Przeklęta
Pokątna
Jednymi z
najbardziej stresujących momentów w życiu Eleonory Zabini były zakupy na ulicy
Pokątnej. Nazwiesz to głupotą? Wyśmiejesz? Ale nie zmieni to faktu, że
dziewczyna nie cierpiała przechodzić ze świata muglskiego do czarodziejskiego.
Niestety
niektóre sytuacje, takie jak wyjazd do Hogwartu, wymuszały konieczność tego
typu wypraw.
Nie odzywała się
za wiele podczas ich podróży metrem przez Londyn.
Dlaczego metrem,
a nie w jakiś bardziej magiczny sposób? Nora nienawidziła proszku Fiuu, a już
prawdziwą męczarnią była dla niej teleportacja. Nie potrafiła zbyt dobrze
przezwyciężyć mdłości, które niestety wiązały się z tymi środkami transportu.
Dziewczyna zerknęła
ukradkiem na Bliase’a, który tryskał niesamowicie dobrym humorem.
Tak jakby bawiło go, zmuszanie mnie do
takich męczarni…
Blaise Zabini na
pierwszy rzut oka wydawał się odrobinę groźny. Wysoki, muskularny, czarnoskóry
mężczyzna, lubujący się w noszeniu eleganckich - i naprawdę drogich -
garniturów. Ale to tylko pozory. W głębi duszy był pogodnym człowiekiem, który
mimo swojej stanowczości i częstej surowości, bardzo kochał swoją podopieczną i
okazywał troskę na każdym kroku.
Po kilkunastu
minutach wyszli z podziemia i skierowali się w kierunku Dziurawego Kotła, gdzie
znajdowało się tajemne przejście, prowadzące na Pokątną.
Dziewczyna
została w tyle, szurając powolnie nogami i przeklinając w myślach dzień, w
którym przyszła na świat… Tak bardzo zazdrościła w tym momencie, mijającym ich
mugolom, dla których obskurny bar był niewidoczny! Oddałaby wszystko za
możliwość życia bez tej wielkiej odpowiedzialności, jaką było posiadanie
magicznych mocy. Słyszała o przypadkach, gdy czarodzieje - tak jak ona i Blaise
- skrywali się w świecie mugoli, ale nie byli w stanie przestać czarować. Magia
buzuje we krwi każdego czarodzieja; musi korzystać ze swojej mocy, by nie
zwariować lub co gorsza nie zostać rozszarpanym… I właśnie dlatego tak bardzo
bała się magii! Wiedziała, że to irracjonalne, przecież bycie wiedźmą było jej
nieodłączną częścią. Czasami jednak czuła, że nie ma wpływu na swoje głupie
emocje.
Pogrążona w
myślach przestała zwracać uwagę na otoczenie. Ocknęła się dopiero, gdy wpadła
na Blaise’a. Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, przyzwyczajony do jej niezdarności
i pomógł dziewczynie utrzymać równowagę.
– Wchodzimy? –
spytał, gestem wskazując bar.
– Mogę
odpowiedzieć nie? – Wiedziała, że
zachowuje się jak jakaś maruda, ale naprawdę nie miała ochoty przekraczać progu
Dziurawego Kotła. – Może ja tutaj na ciebie poczekam, a ty sam zajmiesz się
zakupami, co? – Sprawa była przegrana, ale zawsze warto próbować. – Tak bardzo
lubisz kupować nowe rzeczy i…
– Nora… – W
głosie Blaise’a pobrzmiewała niebezpieczna nutka, ale dziewczyna znana była z
tego, że jak się denerwuje, to usta jej się nie zamykają.
– … jako były
arystokrata znasz się na modzie i możesz sam wybrać dla mnie szaty… –
kontynuowała, wycofując się o trzy małe kroczki i starając się zignorować fakt,
że mężczyzna był czterokrotnie od niej większy. – … dam ci też listę potrzebnych rzeczy i
załatwione! – Z uśmiechem na twarzy, odwróciła się na pięcie i już miała uciec,
gdy poczuła, jak ręce Blaise’a mocno zaciskają się na jej barkach. Nie zdążyła
nawet wydać okrzyku protestu, gdy mężczyzna przerzucił ją sobie przez ramię i
zaczął nieść w kierunku baru.
– Hej! – krzyknęła,
próbując się wyswobodzić. Jednak na nic się to zdało. Drobna nastolatka nie
miała szans w obliczu mocnego uścisku Blaise’a. – Postaw mnie! Możesz mi
powiedzieć, co masz zamiar osiągnąć? Ludzie się na nas gapią!
Policzki paliły
ją ze wstydu. Krzyczała, wyrywała się, nawet gryzła, jednak nic nie działało! A
ludzie - ci przeklęci czarodzieje - zamiast jej pomóc, tylko wlepiali w nich te
swoje oślizgłe gały. Rozmyślając nad
tym, że przecież gałki oczne z natury są śliskie
i stwierdzając, że w takim razie to żadna obraza dla zgromadzonych wokół,
przekonała Blaise’a, by ją puścił, obiecując, że nie będzie próbowała uciec…
Stanęli przed
murem. Jednym z najbardziej ciekawych murów na świecie. Przejście to od zawsze
ją intrygowało. Wystarczyło tylko stuknąć różdżką w odpowiednią cegłę i działa
się magia. Cegły rozstępowywały się
na bok. O dziwo, mimo swojej wielkiej niechęci - ekhem lęku - do czarodziei, czekała na ten moment z
zapartym tchem. Bo za nimi… pojawiał się nowy świat.
Tak też było i
tym razem.
Stuk!
I zalała ich
fala dźwięku, światło dnia dziennego i widok tłumu, ubranego w tradycyjne
szaty.
Nie czuła się
zbyt komfortowo, gdy uczepiona skraju marynarki Blaise’a, lawirowała pomiędzy
tyloma ludźmi. Jako niska dziewczyna miała przechlapane. Łatwo wtedy zniknąć,
rozpłynąć się między innymi lepszymi od siebie samego ludźmi…
– Wszystko w
porządku? – Zawsze potrafił wyczuć, gdy źle się czuła. Taka rola ojców. Na jego
pytanie mogła odpowiedzieć tylko wymuszonym uśmiechem i uniesieniem kciuka do
góry. – Szybko to załatwimy i pójdziemy coś zjeść, ok?
– Jasne! – Tym
razem odpowiedziała na jego entuzjazm prawdziwym uśmieszkiem. – Ale ja wybieram
knajpkę. Nigdy więcej psiego mięsa. Proszę.
Mężczyzna
roześmiał się i wyminął kolejną osobę.
Od zawsze
posiadał talent do wybierania najgorszych restauracji. Za każdym razem
obiecywał, że teraz im się poszczęści, że nie wcisnął w nich żadnego dziwnego
jedzenia, a potem… kończyło się to niezłym wymiotowaniem w domu.
Jakimś cudem
udało im się dotrzeć pod bank Gringotta. Budynek ten od zawsze wyglądał, jakby
miał się za chwilę zawalić. Marmurowe kolumny przechylały się na jedną stronę,
grożąc nieuchronnym upadkiem. Nora miała tylko nadzieję, że nie dożyje dnia, w
którym się to stanie.
Zatrzymała się
przed schodkami. Jakoś nie mogła się zmusić, by przekroczyć próg. Jeśli
istniała rasa, która przerażała ją bardziej niż czarodzieje, to były to właśnie
gobliny.
Blaise, jakby
czytając dziewczynie w myślał, odwrócił się do niej i powiedział, że może tutaj
na niego poczekać. Miała ochotę go ucałować, jednak stres jej na to nie
pozwolił. Dalej obawiała się innych ludzi - jakkolwiek dziwnie to brzmiało. Ale
to czarodzieje. Znajdowali się na ich
ulicy. Przy ich banku. A najgorsze w tym wszystkim było to, że przecież sama do
nich należała…
Stanęła w
cieniu, wykręcając sobie ręce i błagając w myślach, by Blaise szybko wrócił.
Ogólnie pragnęła, by dzień ten dobiegł końca. Gdy była sama, dopadały ją myśli…
nieprzyjemne myśli. Miała wielki żal do samej siebie. Jeśli nie potrafiła
spędzić nawet kilku godzin na ulicy Pokątnej, wśród swoich, to jak sobie poradzi przez cały rok w Hogwarcie? Może to
głupie, ale lubiła nadopiekuńczość Blaise’a. Lubiła to, że się o nią troszczył,
chronił przed złem całego świata. Lubiła?
Ona tego potrzebowała! Dlaczego musiała być… taka? Taka inna,
niepasująca, zlękniona, mała, bezradna? Miała przecież już szesnaście lat!
Chyba nadszedł czas, by oswoiła się ze światem, prawda?
– Czarne myśli,
czarne myśli, czarne myśli precz!
Podskoczyła,
wypuszczając z rąk włosy, którymi nieświadomie się bawiła. Ojciec pojawił się
przed nią, potrząsając woreczkiem pełnym pieniędzy, nucąc pod nosem i ją
strasząc.
– Idziemy? –
Ujął ją pod ramię i zaczął prowadzić w dół ulicy.
– Jasne, tato.
Gdzie teraz? – spytała, mocno się go przytrzymując i modląc się, by tłum ich
nie rozdzielił.
Mogła nie
zadawać tego pytania. Wydawało się, że Blaise zaplanował wstąpienie do każdego
możliwego sklepu.
To był jeden z najgorszych
dni w życiu Eleonory. Mimo że ojciec próbował poprawić jej humor licznymi
żartami. Mimo że naprawdę podobało jej się w Esach i Floresach, gdzie wyszukała wiele ciekawych pozycji. Jednak
nieprzyjemne wydarzenia przeważyły szalę.
Madame Malkin
nie mogła się nadziwić, że nie wiedziała, do jakiego domu w Hogwarcie należy.
Tak jakby fakt, że jeszcze nie poszła do szkoły ją przerastał.
– Jak ja mam ci
dopasować szaty? Jak…? – mamrotała, nieprzyjemnie kując ją szpilką.
Po licznych
narzekaniach staruszki, wypominaniu, że była zdecydowanie za chuda i
zastanawianiu się, czy kiedykolwiek urosną jej piersi - zawstydzająca chwila -
udało im się wyjść ze sklepu i przejść do kolejnego.
Nowy Ollivander
- jak każdy go nazywał - był zaskakująco młodym i zabawnym człowiekiem. I
jednym z nielicznych czarodziei, których Nora darzyła szczerą sympatią. Może to
dlatego, że tak często się widywali? Bardzo go zdenerwowała opowieść o tym, jak
straciła swoją szóstą różdżkę… w tym roku.
– Popcorn? –
powtórzył z niedowierzeniem. – Chciałaś sobie przyrządzić popcorn?!
– Blaise mówił,
żebym nie zamawiała różdżki pocztą, bo nie wiadomo, czy się polubimy, ale byłam
u pana niecały tydzień wcześniej i coś czułam, że się pan na mnie pogniewa,
jeślibym tak szybko tutaj zawitała. – Uśmiechnęła się do niego przepraszająco,
gdy podał jej kolejną różdżkę. – A z tym popcornem to wcale nie był taki zły
pomysł! Po prostu źle wyczułam ciepło i jakoś tak wyszło, że różdżka sama
eksplodowała…
Ollivander tylko
jęknął i udał się na zaplecze. Po chwili wrócił, strzepując kurz z purpurowego
pudełeczka.
– Nie mam już
pomysłów. Jeśli tę różdżkę unicestwisz, nie sprzedam ci kolejnej. Poważnie. –
Blaise i Nora wymienili się uśmiechami. Ollivander za każdym razem tak mówił. –
To najbardziej przyjazna sztuka, jaką tutaj mamy. Jeśli z nią ci się nie uda,
to już z żadną się nie dogadasz.
Różdżka od razu
przypadła jej do gustu. Dwanaście cali, mahoń i serce smoka - zakomunikował z
dumą młody sprzedawca. Nora stwierdziła, że chyba ją lubi, na co mężczyzna westchnął
z ulgą.
Po szatach, książkach
i różdżce niewiele zostało do kupienia. Blaise - dobry, złoty, wspaniały
człowiek - zostawił ją w lodziarni Floriana
Fortescue’a, mówiąc, że nie będzie jej już męczył i by tutaj na niego
zaczekała. Dziewczyna nie miała zamiaru narzekać. Zamówiła sobie wielki
pucharek tęczowych lodów - wszystkie najlepsze smaki z dodatkiem wspaniałej
posypki! - i poczuła się odrobinę lepiej.
Wcinając
przepyszny deser, obserwowała mijających ją ludzi. Niestety w kawiarni panował
tłok, więc musiała usiąść przy stoliku najbliżej ulicy.
Przeszły obok
niej, plotkujące wiedźmy, które obrzuciły jej mugolski strój pogardliwym
wzrokiem i zaczęły ją krytykować, nie przejmując się tym, że wciąż może je
usłyszeć. Skuliła się na krześle, skubiąc skrawek swojej luźnej kwiecistej
bluzki i przyglądając się krótkim poszarpanym spodenkom oraz starym trampkom.
Nie powinna się przejmować takim gadaniem. Czego można było się spodziewać po
czarodziejach? Tylko pogardy do takich ludzi jak ona.
Chciała już wrócić
do mugolskiego świata, gdzie czuła się o wiele bezpieczniej. Gdzie mogła
spokojnie przechadzać się ulicą, nie czując tego paraliżującego lęku, co na Pokątnej.
Gdzie mogła chodzić na przyjęcia i śpiewać…
Naprzeciwko
lodziarni zatrzymała się grupka nastolatków. Z jakiegoś dziwnego powodu Nora
nie mogła oderwać od nich spojrzenia.
Tak jak ona
zdecydowali się na mugolski ubiór. Śmiali się, przepychali i zachowywali
niesamowicie głośno. Jednak jej to nie przeszkadzało. Ich postawa wyrażała
naturalną pewność siebie i beztroskość. A Nora… tak bardzo im w tym momencie
zazdrościła.
Chciałaby być
jedną z tych dziewczyn. Może tą z rudymi pięknymi włosami, która próbowała
wskoczyć na jakiegoś szatyna? Czuć się wolną, szczęśliwą. Zastanawiała się
właśnie, czy te dzieciaki są ze sobą spokrewnione - co najmniej połowa, a może
i nawet więcej posiadała rude włosy - gdy ten sam szatyn odwrócił się w jej
stronę. Ich spojrzenia na ułamek sekundy się skrzyżowały. Poczuła się dziwnie
odkryta. Tak jakby chłopakowi udało się ją przejrzeć. Jakby coś w niej
spostrzegł. Na jego przystojnej twarzy pojawił się uśmiech i…
– Możemy już
iść. – Blaise stanął przy boku dziewczyny.
Przerwał tę
chwilę.
– Tak, tak! –
Wstała gwałtownie, rumieniąc się i patrząc wszędzie byle nie na tego chłopaka o
ślicznych brązowych oczach i czekoladowych włosach. – Chodźmy stąd. I to
szybko.
Nie odwróciła
się, choć czuła jego wzrok na plecach. Na szczęście nigdy więcej nie zobaczy
tych ludzi… a później przypomniała sobie, że przecież idzie do Hogwartu, do
którego oni na pewno też należeli… Cholercia.
*Rozdział
napisany od nowa*
Hejo ;*
OdpowiedzUsuńPowróciłam ^^ Nie przedłużam dłużej na wstępie ;3
"kupią - zobaczył" <- kropka po "kupią" i "zobaczył" wielką literą.
"puść - czasami" <- w sumie to samo co wyżej.
Pamiętaj, że liczby w opowiadaniach piszemy słownie ! Nawiasów też zazwyczaj się nie stosuje, bo brzydko wyglądają.
Trochę ogółem to dziwne, że oszczędził Jej cztery lata nauki, ale no ok. Tak też może być ^^ Hehe.. sądzę, że normalni ludzie też by Jej nie pomogli xD No co by tu jeszcze ? Naprawdę zapowiada się ciekawie. Widzimy się w kolejnym rozdziale ^^
Ogółem polecam Ci troszkę ogarnąć wygląd bloga, by bardziej przyciągał samym wyglądem, bo są tacy ludzie, którzy na początku patrzą na wygląd x.x Jeśli potrzebujesz pomocy to zapraszam do mnie na Shoutbox ; ) Napisz, a na pewno Ci pomogę ^^ -> http://hipnotyzerka.blogspot.com <- ogółem zapraszam, do czytania i komentowania ^^
Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
Manon.
Witam ponownie :)
OdpowiedzUsuńBłędy już poprawiam. Wielkie dzięki za pomoc. Jestem jeszcze żółtodziobem jeśli chodzi o pisanie, ale staram się i chcę się uczyć. A to mi bardzo pomaga.
Już będę pamiętać! Obiecuję :D
Idzie na piąty rok, więc przez cztery lata uczyła się w domu i nie musiała robić wielkich zakupów. W skrócie o to mi chodziło xd.
Postaram się coś zmienić, ale blogowanie to jeszcze dla mnie ,,czarna magia".
Dzięki. Wpadnę i skomentuję.
Zapraszam ponownie.
Końcówka - boska!
OdpowiedzUsuńBłagaaam, chcę Malfoya :(:(:( chociaż młodego, ale mojego arystokrate!
Później jest Malfoy... :D
UsuńNo, no. Akcja się rozkręca! Przeczytał wszystkie części Harrego Pottera i mam nadzieję, że grupa którą "spotkała" Nora to rodzina Wesley'ów. A chłopak o brązowych oczach to Harry, błagam niech to będzie on :)
OdpowiedzUsuńCo do pisowni, kropki, przecinki - nigdy nie zwracam większej uwagi na to gdy czytam. Dla mnie liczy się treść, więc jakby co będziesz mieć jedną fankę mimo złej interpunkcji :D
Nie wspomniałam wcześniej, ale zauważyłam że czytasz kilka blogów, które ja często odwiedzam. Fajnie tak spotkać fankę tego samego rodzaju :)
Pozdrawiam i zapraszam na mojego drugiego bloga:
http://potworyzsm.blogspot.com/
Z początku był to wyłącznie mój blog, lecz w późniejszym czasie musiałam skorzystać z pomocy znajomej :)
Niestety muszę cię rozczarować. Jesteś blisko, bo to syn Harrego :)
UsuńZ interpunkcją jest już wszystko w porządku! Rozdział pisałam pół roku temu i został już dawno poprawiony, a teraz staram się nie robić już takich błędów.
Właśnie w ten sposób do ciebie trafiłam.
Na pewno wpadnę! :D
Rozdział cudo... nie brak w tym humoru, a ja uwielbiam, gdy dobry styl wiąże się z niesamowitym poczuciem humoru ^^
OdpowiedzUsuńPoczytałam nieco komentarzy (bardziej odpowiedzi autorki) i tak myślałam, że to syn Harrego, a teraz, gdy przemyślałam sobie prolog (swoją drogą szybko, nie?) muszę wyznać, że jestem zaskoczona, że Blaise zrobił coś takiego jak pokochanie... mugola (zapomniałam nazwy, niemagicznego śmiertelnika, wybacz >.<). Chyba bardziej liczyłam na jego namiętny związek z pewną Gryfonką... eh...
Nowe pokolenie... kiedyś pewien blog o tym czytałam...
Ah! Jeżeli mowa już o synu Harrego, to o którego tutaj chodzi? W końcu miał dwóch synów i jednego chrześniaka, nie? Nie jestem pewna, co do imion, więc chwalić się niewiedzą nie będę, bo jeszcze się skompromituje :D
Akcja toczy się powoli, a mnie zdumiewa to jaką niszczycielską osobą jest Nora, a może ona jest wnuczką Lorda Voldemorda? (Tak się to pisze?). Z pewnością mój dziwny pomysł to pomyłka, ale... po prostu zgaduje, bo nie mam pojęcia czują (oprócz Dracona - a na to się nie zanosi) może być córką. Podejrzewam jeszcze tych dwóch gości, co łazili za Draconem, ale w to wątpię, bo raczej tak bardzo byś nie skrzywdziła swojej bohaterki...
Och, a może Snape? Może córka Luny?
Pojęcia nie mam... tylko Luna mogła być na tyle szalona, aby zrobić ze Ślizgona ojcem chrzestnym swojego dziecka :3 Uwielbiam Lunę... będzie w Twoim opowiadaniu?
Będę dalej snuła swe domysły i dalej czytała, więc jeszcze trochę poczytam :D
Zazwyczaj właśnie odstraszam ludzi moim nienormalnym poczuciem humoru XD
UsuńHa ha ha! Uwielbiam twoje rozkminy. Coś mi się wydaje, że w 9 rozdziale mocno cię zszokuję... ;)
O. Luny jak na razie jeszcze nie ma, ale jak teraz o tym piszesz... To może się pojawić ;)
* sorry za błędy w moich komentarzach, ale tak nie mogłam się powstrzymać, by ci odpowiedzieć, że zamiast włączyć komputer piszę z telefonu mojej siostry, która ma dysleksję...
Hej . wybacz , że tak mało originalny komentarz , ale powiem krótko : bardzo ciekawe , zaintrygowałaś mnie . xD Wiem , że masz specjalną zakładkę spam , ale chyba nie zaszkodzi jak troche poutrudniam życie . ;)
OdpowiedzUsuńFanfiction Percy Jackson I Harry Potter . Po zakończeniu bitwy z Gają , wszystko przebiega w Obozie normalnie , no chyba , że brak Leo. Jednakże pewnego dnia wszystko się zmienia , kiedy Percy , Jason I Nico znajdą nową heroskę , która na pozór wygląda na zwykłą , przeciętną dziewczynę . Alyss nie jest tylko heroską , ale I .... A tego dowiesz się drogi czytelniku wchodząc na tego bloga : http://wystarczy-jeden-krok-malenki-krok.blogspot.com/ Dziękuję za każdy komentarz . :)
Mam na Imię June April . Tak wiem świetnie imię . Tak samo jak moje życie . Siedziałam właśnie w nowojorksich więzieniu razem z moimi kumplami z paki . I siedziałabym dalej , gdy nie warunkowe , po czym spotkanie z Jill . Dodajmy do tego jeszcze dwie niezrównoważone starsze panie ..... Jednak nie wiem wszystkiego .... Na przykład tego , że moje życie diametralnie się zmieni , kiedy "przypadkiem " trafię do świata z książek ..... Jesteś ciekawy/a ciągu dalszego mojej historiii ? Zajrzyj tutaj : http://esperanza-umiera-ostatnia.blogspot.com/
~ Szalona Szatynka
Lubię opowiadania w świecie Perciego i Harrego :D Ale jednak wolałabym, żeby reklamy zostawiać w spamie ;) Nie wiem, czy nie zapomnę o twoim opowiadaniu, jak nie mam go w odpowiedniej zakładce XD
UsuńJeżeli zaintrygowało cię moje opowiadanie to zapraszam do czytania pozostałych rozdziałów ;)
Pozdrawiam!
Te nowe rozdziały są świetne! ...wróć. Ten na nowo napisany rozdział jest świetny! Widać, że pracowałaś dużo nad nim. A jeśli nie, to po prostu masz dar do pisania takich niesamowitych historii.
OdpowiedzUsuńNora coraz bardziej mnie fascynuje, jest naprawdę rewelacyjną bohaterką! Zastanawiam się, czy wzorowałaś się na kimś? Połączyłaś swoje cechy charakteru, czy wymyśliłaś ją całkiem od nowa? ;D
Czyżby Nora spotkała wtedy przy kawiarni potomków Weasley'ów i Pottera? ;> Lecę szukać odpowiedzi!
/AM
Nawet nie wiesz, jak miło mi to czytać. Zawsze człowiekowi jakoś tak raźniej, gdy ktoś zauważa wysiłek, który włożył w swoją pracę ;)
UsuńSzczerze? Na nikim się nie wzorowałam. Po prostu jakoś tak wyszło, że Nora jest, jaka jest. Na początku chciałam, żeby była bardziej podobna do mnie - bardziej zabawna i wgl - ale jakoś tak wyszło :D
Zapewne już ją znałaś ;)
Pozdrawiam!
I to się nazywa prawdziwy rajd po mieście :0
OdpowiedzUsuńTakie zakupy, a Nora narzeka. No cóż biorąc pod uwagę, ze delikatnie mówiąc nie przepada za czarodziejami i wręcz przeraża ją fakt, że zacznie naukę w Hogwarcie, faktycznie mogła czuc się troszkę zestresowana :)
Rozśmieszył mnie fragment kiedy kupowała różdżkę i wiadomośc, ze ostatnia zginęła śmiercią tragiczną podczas przyrządzania popcornu :)
Lody lekarstwem na całe zło tego świata :)
No i czy to, aby przypadkiem, nie było pierwsze spotkanie z Ronem??? :p
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
Tak trochę miała do tego prawo, prawda? ;)
UsuńNie, to nie on :D
Pozdrawiam!
Gdy wspomniałaś o jedzeniu z psa, to nie tylko skojarzył mi się Wietnam, ale także film o Favelach, gdzie chłopiec taki mały strzelał do kotów i potem grillowali te koty i... niedobrze mi się zrobiło. Czytanie takich fragmentów jest bardzo niebezpieczne, powinnaś jakoś uprzedzać, a co by było gdybym akurat jadł? xD Początek mojego komentarza weź pół żartem, pół serio, a teraz przejdę do rzeczy ;-)
OdpowiedzUsuńRozbawiło mnie, że z różdżką można się nie dogadać, albo że różdżka może być przyjazna, ale od razu mi się przypomniał mojej żony nieprzyjazny dla mnie samochód i uznałem, że skoro samochód może być nieprzyjazny, to różdżka może być przyjazna ;-)
Podoba mi się relacja wujka i jego podopiecznej. Widać, że się lubią, nawzajem szanują i dogadują, choć może nie zawsze, ale jednak w większości się dogadują. Zgrzyty zdarzają się w najlepszych rodzinach, a ci mają trochę utrudnione zdanie, bo jednak jest to tylko wujek, a nie ojciec, na dodatek mężczyzna wychowujący dziewczynkę.
Ubawiłem się przy rozgadaniu dziewczyny i końcowym myśleniu "nigdy więcej... o cholercia"
Myślę co jeszcze mógłby zawrzeć w komentarzu, bo póki co niewiele się dzieje i rozdziały są raczej wstępne, takie zapoznawcze. Nie mam tego za złe, bo takie oczywiście są konieczne, zwłaszcza, dla kogoś takiego jak ja, w tematyce takiej jak twoja, bo ja nie mam pojęcia o HP i tego nie ukrywam.
Zastanawiam się też czy czarodzieje się jakoś wyczuwają?
Mogę jeszcze dodać, że popcorn bywa bardzo zdradziecki. W mikrofali się spalił mi kiedyś, w garnku spalił garnek i zadymił mieszkanie i teraz mam maszynkę taką co sama praktycznie popcorn robi. Polecam taką twojej bohaterce, wtedy różdżka ma szansę pożyć choćby dzień dłużej xD
dariusz-tychon.blogspot.com
Jak zwykle trudno mi się zabrać na odpowiadanie na komentarze pod pierwszymi rozdziałami... Tak dawno je pisałam.
UsuńWybacz! Następnym razem postaram się dać jakieś ostrzeżenie! Ale po części musisz winić swój umysł... Mózg lubuje się w przechowywaniu takich miłych obrazów i jest w stanie w każdej chwili wyskoczyć z pytaniem: A pamiętasz...? XD I taki kard z filmu.
To zaczerpnięte z samej serii Harry'ego, gdzie właśnie to różdżki wybierają sobie czarodziei, a nie na odwrót ;> Moja siostra ma tak ze wszystkimi elektronicznymi urządzeniami. Wystarczy, że raz użyje twojego telefonu, suszarki, a już będą do wyrzucenia!
Dokładnie ;)
Prolog i pierwszy rozdział pisałam od nowa i starałam się, żeby był właśnie przystępny dla osób, które nie miały styczności z Harry'm. Ułatwia mi fakt, że piszę o nowym pokoleniu i sama stwarzam bohaterów, a nie ,,pożyczam ich" od Rowling ;)
Też zdarzyło mi się spalić popcorn, więc znam twój ból... XD Taka maszynka to naprawdę genialny pomysł!
Pozdrawiam!
Usnęłam w połowie czytania. Za kilka godzinek drzemki tutaj powrócę. Na chwilę obecną powiem (właściwie napiszę) tylko tyle, że charakterek twojej młodziutkiej bohaterki mnie zaintrygował.
OdpowiedzUsuńhttp://takamilosc.blogspot.com/
Cały czas zastanawiam się co takiego wydarzyło się w przeszłości bohaterki, że jest ona taką małą dzikuską. Ona wyraźnie nie umie nawiązywać relacji z innymi i tu wyjątkiem jest wujek, ale od każdej zasady muszą być wyjątki. Zastanawiam się czy jak była mała, to było podobnie i czy wtedy też nie bawiła się z innymi dziećmi tylko stała w kąciku z jedną zabaweczką.
UsuńPozdrawiam:
http://takamilosc.blogspot.com/
Bardzo mnie to cieszy i martwi, że moja opowieść cię uśpiła XD
UsuńTo ma swoją przyczynę i wyjaśnia się w następnych rozdziałach ;)
Pozdrawiam!
Ja jak jestem zmęczona, to mnie najciekawszy film akcji uśpi i nawet wystrzały z maszynowego, gdy jest nastawione bardzo głośno, to mnie i tak nie zbudzi.
UsuńWow! Jak tamta dziewczyna mogła wytrzymać na tej ulicy! Gdybym ja się bała czarodziei, to prawdopodobnie nikt by nie dał rady mnie wyciągnąć z domu na tą ulicę.
OdpowiedzUsuńEleonora przypomina mi siostrę. Raz coś dotknie i już psuje. Kiedyś zanim zdążyła zrobić pierwsze zdjęcie popsuła aparat! A najgorsze, że to był MÓJ aparat i miałam tam całkiem sporo zdjęć!!!
No, ale cztery lata młodsza siostra to coś okropnego i każdy kto coś takiego posiada mnie rozumie (ośmiolatka!!!). Po przeczytaniu rozdziału domyślam się, że piszesz o Nowym Pokoleniu.
Nie mogę się doczekać kolejnej wolnej chwili na przeczytanie dalszego ciągu. Nie znalazłam żadnych błędów.
Muszę kończyć, bo moje potw... Tfu, siostry czegoś ode mnie chcą. Ratunku!!!
Pozdrawiam
N.P.
z bloga
http://hp-krol-cieni.blogspot.com/
Moja starsza siostra też tak ma! Przy niej psuje się każde elektroniczne urządzenie XD
UsuńMam 6 rodzeństwa, więc uwierz mi - mam gorzej :D Najmłodsza ma 7 lat, więc doskonale cię rozumiem.
Mam nadzieję, że uda ci się wszystko nadrobić ;)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że poradziłaś sobie z siostrą haha :D
Przeczytałam prolog. Przeczytałam pierwszy rozdział. I mam jeden komunikat: Zostaję tu!
OdpowiedzUsuńNowe pokolenie! Oryginalny pomysł (no bo kto by nie chciał iść do Hogwartu)! Nawet Blaise Zabini, który jest tak dziwnie sympatyczny, że aż go lubię! No i jeszcze tyle rozdziałów przede mną... Może być ciekawie!
Pewnie będę pisać bardziej tasiemcowate komentarze kiedy bardziej wgryzę się w tę historię... A na chwilę obecną...
Niech św. Wełenna Cię nie opuszcza!
Pozdrawiam ~ Tita Pocky
Twój komunikat bardzo mi się podoba :D
UsuńNie wiem, czy taki oryginalny, ale, gdy zaczynałam pisać, wydawał mi się w porządku XD
Blaise jeszcze cię zaskoczy ;)
Czekam na nie :3
Haha dziękuję i pozdrawiam!
Super rozdział. Nie rozumie jak Nora nie lubi chodzić na Pokątną, ja jakbym mogła to bym stamtąd nie wychodziła ;D Fajny wujek z tego Blaise'a ;D Ciekawe co się stało z rodzicami Nory? Czyżby Eleonora widziała Potterów i Weasleyów?
OdpowiedzUsuń