czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 1

Przeklęta Pokątna

Jednymi z najbardziej stresujących momentów w życiu Eleonory Zabini były zakupy na ulicy Pokątnej. Nazwiesz to głupotą? Wyśmiejesz? Ale nie zmieni to faktu, że dziewczyna nie cierpiała przechodzić ze świata muglskiego do czarodziejskiego.
Niestety niektóre sytuacje, takie jak wyjazd do Hogwartu, wymuszały konieczność tego typu wypraw.
Nie odzywała się za wiele podczas ich podróży metrem przez Londyn.
Dlaczego metrem, a nie w jakiś bardziej magiczny sposób? Nora nienawidziła proszku Fiuu, a już prawdziwą męczarnią była dla niej teleportacja. Nie potrafiła zbyt dobrze przezwyciężyć mdłości, które niestety wiązały się z tymi środkami transportu.
Dziewczyna zerknęła ukradkiem na Bliase’a, który tryskał niesamowicie dobrym humorem.
Tak jakby bawiło go, zmuszanie mnie do takich męczarni…
Blaise Zabini na pierwszy rzut oka wydawał się odrobinę groźny. Wysoki, muskularny, czarnoskóry mężczyzna, lubujący się w noszeniu eleganckich - i naprawdę drogich - garniturów. Ale to tylko pozory. W głębi duszy był pogodnym człowiekiem, który mimo swojej stanowczości i częstej surowości, bardzo kochał swoją podopieczną i okazywał troskę na każdym kroku.
Po kilkunastu minutach wyszli z podziemia i skierowali się w kierunku Dziurawego Kotła, gdzie znajdowało się tajemne przejście, prowadzące na Pokątną.
Dziewczyna została w tyle, szurając powolnie nogami i przeklinając w myślach dzień, w którym przyszła na świat… Tak bardzo zazdrościła w tym momencie, mijającym ich mugolom, dla których obskurny bar był niewidoczny! Oddałaby wszystko za możliwość życia bez tej wielkiej odpowiedzialności, jaką było posiadanie magicznych mocy. Słyszała o przypadkach, gdy czarodzieje - tak jak ona i Blaise - skrywali się w świecie mugoli, ale nie byli w stanie przestać czarować. Magia buzuje we krwi każdego czarodzieja; musi korzystać ze swojej mocy, by nie zwariować lub co gorsza nie zostać rozszarpanym… I właśnie dlatego tak bardzo bała się magii! Wiedziała, że to irracjonalne, przecież bycie wiedźmą było jej nieodłączną częścią. Czasami jednak czuła, że nie ma wpływu na swoje głupie emocje.
Pogrążona w myślach przestała zwracać uwagę na otoczenie. Ocknęła się dopiero, gdy wpadła na Blaise’a. Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, przyzwyczajony do jej niezdarności i pomógł dziewczynie utrzymać równowagę.
– Wchodzimy? – spytał, gestem wskazując bar.
– Mogę odpowiedzieć nie? – Wiedziała, że zachowuje się jak jakaś maruda, ale naprawdę nie miała ochoty przekraczać progu Dziurawego Kotła. – Może ja tutaj na ciebie poczekam, a ty sam zajmiesz się zakupami, co? – Sprawa była przegrana, ale zawsze warto próbować. – Tak bardzo lubisz kupować nowe rzeczy i…
– Nora… – W głosie Blaise’a pobrzmiewała niebezpieczna nutka, ale dziewczyna znana była z tego, że jak się denerwuje, to usta jej się nie zamykają.
– … jako były arystokrata znasz się na modzie i możesz sam wybrać dla mnie szaty… – kontynuowała, wycofując się o trzy małe kroczki i starając się zignorować fakt, że mężczyzna był czterokrotnie od niej większy. –  … dam ci też listę potrzebnych rzeczy i załatwione! – Z uśmiechem na twarzy, odwróciła się na pięcie i już miała uciec, gdy poczuła, jak ręce Blaise’a mocno zaciskają się na jej barkach. Nie zdążyła nawet wydać okrzyku protestu, gdy mężczyzna przerzucił ją sobie przez ramię i zaczął nieść w kierunku baru.
– Hej! – krzyknęła, próbując się wyswobodzić. Jednak na nic się to zdało. Drobna nastolatka nie miała szans w obliczu mocnego uścisku Blaise’a. – Postaw mnie! Możesz mi powiedzieć, co masz zamiar osiągnąć? Ludzie się na nas gapią!
Policzki paliły ją ze wstydu. Krzyczała, wyrywała się, nawet gryzła, jednak nic nie działało! A ludzie - ci przeklęci czarodzieje - zamiast jej pomóc, tylko wlepiali w nich te swoje oślizgłe gały. Rozmyślając nad tym, że przecież gałki oczne z natury są śliskie i stwierdzając, że w takim razie to żadna obraza dla zgromadzonych wokół, przekonała Blaise’a, by ją puścił, obiecując, że nie będzie próbowała uciec…
Stanęli przed murem. Jednym z najbardziej ciekawych murów na świecie. Przejście to od zawsze ją intrygowało. Wystarczyło tylko stuknąć różdżką w odpowiednią cegłę i działa się magia. Cegły rozstępowywały się na bok. O dziwo, mimo swojej wielkiej niechęci - ekhem lęku -  do czarodziei, czekała na ten moment z zapartym tchem. Bo za nimi… pojawiał się nowy świat.
Tak też było i tym razem.
Stuk!
I zalała ich fala dźwięku, światło dnia dziennego i widok tłumu, ubranego w tradycyjne szaty.
Nie czuła się zbyt komfortowo, gdy uczepiona skraju marynarki Blaise’a, lawirowała pomiędzy tyloma ludźmi. Jako niska dziewczyna miała przechlapane. Łatwo wtedy zniknąć, rozpłynąć się między innymi lepszymi od siebie samego ludźmi…
– Wszystko w porządku? – Zawsze potrafił wyczuć, gdy źle się czuła. Taka rola ojców. Na jego pytanie mogła odpowiedzieć tylko wymuszonym uśmiechem i uniesieniem kciuka do góry. – Szybko to załatwimy i pójdziemy coś zjeść, ok?
– Jasne! – Tym razem odpowiedziała na jego entuzjazm prawdziwym uśmieszkiem. – Ale ja wybieram knajpkę. Nigdy więcej psiego mięsa. Proszę.
Mężczyzna roześmiał się i wyminął kolejną osobę.
Od zawsze posiadał talent do wybierania najgorszych restauracji. Za każdym razem obiecywał, że teraz im się poszczęści, że nie wcisnął w nich żadnego dziwnego jedzenia, a potem… kończyło się to niezłym wymiotowaniem w domu.
Jakimś cudem udało im się dotrzeć pod bank Gringotta. Budynek ten od zawsze wyglądał, jakby miał się za chwilę zawalić. Marmurowe kolumny przechylały się na jedną stronę, grożąc nieuchronnym upadkiem. Nora miała tylko nadzieję, że nie dożyje dnia, w którym się to stanie.
Zatrzymała się przed schodkami. Jakoś nie mogła się zmusić, by przekroczyć próg. Jeśli istniała rasa, która przerażała ją bardziej niż czarodzieje, to były to właśnie gobliny.
Blaise, jakby czytając dziewczynie w myślał, odwrócił się do niej i powiedział, że może tutaj na niego poczekać. Miała ochotę go ucałować, jednak stres jej na to nie pozwolił. Dalej obawiała się innych ludzi - jakkolwiek dziwnie to brzmiało. Ale to  czarodzieje. Znajdowali się na ich ulicy. Przy ich banku. A najgorsze w tym wszystkim było to, że przecież sama do nich należała…
Stanęła w cieniu, wykręcając sobie ręce i błagając w myślach, by Blaise szybko wrócił. Ogólnie pragnęła, by dzień ten dobiegł końca. Gdy była sama, dopadały ją myśli… nieprzyjemne myśli. Miała wielki żal do samej siebie. Jeśli nie potrafiła spędzić nawet kilku godzin na ulicy Pokątnej, wśród swoich, to jak sobie poradzi przez cały rok w Hogwarcie? Może to głupie, ale lubiła nadopiekuńczość Blaise’a. Lubiła to, że się o nią troszczył, chronił przed złem całego świata. Lubiła? Ona tego potrzebowała! Dlaczego musiała być… taka? Taka inna, niepasująca, zlękniona, mała, bezradna? Miała przecież już szesnaście lat! Chyba nadszedł czas, by oswoiła się ze światem, prawda?
– Czarne myśli, czarne myśli, czarne myśli precz!
Podskoczyła, wypuszczając z rąk włosy, którymi nieświadomie się bawiła. Ojciec pojawił się przed nią, potrząsając woreczkiem pełnym pieniędzy, nucąc pod nosem i ją strasząc.
– Idziemy? – Ujął ją pod ramię i zaczął prowadzić w dół ulicy.
– Jasne, tato. Gdzie teraz? – spytała, mocno się go przytrzymując i modląc się, by tłum ich nie rozdzielił.
Mogła nie zadawać tego pytania. Wydawało się, że Blaise zaplanował wstąpienie do każdego możliwego sklepu.
To był jeden z najgorszych dni w życiu Eleonory. Mimo że ojciec próbował poprawić jej humor licznymi żartami. Mimo że naprawdę podobało jej się w Esach i Floresach, gdzie wyszukała wiele ciekawych pozycji. Jednak nieprzyjemne wydarzenia przeważyły szalę.
Madame Malkin nie mogła się nadziwić, że nie wiedziała, do jakiego domu w Hogwarcie należy. Tak jakby fakt, że jeszcze nie poszła do szkoły ją przerastał.
– Jak ja mam ci dopasować szaty? Jak…? – mamrotała, nieprzyjemnie kując ją szpilką.
Po licznych narzekaniach staruszki, wypominaniu, że była zdecydowanie za chuda i zastanawianiu się, czy kiedykolwiek urosną jej piersi - zawstydzająca chwila - udało im się wyjść ze sklepu i przejść do kolejnego.
Nowy Ollivander - jak każdy go nazywał - był zaskakująco młodym i zabawnym człowiekiem. I jednym z nielicznych czarodziei, których Nora darzyła szczerą sympatią. Może to dlatego, że tak często się widywali? Bardzo go zdenerwowała opowieść o tym, jak straciła swoją szóstą różdżkę… w tym roku.
– Popcorn? – powtórzył z niedowierzeniem. – Chciałaś sobie przyrządzić popcorn?!
– Blaise mówił, żebym nie zamawiała różdżki pocztą, bo nie wiadomo, czy się polubimy, ale byłam u pana niecały tydzień wcześniej i coś czułam, że się pan na mnie pogniewa, jeślibym tak szybko tutaj zawitała. – Uśmiechnęła się do niego przepraszająco, gdy podał jej kolejną różdżkę. – A z tym popcornem to wcale nie był taki zły pomysł! Po prostu źle wyczułam ciepło i jakoś tak wyszło, że różdżka sama eksplodowała…
Ollivander tylko jęknął i udał się na zaplecze. Po chwili wrócił, strzepując kurz z purpurowego pudełeczka.
– Nie mam już pomysłów. Jeśli tę różdżkę unicestwisz, nie sprzedam ci kolejnej. Poważnie. – Blaise i Nora wymienili się uśmiechami. Ollivander za każdym razem tak mówił. – To najbardziej przyjazna sztuka, jaką tutaj mamy. Jeśli z nią ci się nie uda, to już z żadną się nie dogadasz.
Różdżka od razu przypadła jej do gustu. Dwanaście cali, mahoń i serce smoka - zakomunikował z dumą młody sprzedawca. Nora stwierdziła, że chyba ją lubi, na co mężczyzna westchnął z ulgą.
Po szatach, książkach i różdżce niewiele zostało do kupienia. Blaise - dobry, złoty, wspaniały człowiek - zostawił ją w lodziarni Floriana Fortescue’a, mówiąc, że nie będzie jej już męczył i by tutaj na niego zaczekała. Dziewczyna nie miała zamiaru narzekać. Zamówiła sobie wielki pucharek tęczowych lodów - wszystkie najlepsze smaki z dodatkiem wspaniałej posypki! - i poczuła się odrobinę lepiej.
Wcinając przepyszny deser, obserwowała mijających ją ludzi. Niestety w kawiarni panował tłok, więc musiała usiąść przy stoliku najbliżej ulicy.
Przeszły obok niej, plotkujące wiedźmy, które obrzuciły jej mugolski strój pogardliwym wzrokiem i zaczęły ją krytykować, nie przejmując się tym, że wciąż może je usłyszeć. Skuliła się na krześle, skubiąc skrawek swojej luźnej kwiecistej bluzki i przyglądając się krótkim poszarpanym spodenkom oraz starym trampkom. Nie powinna się przejmować takim gadaniem. Czego można było się spodziewać po czarodziejach? Tylko pogardy do takich ludzi jak ona.
Chciała już wrócić do mugolskiego świata, gdzie czuła się o wiele bezpieczniej. Gdzie mogła spokojnie przechadzać się ulicą, nie czując tego paraliżującego lęku, co na Pokątnej. Gdzie mogła chodzić na przyjęcia i śpiewać…
Naprzeciwko lodziarni zatrzymała się grupka nastolatków. Z jakiegoś dziwnego powodu Nora nie mogła oderwać od nich spojrzenia.
Tak jak ona zdecydowali się na mugolski ubiór. Śmiali się, przepychali i zachowywali niesamowicie głośno. Jednak jej to nie przeszkadzało. Ich postawa wyrażała naturalną pewność siebie i beztroskość. A Nora… tak bardzo im w tym momencie zazdrościła.
Chciałaby być jedną z tych dziewczyn. Może tą z rudymi pięknymi włosami, która próbowała wskoczyć na jakiegoś szatyna? Czuć się wolną, szczęśliwą. Zastanawiała się właśnie, czy te dzieciaki są ze sobą spokrewnione - co najmniej połowa, a może i nawet więcej posiadała rude włosy - gdy ten sam szatyn odwrócił się w jej stronę. Ich spojrzenia na ułamek sekundy się skrzyżowały. Poczuła się dziwnie odkryta. Tak jakby chłopakowi udało się ją przejrzeć. Jakby coś w niej spostrzegł. Na jego przystojnej twarzy pojawił się uśmiech i…
– Możemy już iść. – Blaise stanął przy boku dziewczyny.
Przerwał tę chwilę.
– Tak, tak! – Wstała gwałtownie, rumieniąc się i patrząc wszędzie byle nie na tego chłopaka o ślicznych brązowych oczach i czekoladowych włosach. – Chodźmy stąd. I to szybko.
Nie odwróciła się, choć czuła jego wzrok na plecach. Na szczęście nigdy więcej nie zobaczy tych ludzi… a później przypomniała sobie, że przecież idzie do Hogwartu, do którego oni na pewno też należeli… Cholercia.


*Rozdział napisany od nowa*


25 komentarzy:

  1. Hejo ;*
    Powróciłam ^^ Nie przedłużam dłużej na wstępie ;3

    "kupią - zobaczył" <- kropka po "kupią" i "zobaczył" wielką literą.
    "puść - czasami" <- w sumie to samo co wyżej.


    Pamiętaj, że liczby w opowiadaniach piszemy słownie ! Nawiasów też zazwyczaj się nie stosuje, bo brzydko wyglądają.

    Trochę ogółem to dziwne, że oszczędził Jej cztery lata nauki, ale no ok. Tak też może być ^^ Hehe.. sądzę, że normalni ludzie też by Jej nie pomogli xD No co by tu jeszcze ? Naprawdę zapowiada się ciekawie. Widzimy się w kolejnym rozdziale ^^

    Ogółem polecam Ci troszkę ogarnąć wygląd bloga, by bardziej przyciągał samym wyglądem, bo są tacy ludzie, którzy na początku patrzą na wygląd x.x Jeśli potrzebujesz pomocy to zapraszam do mnie na Shoutbox ; ) Napisz, a na pewno Ci pomogę ^^ -> http://hipnotyzerka.blogspot.com <- ogółem zapraszam, do czytania i komentowania ^^

    Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
    Manon.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ponownie :)
    Błędy już poprawiam. Wielkie dzięki za pomoc. Jestem jeszcze żółtodziobem jeśli chodzi o pisanie, ale staram się i chcę się uczyć. A to mi bardzo pomaga.
    Już będę pamiętać! Obiecuję :D
    Idzie na piąty rok, więc przez cztery lata uczyła się w domu i nie musiała robić wielkich zakupów. W skrócie o to mi chodziło xd.
    Postaram się coś zmienić, ale blogowanie to jeszcze dla mnie ,,czarna magia".
    Dzięki. Wpadnę i skomentuję.
    Zapraszam ponownie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka - boska!
    Błagaaam, chcę Malfoya :(:(:( chociaż młodego, ale mojego arystokrate!

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no. Akcja się rozkręca! Przeczytał wszystkie części Harrego Pottera i mam nadzieję, że grupa którą "spotkała" Nora to rodzina Wesley'ów. A chłopak o brązowych oczach to Harry, błagam niech to będzie on :)

    Co do pisowni, kropki, przecinki - nigdy nie zwracam większej uwagi na to gdy czytam. Dla mnie liczy się treść, więc jakby co będziesz mieć jedną fankę mimo złej interpunkcji :D

    Nie wspomniałam wcześniej, ale zauważyłam że czytasz kilka blogów, które ja często odwiedzam. Fajnie tak spotkać fankę tego samego rodzaju :)

    Pozdrawiam i zapraszam na mojego drugiego bloga:
    http://potworyzsm.blogspot.com/
    Z początku był to wyłącznie mój blog, lecz w późniejszym czasie musiałam skorzystać z pomocy znajomej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety muszę cię rozczarować. Jesteś blisko, bo to syn Harrego :)
      Z interpunkcją jest już wszystko w porządku! Rozdział pisałam pół roku temu i został już dawno poprawiony, a teraz staram się nie robić już takich błędów.
      Właśnie w ten sposób do ciebie trafiłam.
      Na pewno wpadnę! :D

      Usuń
  5. Rozdział cudo... nie brak w tym humoru, a ja uwielbiam, gdy dobry styl wiąże się z niesamowitym poczuciem humoru ^^
    Poczytałam nieco komentarzy (bardziej odpowiedzi autorki) i tak myślałam, że to syn Harrego, a teraz, gdy przemyślałam sobie prolog (swoją drogą szybko, nie?) muszę wyznać, że jestem zaskoczona, że Blaise zrobił coś takiego jak pokochanie... mugola (zapomniałam nazwy, niemagicznego śmiertelnika, wybacz >.<). Chyba bardziej liczyłam na jego namiętny związek z pewną Gryfonką... eh...
    Nowe pokolenie... kiedyś pewien blog o tym czytałam...
    Ah! Jeżeli mowa już o synu Harrego, to o którego tutaj chodzi? W końcu miał dwóch synów i jednego chrześniaka, nie? Nie jestem pewna, co do imion, więc chwalić się niewiedzą nie będę, bo jeszcze się skompromituje :D
    Akcja toczy się powoli, a mnie zdumiewa to jaką niszczycielską osobą jest Nora, a może ona jest wnuczką Lorda Voldemorda? (Tak się to pisze?). Z pewnością mój dziwny pomysł to pomyłka, ale... po prostu zgaduje, bo nie mam pojęcia czują (oprócz Dracona - a na to się nie zanosi) może być córką. Podejrzewam jeszcze tych dwóch gości, co łazili za Draconem, ale w to wątpię, bo raczej tak bardzo byś nie skrzywdziła swojej bohaterki...
    Och, a może Snape? Może córka Luny?
    Pojęcia nie mam... tylko Luna mogła być na tyle szalona, aby zrobić ze Ślizgona ojcem chrzestnym swojego dziecka :3 Uwielbiam Lunę... będzie w Twoim opowiadaniu?
    Będę dalej snuła swe domysły i dalej czytała, więc jeszcze trochę poczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj właśnie odstraszam ludzi moim nienormalnym poczuciem humoru XD
      Ha ha ha! Uwielbiam twoje rozkminy. Coś mi się wydaje, że w 9 rozdziale mocno cię zszokuję... ;)
      O. Luny jak na razie jeszcze nie ma, ale jak teraz o tym piszesz... To może się pojawić ;)
      * sorry za błędy w moich komentarzach, ale tak nie mogłam się powstrzymać, by ci odpowiedzieć, że zamiast włączyć komputer piszę z telefonu mojej siostry, która ma dysleksję...

      Usuń
  6. Hej . wybacz , że tak mało originalny komentarz , ale powiem krótko : bardzo ciekawe , zaintrygowałaś mnie . xD Wiem , że masz specjalną zakładkę spam , ale chyba nie zaszkodzi jak troche poutrudniam życie . ;)
    Fanfiction Percy Jackson I Harry Potter . Po zakończeniu bitwy z Gają , wszystko przebiega w Obozie normalnie , no chyba , że brak Leo. Jednakże pewnego dnia wszystko się zmienia , kiedy Percy , Jason I Nico znajdą nową heroskę , która na pozór wygląda na zwykłą , przeciętną dziewczynę . Alyss nie jest tylko heroską , ale I .... A tego dowiesz się drogi czytelniku wchodząc na tego bloga : http://wystarczy-jeden-krok-malenki-krok.blogspot.com/ Dziękuję za każdy komentarz . :)
    Mam na Imię June April . Tak wiem świetnie imię . Tak samo jak moje życie . Siedziałam właśnie w nowojorksich więzieniu razem z moimi kumplami z paki . I siedziałabym dalej , gdy nie warunkowe , po czym spotkanie z Jill . Dodajmy do tego jeszcze dwie niezrównoważone starsze panie ..... Jednak nie wiem wszystkiego .... Na przykład tego , że moje życie diametralnie się zmieni , kiedy "przypadkiem " trafię do świata z książek ..... Jesteś ciekawy/a ciągu dalszego mojej historiii ? Zajrzyj tutaj : http://esperanza-umiera-ostatnia.blogspot.com/
    ~ Szalona Szatynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię opowiadania w świecie Perciego i Harrego :D Ale jednak wolałabym, żeby reklamy zostawiać w spamie ;) Nie wiem, czy nie zapomnę o twoim opowiadaniu, jak nie mam go w odpowiedniej zakładce XD
      Jeżeli zaintrygowało cię moje opowiadanie to zapraszam do czytania pozostałych rozdziałów ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Te nowe rozdziały są świetne! ...wróć. Ten na nowo napisany rozdział jest świetny! Widać, że pracowałaś dużo nad nim. A jeśli nie, to po prostu masz dar do pisania takich niesamowitych historii.
    Nora coraz bardziej mnie fascynuje, jest naprawdę rewelacyjną bohaterką! Zastanawiam się, czy wzorowałaś się na kimś? Połączyłaś swoje cechy charakteru, czy wymyśliłaś ją całkiem od nowa? ;D
    Czyżby Nora spotkała wtedy przy kawiarni potomków Weasley'ów i Pottera? ;> Lecę szukać odpowiedzi!
    /AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak miło mi to czytać. Zawsze człowiekowi jakoś tak raźniej, gdy ktoś zauważa wysiłek, który włożył w swoją pracę ;)
      Szczerze? Na nikim się nie wzorowałam. Po prostu jakoś tak wyszło, że Nora jest, jaka jest. Na początku chciałam, żeby była bardziej podobna do mnie - bardziej zabawna i wgl - ale jakoś tak wyszło :D
      Zapewne już ją znałaś ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. I to się nazywa prawdziwy rajd po mieście :0
    Takie zakupy, a Nora narzeka. No cóż biorąc pod uwagę, ze delikatnie mówiąc nie przepada za czarodziejami i wręcz przeraża ją fakt, że zacznie naukę w Hogwarcie, faktycznie mogła czuc się troszkę zestresowana :)
    Rozśmieszył mnie fragment kiedy kupowała różdżkę i wiadomośc, ze ostatnia zginęła śmiercią tragiczną podczas przyrządzania popcornu :)
    Lody lekarstwem na całe zło tego świata :)
    No i czy to, aby przypadkiem, nie było pierwsze spotkanie z Ronem??? :p
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak trochę miała do tego prawo, prawda? ;)
      Nie, to nie on :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Gdy wspomniałaś o jedzeniu z psa, to nie tylko skojarzył mi się Wietnam, ale także film o Favelach, gdzie chłopiec taki mały strzelał do kotów i potem grillowali te koty i... niedobrze mi się zrobiło. Czytanie takich fragmentów jest bardzo niebezpieczne, powinnaś jakoś uprzedzać, a co by było gdybym akurat jadł? xD Początek mojego komentarza weź pół żartem, pół serio, a teraz przejdę do rzeczy ;-)
    Rozbawiło mnie, że z różdżką można się nie dogadać, albo że różdżka może być przyjazna, ale od razu mi się przypomniał mojej żony nieprzyjazny dla mnie samochód i uznałem, że skoro samochód może być nieprzyjazny, to różdżka może być przyjazna ;-)
    Podoba mi się relacja wujka i jego podopiecznej. Widać, że się lubią, nawzajem szanują i dogadują, choć może nie zawsze, ale jednak w większości się dogadują. Zgrzyty zdarzają się w najlepszych rodzinach, a ci mają trochę utrudnione zdanie, bo jednak jest to tylko wujek, a nie ojciec, na dodatek mężczyzna wychowujący dziewczynkę.
    Ubawiłem się przy rozgadaniu dziewczyny i końcowym myśleniu "nigdy więcej... o cholercia"
    Myślę co jeszcze mógłby zawrzeć w komentarzu, bo póki co niewiele się dzieje i rozdziały są raczej wstępne, takie zapoznawcze. Nie mam tego za złe, bo takie oczywiście są konieczne, zwłaszcza, dla kogoś takiego jak ja, w tematyce takiej jak twoja, bo ja nie mam pojęcia o HP i tego nie ukrywam.
    Zastanawiam się też czy czarodzieje się jakoś wyczuwają?
    Mogę jeszcze dodać, że popcorn bywa bardzo zdradziecki. W mikrofali się spalił mi kiedyś, w garnku spalił garnek i zadymił mieszkanie i teraz mam maszynkę taką co sama praktycznie popcorn robi. Polecam taką twojej bohaterce, wtedy różdżka ma szansę pożyć choćby dzień dłużej xD

    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle trudno mi się zabrać na odpowiadanie na komentarze pod pierwszymi rozdziałami... Tak dawno je pisałam.
      Wybacz! Następnym razem postaram się dać jakieś ostrzeżenie! Ale po części musisz winić swój umysł... Mózg lubuje się w przechowywaniu takich miłych obrazów i jest w stanie w każdej chwili wyskoczyć z pytaniem: A pamiętasz...? XD I taki kard z filmu.
      To zaczerpnięte z samej serii Harry'ego, gdzie właśnie to różdżki wybierają sobie czarodziei, a nie na odwrót ;> Moja siostra ma tak ze wszystkimi elektronicznymi urządzeniami. Wystarczy, że raz użyje twojego telefonu, suszarki, a już będą do wyrzucenia!
      Dokładnie ;)
      Prolog i pierwszy rozdział pisałam od nowa i starałam się, żeby był właśnie przystępny dla osób, które nie miały styczności z Harry'm. Ułatwia mi fakt, że piszę o nowym pokoleniu i sama stwarzam bohaterów, a nie ,,pożyczam ich" od Rowling ;)
      Też zdarzyło mi się spalić popcorn, więc znam twój ból... XD Taka maszynka to naprawdę genialny pomysł!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Usnęłam w połowie czytania. Za kilka godzinek drzemki tutaj powrócę. Na chwilę obecną powiem (właściwie napiszę) tylko tyle, że charakterek twojej młodziutkiej bohaterki mnie zaintrygował.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas zastanawiam się co takiego wydarzyło się w przeszłości bohaterki, że jest ona taką małą dzikuską. Ona wyraźnie nie umie nawiązywać relacji z innymi i tu wyjątkiem jest wujek, ale od każdej zasady muszą być wyjątki. Zastanawiam się czy jak była mała, to było podobnie i czy wtedy też nie bawiła się z innymi dziećmi tylko stała w kąciku z jedną zabaweczką.

      Pozdrawiam:
      http://takamilosc.blogspot.com/

      Usuń
    2. Bardzo mnie to cieszy i martwi, że moja opowieść cię uśpiła XD
      To ma swoją przyczynę i wyjaśnia się w następnych rozdziałach ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Ja jak jestem zmęczona, to mnie najciekawszy film akcji uśpi i nawet wystrzały z maszynowego, gdy jest nastawione bardzo głośno, to mnie i tak nie zbudzi.

      Usuń
  11. Wow! Jak tamta dziewczyna mogła wytrzymać na tej ulicy! Gdybym ja się bała czarodziei, to prawdopodobnie nikt by nie dał rady mnie wyciągnąć z domu na tą ulicę.
    Eleonora przypomina mi siostrę. Raz coś dotknie i już psuje. Kiedyś zanim zdążyła zrobić pierwsze zdjęcie popsuła aparat! A najgorsze, że to był MÓJ aparat i miałam tam całkiem sporo zdjęć!!!
    No, ale cztery lata młodsza siostra to coś okropnego i każdy kto coś takiego posiada mnie rozumie (ośmiolatka!!!). Po przeczytaniu rozdziału domyślam się, że piszesz o Nowym Pokoleniu.
    Nie mogę się doczekać kolejnej wolnej chwili na przeczytanie dalszego ciągu. Nie znalazłam żadnych błędów.
    Muszę kończyć, bo moje potw... Tfu, siostry czegoś ode mnie chcą. Ratunku!!!

    Pozdrawiam
    N.P.
    z bloga
    http://hp-krol-cieni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja starsza siostra też tak ma! Przy niej psuje się każde elektroniczne urządzenie XD
      Mam 6 rodzeństwa, więc uwierz mi - mam gorzej :D Najmłodsza ma 7 lat, więc doskonale cię rozumiem.
      Mam nadzieję, że uda ci się wszystko nadrobić ;)
      Pozdrawiam i mam nadzieję, że poradziłaś sobie z siostrą haha :D

      Usuń
  12. Przeczytałam prolog. Przeczytałam pierwszy rozdział. I mam jeden komunikat: Zostaję tu!
    Nowe pokolenie! Oryginalny pomysł (no bo kto by nie chciał iść do Hogwartu)! Nawet Blaise Zabini, który jest tak dziwnie sympatyczny, że aż go lubię! No i jeszcze tyle rozdziałów przede mną... Może być ciekawie!
    Pewnie będę pisać bardziej tasiemcowate komentarze kiedy bardziej wgryzę się w tę historię... A na chwilę obecną...
    Niech św. Wełenna Cię nie opuszcza!
    Pozdrawiam ~ Tita Pocky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komunikat bardzo mi się podoba :D
      Nie wiem, czy taki oryginalny, ale, gdy zaczynałam pisać, wydawał mi się w porządku XD
      Blaise jeszcze cię zaskoczy ;)
      Czekam na nie :3
      Haha dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  13. Super rozdział. Nie rozumie jak Nora nie lubi chodzić na Pokątną, ja jakbym mogła to bym stamtąd nie wychodziła ;D Fajny wujek z tego Blaise'a ;D Ciekawe co się stało z rodzicami Nory? Czyżby Eleonora widziała Potterów i Weasleyów?

    OdpowiedzUsuń

Inspirujący cytat: ,,Drzaz­ga mo­jej wyob­raźni cza­sem za­pala się od słowa." ~Halina Poświatowska

...czasem (a nawet często) też od komentarzy, więc... wiecie, co robić, Potterowi Ludkowie :)

PS Możecie też nakarmić poterrowe rybki :D (są na dole)