale mnie cieszy każdy komentarz - naprawdę! Uwielbiam i te długie, i te krótsze, a najbardziej te szczere i od wiernych czytelników. W tym od ciebie, misiu :*
Wybaczam, ale przestań! Nie mam czego ;)
Hahaha to bardzo ważne pytanie XD
Od razu po nowej ;D Naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy zacznę je pisać. Teraz świadomie muszę się powstrzymywać przed rozpoczęciem pisania, bo wiem, że to by mnie tak wciągnęło, że zapomniałabym o Nowej.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że czujesz się już lepiej :*
Chris nie wampir? Aaaaa! Już rozumiem. Gabsone swatka! :* A ja nie mogę się doczekać o czym ono będzie :) A tak w ogóle to przygotuj się na fan art, bo skoro jestem chora, to mam czas ;)
UsuńNie. Czytamy ze zrozumieniem, misiu :*
UsuńNiedoszła pisarka, przyszła lekarka i do tego swatka. To ja! :D
Widziałam już fanarta... Kocham go *.* Jest... aż mi brakuje słów, żeby go opisać, więc napiszę ci, że jechałam taksówką razem z koleżankami, gdy otworzyłam maila i go zobaczyłam i zaczęłam skakać i piszczeć, i cieszyć się jak małe dziecko i od razu oczywiście się pochwaliłam tym cudem :* Dziękuję!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to, że znowu zniknęłam. Ale już jestem!
OdpowiedzUsuń(okey, no to znowu będzie chaotycznie i nie po kolei, ale tak już mam)
Albus i Tamara mają moje błogosławieństwo! Ja zwykle kręcę nosem nad dziewczętami mojego syna (dobra, Rowling :c) Albuska, ale oni razem... Tak, jestem na tak! Bo Tamara jest super fajna i w dodatku nosi puchoński krawat, a Puchoni wymiatają!
Joss! Joss to życie! Uwielbiam ją mocno! Jest taka rozkoszna, urocza, roztrzepana (i jest PUCHONKĄ!)! I ona i Freeeed. Pasują do siebie. <3
I mamy kolejnych dwóch Puchonków! *jara się* Wydaje mi się czy zaraz po Gryfonach w "nowej" jest najwięcej Puchonów?
(właściwa część tego komentarza zaczęła się bardzo puchońsko. no ale ja się zawsze jaram, jak się w tekście pojawiają, bo serio wiele osób ich olewa. a jak już są, to robią za tło. i cieszę się mocno, że u Ciebie jest ich tak sporo!)
Hugo. Nie, nie zabijaj go, kobieto! To jest takie smutne, przecież on ma przed sobą całe życie! I jest taki niewinny i kochany i się poświęcił. Nie rób mu teeego. Przecież jego rodzina! No ale jeśli on przeżyje, to Nora zginie. Dlaczego Ty to wymyśliłaś? To jest straszne! Jejku, boję się tego wątki.
Fajnie, że James i Nora chyba nie będą razem. Ale Kastielowi trochę nie ufam i boję sięęę.
"Nie zastanawiając się za wiele, ruszyła biegiem z powrotem. Dość szybko dogoniła chłopaka, który odwrócił się na dźwięk jej kroków. Wpadła mu w ramiona.
– Ty głupia dziewczyno… – jęknął, obejmując ją mocno." - to mi się skojarzyło z "Titanikiem". Z tą sceną, jak Rose wyskakuje z tej łodzi i biegnie do Jacka (a on do niej), a potem wpadają sobie w ramiona! I chyba padły podobne słowa! Uwielbiam tę scenę. <3
Rany, ale się porobiło. Jestem ciekawa, jak to zakończysz. I kogo jeszcze zabijesz. :c Tylko nie: Tamarę, Norę, Hugona, mojego syna Albusa, Joss, Lucy, wszystkich... Jamesa możesz zabić, pozwalam! (tak, wiem, nie mam nic w tej sprawie do gadania, a i tak ostatecznie zadowoli mnie pewnie wszystko, co wyjdzie spod Twoich palców!).
Dobra, miałam o tym nie pisać, bo to sprawa sprzed kilku tygodni (w dodatku rozwiązana), ale nie chce wyjść mi to z głowy odkąd się o tym dowiedziałam (czyli wczoraj, ale cii). Naprawdę mi przykro przez to, że ktoś postanowił zanalizować "Nową w Hogwarcie". Ja przyznam, że czasami czytam analizy - ale analizy blogów, które serio są tragiczne i nie mówię tutaj o wykonaniu, a pomyśle (ostatnio np. przeczytałam na przyczajona-logika dosyć starą analizę bloga, w którym Snape zaczął gwałcić w kiblu siostrę Harry'ego, a jej się to spodobało i się w nim zakochała. W dodatku Harry i Hermiona wstrzykiwali jej narkotyki, żeby ją wywalono ze szkoły. Wtf? Albo kiedyś o tym, że Snape zgwałcił Harry'ego, który zaszedł z nim w ciążę...). A "Nowa" na pewno nie stoi na równi ze Snape'em-gwałcicielem i innymi takimi kwiatkami. To naprawdę dobra historia i chociaż początkowe rozdziały nie były napisane wybitnym stylem, to i tak wciągały, bo pomysły i... wszystko! było bardzo fajne. Jeśli ktoś twierdzi, że "Nowa w Hogwarcie" jest słaba, to równocześnie uważa, że nie mam gustu. A MAM! (dobra, oglądam słabe filmy o rekinach/horrory, ale po to żeby pośmieszkować. a czytając "Nową" śmieję się tylko przy elementach komicznych)
UsuńNo i dodam, że trzeba umieć robić takie analizy z wyczuciem i bez obrażania samego autora tekstu (mam trochę spaczony umysł, ale groźby i rasistowskie teksty chyba nie są w porządku, nie?).
Dobra, wyrzuciłam to z siebie i chyba już mogę spać spokojnie.
Nie musisz przepraszać. Liczy sie to, że wróciłaś :)
UsuńA mi to naprawdę nie przeszkadza!
Tak! Jestem taka szczęśliwa, że przypadli wam do gustu razem :D
Joss jest tak wyjątkowa, bo została stworzona przez moją Mikę Foggy - ale w pewnym momencie zaczęłam ją wzorować na samej Moni... I tak jakoś wyszło. Mam wielki sentyment i miłość do tej bohaterki - bo w sumie tak samo mam z jej twórczynią... :3
O dziwo - tak! A to dziwne, bo sama zawsze siebie widziałam jako Krukonkę... A tylko Roxie nią jest XD
Wiem właśnie, a są naprawdę ciekawym domem! Tyle różnych osobowości udało mi się stworzyć i każda w sumie ma w sobie coś puchońskiego.
I jest się czego bać ;] Haha x2
O, naprawdę? W sumie z Titanica kojarzę najbardziej końcówkę - od sceny, kiedy oni do wody wpadli XD Taki mój pech, że zawsze trafiałam tylko na ten fragment - moja wredna rodzina nigdy mnie nie wolała, jak oglądali.
To prawda - nie macie nic do gadania XD Wiem, że brzmi to wrednie, ale mam tak, że jak już coś sobie zaplanowałam, to tego planu się trzymam. A pomysł na zakończenie i na to, kto musi umrzeć i umrze mam już od bardzo dawna... Buhahahha - diaboliczny rechot autorki
A na drugi komentarz odpiszę ci później. Obowiązki wzywają... Ech...
W sumie już o tym zapomniałam - a raczej starałam sobie wmówić, że już o tym nie pamiętam XD
UsuńDziękuję - takie słowa naprawdę podnoszą na duchu. Wiem, że Nowa ma wiele wad, ale już teraz czuję, że nigdy nie zdobędę się na napisanie od nowa, zmienienie wcześniejszych rozdziałów. Hej, może nawet błędów już nie będę tak mocno poprawiała w pierwszych rozdziałach. Dlaczego? Może i jestem sentymentalna, ale chcę móc spojrzeć za parę lat na nie i porównać je do sposóbu, w jaki obecnie piszę. Żeby wciąż sobie udowadniać, że systematyczna praca opłaca się, że mogę być coraz lepsza. I nawet żeby się pośmiać i z uśmiechem powspominać jakie to pomysły siedziały w mojej szesnastoletniej głowie :)
No. Gwałtów u mnie na szczęście nie było XD I raczej nigdy nie będzie... Nie lubię takich chorych tematów... Zwlaszcza, że gwałt to nie jest czymś, z czego można się wyśmiewać, kreować na, w ostateczności, fajną rzecz... To okrucieństwo i sposób na skrzywdzenie człowieka, który może nigdy się po tym nie podnieść.
Ale ta sprawa miała trochę plusów (tak, jestem optymistką XD). Naprawdę dobrze poznałam, jakie prawda posiadam jako autorka, analizatornia zawiesiła swoją działalność i analiza mojego bloga była pierwszą, więc nie zdążyli obrazić innych. A i dowiedziałam się (w sumie już o tym wiedziałam, ale miała potwierdzenie), że mam przecudownych czytelników :*
Pozdrawiam!
Wracać będę zawsze-zawsze, ale nie lubię znikać, bo chociaż moje komentarze do najlepszych nie należą, to lubię je zostawiać, jak mi się coś podoba (nawet jeśli "Nowa" komentarzy ma sporo).
UsuńO rany, jak fajnie, że ludzie podobni do Joss chodzą po polskiej ziemi!
Właśnie! Nawet Tamara - która na początku za bardzo mi się z Puchonką nie kojarzyła i nawet zapomniałam, że jest w tym domu - ma w sobie coś puchońskiego!
To wcale nie brzmi wrednie! Ty jesteś autorką i - nawet jeśli inni jęczą - powinnaś się trzymać swojej wizji. Moim zdaniem dostosowywanie się pod czytelników (nie mówię tutaj o poprawieniu jakichś tam błędów, ale o zmianie koncepcji historii) byłoby... złe. Złe i tyle. Nie umiem znaleźć odpowiedniego słowa. X'D
O, takie zaglądanie do swoich starych prac jest bardzo fajne! Ostatnio czytałam jakieś moje starsze opko (pisane do szuflady (a raczej folderu)) i jestem serio zaskoczona, że po nieco ponad roku od jego napisania tak mi się styl zmienił (na lepsze).
Właśnie w tych analizach, które czytałam analizatorki (albo analizatorzy, nie pamiętam) często podkreślali, że gwałt nie jest czymś, co można przerobić na coś... fajnego. Ja zawsze chciałam poruszyć gdzieś wątek gwałtu, właściwie podejść do tego tematu, ale wiem, że pewnie nie opisałabym tego wystarczająco dobrze (nie mówię o samym gwałcie tylko o psychice bohatera po tym), więc póki co nie zabieram się za coś takiego.
Moje gratulacje, Gabsone! Aż się zaśmiałam. Serio. Ta analizatornia dzięki Tobie nawet nie zdążyła zaistnieć w blogosferze. X'D
Mam tak samo z komentowaniem innych bogów... Ale tak nie mam czasu i sił przez naukę, a jednak skończenie Nowej jest dla mnie priorytetem... Dlatego rozumiem, gdy ktoś znika na trochę, ale bardzo mnie cieszy, gdy jednak wraca :3 A twoje komentarze są cudowne i najlepsze. Nawet nie zaprzeczaj! I mimo że Nowej sporo tych komentarzy przybyło, to i tak wciąż czuję się niepewna, pisząc, więc one naprawdę zawsze mi pomagają i umacniają :D
UsuńAktualnie po niemieckiej, ale polska krew w niej płynie ;)
Dość nietypową, ale Puchonką jest :D
I właśnie to robię ;) Też tak uważam, choć lubię znać zdanie czytelników - nie po to, by coś zmieniać, ale to pokazuje mi, jak oni widzą wiele kwestii i wskazuje mi, kiedy mogę przemycić kluczowe wątki, a kiedy muszę zrobić jeszcze jakieś wprowadzenie lub coś dodać, byście się nie pogubili. Słowo jest jak najbardziej odpowiednie ;)
Haha ja też tak zajrzałam do opowiadania napisanego w gimnazjum i podstawówce - i tak się rozczuliłam! Pisałam tak... uroczo :) Troszkę naiwnie, z błędami, ale to dla mnie naprawdę piękne wspomnienia.
Także chciałam poruszyć, ale... nie w Nowej. Może później... choć to jest naprawdę przerażające. Pisząc, wczuwasz się w sytuację danej osoby, a to aż ściska w piersi i rozrywa serce, gdy pomyśli się, co takie osoby, ofiary czują...
Ha! Wiem, wiem :P Jestem cudowna!
Pozdrawiam, kochana <3
PS A ja uśmiecham się, gdy z tobą piszę, wiesz? To chyba pierwszy raz, gdy się tak rozpisałyśmy - i naprawdę mnie to cieszy!
Och, to powodzenia w pisaniu i w ogóle podziwiam Cię, bo ja - kiedy wiem, że mam coś do zrobienia - nie umiem skupić się na przyjemnościach i jestem cała zestresowana. Np. moje przerwy w czytaniu blogów często wynikają z tego i nawet jak mam jakieś sprawdziany dopiero za kilka dni/tydzień, to i tak - nawet, kiedy się obecnie nie uczę - już się stresuję. [*]
UsuńOmg, chociaż Niemcami się raczej nie interesuję, to przedwczoraj przyśniło mi się, że tam byłam (i mama zabrała z niemieckiego sklepu wegańską margarynę (eee?), twierdząc, że nie będzie za nią płacić, bo to nie jest jej kraj). Czy to w pewnym sensie proroczy sen i przewidziałam, że coś o Niemcach odpiszesz?
W ogóle do tych hogwarckich domów, to ja od jakiegoś czasu podchodzę z takim przymrużeniem oka. Bo przecież przynależność do jakiegoś domu, nie definiuje od razu całego charakteru. Taka Hermiona powinna być w Ravenclawie, gdyby tak na to patrzeć. A tak z ciekawości - rozwiązywałaś może test na pottermore (ten z tiarą)? Mi wyszedł Hufflepuff i niby trochę pasuje, ale jedna rzecz totalnie się nie zgadza - nie jestem pracowita.
I tak trzymaj!
Och, to ja kilka lat temu zapisywałam na lekcjach "zeszyt do wszystkiego" różnymi, chorymi opowiadaniami osadzonymi w czasach zombie apokalipsy. Bohaterami byli znajomi z klasy. :')
Jeśli się kiedyś tego tematu podejmiesz, to ja już Ci życzę powodzenia. I zgadzam się, to przerażające i okropne. Ja kiedyś obmyślałam taki wątek, jak wpleść go do czegoś, co obecnie piszę, ale zrezygnowałam, bo już myśląc o tym było mi przykro.
A co do ps'a, to zastanawiałam się czy jeszcze na to odpisać, bo mam wrażenie, że to irytujące, kiedy tak wdaję się w takie komentarzowe dyskusje. X'D Zwłaszcza jak nie do końca dotyczą treści bloga - teraz to się offtop zrobił. :')
Hm, pozdrawiam i życzę weny. I wolnego czasu. I - chociaż to raczej niemożliwe - luzu w szkole!
HEJ, WŁAŚNIE MI SIĘ PRZYPOMNIAŁ SEN SPRZED KILKU TYGODNI! Śniłaś mi się Ty, a że nie wiem jak wyglądasz, to w tym śnie wyglądałaś trochę jak Nora, ale byłaś piegowata. I nie pamiętam o co w tym dokładnie chodziło, ale wiem, że prosiłam Cię o autograf na książce, którą napisałaś! Rany, zawsze się głupio czuję, kiedy śnią mi się osoby, których nawet na oczy nie widziałam. Okey, już kończę. Ale ten sen mi się tak nagle przypomniał, kiedy prawie opublikowałam komentarz.
Jeszcze raz pozdrawiam!
Polubiłam kastiel wiec mam nadzieje ze będzie z norą oraz to ze go nie zabijesz co to Jemsa niech będzie z eleną Hugo musi żyć
OdpowiedzUsuńAlbus i Tamara nareszcie Almara
Czekam na następny
Ps. Wenki szczęśliwego Nowego
Wiesz... nie mogę niczego obiecać... ;)
UsuńJames z Eleną? Hm...
Musi? XD
Almara coraz bardziej mi się podoba! :D
Dziękuję i pozdrawiam!
Matko, dopiero teraz trafiłam na ten blog! Nienawidzę przyszłości, lubię przeszłość i dlatego z chęcią sięgałam po różnego rodzaju Jily. Nie wiem ci skłoniło mnie by spojrzeć w przyszłość ale nie żałuję tego (zareklamowałaś się na pewnej grupie). Z początku niechętnie zaczęłam czytać pierwszy rozdział (Jily mi się tymczasowo skończyło...) okazał się jednak świetny i przewinęłam na kolejny. Wszystkie rozdziały były ŚWIETNE. Chciałabym jednak hm..... omówić (?) ten rozdział. Świetnie napisałaś sytuacje Nory, tak jakbyś opisywał siebie. Martwi mnie to, że ma taki okrutny los :( Nie mam pojęcia ci zrobisz, ale błagam, zrób coś by i Hugo i Nora przeżyli. Uwielbiam te postacie, a opowiadanie bez nich będzie dla mnie... puste. Co do Albusa i Tamara cieszę, że się sobą 'zainteresowali' Dobra, teraz powiem coś o 'ilustracjach'. Świetnie rusujesz i tak fajnie na tych rysunkach umieściłaś ich charakterki. Eh..nigdy nie umiałam pisać komentarzy... Za co by cię tu jeszcze pochwalić? A tak, tak. Świetnie, że wprowadziła do czarodziejskiego świata nowe postacie: wampiry. Mam nadzieję, że wyjaśnisz coś o nich w innych rozdziałach, bo zainteresowały mnie te postacie. Życzę Ci tylko weny, radości z pisania i żeby ten rok przyniósł ci siłę do dalszego prowadzenia bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Nika~
Nie ,,Matko". Mów mi Gabsone XD
UsuńBardzo mnie cieszy, że do mnie trafiłaś. Tak! Reklama zadziałała :D
Dzięki :)
Juz trochę jestem zrzyta z moimi bohaterami, znam ich i dzięki temu łatwo mi wczuć się w ich sytauacje.
Mam pomysł na wątek Hugona i Nory. Tak musi po prostu być :)
Ale to nie moje rysunki! Chciałabym tak rysować ;) Należą do Burdge bug - pochwały należą się jej. I to nawet nie są moi bohaterowie, ale postacie, które przypominają mi ich i dlatego umieściłam te rysunki ;)
Rowling już pisała o wampirach - choć nie umieściła ich w swoich książkach. Chyba. Nie pamiętam już XD
Bardzo dziękuję i pozdrawiam!
Skorzystałam z Twojego zaproszenia i oto jestem :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, teoretycznie chyba powinnam Cię znielubić xD Usiadłam do czytania tych wszystkich rozdziałów wczoraj późnym wieczorem i tak się wciągnęłam, że zawaliłam nockę. O tyle dobrze, że dzisiaj rano mogłam sobie pospać, no ale wstałam dość późno i zgadnij za co od razu się zabrałam – za czytanie! Także widzisz, co to Twoje opowiadanie mi zrobiło, o! Normalnie oderwać się od niego nie mogłam i wszystkie plany poszły na daleki spacer. Ale było warto, także totalnie Cię uwielbiam za tę i historię i za to, jak bardzo mnie w ten swój świat wciągnęłaś!
Nie będę się tu jakoś szczególnie rozwodzić, bo żeby dokładnie wszystko ująć, to powinnam pod każdym rozdziałem komentarz zostawić. A uznałam, że skoro i tak mam całkiem sporo tych rozdziałów do nadrobienie, to po prostu pod ostatnim napiszę takiego komcia całościowego.
Dla mnie zazwyczaj najważniejszym aspektem historii są bohaterowie. Jakoś tak nic nie przyciąga mnie do danej historii, jak postaci w niej obecne. I tutaj u Ciebie duży plus za to, że masz tych bohaterów mnóstwo. To co prawda rozumie się samo przez się, że skoro Nora po Hogwarcie wesoło bryka, to automatycznie musi zostać otoczona przez całe mnóstwo ludków, no ale zdarzyło mi się już kiedyś natrafić na opowiadanie, w którym mimo że akcja działa się w Hogwarcie, to ludzi tam było jak na lekarstwo. Jakaś wymarła była ta szkoła, może epidemia czy coś? A ty nam czytelnikom oferujesz cały wachlarz postaci. I to postaci, które są oryginalne. Każdy ma jakąś swoją charakterystykę i dość konsekwentnie te schematy ich zachować i reakcji są do nich dopasowywane wraz z upływem opowiadania. Może ja teraz co nieco o tych moich spostrzeżeniach odnośnie bohaterów napiszę, bo to mi zawsze najłatwiej przychodzi. Gosh, zakochałam się w Albusie. Na zabój. Ten jego spokój, troska, poświęcenie dla innych. Rety, on mnie ma. W całości. Bez wahania oddałabym mu mój ostatni kawałek czekolady, a to, możesz wierzyć, naprawdę wiele znaczy :) Mogłabym też dla niego napisać serenadę. I wreszcie nauczyć się grać na gitarze, co by móc mu później miłosne piosnki wyśpiewywać (ale to rozwiązanie ostateczne, bo generalnie nie chcę, żeby chłopakowi uszy zwiędły od mego wycia). Tak strasznie zazdroszczę Tamarze. W sumie pewnie byłabym na nią zła, że przywłaszczyła sobie uwagę i zainteresowanie Albuska tak na własność, ale… ja ją też bardzo lubię. To typ bohaterki, która toczy walkę z samą sobą. Boi się uczuć, lecz jednocześnie chciałaby spróbować zobaczyć jak się tworzy relacje – czy te z przyjaźnią, czy te z miłością. Często męskim bohaterom przypisuje się taką „właściwość”, a u ciebie właśnie Tamara się w ten sposób odznacza. Super, mogę znowu napisać, że Tamarę kupuję w całości. Doobra, co do reszty bohaterów… Hmm, Scorpa też lubię i Rose. Wiesz, tak strasznie się cieszę z tych dwóch par (w sensie Albusik i Tamcia oraz Scorp i Rosie), bo najgorszą tragedią jest dla mnie, gdy bohater, którego lubię kręci się koło tego, za którym nie przepadam. A tutaj, proszę, te pary zostały dobrane perfekcyjnie. Nic, tylko skakać ze szczęścia, yup. W porządku jest też Fred. Ale to przez to głównie, że zawsze miałam słabość do Freda Freda i George’a George’a od pani J.K. No a Twój Fred to taki nieco właśnie Fred 2. I ja się bardzo z tego cieszę! Nooo… Hugon to urocze dziecię. Szkoda, że takie rzeczy się z nim porobiły :( Trochę mi przykro, bo lubiłam Chrisa. Na pewien sposób strasznie było mi go szkoda. A tutaj kolejna niespodzianka. Nic, jeszcze nie wszystko przesądzone, rodziców się nie wybiera. Chyba na razie chcę wierzyć, że z niego w gruncie rzeczy dobry chłopak. Rety, kogo ja jeszcze lubię? Ach, zapomniałabym o Roxie. Zadziorna, wygadana, prawdziwa wojowniczka. Uwielbiałam, gdy biedna tak się przy Julesie plątała. Do Julesa, Eleny Cristiana też nic nie mam. Oczywiście, na pewno nie przepadam za postaciami, które miały być z założenia negatywne, a więc choćby Sam czy Landryna. Ale z takich bohaterów bardziej neutralnych…. Hmm… Nie do końca potrafię przekonać się do Jamesa. I do samej Nory.
cd.
UsuńAle to kwestia w głównej mierze tego, że po prostu zakochałam się na amen w Albusku (a w pakiecie z nim idzie też Tamara), a do tego wielbię w tylko troszkę mniejszym stopniu Scorpa i Rose, więc koniec końców wyczerpałam zapas mojej miłości do bohaterów. Zresztą, ja już tak mam, że najczęściej główne bohaterki nie są moimi ulubionymi, sorry Nora! Został mi chyba jeszcze Blaise… Jestem zbyt wspaniałomyślna, ale ja na miejscu Nory niemal od razu bym mu wybaczyła. Jemu na Norze naprawdę zależy, wychował ją z takim poświęceniem, wow. Dobrze, że Nora w końcu dojrzała do tego, by wyciągnąć właśnie takie wnioski :D No i jest jeszcze Kastiel. Szczerze, nie spodziewałam się, że jego postać wypłynie w takich okolicznościach. I nie spodziewałam się tym bardziej, że dla Nory to on będzie „tym”. Ale wiesz co, czytając ten ostatni rozdział ja to poczułam. Poczułam, że on i Nora, to mogłoby być coś. I jestem w stanie zrozumieć, co ją ciągnie do niego. A myślę, że o to zawsze chodzi, by czytelnicy potrafili dostrzec, co takiego jest w kimś, że bohaterkę do niego ciągnie. Bo inaczej, to mogłoby być naciągane, taki pocałunek ot tak. Ale w tej scenie z K. i N. da się wyłapać, że tam coś się dzieje, więc wszystko jest odpowiednie, na swoim miejscu.
Ok, skoro już poinformowałam Cię o mojej niezdrowej fascynacji Albusem, to czas najwyższy bym odniosła się do fabuły… Fajnie splatasz te wszystkie perspektywy, to na pewno zasługuje na wyróżnienie. Rzadko zdarzało mi się czytać te historie z nowym pokoleniem, bo zazwyczaj one wydawały mi się nieco mdłe. Przyzwyczaiłam się do tego, że świat Hogwartu to owszem sielanka, ale od czasu do czasu dzieją się tam nieciekawe rzeczy, a i pełno jest różniastych intryg. U Ciebie te intrygi są na szczęście obecne i to w odpowiedniej ilości. Fajny jest ten pomysł z buntem rzekomo zapoczątkowanym przez biednych, uciśnionych charłaków, a tak naprawdę napędzany w głównej mierze przez czarodziejów, którzy chcą obalić porządek w magicznym świecie i najprawdopodobniej zgarnąć dla siebie tak wiele, jak zdołają. Także podsumowując, połknęłam całość bardzo szybko, bo i mocno się w ten Twój świat wciągnęłam. Naprawdę mi się podoba, tym bardziej przykro mi czytać, że tak niewiele zostało do końca. Szkoda, że dopiero teraz tutaj zajrzałam, no ale cóż poradzić. Pech i tyle xd
Podziękowałam Ci już u siebie, ale skoro i tak już stworzyłam Ci tutaj poemat, to na wszelki wypadek dopiszę jeszcze i do tego mego wywodu: bardzo dziękuję, że do mnie zajrzałaś!
Pozdrawiam serdecznie!
Dawno nie dostałam tak cudownych komentarzy... To mój ulubiony rodzaj (od osób, które niedawno trafiły na bloga i piszą po przeczytaniu całości). A są to komentarze szczere i pełne... miłości? Chyba mogę to tak nazwać :D Sama, kiedy nie pisałam jeszcze, zostawiłam takich kilka i lubiłam je czytać u innych, marząc, że ktoś też tak kiedyś polubi moje opowiadanie, może nawet pokocha i dostanę taki komentarz... ;)
UsuńI dawno też nie śmiałam się tak, czytając komentarz. Był to śmiech bardziej pełen radości niż rozbawienia, za co muszę ci podziękować :D Uwielbiam takie momenty.
Ale zabieram się za odpisywanie, bo zaraz uznasz mnie za wariatkę i stąd znikniesz XD
Naprawdę miło mnie zaskoczyłaś, odwiedzając Nową i w dodatku od razu wszystko przeczytałaś! Nie często się to zdarza.
Eeeemmm... przepraszam? :) Ale końcowym rezultatem jest to, że mnie uwielbiasz, więc... dziękuję :D
Bohaterów jest bardzo dużo, a ja często mam wyrzuty sumienia, że wielu z nich zaniedbuję... Ale uznałam, że nie każdy z bohaterów musi stawać się ważną częścią opowiadania i niektórzy mogą być po prostu epizodyczni.
O, myślałam w ten sam sposób - Hogwart nie może być pusty ;)
Moi bohaterowie są dla mnie bardzo ważni. Może to głupio brzmi, ale w pewnym momencie zaczęłam o nich myśleć jak o normalnych osobach - z problemami, pełnymi wad, ale także i zalet, różnych dziwnych przyzwyczajeniach itd. W ten sposób jakoś łatwiej mi także właśnie nie zmieniać ich za bardzo, bo znam ich na wylot. I nie chciałam, żeby postacie były takie same, przewidywalne, ale żeby były wyjątkowe.
Haha Każdy znajdzie swój typ XD Ale do Albusa także mam wielki sentyment. On był moją taką ostoją spokoju i... od zawsze chciałam, żeby był jak brat dla Nory.
Wow. Jeśli oddałabyś mi ostatni kawałek czekolady - to naprawdę jest miłość! Serenada? Jestem pewna, że Albus byłby zachwycony :)
Moja Tamara... dla mnie samej była niespodzianką. Nie planowałam, że jej charakter tak się rozwinie i że będzie... no. Taka jaka jest :) Wiele rzeczy w tym opowiadaniu wyszło tak... przez przypadek XD Nawet związek Tamary i Ala! W pewnym momencie tak sobie pomyślałam: ,,A co by było, gdyby Albus i Tamara się sobą zainteresowali...?" Popróbowałam, popchnęłam ich do siebie i to był strzał w dziesiątkę. Jakoś tak... naturalnie to przyszło, wiesz?
Rose i Scorpius byli jedyną parą, którą planowałam od samego początku. W mojej wyobraźni powinni być razem i tyle XD Nie wyobrażam ich sobie osobno. Wiedziałam, że ich wątek będzie raczej poboczny, ale i tak przyjemnie się o nich pisało i nadal ich uwielbiam, choć występują coraz rzadziej. Za bardzo ich kocham, by jakoś na siłę komplikować im życie, a też nie chcę robić jakiś oklepanych motywów - ze zdradą, inną dziewczyną, nawet ciążą! Nie. Oni są moją srebrną parą ;)
Fred nie miał ze mną łatwo, a Hugo już szczególnie! Chrisowi także namieszałam w życiu, ale... wszystko ma jakiś cel. Naprawdę :D
Roxie - ta to dopiero była wytworem jakiegoś mojego impulsu! Tak kiedyś sobie rozmyślałam, że fajnie by było mieć bohaterkę, której pasją będą smoki... Ale nigdy nie przypuszczałam, że to wszystko tak się potoczy! :D
Rozumiem to :)
UsuńWydaje mi się, że trochę wiem dlaczego. Nora, James i Fred - byli pierwszymi bohaterami, których stworzyłam. Jeszcze nie byłam w tym za dobra - chciałam, żeby byli zbyt idealni, fajni itd. Nora... zmieniała się razem ze mną. Wiele błędów popełniłam przy jej tworzeniu, ale to nie szkodzi. To było potrzebne :) Wiem, że trochę blednie teraz przy niektórych bohaterach drugoplanowych, ale... taka już jest. I ja mimo wszystko niesamowicie ją kocham, bo wiele jej zawdzięczam.
Cieszę się, że tak myślisz o Blaise :)
Tak długo to planowałam, że naprawdę się cieszę, że tak to odebrałaś. Wielokrotnie miałam ochotę wprowadzić Kastiela, ale wiedziałam, że muszę poczekać. Wielu pomysłów nie mogłam często wprowadzić i musiały one poczekać, ale tak blisko końca wiem, że tak musiało być. By zakończyć Nową z wielkim przytupem, wybuchem :D
Dawno nie czułam się tak przez kogoś doceniona. Dziękuję :) I jakim cudem potrafisz to tak trafnie wszystko określić? Sama bym miała problem, by to w ten sposób opisać. Ale tak to już jest - jedni piszą, inni interpretują i rozumieją na swój własny sposób.
Ale teraz jesteś w bardzo wygodnej sytuacji. Masz wszystko na ,,świeżo" i, podczas zakończenia, wszystko powinno ci się ładnie ułożyć i powinnaś wszystko zrozumieć (jeśli mi się to oczywiście uda w ten sposób napisać), pamiętając rozdziały, w których tyle udało mi się ukryć... :D
Nie masz za co dziękować. To ja ci dziękuję! :*
Pozdrawiam!
Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz, ale ostatnio nawał różnych dziwnych obowiązków odbiera mi każdą wolniejszą chwilę :(
UsuńNie martw się, raz, sama uważam siebie za bardzo dziwną osobę, więc automatycznie, żebym uznałą kogoś za wariata, ta osoba musi się nieźle postarać. Dwa, ty się mnie już stąd nie pozbędziesz, nie ma mowy! Cieszę się, że wywołałam troszkę radości moim komentarzem <3
Pewnie! Niestety, nie da się każdemu bohaterowi przydzielić dużo scen, bo tak to z opowiadań tworzyłyby się tasiemce, a i każdy by się prędzej czy później pogubił w natłoku różnych historii i zdarzeń. Ktoś musi się wysunąć na główny plan, a ktoś inny powinien się schować :D
Nieee, to na pewno nie brzmi głupio! To tylko potwierdza, jak bardzo zaangażowałaś się w pisanie tej historii i jak bardzo identyfikujesz się ze swoimi bohaterami, a na tym polega bardzo często sama istota tworzenia opowiadania :)
Yep, moja miłość do Albusa to naprawdę poważna sprawa, zdecydowanie! Loff forever <3 Mam tylko nadzieję, że on do samuśkiego końca pozostanie taki słodziuchny i mi serca nie złamie XD
Haha, właśnie czasami takie postacie, które niespodziewanie zyskują podczas pisania opowiadania większą rólkę, okazują się nadzwyczajnie ciekawe. I tak wyszło z Tamarą, więc bardzo, bardzo się z tego faktu cieszę! Ona i Al się ładnie zgrali, naprawdę.
Ufff… Dobrze, żeś nie wpadła na szalony pomysł komplikowania życia Rose i Scorpowi. Ja bym nie zniosła zdrad tudzież innych dramatów w ramach ich pięknego związku. Nie, nie, nie, to się nie godzi :) Niech oni sobie będą tą srebrną parą, zasłużyli na to :D
Bardzo fajny pomysł z tą Roxie i smokami. Bo to coś, co wyróżnia Roxie zarówno pod względem samego zainteresowania, jak i charakteru (bo jednak, żeby radzić sobie z tymi smoczkami, to raczej trzeba mieć choć częściowo pewne predyspozycje natury charakterologicznej).
Hmm… może rzeczywiście jakiś minimalny wpływ to miało? U Nory widać tę ewolucję, ona czasem tak choćby emocjonalnie bardzo „skacze”. Ale to nic, naprawdę, to normalne! Oj, ja też zawsze czuję taką wyjątkową więź z moimi głównymi bohaterkami. Tak to już jest, że choćby sporo namieszały, to ja nadal stoję za nimi murem. Ale wiesz co… na przykład z Jamesem to bardzo fajnie wyszło! On na początku właśnie był kreowany na takiego idealnego, pięknego chłopca… Ale w jego przypadku to naprawdę było na miejscu, bo generalnie postrzegaliśmy go oczami Nory. A ona niemal od samego początku się nim niejako zauroczyła. A wiadomo, zauroczenie zaślepia. Z czasem wyszły na wierzch pewne jego niedoskonałości. I to super zaznaczyłaś! A Fredzio jest spoko od początku do końca <3
tak to już niestety jest z niektórymi pomysłami, że trzeba wyczekac na odpowiedni moment :( Kastiel wkroczył w idealnej chwili! Gosh, w sumie gdyby nie to, że może być potencjalnie zły no i to, że kocham Ala i Scorpa, to pewnie on byłby moim fav (on czyta, dużo czyta <3).
Rety, a mnie się wydawało, że jestem beznadziejna, jeśli chodzi o pisanie komentarzy. Serio, zawsze się tak stresuję, że dobiorę nieodpowiednie słowa albo coś poprzeinaczam i źle to będzie odebrane :) Ratuje mnie jedynie mój „pisemny słowotok”, bo tak automatycznie stukam sobie w tę klawiaturę i stukam, więc na końcu coś tam udaje się w tych komentarzach wyskrobać!
Trzymaj się cieplutko ;*
Nie musisz mnie przepraszać :) Sama odpowiadam z wielkim opóźnieniem, dlatego doskonale to rozumiem.
UsuńUf... Jeszcze nie przejrzała mojego szaleństwa...
A ja się cieszę, że się ciebie nie pozbędę ;*
No właśnie. Teraz się bardziej skupiam na niegubieniu wątków i wyjaśnianiu wszystkich wcześniejszych, by na końcu, nic istotnego nie zostało bez odpowiedzi ;)
To mnie trochę pocieszyłaś i podniosłaś na duchu, moja droga :3
Mogę wam udzielić ślubu w toalecie. Serio. Mam już w tym wprawę XD
Te postacie aż za często mnie zaskakują :D
To by było zbyt naciągane w ich przypadku.
Od zawsze marzyła mi się taka bohaterka, która kochałby smoki - choć myślałam, że będzie raczej je rysowała, a nie z nimi żyła. Ale to kolejna taka niespodzianka ;)
Już dawno w sumie przestałam się przejmować opiniami innych ludzi o Norze. Niczemu nie zaprzeczam. Jest, jaka jest. Ale jestem z niej dumna :D I, w sumie, zrobiłam test na Mary Sue i wyszedł mi wynik 21 - czyli jeszcze Mary Sue nie jest... XD Ale, dokładnie, z głównymi bohaterami już tak po prostu jest.
Haha fajnie, że to tak widzisz :) I w sumie możesz to stwierdzić, ponieważ przeczytałaś Nową niedawno, więc też więcej rzeczy na pewno zauważyłaś. Ja, pisząc z odstępami czasowymi, sama wielu rzeczy mogłam nie spostrzec ;)
Ale serio... aż mnie czasami nosi, by coś już wprowadzić, ale wiem, że jeszcze nie mogę. A potem, gdy już się to napisze, jest taka słodka pustak, którą wypełnić może dopiero nowy pomysł :)
Haha długo czekałam z Kastielem, ale opłaciło się :D
Beznadziejna? Żartujesz dziewczyno? Piszesz tak cudowne, dokładne, trafne komentarze, że jestem pod wielkim wrażeniem :* Nawet nie marzyłam, że zyskam taką czytelniczkę ;) ,,Coś" niesamowitego!
Ty także i powodzenia z tymi wszystkimi obowiązkami. I dużo wolnego czasu ci życzę <3
Rozdział jak zwykle wspaniały! Nie wyłapałam literówek, może dlatego, że zawsze sama mam ich dużo :).
OdpowiedzUsuńRoxi wróciła do Hogwartu i to razem z Julesem,Cristianem i Eleną! Jej!
Album i Tamara są razem i dobrze bo do siebie pasują, a jeśli chodzi o Freda i Joss to... Mi się to nie za bardzo podoba, ale to twoja historia więc rób co chcesz, a i tak będzie dobrze.
A Nora i Kastiel hmm... Pasują do siebie, ale do końca jeszcze niewiem co o tym myśleć. Lubię Jamesa, ale nie powinien być z Norą, może znajdzie sobie dziewczynę, która też bedzie go kochać.
A teraz powiem ci coś: Hugo MUSI ŻYĆ! Niewiem jak masz to zrobić, ale wymyśl coś.Możesz kogoś uśmiercić na przykład Jamesa bo skoro Nora nie jest jego prawdziwą miłością to w sumie po co ma żyć! No ale to tylko propozycja.
I nie miej do mnie pretensji o poprzedni rozdział ja zostawiłam pod nim komentarz.
Mam nadzieje że nie będę długo czekać na następny rozdział. Na ten troche czekałam, a jak się pojawił nie mogłam go na początku przeczytać , za dużo obowiązków :(. Ale potem jak już miałam czas nie mogłam sie oderwać.
Mrs. Unicorn
PS. Pisz dalej, nie przestawaj. ;)
Dzięki :)
UsuńOkej... XD Każdy ma swoją opinię :D
Hahaha to kolejna propozycja, bym uśmierciła Jamesa. Tak bardzo go nie lubcie? Ale ja i tak już wiem, kogo uśmiercę. I, jak na razie, mam trzy pewne osoby na mojej liście... :D
Wiem i nie mam :)
Też mam taką nadzieję!
Pozdrawiam!
PS Nigdy nie przestanę ;)
KURDEŁE XDDDD TRZECI RAZ PISZE TEN KOMENTARZ BO SIĘ CIĄGLE USUWAŁ XD
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham, kocham! Nie wiem jak ocenić.. Jak zwykle super, mega, genialne i, i .. No brak juz mi lepszych przymiotników..
Nie chce mi się rozpisywać ( trzeci raz to piszę XD ), ponieważ wcześniej bardzo się rozpisywałam. MOTYWACJA:
KOCHAM CIĘ NAJMOCNIEJ W ŚWIECIE <3 chciałabym Cię kiedyś tak mocno, mocno, mocno przytulić ^^
I wymyśliłam nazwę na parring Jamesa i Nory: Names XD, albo Jleonora, albo Jora XD no jak Ci się podoba :) Mnie bardziej Names ^^ I właśnie będę rysować Names lub Rules <3 jak skończę to Ci podeśle na mejla!
Kocham, całuje, ściskam mocno i pozdrawiam
Emilka :*
Ps. Pamiętasz mnie z wcześniejszych rozdziałów??
Mi kiedyś też ciągle się usuwały komentarze, dlatego teraz co jakiś czas kopiuję ich treść, więc nawet jeśli się znów usunie, to mogę po prostu wkleić treść i wtedy dodać :)
UsuńAle rozumiem to :D
Ooooo... To naprawdę motywujące! Dziękuję, kochana! Haha też bym tego chciała :* Może kiedyś...
A ja lubię Elmes - i co ty teraz powiesz? :P
Uuuu.... to czekam, czekam! :D
Haha też kocham (jaciee... kocham was wszystkich! :D), trzymaj się, mała :*
PS Jasne, że pamiętam! Cieszę się, że wróciłaś :)
<3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńTy nie narzekaj na tak małą liczbę komentarzy, dla mnie 10 to jest wiele.
Przepraszam Cię, że nie komentowałam każdego rozdziału z osobna, ale nie mogłam się oderwać od historii. Nieco utrudnił mi fakt, że na samym dole nie ma gadżetu – Nowszy Post. Musiałam za każdym razem klikać w spis treści.
Najpierw pochwalę się, że znalazłam błąd w tym rozdziale! :) Wybuchnęła, nie wybuchła.
Wybuchła bomba, ale Tamara wybuchnęła (płaczem, gniewem itp).
Teraz o treści ogólnie. Już się wypowiadałam o świetnym stylu, fantastycznych bohaterach, ale teraz o fabule.
Mogłabyś napisać książkę przygodową. Akcja leci na łeb na szyję w ostatnich rozdziałach, bo chyba chcesz mieć równe 30 części, a mogłabyś lekko przystopować.
Cały czas mnie zaskakujesz. Myślałam, że Tamara będzie negatywną postacią, a jednak jest całkiem fajne ;) I jest z Alem! Tak! <3 Almara xD
Ogólnie gorzej mi się czytało te części z Roxie, na początku było ciekawe, ale jak już była z Julesem to gorzej.
Plusik za Scorose! <3
Kiedyś spodziewałam się, że Nora będzie z Kastielem (Nostiel xD, Kastra?), ale wolałabym ją z Fredem (?). W sumie z Chrisem też ją parowałam, byle nie z Jamiem.
Eleonora ogromnie się zmieniła od początku. Może tego nie odczuwasz, ja bardzo. Od pierwszych rozdziałów minął już ponad rok, ja to przeczytałam w tydzień. Od osamotnionej dziewczyny nieśmiale zakolegującą się z Nottem i Rose, po uwodzącą Chrisa do bohaterki ratującej świat…
Ok. Nora ma dość dużo z Mary Sue :) I chociaż nie szkodzi to powieści, to jednak ma niezwykłe moce, rozkochuje w sobie połowę chłopaków i nie ma prawie wad.
Dalej – Tamara. Nie wpadłabym na to, że jest pozytywną postacią :) A ona z Albusem… Tak inni od siebie, ale ten. Pasują <3
James – nie lubię go… I dobrze, że Nora nie jest mu pisana.
Roxie – fajna postać, chociaż nie przepadam za Julesem.
Lucy i Joss – Tej pierwszej nie lubię, ale rozumiem, że musiałaś zrobić czarną owcę z któregoś Weasleya. Zaś Joss jest urocza, mądra, ale niedorozwinięta.
Nie chcę żebyś kończyła :( Proszę pisz dalej! Jeśli nie to ani nie kontynuację, to może coś zupełnie innego. Jestem za ff potterowskim. Może Huncwoci, czasy Harry'ego czy może znowy Nowe Pokolenie, ale o czymś zupełnie innym?!
Podziwiam Cię, że piszesz rozdziały tak szybko. Ja jeden piszę ze dwa tygodnie.
Kochaaam Cię! <3 *·*
Pozdrawiam i Weny :) I niech moc będzie z Tobą!
~The Grey Lady
(Nowy rozdział u mnie)
http://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/
Muszę czasem ponarzekać, by zmusić ich do komentowania. Ach... Nie ma jak dobry szantaż... :D
UsuńZa rok, biorąc pod uwagę poziom historii, którą piszesz, będziesz miała o wieeele więcej :*
Wiem właśnie! Ale niestety dziewczyna, która wykonała dla mnie szablon nie umieściła go - dopiero później to zauważyłam, a sama nie potrafię go dodać :/
Tak! Dziękuję! Zagadka się rozwiązała! :D Nigdy nie byłam pewna.
Zawsze myślałam, że pisane jest mi pisanie fantasy... A tutaj taka przygodówka mi wyszła - dla mnie samej była to niespodzianka.
Wiem, że leci, ale bardzo mocno pragnę już zakończyć to opowiadanie.
Też tak myślałam, ale mój umysł miał inny plan XD
Każdemu przypada do gustu co innego ;)
Kastra brzmi strasznie Haha
Odczuwam i to mocno! Ale może też dlatego, że ja sama się zmieniłam i mój sposób pisania? Ech... To też wiem. Ale to pierwsza postać, jaką w życiu stworzyłam (tak dokładnie) i trochę jest w niej taka moja początkowa nieumiejętność tworzenia bohaterów, właśnie brak wad - jakieś takie wyczucie (choć wciąż nieidealne) przyszło później. Ale z drugiej strony - czy opowiadanie nie byłoby zbyt nudne, gdyby Nora była aż za bardzo przeciętna?
Niedorozwinięta? To dość mocne słowo ;)
Już raczej nie będę nigdy pisała ff. Pora na coś mojego własnego :D
Kwestia motywacji i braku czasu XD
Też kocham! Kocham tutaj chyba wszystkich Haha :*
Dzięki i także pozdrawiam!
Wpadnę do cb w weekend :)
Hej, jestem tu nowa;) Czemu kończysz?! To moja tragedia życiowa;&:D Umieram....Rozumiem dlaczego nie chcesz już pisać Nowej, ale to i tak boli:'(. Rozdział meeeeega długi i superowy. Czytam tego bloga nałogowo od kilku dni. Jest perffff;) Ahhh ta Nora... Uwielbiam Jamesa. Fajnie by było jakby sobie kogoś znalazł, ale rzeczywiście nie powinien być z Zabini. Szczerze nigdy im nie kibicowałam. Uwielbiam Tamare<333 i Albusa oczyfko. Pozdrawiam i życzę weny. Czekam na następny rozdział;)))
OdpowiedzUsuńWitaj! :D Miło mi powitać cię w moich skromnych progach ;)
UsuńWybacz, ale... muszę już zakończyć. By móc zacząć pisać coś... większego? Tak. To chyba dobre słowo.
Dzięki :)
Haha czyli jednak ktoś jeszcze go lubi! I dobrze. Chłopak ma trudny charakter, ale nie jest taki zły ;)
Pozdrawiam!
Nora i Kastiel... na początku byłam nastawiona do nich sceptycznie, ale ten rozdział rozwiał wszystkie moje wątpliwości:) jest idealny. Tylko nie pozabijaj wszystkich na końcu! To byłoby straszne gdyby nawet jedna osoba zaginęła:(
OdpowiedzUsuńŻyczę weny
O, bardzo mnie to cieszy! :D
UsuńDziękuję :)
Nie mogę nic obiecać. Mam plan - nad którym długo rozmyślałam - i go będę się trzymać ;) A to, że zakłada zabicie kilku osób... Hm... Nikt nie jest bezpieczny :D
Dzięki i pozdrawiam!
To jest oczywiste, że kogoś zabije! Coś mi się wydaje, że po prostu nie potrafi bez tego żyć... A ja nawet wiem kogo! Buhahahaha! No, podejrzewam, ale moja teza wydaje mi się jak najbardziej słuszna!! Nie mogę przestać o tym myśleć xd A bardzo mi to przeszkadza w nauce -.-
UsuńOj tam XD Czy możemy dalej udawać, że jestem miła, kochana - słowem: najlepsza autorka na świecie? Przynajmniej udawać :D
UsuńJeszcze się zdziwisz, moja droga ;) Bo ktosiów będzie kilku...
Pozdrawiam i ucz się!
Gobsonku mój kochany! Przepraszam Cię bardzo, że dopiero teraz... :( Przeczytałam parę dni temu, ale na prawdę nie miałam czasu skomentować... :c
OdpowiedzUsuńRany, sama nie wiem co powiedzieć... Te pocałunki... Aaaa <333 *O* Ale pochwalę się! Wiedziałam, że Nora będzie z Kastielem! <333 A mimo że wiedziałam, przeżyłam wraz z nią tyle emocji... Awww... *.* Kocham Kastiela! <3 On jest taki... no idealny! Przywracasz wiarę w prawdziwą miłość, Murzynku! :*
Kastiel + Nora = ...Kora?XDDD
No ten... ja się lepiej za robienie nazw paringów nie zabieram... xD
Tamara i Albus... TAMARA I ALBUS!!! Czekałam na to pół życia!! No dobra... Pół życia tego bloga!!! I Tamcia się śmiała! <333 Mamooo, znowu podekscytowanie, towarzyszące mi przez kilka dni od przeczytania tego rozdziału, do mnie wróciło!
To wszystko było takie niesamowite...
Joss jest taka słodka! Joss i Fred! *O* Zdecydowanie TAK! Fross? To nawet nieźle brzmi, pomyśl nad tym! :*
"by Eleonora za niego wyszła i by mieli razem gromadkę słodkich lwiątek do wychowania" Te! Cristian! Jesteś mój, nie pozwalaj sobie! :c Wybaczam Ci tylko dlatego, że Cię mocno kocham! ;>
Kocham Nową w Hogwarcie!
Kocham Gabsone nene!
Kocham Norę, Albusa, Jamesa, Freda, Kastiela, Roxie, Julesa, Cristiana, Rose, Scorpiusa, Tamarę, Hugo...
Właśnie! Hugo! Napiszę zaraz do Ciebie na fb i masz się tłumaczyć co z nim zrobisz! On nie może zginąć!!!!!!!!!!! Nie może!!!!!!! ;(((((((((((((
No i ten... kocham, ściskam, pozdrawiam i przesyłam buziaki! :*
Ps. *trzyma w rękach ulubionego misia Gabsone* Jeśli Hugo zginie, to on też... *groźna muzyczka w tle*
Pozdrawiam i kocham, Kocjanku! <3
Kociaku, wiesz, że nie musisz mnie przepraszać! W przyjaźni już tak jest - nawet bym nie pomyślała, by się na ciebie obrazić lub pogniewać z powodu twojego spóźnienia. Wiem, ile masz nauki (sama mam jej sporo), więc kończymy przepraszanie, bo w gruncie rzeczy bardziej się dla mnie liczy to, że mogę do ciebie napisać i zasięgnąć twojej rady co do przebiegu dalszej akcji :*
UsuńNo i ciebie kocham, więc wiesz... ;)
Haha widziałaś nawet wtedy, gdy Kastiel jeszcze nie miał imienia i nie miałam pojęcia, jaki będzie. Wiedziałam tylko, że będzie :P
Pamiętaj, że masz mi powiedzieć, gdy będzie zbyt cukierkowo!
Jak Legenda Kory lub... córka Demeter? Nie jest źle ;) Ale chyba Nastiel mi się najbardziej podoba!
Haha zupelnie inaczej jest, gdy ci napisałam ,,Tamara i Albus pocałunek.", a to przeczytać, co? :* Ale lubimy spojlery!
Fross jest najlepszą nazwą. Mika byłaby szczęśliwa, że jej Joss złowiła Freda :)
Właśnie, Cristian! Proszę mi Kini nie zdradzać!
Ooo... Tyle miłości <3
Ale z tych wszystkich niewdzięczników ja cię kocham najbardziej!
Już wiesz...
Trzymaj się, Kociaku! Jedz owoce i warzywka. I jakieś zupki - u mnie bardzo zimno jest (nawet śnieg spadł w pt!). U ciebie chyba też był śnieg, więc ciepło się ubieraj, nie przemęczaj i dbaj o siebie, skarbie! :*
Kocham!
+ pomarańcza :D
PS To nie zadziała XD Wiesz, że jest dość upartą osobą...
Jeny, co tu się wydarzyło?! Aaa, nie nadążam... Kurczę, chyba trochę minie zanim się uspokoję i napiszę porządny komentarz. Taak... W między czasie chciałabym przeprosić, że ostatnio nie skomentowałam, ale ostatnio jakoś nie miałam głowy do tego :( Mam nadzieję, że wybaczysz, jak w końcu zmuszę się, żeby coś narysować, (co planuję od jakiegoś czasu, nie umiem, ale wszystkiego się da nauczyć XD) to narysuję ci coś fajnego! O! Teraz mam pretekst żeby ruszyć cztery litery.
OdpowiedzUsuńOk, chyba jest już lepiej. Ale nadal we mnie buzuje od tych emocji. Ten komentarz będzie strasznie chaotyczny.
*dwie godziny później*
Kurczę, nawet przerwa mi nie pomogła xD Gabsone, co ty ze mną robisz? ;_;
Że Nora i... Kastiel? Co? Jak? Mega mnie zaskoczyłaś. Pozytywnie oczywiście, nie jest to tak oklepane jak Nora i James. Chociaż w głębi duszy każdy pewnie myślał, że James i Nora i skończą razem. I tak myślałam! A tu taka niespodzianka.
" A do windy wsiadł…
…Kastiel Rosier." - tu myślałam, że będzie Chris, hah, moja mina musiała być komiczna, bo się mega zdziwiłam
Ale namieszałaś z tym Kastielem. Na początku niby taki grzeczny książkowy maniak, potem zdrajca, następnie ten dobry. Ach, po prostu mistrzostwo. Cieszę się, że tak to wyszło, podwójne zaskoczenie.
Jejciu, powiedz, że Hugo jeszcze żyje? To nie może się tak skończyć. Mają obydwoje przeżyć! Co to ma być, ja chcę hepi end :<
Miałam łzy w oczach gdy Tamara płakała... Ale ze mnie mięczak xD Ale ona i płakać... Przykro mi z powodu jej przyjaciela, to musiało być bardzo bolesne.
Ale później mój ulubiony fragment, zanim mój mózg eksplodował to Al i Tamara. *pisk radości* Jej, w końcu. Kocham <3
Ooo Roxie w Hogwarcie, świetnie. W końcu wszyscy bohaterowie są razem w jednym miejscu, cieszę cię bardzo :D
Fred i Joss to całkiem fajna parka. Myślę, że pasują do siebie :P
Czuję, że jeszcze wróce do tego rozdziału, a szczególnie do tej końcówki.
Muszę wspomnieć też o tych rysunkach, szczerze to wcześniej ich nie widziałam, autorki też nie znałam i pomyślałam, że to może jakieś rysunki od kogoś z Twoich czytelników XD Ale Nora jako lew też jest genialna *.* I Wiesio uroczy Więc mogę powiedzieć, że twoje czytelniczki mają talent, chciałabym tak umieć :)
Smutno, że już koniec tak blisko... Ale wszystko się kończy, nie? Taka kolej rzeczy. I mój komentarz też, bo zaczynam gadać od rzeczy xD
Pozdrawiam bardzo serdecznie :*
PS. A z nazwami to trochę trudno, taka Tamara i Albus... Tambus? XDDD to brzmi komicznie A Almara to mi się ze skalmarem kojarzy.
UsuńA Joss i Fred ... Fross lub Jed, lepiej, bardziej pasuje Fross moim zdaniem :3
Roxie i Jules to Rules? Myślałam całe życie, że Roles xD Ale fajnie, już mi się nie będzie kojarzyć z majonezem... Tak, zabierzcie mi internet, proszę.
A Kastiel i Nora tak jak już ktoś wcześniej napisał Kora. Brzmi okej :3
Mówiłam, że 28 będzie przełomowy ;)
UsuńCi zawsze wybaczę, moja kochana :* Ale bardzo lubię twoje komentarze, więc nie przestawaj ich pisać :) A jak mi cos narysujesz, to padnę ze szczęścia! Uwierz mi - nikt nie rysuje tak źle jak ja XD
Haha mi to nie przeszkadza
*dwie sekundy później*
Uch... Jak ten czas szybko leci XD (Wcale nie jesteś zabawna, Gabsone)
Ja? Wiesz, mogłaś nie brać tych tableteczek, które ostatnio ci wysłałam...
(Wybacz moje kiepskie żarty - to się dzieje z człowiekien, gdy jest wykończony, niewyspany, a przed nim jeszcze masa nauki...)
Właśnie wiem! Nora i James nigdy nie mieli być razem. Miało wam to zamydlić oczy, by zaskoczyć was z Kastielem. A niespodzianek będzie jeszcze wiele :P
A w następnych dwóch rozdziałach Kastiel odegra jeszcze wiele ról ;)
Jeszcze tak. Happy end? No nie wiem, nie wiem he he
To naprawdę jak na nią nietypowe. Ale w końcu pękła...
Tak przez przypadek mi się dobrali :*
Ale wiesz, jakie to utrudnienie? Tylu bohaterów... Ale cóż. Jakoś sobie poradzę :D
Naprawdę? :* Bardzo mnie to cieszy!
Nie dziwię się, że się pomyliłaś. Moi czytelnicy są bardzo utalentowani <3
Krysia mnie zaskakuje. Ale ona jest lwią mistrzynią, więc ten rysunek idealnie oddaje ją, ale też Norę i Wiesia :D
Hej! Nie bądź dla siebie taka surowa! Jeśli lubisz rysować, to to po prostu rób ;) A ja niby umiem pisać? Po prostu to kocham i to mi wystarcza!
Ja jestem podekscytowana - w końcu będę mogła usiąść do nowego opowiadania. Ale będę tęskniła za Nową i, znając mnie, popłaczę się przy zakończeniu...
Haha skojarzenie ze skalmarem jest w sumie zabawne!
Fross też mi się podoba :)
Haha chyba lubię twoje skojarzenia!
Teraz będę miała dylemat: Kora czy Nastiel...
Pozdrawiam :*
(Za jakiekolwiek błędy przepraszam - jestem na telefonie)
Dzis powrocilam do tego rozdzialu i warto bylo! Jeny umknal mi maly szczegol, ze Kastiel na biale pasemko ! :o To on pomogl Norze (Ach, jaka ja spostrzegawcza xD
UsuńPo twoim komentarzu jeszcze bardziej nabralam ochoty na kolejny rozdzial :D Dzieki :D
Ps. Rysunki wyslane, sprawdz poczte, jesli jeszcze tego nie zrobilas :P
Tak! Ma ;)
UsuńPostaram się go szybko napisać :*
PS Gabrysiu, rysunki dostałam! Są przecudowne! Takie słodkie i kochane! A ty mi pisałaś, że nie umiesz rysować! Proszę cię! Nie rozśmieszaj mnie! Bardzo, bardzo i to bardzo dziękuję <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAughhhh........
OdpowiedzUsuńNapisałam bardzo długi komentarz dotyczący rozdziału, po czym skopiowałam jego zawartość. Potem coś tam robię, loguje się na konto i przez przypadek kopiuje coś tam (face palm).
Wiec mój komentarz poszedł się kąpać :/...
No, ale..
Rozdział świetny :) Przyjemnie się go czytało, oby tak dalej i żeby wena Cię nie opuszczała.
Pozdrawiam ~houseefly
Współczuję :C Nie cierpię, gdy tak się robi. Ech... Szkoda
UsuńDziękuję bardzo! A ja ci życzę, by więcej komentarze ci się nie usunęły, bo obydwie na tym tracimy...
Pozdrawiam :3
PS Masz śliczną nazwę!
Hah, naprawdę? :D Od nazwiska xD Tak w ogóle wiem, bardzo nie spóźniona odpowiedź :}
UsuńPrzez większą część rozdziału siedziałam z otwartymi ustami.
OdpowiedzUsuńWiesiu tajny agent, hę? :D
Albus i Tamara. Kocham tą scenę. Cud, miód. i coś tam jeszcze. <3
Trochę szkoda mi Jamesa. Polubiłam go za tę jego impulsywność, ale cóż...
Kastiel to mój ideał. Inteligentny, czytający książki (przystojny!) brunet z niebieskimi oczami. Jeśli zamierzasz zrobić z niego czarny charakter, to może być! (Ta słabość do 'tych złych'... Chyba jako jedyna lubię Sebastiana/Jonathana z "Darów Anioła" :'( )
Fred i Joss są słodcy. Mam nadzieję, że nie zgnią. :)
Biedny Hugo. Biedna Nora. Naprawdę nie wiem jak to się może skończyć.
Pomyślę nad fanartem... ;)
Świetny rozdział. Serio. W niektórych momentach mnie po prostu zatykało. Tytuł Mistrza Zwrotów Akcji należy do Ciebie! :3
Nie bardzo nadaję się do pisania komentarzy, ale wiedz, że jestem z Nową od początku! :))
Przesyłam wyrazy największego szacunku dla takiego Geniuszu. (Zauważ, że przez wielkie 'G') :***
Kiedyś jechałam na rowerze z otwartymi ustami i... nie skończyło się to za dobrze... Ale dostarczyłam sobie dodatkowej dawki białka! XD
UsuńJako kameleon idealnie się nadaje ;)
Orzeszki, fistaszki i nutella!
Zdania co do Jamesa są podzielone. Ale właśnie... tak bywa XD
Cóż... Kastiel jest także w moim typie. Nie żeby coś...
Ja go lubiłam w Mieście Szkła, a potem mnie już tylko drażnił.
Oj... Nikt nie jest bezpieczni. Wyobraź sobie taką typową akcję z Gry o Tron... Lub Igrzysk Śmierci... Tak może wyglądać koniec :D
I o to mi właśnie chodziło!
Tak, tak, tak! :DDD Uwielbiam fanarty <3
Dziękuję bardzo. W tym momencie chciałam podziękować mojej mamie, tacie i domowej kozie... No. Czytelnikom też. Nie każdy otrzymał tytuł Mistrza Zwrotów Akcji. To jest coś! :D
Naprawdę? - teraz to mnie zatkało. Ale tak od początku, początku? Od mojego beznadziejnego początku? Woooow...
Nadajesz się, nadajesz :*
Wow. Kolejne wyróżnienie...
Oliwio, co ty ze mną robisz? :D
Ale bardzo ci dziękuję :* i pozdrawiam!
Część jestem Azrael i to jest mój pierwszy komentarz.Zapytasz dlaczego? Będę się usprawiedliwiać brakiem czasu ale potem Ty powiesz, że skoro miałam czas czytać to powinnam mieć też czas komentować wtedy ja nie będę mogła zrobić już nic innego niż tylko przeprosić :( Ale kontynuując KOCHAM twojego bloga <3 na początku wydawało mi się, że to będzie kolejna taka sobie historyjka, że raczej mnie nie zafascynuje bo nie bardzo lubię historie w których głównym bohaterem nie jest bohater z kanonu, jakie było moje zdziwienie kiedy zaczęłam czytać i wprost nie mogłam się oderwać od telefonu a jedyne przerwy które robiłam to te gdy rozładowała mi się bateria. Przyznam się,że nie spodziewałam się pewnych wydarzeń szczególnie tych związanych ze związkami :) tak na początku nie pomyślałabym nawet, że to Al mógłby być z Tamarą(teraz to moja druga ulubiona para, wyprzedzili nawet Rospiusa którego fanką jestem od zawsze nie ważne jakiego bloga czytam), ale za to od rozdziału z Kastielem miałam nadzieję, że on się jeszcze pojawi i będzie z Norą to taki ideał(i oczywiście ulubiona para tego opowiadania) <3 Cd samej fabuły to jestem bardzo ciekawa zakończenia szczególnie wątku z Hugo, zastanawiam się jak to rozwiążesz. Mam też nadzieję, że James nie będzie zbytnio rozpaczał. Dziękuję Ci bardzo za cały trud który włożyłaś w to opowiadanie i błagam nie zabijaj Kastiela i Nory!!!
OdpowiedzUsuńP.S imię Kastiel jest naprawdę zajebiste i takie seksowne :*
PP.S dla Oliwii z komentarza powyżej, nie tylko ty lubiłaś Sebastiana :*
Azrael
Witaj Azrael! Weź przestań! Nie musisz mi się tłumaczyć ani mnie przepraszać, kochana - dobrze, że teraz piszesz ;)
UsuńA treścią swojego komentarza mi to zrekompensowałaś! <3
Bardzo dziękuję. Nawet nie wiesz, jak mi teraz jest miło :D Mam banana na twarzy i coś czuję, że szybko on nie zniknie... Już mnie mięśnie twarzy bolą, ale trudno XD
Lubię zwroty akcji i lubię zaskakiwać. A zwrotów akcji jeszcze sporo przed nami... ;]
Haha a przecież Kastiel i Nora nie kręcili ze sobą ani trochę wcześniej... :D
Chyba po raz pierwszy ktoś mi dziękuje... - to naprawdę miłe :*
Ale... nie mogę nic obiecać ;)
PS Wiesz, ile czasu go szukałam? Miesiącami się zastanawiałam, jak go nazwać! I nic mi nie pasowało. A potem olśnienie... choć może to przyjaciółka mi to imię podsunęła i... Kastiel zostało wybrane :D
Pozdrawiam! :3
Nominowałam Cię do LBA! I nawet nie próbuj się wymigać :) Proszę Cię, odpowiedz na pytania, a czy będziesz chciała nominować dalsze osoby, to już Twoja sprawa ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie informacje u mnie:
http://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/2015/12/nominacja-do-lba-i.html#more
Dziękuję za nominację! Ale muszę się zastanowić, czy na nią odpowiedzieć... Miałam przy 10 skończyć... XD
UsuńPozdrawiam!
Rozdział świetny. Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, po prostu tak... wyszło(?)xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę mnóstwo weny, Ginny Kurogane.
Dzięki, Ginny :)
UsuńRozumiem.
Trzymaj się, kochana! :*
Kiedy następny rozdział? Umieram z niecierpliwości!;(((((
OdpowiedzUsuńPracuję nad nim :) Mam nadzieję, że w ciągu... najwyżej dwóch dni uda mi się go skończyć i dodać. Ale może uda mi się szybciej wyrobić :D
UsuńHaha nie umieraj! Nie warto! ;)
Pozdrawiam!
Mój pierwszy komentarz...huehue Nie umiem pisać więc pytam-Kiedy następny???
OdpowiedzUsuńPraktyka czyni mistrza - serio! :D A każdy komentarz na wagę złota i te sprawy XD
UsuńNo nie wiem... Rozdział 30 może pojawi się pod koniec marca?
Tfu, tfu...Miałam napisać jakikolwiek komentarz i to zrobiłam..tylko że głupio spojrzałam na poprzedni i napisałam...sama wiesz co XD
OdpowiedzUsuńPrzepraszam i zabieram się za następny :D
Oj tam ;) Nic się nie stało! Dobrze, że w ogóle piszesz - niektórzy nigdy nie komentują, a ja nie mam pojęcia, ile osób czyta Nową...
UsuńJesteś świetną pisarką ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję - człowiekowi jakoś tak w środku cieplej się robi i uśmiech na twarzy się pojawia :)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńChciałabym powiedzieć Ci, że piszesz wyjątkowo dobrze. Przeczytałam rozdział niemalże jednym tchem. Twój styl pisania jest na serio wysoki. Czyta się płynnie. Właściwie nie zauważyłam u Ciebie żadnych błędów, a jeśli jakiekolwiek były, to nie zwróciłam na nie uwagi. Zgrabnie budujesz każdą część – od dialogów aż po opisy. Treść opowiadania mnie wciągnęła. Cóż ja mogę więcej napisać? Po prostu cudo!
Życzę dużo weny i zapraszam do mnie. Pojawiło się nowe opowiadanie o tematyce wojennej.
www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com
ps. Yeah, to mój setny komentarz :D
Witam w moich skromnych progach! :D
UsuńBardzo dziękuję. Jak na razie to jeden z moich najlepszych rozdziałów - skromnie mówiąc. Czasami człowiekowi - raz na ten ruski rok - uda się coś skrobnąć ;)
Dawno nie dostałam tak ślicznej pochwały. Aż miło się człowiekowi robi :D Dziękuję!
Czytelnicy każdy najmniejszy błąd wyłapują, więc pewnie dlatego nic nie zauważyłaś - mam takich kochanych Potterowych Ludków.
Na pewno wpadnę! Jestem trochę nieogarnięta, więc - gdybym długo nie wpadała - to po prostu mi się przypomnij, ok? :)
Pozdrawiam!
PS Gratuluję i dziękuję!
Hej :)
OdpowiedzUsuńZwykle komentuję dopiero na koniec, ale... Ok, fajnie. I jeszcze ci powiem, że bardzo ładne zagranie z Norą i Kastielem, ale... Tak przeczuwałam :D
Fajny początek :D
OdpowiedzUsuńOj Potter... Każdym kolejnym zdaniem sobie grabi. Gdy chodzi o bliskich, żadna kobieta nigdy nie będzie myśleć rozsądnie, bo serce zawsze wygra.
O mój...
James przeholował. Jak mógł tak powiedzieć o ojcu Nory? Może nie jest nim biologicznie, ale w jej sercu nadal zajmuje to miejsce. Normalnie... Walnąć to za mało. Chyba zacznę cię prosić Gabs, żebyś go wyswatała z wredną-małp-żmiją Jasmin Bowen. Taa... Mało brakuje!
Jak on może?!
*Mika używa niecenzuralnych słów*... Powoli go zaczynam nienawidzić.
Ha! I dobrze Nora! Należało mu się!
A wiesz... Wiesiek, Wiesław trochę przypomina mi tego kameleona z "Zaplątanych" :3
Nie myśl o nim. James jest wielkim dupkiem. Inaczej nie ta się tego ująć. I szczerze przestałam go (w tym rozdziale) lubić. Ma przekichane u mnie. I ona jeszcze próbuje go zrozumieć *kręci głową* podziwiam Norę. Ja bym się wściekała, przeklinała i popłakała... A później chodziła obrażona i udawała, że James nie istnieje. Taa... Może ona też tak zrobi?
Tia... Zgadzam się z Norą (Nie z Jamesem!), życie to nie bajka. Nawet nie książka, czy powieść... To ponura rzeczywistość, w której musimy sami zbuntować sobie szczęście i o nie zawalczyć. Nora ma z tym lepiej, że jej życie to opowiadanie, a jej bogini - Gabsone nene - ma, co do niej łaskawe plany :D
Też miałam taką ochotę...
Ona mówi poważnie?
Widzę, że jednak się zdecydowałaś :D
Joss i Freddy...
Huh.
Ostatnio postanowiłam mojego psa tak nazwać.
Gdy już go kupie.
Za jakieś pięć lat.
Ale hej! Freddy to fajne imię dla Husky'ego :D
Hahaha... Poczucie humoru Cristiana... Chyba właśnie przez nie go pokochałam... Szkoda, że już planuje ślub z Kinią w toalecie u ciebie Gabs... Huh... Dobra. Mam swojego Chrisa, który w ostatnim czasie mnie olewa i nie pojawia się w opowiadaniu. Focham się na niego.
Nadmiernie używam tego słowa.
Szczególnie, że wiem, co oznacza ten skrót...
*zbereźne myśli* Niedobra Mika!
Moment... Co?
Się porobiło. Powoli... Powoli... Oddychaj Mika... Oddychaj... (W ostatnim czasie częsta mówię sama do siebie i czasami zdarza mi się to na głos, a to nie dziwi już nikogo -_-). Nora jest zazdrosna... I fajowsko tak zobaczyć wszystko jej oczami, wiesz? To ogólnie bardzo zaskakujący, nowatorski i genialny pomysł! :D
Hmmm... Freddy ignoruje Joss... Naśle na niego wilkołaka :3
Ale dobra... Wybaczam, bo Roxy wróciła, a się przecież o nią martwił :P
Ten sen... Hmmm... Czy ją też porwał wilkołak, aby została jego królową? No i też znalazła sie w obozie cyganów, uciekając przed dziwną czarną mazią?
Ja i Joss... Och, jesteśmy takie podobne *cieszy się, jak dziecko* Kocham cię za to! <3
Hahahah... *Śmieje się* Banda dziwaków xD
Weź taką do jednej sali... Po prostu... *Płacze ze śmiechu* To najlepsze, cokolwiek w życiu czytałam!
Och Boże... Trochę dramatyczne... Ale jakbym widziała siebie. Ja nigdy nie potrafię się bronić, a jeżeli już powiem coś ostrego, to potem musze uciekać do łazienki, bo zaczynam beczeć. Tak było na tym głupim egzaminie. Hmm... Właściwie to zdawałam go z Rumunką, która była dla mnie wredna... Heh... Zrządzenie losu?
Nie lubiłam Ann Marii, czy jak ona się nazywała... Wredna baba. Wszystko wie najlepiej. I przez nią ryczałam. I nie pamiętam, co powiedziałam na egzaminie. Masakra. I prawie chciałam z niego uciekać przez nią. Prawie. Huh.
Tammy sobie grabi u mnie.
Naskoczyć tak na biedną Joss?
Poza tym, ja się nie trzęsę. Mój język staje się jak kłoda, oczy robią się wielkie jak pięciofuntówki i łzy same się pojawiają w oczach, choć mam ochotę odezwać się, to zamiast ostrych słów, zawsze wybucham płaczem. To jest wkurzające.
Dlatego tak dobrze rozumiem Joss... I też bym chciała mieć swoich obrońców. Faceta, którego polubiłam - był z Meksyku - teraz już mniej lubię. Nie obronił mnie przez wstrętną Rumunką, jak Freddy Joss przed Tammy...
Też tak chcę! T_T
Łowcy... Nie lubię ich.
Choć Kastiela nawet... Polubiłam?
Joss nie wygada się obcymi... Czasem mi się to zdarza... Ale jedynie, jeżeli chodzi o moje tajemnice. Sekrety innych są u mnie bezpieczne jak w sejfie :3
I wierzę w Joss! Nikt najwyraźniej nie wyjaśnił jej, że włamanie się do siedziby Łowców to sekret, a poza tym, czy przyjaciele i rodzina nie powinna o tym wiedzieć? Zrobiła jeden wielki błąd i już Tammy ma ją za plotkarę... pfff! Gdybym jej nie lubiła, może bym JA chciała JĄ spalić na stosie.
UsuńTyle opisów wszystkiego... Tyle planów... Wow. Jesteś lepszym strategiem ode mnie Gabs :D
Szczera prawda Cristianie... Niezręcznie się zrobiło. Czyżby była tutaj mowa o mojej wielkiej miłości, która gdzieś sobie wagaruje w opowiadaniu u Gabs, Chrisie?
Uhu... Zacieram rączki i czytam dalej!
Hehe... Zabawne. Boi się Tamary.
Szczerze mówiąc, to sama mijałabym ją szerokim łukiem :D
O mój Ra... (Tak mi tu pasował ten egipski bóg słońca).
Albus... Zakochany... Aż dostałam gęsiej skórki i lekkich dreszczy i mówię serio!
Może mam ducha w pokoju?
Wow... Taka romantyczna chwila... Wow...
Idealnie ją opisał, ale... CZY TAMARA PŁACZE?! O.O
Jego serce rozdzierało, a moje prawie się zatrzymało z szoku!
Hehe... Gdyby Tammy wiedziała ile osób czytają o jej lekkim załamaniu, pewnie wszystkich nas by pozabijała... A ciebie najbardziej Gabs :P
Albus jest wyższy od Tammy? Tego nie wiedziałam! *o*
Hehehe... Leżą na łóżku i się całują... Hehehe... *Zbereźne myśli* Yep. To trochę dziwne, że fantazjuje o kimś innym i ja w tym nie biorę udziału... Powinnam iść do psychiatry.
Nadal czekam na panów z białym kaftanem bezpieczeństwa!
Buzi-buzi! (Nie gadajcie o dawnych wypadkach, skupcie sie na obściskiwaniu!) Jestem taka samotna... eh...
Mara jest wredna. Przynajmniej się taka zrobiła. Zabronić iść Norze do Łowców? No dobra, jest w tym sens. Może... Cóż. Za dużo się naoglądałam niecenzurowanej telewizji, bo teraz wszystko, co chce zrobić, to używać teksów niczym Deadpool :P
Nawet dla mnie, coś za łatwo Nora się poddała... No i ciekawe, czym Freddy i Joss się zajmą :D *sugestywnie rusza brwiami*
Ja chcę! Ja chce się zabawić w super szpiega!
Czemu nigdy nikt mnie nie słucha? :(
Yea! Sekretna misja! Wymykanie się niczym ninja!
Też tak chcę! :(
A ja boje się nawet wyjść przez okno, gdy odległość od ziemi wynosi mniej niż metr... Tia... Cała ja.
Nic dziwnego, że Joss nie wzięli ze sobą na misję.
Panna Katastrofa... Pewnie jej przezwisko im podpowiedziało, ze to zły, naprawdę koszmarny, pomysł.
Heh... Ale zostawienie panny Katastrofy z Norą, nie mogło się przecież inaczej skończyć. Biedna Joss... Mary pewnie znów się na nią wydrze... A może nie?
Wielkie WOW
W planowaniu różnych rzeczy jesteś mistrzynią. I tak genialnie to wszystka opisałaś. List. Rzeczy, które dostała i planowanie Nory oraz jej posunięcia. Tak bardzo się rozwinęłaś od pierwszego rozdziału, że aż się wzruszyłam...
Ma ktoś chusteczkę? *pociąga nosem*
Uhu... Myślałam, że może James dołączył do Łowców :D
Żartowałam!
Wiedziałam, że to Kastiel - a przynajmniej coś czułam.
Taka niedomyślna, to aż nie jestem xD
O mój Ra...
Zdecydowanie. Nora przepadła. Z kretesem.
Biedactwo. Biedny Pisklak (wybacz Mary). Nawet nie zdaje sobie sprawy, że się zakochała *kręci głowa*. Zachowuje się niczym Albus i Tammy w jednej osobie. To naprawdę... Smutne.
O Boże... To takie przerażające. A co jeżeli ją zdemaskują? Albo cokolwiek się stanie? Chyba nie przetrwam tego... O.O
Morgana i Merlin... Odwieczni wrogowie. Lubię Merlina. Oglądałam kiedyś o nim serial. Tak naprawdę Merlin był ujeżdżaczem Smoków, czy kimś takim... I właściwie to Morgana była siostrą Artura - w tym serialu. O masz... To było tak dawno temu, gdy to oglądałam. I nawet się w tym aktorze podkochiwałam *zadrżała* Nigdy więcej nie chce o tym myśleć.
W-wa-wampiry?!
Moment... CO?!
Co?!
What...? WTF?
O Boże... Umiesz szokować.
Chris jest wampirem? T_T
UsuńNie! Niech on nie będzie zimnym krwiopijca!
*Beczy* Moja kolejna miłość zniszczona!
Chociaż... *chlip* Lubię Damona Salvatore... Więc może i Chrisa da się zaakceptować, jako wampira. Cóż... Ale to jest straszne! *Beczy*
N-Nie jest?
Uff! Ulżyło mi, aczkolwiek nadal nie jestem pewna, czy on nie jest jakimś pół-wampirem niczym Reneesme ze Zmierzchu.
Heh... Wtedy ja mogłabym zagrać Jacoba :D
Okey... Zbyt dużo informacji...
Bzikuje.
Ale będę wpojonym wilkołakiem.
Wpoiłam się w Chrisa.
"Auuu!" *Udaje wycie wilka*
Skupianie uwagi na czymś innym... Ale nadal myślę o tych wampirach i momencie w moim życiu niczym z sagi zmierzch.
A było to kilka sekund temu... Huh...
O nie... *znów beczy* Hugo! Hugo! Nie umieraj dla Nory! Hugo!
Noro! Nie umieraj dla Hugo! *beczy* Gabs! Jesteś... Mistrzem intryg!
O Boże... Hugo właśnie umarł. *szok*
Gabs... Nie wiem, co powiedzieć.
W ramionach wroga.
Ja nie wiem, ale... W tej chwili nie potrafię się odnaleźć w tym rozdziale. Jestem nadal w momencie całkowitego szoku. Niby czytam, a treść do mnie nie dociera. Przerażające.
Wścibski? - Tak tylko podpowiadam.
Heh... Nie ma to, jak lekkie pytanie na dzień dobry. Nic w typie "jak się masz?", czy "jak tam zdrowie?"... Och nie... Kastiel jest na to zbyt wścibski... Już go lubię :D
Nie, nie... Spoufalaj się! Ja jestem, jak najbardziej za!
No i się spoufaliła :D
Posłuchała mnie! Ha!
Wróciła do niego... To takie sweeet!
Nie dam rady.
Idę czytać dalej :D
Rozdział fenomenalny, fantastyczny, arcymistrzowski, kongenialny, zaskakujący, zjawiskowy, niesamowicie apolliński!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Bussis!
Mika nadal w słodkim szoku :3
PS. Ten kom był naprawdę długi xD