czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 2

Zwyczajna zwyczajność
- jeśli można to tak nazwać….


Czy nie nachodzi was czasami chęć, by zatrzymać czas? By pochwycić chwilę, która obecnie trwa i nie pozwolić jej zniknąć w nieubłaganie mijających sekundach, minutach, godzinach, dniach? A może czas jest sprytniejszy od was? Pędzi przed siebie, a ty nie potrafisz, a czasami nawet nie czujesz potrzeby, by go gonić. Gdy zdajesz sobie sprawę, że jest już za późno, że nadchodzi nieubłagany koniec i dni wakacyjne gdzieś przepadają, a pierwszy września zbliża się wielkimi krokami…
Eleonora Zabini czuła się, jakby nad jej szyją stał kat. Nie widziała go, nie słyszała, ale mogła go poczuć. Tym katem był termin. Przeklęta data.
Czasami udawało jej się chociaż przez moment o tym zapomnieć - gdy razem z Blaise’m śpiewała na drogich przyjęciach, gdy spędzała z nim czas, gdy razem eksperymentowali w kuchni, co i tak zawsze kończyło się zamówieniem pizzy… Ale były chwile, gdy zostawała sama, a wtedy stresu nie dało się tak łatwo odegnać.
Tak strasznie bała się opuścić swój rodziny dom. Rozstać się z Blaise’m. Nie miało znaczenia, ile razy powtarzała sobie, że przecież nie była już małym dzieckiem. Wyjazd to kolejna przeszkoda, którą musi pokonać. Poradzi sobie. Ale nic nie działało. Była kompletną dziwaczką, z głupimi problemami społecznymi, która boi się nawiązać kontaktu z innymi ludźmi, zwłaszcza, jeśli byli czarodziejami…
Wakacyjne dni nieubłaganie szybko dobiegały końca. Nim się zorientowała, został już tylko ostatni tydzień, a potem…

Dzień pierwszy:
Kiedyś słyszała, że jak ludzie coś sobie bardzo często powtarzają, to po pewnym czasie potrafią w to uwierzyć. Postanowiła tak właśnie postąpić.
Da radę. Może wyjechać do Hogwartu i jakoś przeżyć te dwa lata. Przecież nie musi się z nikim zaprzyjaźniać. A ludzie, tłumy, czarodzieje… nie liczą się. Poradzi sobie. Najważniejsze to myśleć pozytywnie.
Spojrzała do swojego kalendarza - rzecz bez której nie potrafiłaby funkcjonować. Była tak bardzo nieogarnięta, że potrafiła o wszystkim zapomnieć, jeśli sobie tego nie zapisała.
Tego dnia czekała na nią praca…
To przyjemne i bardzo na rękę, gdy nastolatka może zarabiać na swojej pasji. Od zawsze kochała muzykę. Blaise skutecznie zaraził ją miłością do starych, mugolskich, winylowych płyt, gry na fortepianie i innych instrumentach oraz do komponowania. Sam zajmował się śpiewaniem na przyjęciach lub w klubach, a gdy Nora trochę podrosła, pozwolił jej do siebie dołączyć.
Na początku było to dla niej trudne i niezwykle kłopotliwe. Nie czuła się dobrze, gdy musiała być w centrum uwagi, jednak po latach opracowała niezły system. Po prostu wychodziła na scenę, udawała, że śpiewa tylko dla Blaise’a i że nie ma innych ludzi wokół, a później szybko zmywała się z sali.
Dzisiaj miała zaśpiewać na przyjęciu u państwa Spencer. Nie najgorzej. Poczciwa para staruszków. Zawsze hojnie ją wynagradzali i udawali, że nie widzą, jak wykrada razem z Blaise’m resztki.
Po przyjęciu - i zjedzeniu tych wszystkich pyszności - będzie mogła w spokoju umrzeć… No dobrze. Zapewne nie zejdzie tego dnia ze świata - chociaż tak bardzo by jej to pomogło i ukróciło jej cierpienia! - i spędzi kolejny wieczór pogrążona w lekturze Transmutacji dla zaawansowanych. Nudne i zupełnie normalne zajęcie. A później i tak umrze, żeby nie musieć jechać. Dobry plan!
Bardzo smutna, zestresowana i niezadowolona Nora nie umarła jednak tego dnia.

Dzień drugi:
Mimo że lubiła śpiewać - i mówiono jej, że posiada niesamowity głos i talent… - to jednak każdy występ była dla niej męczący. Była zbyt nieśmiała, zbyt wystraszona i zbyt łatwo pozwalała stresowi nad sobą zapanować… i to nigdy nie wpływało dobrze na jej zdrowie. Dlatego spędziła ten dzień, leżąc w łóżku i pragnąć porozmawiać z Blaise’m. Może uda jej się go przekonać, by jednak nie musiała jechać. Nadzieja…
Okazja do rozmowy nadarzyła się już pod koniec dnia. Blaise zabrał ją na chińskie żarcie. Ale, oczywiście, Nora znów stchórzyła. Zabini z takim entuzjazmem opowiadał o Hogwarcie, o szczęśliwych latach, które tam przeżył i mówił, że jest z niej tak dumny, iż odważyła się wyrazić zgodę na wyjazd… Dziewczyna nie miała serca, by psuć mu humor.
Po powrocie urządzili sobie maraton filmowy.
Czasami przyjemnie było być czarodziejem, mieszkającym wśród mugoli.

Dzień trzeci:
Do licznych zalet wakacji zaliczało się to, że dziewczyna mogła bezkarnie spała do południ. Próbowała udawać, że umarła we śnie i że ten trup nie pojedzie do Hogwartu, ale Blaise zorientował się, o co chodzi... Nora zdecydowanie musiała popracować nad swoimi umiejętnościami aktorskimi.
Postanowiła urządzić sobie Dzień Lenia, czyli leżeć plackiem przez cały dzień i zajmować się tylko jedzeniem, czytaniem i spaniem… a także obmyślaniem jakiegoś planu.
Rada dla potomnych, którą Eleonora Zabini kiedyś przekaże swoim dzieciom:
Nie udawaj osoby chorej na smoczą ospę, jeśli nigdy nie spotkałeś smoka. Twój opiekun/ojciec/tata/Blaise nie uwierzy ci i za karę będziesz musiał zmywać po kolacji. A nie należy to do przyjemnych czynności…

Dzień czwarty:
Frustracja, desperacja - czy coś pomiędzy nimi - zmusiła Norę do przeczytania wszystkich podręczników przed wyjazdem. Bała się, że przez edukację domową będzie w tyle w nauce. Nie obchodziłoby ją to aż tak bardzo - nie lubiła się uczyć z wyjątkiem transmutacji - ale bała się, że już na samym początku zostanie wystawiona na pośmiewisko, jeśli czegoś nie będzie umiała zrobić. Blaise zapewniał ją, że jest do przodu z materiałami i że bez problemu mogłaby już zdawać OWTM-y (Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne), ale jakoś nie potrafiła w to uwierzyć… Był jej ojcem - takie jego zadanie, by ją pocieszać.
Miała nadzieję, że spędzi wieczór z Blaise’m, lecz mężczyzna występował wieczorem w klubie dla panów; będzie śpiewać, żaden striptiz!
Przewracając pożółkłe ze starości karki, po raz kolejny zaczęła rozmyślać o Hogwarcie…
Może to nie taki zły pomysł, by tam jechać? Jej życie nigdy nie było zbytnio pasjonujące… Spędzała czas tylko z Blaise’m, który uczył ją  w domu. To nie sprzyjało zawieraniu nowych znajomości … A zresztą… Była zbyt nieśmiała, by wyjść do ludzi. Czasami po występach ktoś ją zaczepiał i chciał rozmawiać, ale ona zawsze uciekała. Czuła jakiś dziwny przymus, by się nie zatrzymywać, by do nikogo się nie przywiązywać. Dlaczego? Nie miała pojęcia…

Dzień piąty:
Postanowiła spakować się wcześniej. Na dwa dni przed wyjazdem wolała mieć już wszystko przygotowane.
Później chciała zrobić niespodziankę Blais’owi i samodzielnie ugotować obiad, ale skończyło się na tym, że go spaliła i musiała zamówić pizzę - po raz kolejny… Nigdy nie była za dobrą kucharką. Ale przecież liczą się chęci!
Wieczorem usiadła, by napisać nową piosenkę. Jakoś ją to uspokajało.
Czy już zawsze jej dni będą takie monotonne i przewidywalne? To cała historia życia Eleonory Zabini - smutnej nudziary, czarodziejki bojącej się magii, zakompleksionej niezdary…
Carpe diem… Wciąż musiała sobie o tym przypominać. Niedługo wszystko się zmieni.

Dzień szósty:
– Gdzie mnie prowadzisz?
Blaise postanowił zrobić jej niespodziankę. Wyrwał dziewczynę z łóżka o świcie, kazał szybko się ubrać, związał oczy i wyprowadził z domu. Teraz ciągnął gdzieś Norę. Dziewczyna słyszała tylko gwar ulicy, czuła ciepłą rękę na plecach, która ją kierowała i modliła się do Merlina, by nie wpaść na coś lub pod coś - np. samochód.
Blaise nie chciał zdradzić, gdzie zmierzają. Śmiał się, żartował - typowy on. A dziewczyna coraz bardziej się denerwowała.
– Daleko jeszcze? – zapytała, używając swojego najbardziej marudnego tonu.
– Nie – powiedział, zdejmując jej z oczu opaskę.
Nora zamarła. Czas się dla niej zatrzymał. Nie mogła w to uwierzyć…
Stali przed sklepem muzycznym. Ale nie byle jakim sklepem. Najlepszym w Londynie. Nora odkąd pamiętała, błagałam Blaise’a, by ją tam zabrał, ale on twierdził, że jeszcze nie czas. Chyba właśnie nadszedł TEN czas.
  Budynek niczym się nie wyróżniał. Czarny z czerwoną markizą informującą, że w tym miejscu można kupić, każdy przyrząd muzyczny. A w środku... krył się prawdziwy skarb.
  Spojrzała na Blaise oszołomiona, zadając mu nieme pytanie: Mogę?. On kiwnął głową i powiedział: Tak.
  Kilka godzin minęło zanim zdecydowali się opuścić sklep. Blaise kupił jej tyle wspaniałych rzeczy! Kostki do gry w każdym kolorze, tęczowe struny, fioletowy stołek do jej ulubionego fortepianu i wiele innych przyrządów. Najbardziej  jednak dziewczyna cieszyła się z jednego prezentu. Z okazji wyjazdu do szkoły dostała błękitne skrzypce!
To wszystko bardzo oszołomiło Norę, ale także w pewien sposób odprężyło. W końcu mogła głęboko odetchnąć, nie przejmując się czarodziejami, Hogwartem i innymi stresującymi sprawami. Czasami takie proste rzeczy potrafiły sprawić tak wielką radość. Zanotowała w pamięci, że musi sprawić Blaise’owi coś wyjątkowego na urodziny. Przydałoby się też znaleźć mu jakąś dziewczynę, bo biedaczek wyraźnie marnował się przy niej.

Dzień siódmy:
1. I. Jeden. Jedynka. Liczba pierwsza.
Ludzie walczą, by zając w jakichś zawodach pierwsze miejsce i buntują, gdy dostają tylko jednego cukierka, gdy pozostali dostali po trzy. A pierwszego września armie niezadowolonych dzieciaków kierowało się do więzienia… ekhem szkoły.
Wielu ma mieszane uczucia, co do tej niby zwyczajnej jedynki.
Co myślała o niej Nora? Była przerażona, gdy zdała sobie sprawę, że został jej tylko jeden dzień do wyjazdu.
Siedziała zamknięta w swoim pokoju i próbowała sobie wmówić, że to nic takiego. Nic wielkiego, nieznaczącego… Ale bardzo się bała.
Dopiero wieczorem postanowiła wyjść ze swojego pokoju. Miała dość uczuć, które nią miotały. Nie cierpiała czuć się tak bardzo bezradna i przestraszona. Ale była zbyt słaba, by sobie z tym sama poradzić. Potrzebowała swojego tatusia.
Od razu skierowała się do salonu.
Zabini mieszkali w przytulnym domku na peryferiach Londynu. Trzy sypialnie, dwie toalety, salon, pokój muzyczny, biblioteka, gabinet, jadalnia i kuchnia. Dla ich małej dwójki - idealnie. Nora uwielbiała ich mieszkanie. To było jedyne miejsce, w którym czuła się bezpiecznie.
Udała się na poszukiwanie Blaise’a. W salonie go nie znalazła. Spojrzała przez okno i uśmiechnęła się, gdy ujrzała jego sylwetkę na tarasie.
Dziewczyna wyszła na dwór i jak zwykle zachwyciła się pięknem ogrodu. Wieczorem, przy tych wszystkich lampach, które wisiały na drzewach, wyglądało to niesamowicie. Zamiast zieleni widziała złoto - złote kwiaty, krzewy, ozdoby…
Czarnoskóry mężczyzna siedział na drewnianej huśtawce.
Nora podeszła do niego powoli i usiadła obok. Skuliła się przy jego boku; zostawił jej dość mało przestrzeni. Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę z jej obecności. Pospiesznie ją objął i przykrył kocem.
– I co ja mam z tobą zrobić, Promyczku? – Nazwał ją tak, jak kiedyś, gdy była tylko małą dziewczynką. – Jutro mnie opuścisz. Wiem, że nie chcesz tam jechać. Ale spodoba ci się w szkole. Hogwart to niesamowite miejsce. Przeżyłem tam swoje najszczęśliwsze lata. Twój ojciec zresztą też. Chodziłem z nim do szkoły, wiesz? – Uśmiechnął się pod nosem na widok jej zdumionej miny. – Zdaję sobie sprawę, że nie lubisz słuchać o przeszłości, ale on był dobrym człowiekiem. Cieszę się, że to mi powierzył opiekę nad tobą. – Pocałował ją w czubek głowy i mocniej przytulił. Nora oparła głowę na jego piersi. – Jesteś moją małą córeczką. – Poczuła przyjemne ciepło, gdy otarł łzę z jej policzka. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że zaczęła płakać.
Było tak przyjemnie. Czuła się kochana, chciana przez niego. W końcu miała swoje miejsce.
Ale uśmiech zniknął jej z twarzy, gdy Blaise poinformował ją, że nie odprowadzi jej na peron. Nie był w stanie zmierzyć się ze swoimi starymi znajomymi, którzy mieli w pogardzie jego osobę…
Chciała się na to nie zgodzić. Chciała mu powiedzieć, że musi z nią iść, że sama sobie nie poradzi. Ale później spojrzała w jego smutne oczy i przypomniała sobie wszystkie dobre rzeczy, jakie dla niej uczynił. Mogła powiedzieć tylko jedno:
– Nie ma problemu. – I uśmiechnąć się najbardziej szczerze, jak tylko potrafiła.
Umrę. To jest pewne. Zła karma i dobre serce - beznadziejne połączenie. 
~~*~~*~~*~~
Pomyliła ściany
Nora nie wiedziała, jak to zrobiła, ale wpadła na nie tę ścianę co trzeba... Leżała na ziemi i rozmyślała nad beznadziejnością swojego życia. Powinna wstać. Powinna iść na peron, ale... nie miała sił.
Jednak po paru sekundach usiadła. Cieszyła się tylko, że przyjechała trzydzieści minut przed odjazdem. Była możliwość, że nikt nie widział jej sromotnej porażki.
Dyskretnie rozejrzała się. Nic. Normalny poranny gwar. Wstała i otrzepała się. Ubrała się w miarę porządnie. Letnia sukienka w kwiaty, czarny sweterek i trampki. Teraz jednak była cała brudna. Dopiero po minucie przypomniała sobie, że jest przecież czarownicą. Gdy nikt nie patrzył, zaklęciem doprowadziła się do porządku i postawiła swój wózek z kufrem.
Nora ponowiła próbę i skierowała się tym razem do dobrej ściany. Udało jej się dostać na peron 9 i ¾.
Dziewczyna nienawidziła być taką chudą i niską. Dlaczego? W sklepie musiała wspinać się po półkach, aby wziąć upatrzony produkt, a później tłumaczyć się w ochronie, dlaczego zdemolowała sklep. Ludzie brali ją za młodszą i zawsze traktowali z góry - dosłownie i w przenośni. I nie mogła dźwigać ciężkich przedmiotów.
Właśnie miała ten ostatni problem.
Znalazła wagon na bagaże, ale nie mogła zapakować swojego kufra! Był dla niej zdecydowanie za ciężki! Siłowała się z nim, błagała, prosiła, a on nawet nie drgnął. Wiedziała, że sama sobie nie poradzi, ale jej duma - i nieśmiałość - nie pozwalała na poproszenie kogoś o pomoc. Oczywiście, znów zapomniała, że jest czarownicą i że może sobie poradzić w inny sposób… Jednak jej wewnętrzy opór przed magią był zbyt wielki, by w tym momencie czarować.
Wykonała ostatnią próbę. Zaparła się i mocno pchnęła. Po chwili leżała na peronie, przygnieciona przez swój zdradziecki kufer. Coś za dużo tego leżenia, jak na jeden dzień…
Jęknęła zrezygnowana.
Nagle usłyszała nad sobą chichot. Ktoś zdjął z niej ten ciężar i podał rękę. A właścicielem ręki był chłopak. Chyba dobry...
Dopiero po tym, jak pomógł Norze wstać i zapakować bagaż, dziewczyna zdała sobie z czegoś sprawę. Pierwszy raz zdarzyło się, że jakiś czarodziej jej pomógł. I to jaki czarodziej! Wyjątkowo uroczy wysoki mulat, z brązowymi włosami i czarnymi oczami. Miał także niezłe mięśnie. Dziewczyna mogła się założyć, o swój roczny zapas żelków, że grał w Quidditcha. Dobra! Był przystojny, ale nie powinna się tak gapić. Mój Merlinie! On coś do niej mówił. Czuła ogarniające ją przerażenie. Nie miała pojęcia, jak się zachować, co mówić - czy w ogóle była w stanie wydobyć z siebie jakiś dźwięk?
– ...ci pomogłem. Taki chudzielec, jak ty, sam by sobie nie poradził. – Uśmiechnął się promiennie i jeszcze raz podał jej rękę – Mam na imię Fred. Fred Weasley. A ty… – Przez dwie minuty nie uzyskał odpowiedzi. Uśmiech mu trochę zrzedł. Nora potrafiła się tylko na niego gapić. – Hej, nie uderzyłaś się przypadkiem w głowę lub…
 – N-nie! Wszystko w porządku! – W końcu udało jej się wyrwać z szoku. Zarumieniła się aż po czubki uszu, przeklinając w myślach swoją jasną karnację i spróbowała jeszcze raz. – M-mam na imię Eleonora. Ale mów mi Nora. Miło mi cię poznać. – Nieśmiało uścisnęła mu dłoń, chociaż nie potrafiła spojrzeć chłopakowi w oczy. Stwierdziła, że nazwiska na razie nie poda. Jeszcze się do niej zrazi. Ale za pomoc, zasłużył na przywilej zwracania się do niej per ,,Nora".  Zaczęła żałować, że nigdy nie była fanką filmów ani książek dla nastolatek. Może po przeczytaniu kilku, wiedziałaby jak zachować się w takiej sytuacji? – Dziękuję za pomoc.
Odwróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić. Po chwili chłopak ją dogonił.
– Ej, ej! Nora! Gdzie tak pędzisz? Pociąg jeszcze nie odjeżdża – powiedział ze śmiechem.                  
– Chciałam tylko zająć sobie miejsce – powiedziała niepewnie, pamiętając wskazówki Blaise’a. Dlaczego on ze mną gada? To nie jest normalne. Co robić? Co robić? – Nie znam tutaj nikogo...
– A właśnie. Jesteś nowa? Nigdy cię wcześniej nie widziałem, a uwierz, takiej twarzy bym nie zapomniał. – Obdarzył ją kolejnym uśmiechem.
Dziewczyna zmarszczyła brwi. Czy on ją podrywał...? Nie... to niemożliwe. Chciał być miły i tyle.
– Tak. To mój pierwszy rok. Znaczy, nie pierwszy, bo idę do szóstej klasy, ale pierwszy w sensie, że po raz pierwszy idę do Hogwartu... – zaczęła się plątać we własnej wypowiedzi, tak jak zwykle, gdy się denerwowała. Wzięła głęboki oddech, by się odrobinę uspokoić i dodała: – Wcześniej uczyłam się w domu.
– O! To będziemy razem w klasie. Myślałem... – Napięła się, oczekując, że powie, że myślał, iż jest młodsza. Nie cierpiała, gdy ludzie to mówili. – A. Nieważne. Idziemy zająć jakiś przedział?
Czy on... chciał z nią siedzieć? Spędzić z Norą podróż do Hogwartu? Za dużo pytań kręciło jej się po głowie. Dziewczyna nie widziała, co o tym myśleć. Najchętniej znalazłaby jakąś ciemną norę (he he he kiepska gra słów) i tam wpełzła, by ukryć się przed całym światem. Nie czuła się za dobrze. Wiedziała, że ciężko będzie jej przywyknąć - ogólnie rzecz ujmując - do ludzi… Ale…
Stchórzyła. Po raz kolejny. Postanowiła zwiać.
Korzystając ze swojego niskiego wzrostu - nareszcie się przydał (!) - zgubiła w tłumie swojego nowego towarzysza i zajęła miejsce w jednym z ostatnich wagonów. Postanowiła w samotności spędzić podróż. Przecież to nie będzie dla niej nowość. A wolała jak najdłużej unikać towarzystwa innych ludzi.
Ale dziewczyny zła karma znów dała o sobie znać. Minutę przed odjazdem jej prześladowca wpadł do przedziału i rzucił się na miejsce obok. Ponownie się do niej uśmiechnął.
– Ale straszne tłumy. Zgubiłem cię! Trochę czasu minęło zanim znów cię odnalazłem. Ale się udało. – Puścił jej oczko. Nie wyprowadziła go z błędu. Niech myśli, że to przez tłum... – Lubisz Quidditch?
Nora uśmiechnęła się pod nosem. Dobrze go wyczuła. Wyglądał jej właśnie na fana Quidditcha. A Nora lubiła ten sport. Nieśmiało ucieszyła się, że znalazł się temat, na który będą mogli porozmawiać.
– Jasne, że tak! – odpowiedziała z największym entuzjazmem, na jaki było ją stać.


*post edytowany*

Akcji praktycznie brak. Jakieś wprowadzenie musi być XD Ale już niedługo… zacznie się dziać!
Pędź dalej czytelniku! + to jedyny rozdział, w którym występuje taki podział na dni.
A jak już tutaj jesteś, to mógłbyś pozostawić po sobie jakiś komentarz… Ładnie proszę! *robi oczka Puszka ze Shreka*


21 komentarzy:

  1. Hejo ;3
    Miałam skomentować wcześniej, ale jakoś tak wyszło, że nie skomentowałam, przepraszam ;c Ale już jestem i komentuję ^^ Nie przedłużam dłużej na wstępie xd

    "Hura fast foody" <- tu jak i późnej gdzie masz "Hura" przecinek po "Hura".
    "Kiedyś wam to udowodnię." <- moim skromnym zdaniem to "wam" jest tu nie potrzebne.
    "Wakacyjne Książki" <- czemu "książki" są wielką literą ?
    "przeczytałam, co" <- tutaj mogłaś postawić kropkę zamiast przecinka.
    "będzie tak najgorzej?" <- "tak źle" by lepiej brzmiało.
    "Ugotować obiad," <- w tym miejscu aż do "nową piosenkę." zmniejszyła Ci się czcionka.
    "Razem w nim żyjemy" <- zmieniłaś czas "żyliśmy".
    "My Zabini mamy" <- przecinki przed i po "Zabini".


    Ogółem to mogłaś to "Dzień pierwszy" czy "Plan na dzisiaj" napisać np. kursywą, podkreślić i zrobić mniejsze. Moim zdaniem fajniej by to wyglądało. Ale to tylko taka drobna uwaga. Dalej nie polecam Ci pisać nawiasów w opowiadaniu, bo brzydko one wyglądają... Ogółem pamiętaj też, że liczby w opowiadaniach piszemy słownie.. chociaż nie jestem pewna jak to jest z 9 i 3/4 x.x Czasami zapominasz o akapitach. Powiem Ci, że czasami piszesz za dużo pytań, a za mało uczuć temu towarzyszących. Trochę emocji i opisania tonu głosu nie zaszkodzi! ;> Osobiście powiem jeszcze, że ta końcówka mi jakoś nie pasowała... za bardzo to przypomina moim zdaniem w tamtym momencie taki noo.. na siłę taki.. pamiętnik, nie pamiętnik.. no wiesz o co chodzi.

    Hmm.. powiem szczerze, że nie przepadam za pisaniem "dzień pierwszy, dzień drugi, osiemdziesiąty drugi", ale no to wynika z tego, że ogółem nie lubię takich zapisów w stylu jakiegoś pamiętnika. Jednak powiem (co już chyba wspominałam ;o), że Twoje opowiadanie akurat mi się bardzo spodobało, więc nie przeszkadza mi taki zapis, bo przynajmniej treść mi się podoba i wgl. No fajny pomysł i naprawdę chcę zobaczyć co z niego dalej wyniknie. Ogółem (Boże ile ja piszę tego "ogółem" lub "ciekawie" ? Powinnam mieć na to jakiś licznik T.T) to rozumiem, że chciałaś przedstawić takie skrócenie co się działo przez te siedem dni, ale mogłaś też sobie to oszczędzić i napisać coś w stylu "Cały tydzień, dzielący mnie od wyjazdu, minął normalnie." i jeśli już to tutaj trochę pododawać takich drobiazgów co się działo, ale też nie za dużo. Ale i tak powiem, że pomysł na takie krótkie opisanie dni nie wyszedł Ci źle i się go ogółem nie czepiam xd Tylko tak piszę, że mogłaś też przedstawić to inaczej.. nie ważne, zignoruj tę część xD
    Ooo.. Nora lubi transmutację ? *.* To tak jak ja ;3 Ogółem to ciekawi mnie, do którego z domu ją przydzielisz ^^
    Ja wiem.. podekscytowana tym, że jest w najlepszym sklepie muzycznym, ale wytłumacz mi... po kiego jej kostka do gitary w każdym kolorze ? Nie wystarczyła by jej jedna ? Najwyżej trzy ? x.x
    Ooo.. ma fortepian ? *.* Zawsze chciałam grać na fortepianie, pianinie czy keyboardzie (czy jak to się pisze x.x), albo chociaż na skrzypcach *.* No i czytam dalej, a tam, że dostała skrzypce... no to jest nie fair :C Ona ma wszystko co ja bym chciała T.T
    Hehe.. bo nie ma to jak pomylić ściany xD Już tak na wstępie xD
    Powiem, że rozumiem ból Nory T.T wiem jak to jest być niską i chudą T.T Chudość to jeszcze ok (nawet fajnie jest czasami jak wszyscy Cię podnoszą xD), ale z niskością to.. czasami.. ale zazwyczaj nie T.T Ale Ci powiem, że z tym dźwiganiem ciężkich rzeczy to polemizowała bym xd
    Ooo.. gra w Quidditcha ? Fajnie ^^
    No ogółem to bardzo mi się podoba opowiadanie i serio coś czuję, że będzie bardzo ciekawe ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Nie zmieściłam się >.<*

      Ogółem to jeszcze polecam Ci poprawić czcionkę, znaczy się np. troszkę zmniejszyć i zmienić kolor na bardziej widoczny i ogółem ee.. styl czcionki, no czcionkę ogółem x.x. Nie używać zielonej, bo naprawdę prawie jej nie widać. Polecam też dorobić zakładki (strony) "Spam", "Bohaterowie" i gadżet "Obserwatorzy", a statystyki i inne co masz na samym dole polecam Ci przenieść na boki, też lepiej będzie się czytać, jeśli post będzie pośrodku ;) Polecam Ci też abyś zaznaczyła opcję, aby tylko jeden post się pokazywał na stronie.

      Pozwolisz, że zaproszę Cię jeszcze do siebie ? ;) Bardzo było by mi miło gdybyś skomentowała moje wypociny ^^ -> http://hipnotyzerka.blogspot.com
      No to na tyle ode mnie ;) Postaram się jak najszybciej skomentować resztę rozdziałów ;*

      Pozdrawiam i życzę weny ~Szalony Kapelusznik~
      Manon.

      Usuń
  2. Witam, witam :D
    Uwielbiam twoje komentarze. Jestem ci bardzo wdzięczna, że poświęcasz czas, żeby mi pomóc.
    Błędy od razu poprawiłam. Dzięki
    Skorzystam także z reszty twoich rad.
    Tylko w tym rozdziale to się pojawiło. I do takiego ,,dniowania" już raczej nie wrócę.
    Cieszę się, że podoba ci się moje opowiadanie.
    Najlepszy przedmiot, prawda? :) A dowiesz się już w następnym rozdziale...
    Maniacy muzyczni już tak mają. Chęć posiadania. Liczy się to, że MASZ i możesz wybierać.
    Szczęściara z tej Nory. Ja też zawsze chciałam... Chyba się już domyślasz, dlaczego moja bohaterka ma te zdolności? Rozumiem, co czujesz.
    Z tą czcionką się jeszcze zastanowię, ale dzięki. :D Miałam ją już z szablonem.
    Jest taki mały problem... Na razie jeszcze nie rozpracowałam, jak to zrobić. Spróbuję coś wymyślić i to dodać, ale na razie nie mam bladego pojęcia, jak to zrobić. Informatyczna sierota ze mnie.

    Wciąż obiecuję sobie, że do ciebie wpadnę i poczytam, ale jeszcze nie znalazłam czasu. Ale to zmienię! Już otworzyłam prolog na telefonie i będę dzisiaj czytać. Postaram się także skomentować.

    Jeszcze raz, bardzo ci dziękuję :*
    Zapraszam ponownie ~ Gabi

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle wyskoczyłaś z tym quiditchem czy jak to sie pisze, zawsze mam z tym problemy). Coś z tego będzie? Fred i Nora? Ale wcześniej był jeszcze jakiś chłopak o ciemnych włosach... trochę się pogubiłam. Ale i tak super.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pomyliła ściany" --> w tym momencie spadłam z fotela xD Dzięki XDD
    Ogólnie super, Fred jest słodziutki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no ciekawie. Fajny pomysł z wprowadzeniem poszczególnych dni.
    Oni mają po piętnaście lat? Nie wierzę.
    Zachowują się jak dorośli "Puścił jej oczko." - Proszę Cię tylko nie to, ostatnia rzecz jaką chciałabym zobaczyć u piętnastolatków. ; (

    A tak po za tym to genialnie, fajnie że wprowadziłaś sporo opisu, osobiście nienawidzę czytać samych dialogów, a uwierz mi zdarzają się takie blogi które mają ogromną ilość "fanów" ;d Rozdział w miarę dobrej długości, nie za krótki, nie za długi : )

    A teraz tak troszkę prywatnie, polecisz mi jakiś blog. Najlepiej o czym nadprzyrodzonym choć o HP i Hogwarcie też może być. Nigdy wcześniej nie czytałam tego typu opowiadań, ale zaciekawiłaś mnie i wciągnęłaś w ten świat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze. Usunęło mi cały komentarz... :/ No trudno. Piszę jeszcze raz.

      Ach... Pamiętam te czasy, kiedy miałam piętnaście lat... To było coś! Aż trudno uwierzyć, że minął zaledwie rok... XD A tutaj za 3 mies stuknie mi 17...
      Akurat się z tobą nie zgodzę. Gdy ma się piętnaście lat to właśnie, każdemu wydaje się, że się jest nie wiadomo jak dorosłym. Nie staram się postarzać moich bohaterów, ale właśnie oddać tę ulotność i naiwność jaka się wiąże z powolnym wchodzeniem w dorosłość. Teraz mi się wydaje, że to takie małolaty - mam siostrę w tym wieku, ale nie bez powodu wybrałam 5 klasę jako początek mojego opowiadania. Moim zdaniem właśnie w tym wieku się wszystko zaczyna ;)

      Polecam wszystkie blogi, które znajdziesz u w mnie w ,, Odkryciach" i ,, Co czytam".
      Moimi ulubionymi z potterowskich jest Elita Hogwartu, Strażnicy Marzeń, Brzydula w Hogwracie, Kukiełki Losu i W komitywie ze ślizgonem - choć Czara Mara niestety przestała już pisać. Na pewno warto też się zapoznać z historią Albusa Severusa Pottera - link w ,, Do czego wracam" i z historią Rose Weasley, której nazwy dokładnie teraz nie pamiętam, ale jak sobie przypomnę to dam znać.
      Nie wiem, czy czytałaś książki R. Riordana, ale nawet jeśli nie to polecam ci bloga puck o Elizabeth - w ,, Odkryciach" i dzieło Mikki Foggy, której jeszcze nie dodałam do odkryć, ale która znajduje się poniżej i do której trafisz na life-of-heros.blogspot.com/ :)

      Usuń
    2. Głupi słownik napisał mi - zamiast Więźniów Marzeń -Strażników, ale chodzi o więźniów ;)
      O Rose znajdziesz tutaj: http://spp-rose-weasley.blog.onet.pl jedna z najśmieszniejszych historii jakie czytałam.

      Usuń
  6. Ha, ha, ha!
    Umarłam i niczym Harry (z miniaturki) zmartwychwstałam :3
    Normalnie tarzam się po podłodze ze śmiechu! Co chwila gapiłam się na drzwi, bo bałam się, że za chwile wparuje do mnie siostra z pytaniem "co się dzieje?", a później by się nie odczepiła :D
    Nora... jest naprawdę specyficzną osobą! Nie mam pojęcia jakim cudem udaje jej się pakować w takie kłopoty! Nawet sobie nie wyobrażałam, że ktoś kiedykolwiek mógłby pomylić ściany do przejścia na peron 9 i 3/4 :D
    Masz po prostu niesamowite pomysły na akcję!
    Nie... ja po prostu kocham Twojego bloga, jak można go nie kochać?
    Chyba zaraz umrę ze szczęścia, że jednak zaczęłam czytać Twojego bloga. Boże Święty! Czemu ja tego nie zrobiłam wcześniej?! Jestem z tego faktu naprawdę zaskoczona, bo... Twoje opowiadanie... po prostu brak mi słów, aby opisać swój zachwyt Twoim dziełem!
    Lecę dalej czytać :D Nikt mnie od tego nie powstrzyma! Ha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wcale nie jest takie śmieszne! Nora jest do mnie pod tym względem podobna - zawsze trafiają nam się takie głupie i naprawdę kompromitujące sytuacje...
      Ja na pewno bym pomyliła te ściany. Kiedyś chyba w drugiej klasie podstawówki rodzice puścili mnie samą do szkoły... Przyszłam pół godziny wcześniej i wydawało mi się, że wokół nie ma ludzi, bo to ja się spóźniłam... Wróciłam do domu z płaczem - a to i tak jedna z moich bardziej lajtowych przygód...
      Karma mnie nie lubi :(
      Ale mi miło. Dziękuję Ci bardzo, kochana, choć chyba każdy wie, że to twoje dzieło jest najlepsze!

      Usuń
  7. Jejku, jejku. Nieśmiała Nora będzie miała towarzysza podróży :D Jak faaajnie ^^ Zainteresował mnie Twój Fred. Nie rudy, ale tak samo uroczy jak "oryginalny". Rozwiniesz ten wątek, prawdaaaaa? c;
    CZYŻBY nasza Nora była córką słynnego Draco Malfoya? :o Blond włosy, wypowiedź Zabiniego że jej ojciec był jego przyjacielem i chodzili razem do szkoły... tak jakoś łączy mi się to w całość, ale jeszcze nie jestem pewna. Może zaskoczysz nas czymś? ;>
    Tyyyyyle pytań, tak mało odpowiedzi :( ale noc jeszcze młoda, więc mam dużo czasu XD (jeżeli mój organizm pozwoli mi na nocne koczowanie przy laptopie ;-;)
    /AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite, prawda? :D A nieśmiała jest i to bardzo. Mooooże... :)
      Nic nie zdradzam XD
      A ja lecę dalej odpisywać i biorę się za pisanie najnowszego rozdziału :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły to pamiętam, że miałam podobnie do Nory! Ostatni tydzień wakacji mijał mi zawsze na parszywym humorze i zadręczaniu się myślami, że jeszcze siedem dni i się zacznie piekło. Teraz kiedy pracuję mam tak gdzieś w połowie urlopu :(
    Dzień pierwszy mnie rozśmieszył, postanowiła że zaśpiewa na przyjęciu, potem naje się do granic możliwości i zdrowego rozsądku a na końcu umrze szczęśliwa, bo najedzona i uwolniona od Hogwartu, który spędzał jej sen z powiek.
    Bleis wie doskonale jak bardzo przeżywa zmianę, która czeka Norę dlatego zabrał ją do sklepu muzycznego, czym oderwał ją na chwilę od zmartwień. Taki tata to skarb :)
    Nora to szara myszka, która boi sie zmian i nie lubi skupiac na sobie uwagi, będzie miała ciężko:/
    Pomyliła ściany? :D
    Ojej biedna Nora, ale gdyby nie to pewnie nie poznałaby Freda, wiec dobrze, że pomyliła ściany :p
    Fred ją podrywa, a to szybciora, już po chwili takie zaloty??? :p
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mi nie mów... Przechodzę teraz przez to samo... Powinnam zacząć się uczyć chemii, bo mam mieć od razu dwa spr, a tak nie mogę się zabrać... Niech wakacje się nie kończą! :(((
      Blaise się stara i naprawdę potrafi być kochany ;)
      Nom XD
      Zawsze znajdą się plusy jakiejś beznadziejnej sytuacji :3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. "nie wypływało na jej zdrowie" - wpływało
    Długi czas zastanawiałem się jak skomentować ten rozdział by nie powtarzać moich przedmówców. Oczywiście mógłbym zwrócić uwagę na nietrafienie w ścianę i zapytać, czy ma cały nos, czy nie krwawi, ale postanowiłem się skupić na czym innym.
    Otóż główna bohaterka kojarzy mi się z takim dzieckiem uwiązanym spódnicy mamusi, co najpierw samemu boi się iść do piaskownicy, potem gdy jest już nieco starsze to samo nie wejdzie do wody gdy leżą na plaży, potem jest problem zostać w zerówce i ja zawsze za nieśmiałość i taką niesamodzielność tych dzieci obwiniałem rodziców i w tym przypadku nie jest inaczej. Ja wiem, że nieśmiałość zawsze w człowieku pozostaje, ale jest różnica być nieśmiałym w sensie bać się publicznych wystąpień, a bać się zabawy z innymi dziećmi czy podjęcia pracy, gdy jest się już dorosłym. Nieśmiałość twojej bohaterki jest specyficzna, bo ona nie boi się wystąpić, powiedzieć coś, itd, ona boi się nawiązać relację z innymi ludźmi, pod tym względem jest trochę ułomna, a wujek ucząc ją w domu i nie wypychając do innych choćby nieco na siłę, moim zdaniem jej nie pomógł tylko zaszkodził, bo takie stany z wiekiem się po prostu pogłębiają, bo trwanie w czymś, równa się akceptacja takiego stanu rzeczy, a tym samym niechęć do zmieniania tego stanu rzeczy w którym się trwa.
    Wybacz błędy, ale pisałem z telefonu.

    Pozdrawiam
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie - nawet zabawna ta moja literówka XD
    Nos cały, mogę na wstępie zapewnić, choć oczywiście ciekawiej by jednak było, gdyby go rozwaliła.
    Nieźle zobrazowanie sytuacji Nory. Zgadzam się z tobą w stu procentach, choć wcześniej zbytnio się nad tym nie zastanawiałam - mój błąd. Ale jej nieśmiałość ma swoje powody, które wyjaśnią się w późniejszych rozdziałach ;>
    Na błędy w komentarzach uwagi nie zwracam, bo istotna jest w nich treść, a nie zapis :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Niski wzrost... hyhyhy, znam ten ból :') Ale do gubienia ludzi w tłumie... ekhem, gubienia SIĘ w tłumie, nadaje się rzeczywiście jak ulał.
    Oj, Nora, Nora! Jestem ciekawa, jak sobie poradzi w Hogwarcie! No i oczywiście już natrafiła na jakiegoś Weasley'a xD Hogwart nie byłby Hogwartem, gdyby nie było w nim Weasley'ów, których spotyka się na każdym kroku ^^
    W sumie, rzadko kiedy spotyka się w fanfickach Freda...
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale dowiem się, do którego domu trafi Eleonora...
    Pozdrawiam! ~ Tita Pocky
    PS. Zabini kupił Eleonorze takie niesamowite rzeczy, że... ajdhsvahav *q* Ja chcę namiary na ten londyński sklep!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... Ja mam pospolite 171 cm. Ni wyjątkowego ;)
      Dokładnie :D
      Dlatego właśnie postanowiłam go wprowadzić
      Dowiesz się, dowiesz :3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Zastanawiam się dlaczego wujek zezwolił na taką niesamodzielność Norze. Zazwyczaj wydawało mi się, że to kobiety są bardziej miękkie i płaczącego dziecka nie zostawią w przedszkolu czy szkole, a jeśli już to zrobią to z bólem serca, takim ciężkim bólem serca. A tu jednak facet i taka kluska by nie posłać jej do szkoły w typowo męski sposób, czyli - Tu masz tornister, tu różdżkę, a teraz nie becz i marsz przed siebie! On jej robi krzywdę pozwalając jej trwać w takim odosobnieniu. Aż się zaczynam o nią obawiać jak ona sobie poradzi w tej szkole.

    OdpowiedzUsuń
  13. I. Jeden. Jedynka. Liczba pierwsza.
    Jeden NIE JEST ani liczbą pierwszą, ani złożoną.

    Wspaniały rozdział. Ciekawie wyszła forma tych dni.

    OdpowiedzUsuń
  14. No proszę i Nora znalazła przyjaciela ;D Bardzo mnie intryguje czemu ona jest aż tak nieśmiała i przerażona?

    OdpowiedzUsuń

Inspirujący cytat: ,,Drzaz­ga mo­jej wyob­raźni cza­sem za­pala się od słowa." ~Halina Poświatowska

...czasem (a nawet często) też od komentarzy, więc... wiecie, co robić, Potterowi Ludkowie :)

PS Możecie też nakarmić poterrowe rybki :D (są na dole)