Pasmo
rozczarowań
Nora
otworzyła oczy. Coś ją obudziło. Jakiś hałas... później chichot... Amy i Andy
wróciły do dormitorium.
Puchonka
z ich rocznika miała urodziny i sprosiła prawie całą szkołę na imprezę. Prawie,
bo tylko jej nie zaprosiła... Wcale ją to nie obchodziło! Nawet jakby dostała
zaproszenie, to by nie poszła, bo na drugi dzień przecież była szkoła.
James
i Fred całą niedzielę mówili o przyjęciu, na które mieli iść wieczorem i
umawiali się, że w czwórkę - bo jeszcze z Amy - będą się genialnie bawić.
Myśleli, że ona też idzie... Nie wyprowadziła ich z błędu. Nie chciała, żeby
się nad nią litowali i próbowali ją wkręcić. Szczerze? To nawet nie miała
pojęcia, jak miała na imię ta Puchonka. Trudno. Życzeń jej nie złoży.
Chciała
ten wieczór spędzić w miły sposób, więc poszła do Rose. Myślała,
że sobie pogadają lub coś, ale nic z tego. Okazało się, że ona także idzie
na tę imprezę, razem z Albusem i Scorpiusem. Sławne nazwisko zobowiązuje -
wyjaśniła rudowłosa. Nora szybko od niej uciekła, obiecując, że spotkają się na
miejscu. Kłamała z tych samych pobudek co u Jamesa i Freda. Nie potrzebowała
litości.
Wracając
do dormitorium, miała wrażenie, że wszyscy mówią tylko o tym wydarzeniu.
Podsłuchała kilka rozmów i dowiedziała się, że była to bardziej skomplikowana
akcja.
Kilku
śmiałków, w tym oczywiście starszy Potter i Weasley, miało przekraść się do
kuchni i przed zniknięciem kolacji, dosypać nauczycielom do jedzenia specjalną
odmianę eliksiru spokojnego snu. O godzinie dwudziestej każdy profesor zaśnie
twardym snem i obudzi się dopiero rano. Sprytnie, bo na kolacji zawsze
pojawiali się wszyscy nauczyciele. Istniało niewielkie ryzyko, że
,,zatrute" jedzenie trafi do któregoś z uczniów. Cztery repliki stołów w kuchni
były bezpieczne; tylko ten profesorski się liczył.
Impreza
zaczynała się, na wszelki wypadek, o dwudziestej dwadzieścia w Wielkiej
Świetlicy, do której zdobyła klucz pewna trzecioklasistka, czym załatwiła sobie
wejście. Alohomorą to ty tego nie otworzysz... Nauczyciele nie byli głupi i mieli
nowe magiczne zamki.
Mówiono,
że to największe wydarzenie roku. Po dwóch godzinach znajdowały się tam
wszystkie osoby z klas od trzeciej wzwyż.
Oprócz
Eleonory Zabini, która leżała w starej koszuli nocnej w łóżku i jadła magiczne
słodycze... Uczyła się na następny dzień. Musiała wkuć na pamięć mapę nieba. Starała
się nie myśleć o niesamowitej imprezie, na której jej nie było. Wciąż miała
taką małą nadzieję, że wpadnie do pokoju któryś z jej przyjaciół, ponieważ
zaniepokoi się dziewczyny nieobecnością i postanowi wyrwać ją z łóżka, żeby się
trochę zabawiła. Wtedy zdarłaby z siebie koszulę nocną, wbiła w inne ciuszki i
razem z nimi poleciała podbijać świat. Ale chyba nie lubili jej aż tak bardzo,
jak myślała...
Po
godzinie nauki stwierdziła, że nie potrafi się na niczym skupić. Zgasiła swoją
różdżkę i przykryła się szczelnie kołdrą. Przed zaśnięciem uroniła kilka łez,
choć przyrzekała sobie, że tego nie uczyni.
~~*~~*~~*~~
Tymczasem na imprezie...
–
Gorzko! Gorzko! Gorzko! – skanował tłum.
Jamesowi
się to podobało. Ludzie go uwielbiali. Znajdował się w centrum uwagi i to go
kręciło.
Stał
na fortepianie i całował się z Amy. Choć bardziej wyglądało to na obmacywanie
niż całowanie. Zdążył się nieźle wstawić i kiedy zaproponował konkurs na
najlepszy pocałunek, wydawało mu się to doskonałym pomysłem. Oczywiście,
wygrywał.
Amy
to niesamowita dziewczyna. Powinna iść do piekła za swoje umiejętności językowe. Jeśli wiecie, co miał na
myśli. On też był niczego sobie, dlatego tak do siebie pasowali. Trafiła mu się
prawdziwa piękność. Odrobinę pusta, ale mogła pochwalić się swoją urodą. Lubił
jej blond włosy, które układała w fale, niebieskie oczy, zawsze mocno pomalowane
i boskie kształty. Przyciągała uwagę i zdawała sobie z tego sprawę. James był
nią oczarowany. Pewnie niedługo się znudzi i znajdzie sobie nową, ale na razie
mieli konkurs do wygrania. Na tym się skupił.
~~*~~*~~*~~
Rose
spojrzała z dezaprobatą na swojego kuzyna, który nie miał ani odrobiny wstydu.
Robić to przy tych wszystkich ludziach... Ohyda.
Ona
sama nie była zupełnie niewinna. Wypiła kilka piw, ale znała granice.
Rozejrzała
się po raz kolejny po Wielkiej Świetlicy.
O
ludziach w tym pomieszczeniu mogła powiedzieć tylko jedno: zwierzyna.
Współczuła tym, którzy będą musieli sprzątać. Wszędzie walały się puszki po
kremowym (mocno alkoholowym) piwie, puste paczki magicznych przekąsek i wiele,
wiele innych rzeczy, o których Rose nie chciała nawet myśleć. Ona na pewno
palcem nie ruszy, żeby im pomóc. Niech sami się męczą.
Większość
mebli zostało odsunięte pod ścianę. Kuchnię przerobiono na bar z napojami, a na
środku pomieszczenia, na prowizorycznym parkiecie, bawiły się dzieciaki ze
wszystkich domów.
Dwadzieścia
minut temu zgubiła gdzieś Albusa i Scorpiusa; poszli poszukać Nory i przepadli.
Martwiła
się o dziewczynę. Wiedziała o przyjaciółki agorafobii i coś czuła, że niezbyt
dobrze mogła zareagować na te tłumy. Ale jej nigdzie nie było.
Rose
oparła się o bar, trzymając w ręce piwo i czekała.
W
końcu wrócili chłopcy.
–
Wszędzie jej szukaliśmy! – krzyknął Albus, próbując przebić się przez hałas. –
Andy, jej koleżanka z pokoju, twierdzi, że Nory tutaj nie ma. Jest chora i leży
w łóżku. – Wzruszył ramionami. Nie wiedział, że zazdrosna Schafire skłamała. –
Idę ogarnąć trochę Roxie. Podobno chce zrobić striptiz dla ubogich. Muszę też
zobaczyć, co z Molly i Domie... Uchlały się razem. Czasami ciężko być
abstynentem na tego typu imprezach. Zwłaszcza, jak ma się tyle kuzynek... Mój Merlinie...
Dobrze, że Lily jest jeszcze za młoda na takie rzeczy! – Wziął głęboki oddech i
rzucił się w tłum.
Rose
i Scorpius zostali sami, po raz pierwszy od ich sobotniej randki.
Weasley
bała się, że jej się to wszystko przyśniło, ale nie miała aż tak bujnej
wyobraźni. Naprawdę spędziła niesamowity dzień ze swoim przyjacielem.
Podszedł
do baru i położył łokcie na blacie. Znajdował się bardzo blisko Rose. Spojrzała
mu ostrożnie w oczy. Uśmiechnęły się do niej dwa srebrne krążki. Odetchnęła z
ulgi. Wiedziała, że wszystko będzie dobrze. Scorpius przesunął się jeszcze
bliżej; odwróciła się tak, że stali teraz naprzeciwko siebie. Musiała zadrzeć
głowę, by móc dalej spoglądać mu w oczy.
Pochylił
się nad nią, muskając wargą ucho, szepnął:
–
Chodź za mną.
Zmiękły
jej kolana. Mogła tylko kiwnąć głową. Z niewiadomych przyczyn zaschło
dziewczynie w gardle. Przeklęte hormony!
Cieszyła
się, że wyglądała chociaż zjawiskowo - ta skromność… Była delikatnie umalowana,
ubrana w letnią niebieską sukienkę, czarne buty na niskim obcasie. Spięła także
włosy, żeby jej nie zawadzały w tańcu. A Scorpius... Jak to on. Po prostu boski
w cienkiej ciemnej koszuli oraz granatowych spodniach. Kim był ten chłopak i co
zrobił nieśmiałemu Scorpiusowi? I dlaczego jej zdradzieckie ciało tak na niego
reagowało?
Ujął
ją za dłoń i wyprowadził z Wielkiej Świetlicy.
–
Wiem, że to niezbyt romantyczne, ale... – zaczął Scorpius. Udawał opanowanego i
pewnego siebie, ale nie miał pojęcia, co robić. – … masz może ochotę na coś
słodkiego?
To zależy, o jaki rodzaj słodyczy ci
chodzi, mój słodki... – pomyślała, a na głos powiedziała:
–
Jasne!
Nie
obchodziła ją sceneria. Liczył się tylko Scorpius... Mogłaby z nim nawet prać ubrania
i uważać to za najbardziej fascynującą czynność na świecie. Co ten chłopak z
nią wyczyniał?
–
Nie! Tak się nie robi ciasteczek!
Byli
od godziny w kuchni, która wydawała się dziwnie pusta, bez plączących się pod
nogami domowych skrzatów i gorących dań.
Znaleźli
wiele czarodziejskich słodyczy i butelek kremowego piwa, ale Rose nie była
zadowolona. Miała ochotę na zwykłe czekoladowe ciasteczka. Razem postanowili je
upiec.
Stanęli
wokół czarnej wysepki, tuż przy piekarnikach, zgromadzili wszystkie potrzebne składniki
oraz przyrządy kuchenne i ruszyli do boju.
Weasley
miała niezły ubaw z Malfoy’a. Okazało się, że młody arystokrata nigdy niczego
nie gotował! Teraz robiła mu szybki kurs.
Wspaniale
się bawili. Byli cali w mące i czekoladzie, ale to ich nie obchodziło. Stali
bardzo blisko siebie, wciąż muskając się łokciami.
–
Stop! Jajka dodajesz bez skorupek! – Rose próbowała zachować powagę i
zachowywać się jak cierpliwy nauczyciel, jednak niewiedza Scirpiusa przerażała
ją i okropnie śmieszyła. – Taak... Teraz dosypujesz cukru i wrzucasz masło.
Zaklęciem miksujemy.
Podczas
gotowania rozmawiali na wiele tematów. Rosie miała wrażenie, że poznaje
zupełnie nowego i obcego człowieka. Nigdy nie widziała go aż
tak wyluzowanego, jak teraz, gdy był roześmiany i brudny.
–
A może ja lubię takie chrupiące, co? – Drażnił się z nią.
–
A może przyznasz się, że jesteś kulinarną ofermą, co? – Zbliżyła się do niego
powoli, wspięła na palcach i umazała jego brodę czekoladą. – A masz!
Zaśmiała
się i już chciała wrócić do pieczenia, lecz Scorpius ją zatrzymał. Przyciągnął
dziewczynę delikatnie do siebie, jakby była bardzo kruchą istotą i spojrzał prosto
w oczy.
Rose
umarła. Umarła i poszła do nieba. To niemożliwe, by serce mogło bić aż tak
szybko! Logika, Rosie. Logika. Co mówi nauka?
Powinna zaraz dostać zawału albo jakiegoś wylewu... Bała się, że Scorpius wyczuwa
jej przyśpieszony puls. Będę odważna.
Jestem Gryfonką! To tylko najwspanialszy facet na ziemi...
Wyjął
spinkę, przytrzymującą rudowłose pukle. Jedną rękę położył na talii, a drugą
włożył w gęste włosy. Od zawsze o tym marzył. Dziewczyna objęła go za szyję...
Patrzyli sobie przez cały czas w oczy. Później Scorpius powoli zaczął się nad
nią pochylać, jakby dając jej czas do namysłu.
Do cholery z rozsądkiem i logiką! – pomyślała. Wyszła na
spotkanie jego ustom i już po chwili się całowali.
Ich
pocałunek był mocny, ale zarazem delikatny. Badali się nawzajem. Objęli się
jeszcze mocniej. Całowali się coraz namiętniej, a później... zwolnili...
Zaczęli się sobą rozkoszować i dopiero, kiedy zabrakło im tchu, rozłączyli
wargi.
Stali
wciąż razem spleceni, tocząc walkę o oddech.
Powiedzieli
jednocześnie:
–
Wow!
I
roześmieli głośno.
Wrócili
do pieczenia, ale wyglądało to zupełnie inaczej. Wciąż chichotali, wykradając
sobie pocałunki i genialnie się bawiąc.
Ciastka
niestety spalili. Trzeba było ich pilnować, a nie się całować! Dzieci teraz tak
szybko dorastają...
~~*~~*~~*~~
–
Ciii... – Znów chichot. – Bo obudzimy naszą małą wariatkę...
–
Ej! Nie mów tak na nią. – Czyżby Amy ją broniła...? – Jest przyjaciółką Jamesa.
Gadałam z nim ostatnio o niej. – Skrzypnęło łóżko. – Wiesz... trochę byłam o
nią zazdrosna. Wciąż spędzali razem czas i w ogóle. Jak bardzo się myliłam! Merlinie!
Pomóż mi z tym zamkiem! Chyba się zaciął... Dzięki. To na czym ja skończyłam...?
A! Okazało się, że Nora traktuje go tylko jak przyjaciela. W sobotę gadała z
Jamesem i wypytywała o nasz związek, i w ogóle... No wiesz. Tak jak normalna
przyjaciółka. A zresztą... – Zabini wstrzymała oddech. – No, porównaj ją ze
mną! Nie ma szans.
Auć...
Zabolało... Jej kompleksy, po tym weekendzie, diametralnie wzrosną. Najpierw
James, teraz jego dziewczyna... Suuuper.
Przez
chwilę nic nie mówiły, przebierając się i wpadając po drodze na każdy możliwy
przedmiot. Nora nic nie widziała zza zasłoniętych kotar, ale słuch miała bardzo
dobry.
–
Na stopę hipogryfa, ile ja wypiłam? – Któraś z dziewczyn jęknęła. – Martwię
się, bo widzę, jak faceci na nią reagują. Wiesz, że Mike próbował zaprosić ją
na randkę? Każda dziewczyna marzy o tym przystojnym ścigającym, a ona dała mu
kosza!
Wcale
jej nie zaprosił! Zapytał się po treningu, czy miałaby może ochotę na kawę w
sobotę, a ona mu wtedy powiedziała, że nie pije kawy i wróciła do zamku. Nie
wiedziała, o co mu chodzi! Była pewna, że tylko o kawę.
–
E tam! Mike mnie nie interesuje. Ja złapałam innego gracza... Słodkie
merliniątka! Dzisiaj był niesamowity! Wiedziałam, że ta czerwona sukienka to
dobry wybór. Nie mógł rąk przy sobie utrzymać! Uwierz mi, nawet przez moment
nie pomyślał o Zabini.
Czy
one mogą się zamknąć? Niektórzy ludzie musieli wstać rano do szkoły... Nie
miała także ochoty na słuchanie o miłosnych przeżyciach Pottera.
–
Widziałam, widziałam... – To musiała być Andy. Miała charakterystyczny akcent.
– A co do Nory... Ona jest zbyt naiwna. Ale to dobrze. Do naszej ligi wiele jej
brakuje. Czasami krew mnie zalewa, gdy widzę ją i Freda... – O. Ciekawe. Czyżby
nieodwzajemniona miłość? – Myślisz, że oni ze sobą kręcą?
–
Szybciej śnieg zacznie padać w lipcu, niż Eleonora Zabini będzie z kimś
kręcić... – Zobaczymy. To będzie chyba bardzo mroźne lato...
Dziewczyny
jeszcze chwilę pogadały i poszły spać.
Nora
spojrzała na budzik i jęknęła w duchu. Piąta rano! Kiedyś się na nich zemści. A
ona je lubiła! Okazały się zwykłymi zołzami. Przykre. Musiała w końcu się
nauczyć, że nie może tak szybko obdarzać zaufaniem innych ludzi. To samo
tyczyło się jej NIBY przyjaciół.
Przekręciła
się na drugi bok i znów wpadła w ramiona Morfeusza.
~~*~~*~~*~~
Chyba
wszyscy uczniowie przyszli na poranny posiłek na ostatnią chwilę. Kac
niektórych osób był widoczny nawet z drugiego końca sali. Nauczycielskie miny
wyrażały zdezorientowanie. Przespali spokojnie całą noc i mieli pewność, że
gdyby urządzono jakąś nielegalną imprezę, to by ją usłyszeli… Nawet jakby rzucono
zaklęcia wyciszające, to ich instynkt nauczycielski powinien to wyczuć! Nie
chcąc przyznać się do porażki, zignorowali tę sprawę.
Tymczasem
przy stole Gryffindora...
–
Moja głowa! Merlinie... Nigdy więcej alkoholu... – jęknął Fred i położył się na
blacie. – James... A jak tam z tobą, brachu?
–
Masakra. Chyba mi usta spuchły. Ale było warto. – Uśmiechnął się w rozmarzony
sposób.
Albus,
który postanowił dzisiaj zjeść śniadanie z rodziną, mruknął:
–
Ja się kiedyś zabiję. Naprawdę. Tyle dziewczyn w rodzinie, które trzeba
ochronić... Można zwariować!
–
Em... No właśnie, Al... Dziękuję za pomóc. Gdyby nie ty, to pewnie z tym
chłopakiem na całowaniu by się nie skończyło. – Molly cmoknęła kuzyna w
policzek.
–
Ta... Dzięki – powiedziała trochę niemrawo Domie.
–
Dlaczego nas to ominęło, Hugo? – Lily była wściekła. Miała na nazwisko Potterem.
Powinna tam być!
–
Bo jesteśmy jeszcze za młodzi na takie rzeczy. – Hugo nawet nie podniósł głowy
znad książki. – Jeszcze nadejdzie nasz czas. Widział ktoś dzisiaj Norę lub Rose?
Nie przyszły na śniadanie.
Wszyscy
zamilkli i zaczęli się zastanawiać, gdzie podziały się te dwie Gryfonki...
~~*~~*~~*~~
–
Scorpius... Cicho bądź...
Ukrywali
się w starej klasie. Znaleźli sobie miejsce do... całowania. Chyba się od
siebie uzależnili.
–
Nie mogę, Rosie... – Zachichotał pod nosem i cmoknął ją w czoło. Po chwili
spoważniał. – Co my zrobimy?
Rose
westchnęła głośno.
–
Nie mam pojęcia... Nie mam pojęcia... – Wtuliła się w niego mocno. – Mój ojciec
cię zabije, jak się dowie. Cała rodzina będzie przeciwko nam!
–
U mnie będzie tak samo. Nie jesteś czystej krwi... A zresztą, Malfoy’owie
nienawidzą Weasley’ów od pokoleń...
–
Musimy się na razie ukrywać. W Hogwarcie zawsze znajdzie się jakaś przyjazna duszyczka, która może
poinformowała nasze rodziny... – Spochmurniała i spuściła głowę.
–
Ej. Nie martw się. – Uniósł jej brodę do góry i spojrzał w oczy. – Mi to nie
przeszkadza. To nawet lepiej. Będziesz tylko moja.
Pocałunkiem
przypieczętował te słowa.
~~*~~*~~~*~~
Nie
poszła na śniadanie. Dlaczego? Nie miała ochoty oglądać swoich przyjaciół.
Jeśli nadal mogła ich tak nazywać...
Wczorajsza
sytuacja zabolała ją. Chyba była zbyt wrażliwa. Wiedziała, że to głupie, ale
nie potrafiła wyrzucić z głowy słów dziewczyn z pokoju. Jeszcze to, że nikt się
nią nie zainteresował... Było to egoistyczne zachowanie, ale miała to gdzieś.
Oni ją mogą zignorować, więc ona też tak zagra.
Dumnym
krokiem poszła na dwie godziny eliksirów ze Ślizgonami. Przeszła obok Jamesa,
Amy i Freda nawet nie zaszczycając ich spojrzeniem, weszła do sali i usiadła w
ostatnim rzędzie obok Notta.
Zdziwiony
chłopak uniósł brew, ale nie skomentował tego ani słowem. Przyzwyczaił się do
niektórych dziwactw Nory. Zazwyczaj na tej lekcji siedziała z Fredem, ale chyba
postanowiła to zmienić. Nie przeszkadzało mu to, bo i tak nigdy nie miał
partnera na zajęciach.
Nora
powoli zaczęła się wypakowywać. Kątem oka zauważyła Freda i Jamesa. Weasley jej
nie dostrzegł; jak chciała to potrafiła być niewidoczna. Usiadł na ich stałym
miejscu. Zerknął na drzwi, a później na wolne miejsce obok siebie, jakby
chciał, żeby się tam zmaterializowała jego przyjaciółka. Ale nic z tego.
Albert
Nott z rozbawieniem przyglądał się dziewczynie, która skuliła się na krześle.
–
Albo wstydzisz się ze mną siedzieć albo bardzo nie chcesz być zauważona przez
Freda.
–
To drugie. – Znów zanurkowała pod stolik, gdyż chłopak spojrzał w ich kierunku.
– Czemu miałabym się wstydzić, co? Jesteś spoko.
Zaśmiał
się pod nosem w niezbyt radosny sposób.
–
Cała szkoła myśli inaczej... Jestem zły itd. Ostatnio słyszałem nawet plotkę,
że zostałem przemieniony w wampira i dlatego nigdy z zamku nie wychodzę.
Idioci.
W
końcu Nora skupiła na nim uwagę. Do klasy wszedł znienawidzony przez nią profesor
Masterss i rozpoczął lekcje.
–
Wampir? – Zmierzyła go spojrzeniem. – Z tymi włosami to raczej wilkołak.
Ręką
Notta od razu powędrowała do jego czarnych kłaków, które przygładził.
–
Co jest z nimi nie tak?
–
Trzeba je przyciąć. Są już za długie i wpadają ci do oczu.
Chłopak
prychnął pod nosem.
–
Sama się przytnij. – Tylko żartował. Miała genialne włosy. Nauczyciel spojrzał
na nich karcącym wzrokiem, więc zniżył głos do szeptu. – O co chodzi z Fredem?
Czemu nie chciałaś z nim usiąść? Uwierz, domyśliłem się, że nie chodzi tutaj o
moją wspaniałą osobę...
–
Pewnie wiesz o wczorajszej imprezie... – zaczęła. Masterss nadal ględził o
jakichś nieistotnych sprawach i opowiadał anegdotki ze swojego życia, więc nie
musieli jeszcze uważać.
–
O tej, na której była praktycznie cała szkoła...? Ta. Coś mi się obiło o uszy,
ale mnie nie zaproszono, więc nie poszedłem. Jak było? – Zobaczył nietęgą minę
koleżanki. – O proszę. Czyżbyś także należała do grona ofiar losu, które nie
dostały zaproszenia? Biedna Nora. – Cmoknął z udawanym współczuciem.
–
Weź nic nie mów! Nie chciałam tam iść. Nic mnie nie obchodzi ta impreza. Po
prostu myślałam, że moich przyjaciół bardziej przejmie mój los i to, że mnie
nie było, a oni mieli to w czterech literach. Teraz ja dopłacę im się. Dlatego
ich unikam. Nie powinnam się przejmować, ale... Głupie to, co? Jestem strasznie
niedojrzała.
Nott
przez chwilę nic nie mówił, jakby potrzebował więcej czasu do namysłu. Nachylił
się nad dziewczyną, przytrzymując przy tym wzrok Jamesa i Freda, szepnął:
–
Umiesz liczyć? Licz na siebie. Tego mnie życie nauczyło. Nikomu nie ufaj, bo
później ludzie tylko cię ranią. Miłej lekcji, Zabini.
~~*~~*~~*~~
Po
eliksirach miała godzinę wolnego, którą postanowiła spędzić w sowiarnii. Miała
ważny list do napisania.
James
i Fred chcieli ją zaczepić, ale musieli iść na numerologię.
Nora
postanowiła zajrzeć jeszcze do dormitorium.
Szła
smętnie, powłócząc nogami przez korytarze Hogwartu. Uczniowie mijali ją w
biegu, śpiesząc się na swoje lekcje.
Śmieszna
sprawa. Teraz prawie w ogóle nie zwracała uwagi na tłum. Była zbyt przytłoczona
swoimi myślami i uczuciami.
Lubiła
ten zamek. Hogwart skrywał wiele tajemnic...
Ostatnio
na czwartym piętrze potknęła się i wpadła na gobelin, przedstawiający Ryszarda
Ogromnego. Myślała, że za plącze się w materiał i osunie po ścianie, ale tak
się nie stało. Za gobelinem... znajdowała się pusta przestrzeń. Wpadła do
jakiegoś korytarza. Chciała to zbadać, ale się przestraszyła, że coś zepsuła i
uciekła. Później rozmawiała o tym z Jamesem, który ją wyśmiał i obiecał, że
odkryje przed nią sekrety starego zamku...
Zrobiło
jej się gwałtownie smutno. Teraz pewnie nie było szans, że spełni obietnicę...
,,Nora,
jesteś idiotką. O co ty się niby gniewasz?"
Nie
znała odpowiedzi na to pytanie.
Pogrążona
w myślach, nie patrzyła przed siebie. Bardzo ją zainteresowała posadzka. Była
taka... kamienna i w ogóle. Bardzo, bardzo interesująca.
Nagle
poczuła dziwne zimno. Zadrżała i odskoczyła do tyłu.
Wpadła
na ducha.
Zjawa
prezentowała się wyjątkowo osobliwie. Za życia był to pewnie bogaty, zrzędliwy,
stary człowiek. Teraz w barwie białej, z wytrzeszczonymi oczami i zniszczonymi
ubraniami nie wyglądał za dostojnie. Niskiego, prawie karłowatego, wzrostu z
brzuchem przypominającym beczkę, którą ktoś nieumiejętnie do niego doczepił.
Posiadał też sumiego wąsa i wielką brodawkę, która zapewne żyła i miała się
dobrze. Nora nadałaby takiemu potworowi imię i szyłaby mu ubranka.
Duch
zmierzył ją wściekłym spojrzeniem. Nora stwierdziła, że wypadałoby go
przeprosić.
–
Em... Panie duchu... Zechce mi pan wybaczyć moją nieuwagę? Nie chciałam na pana
wpaść... – powiedziała w uroczysty sposób.
Zjawa
zacmokała, w dziwny sposób przypominając prosiaka i złapała się za brzuch.
–
Co za miła młoda dama! Nie każdy by mnie przeprosił w dzisiejszych czasach. –
Zaśmiał się do niej oczami, które były podobne do żuków. – Gdzie panienka się
wybiera? Może zabawić panią rozmową? Pewnie się pani zastanawia, kim jest ten
przystojny mężczyzna, na którego pani wpadła... – Tak, mówił o sobie.
Obrzydlistwo. Mogła wszystko powiedzieć o jego urodzie, ale na pewnie nie to,
że był przystojny. – Kanclerz Danielle de la Plumple. Do usług. – Ukłonił się.
–
Miło mi. Eleonora Zabini. Uczennica. – Dygnęła niezdarnie. – Idę do mojego
dormitorium, a później do sowiarnii. Muszę napisać list. – Zaczęła iść dalej w
towarzystwie ducha.
–
Hm... Nie wyglądasz jak uczennica.
–
Nie...? No cóż... Mam szesnaście lat, ale podobno wyglądam młodziej.
–
W żadnym wypadku! Jesteś zdrową dorodną dziewczyną. – Posłał jej trochę
szczerbaty uśmiech. – Masz idealną budowę ciała do baletu albo do jeździectwa.
–
Kiedyś tańczyłam, jak byłam mała. Ale musiałam zrezygnować. Rozpoczęły się moje
problemy społeczne... Nie mogłam wytrzymać towarzystwa innych małych
dziewczynek.
Kanclerz
zrobił zmartwioną minę.
–
To jakaś choroba? Nie wyglądasz na chorą osobę.
–
W pewnym sensie tak. Chodziłam na terapię przez wiele lat. Chyba trochę mi
pomogła.
–
O, to bardzo dobrze. – Przejechał dłonią po wąsie. Minął ich inny duch, który
się im skłonił i poleciał dalej. – A mogę wiedzieć, dlaczego jesteś taka
smutna?
Nora
westchnęła przeciągle.
–
Zawiodłam się trochę na przyjaciołach. Chyba nic ich nie obchodzę...
–
Niemożliwe! Taka miła dziewczynka, jak ty, miałaby być ignorowana przez swoich
najbliższych? Niemożliwe! Wybacz im.
–
Co? – Spojrzała oszołomiona na swojego towarzysza. – Dlaczego miałabym to
zrobić?
–
Są dla ciebie ważni, tak? – Kiwnęła głową. – Wybacz im. Życie jest za krótkie, by
odrzucać przyjaciół. Wiem, co mówię... – Zrobił bardzo zbolałą minę.
Współczuła
mu. Wpadła na pomysł.
–
Lubisz muzykę? – Spojrzała na niego z błyskiem w oczach.
~~*~~*~~~*~~
–
Brawo! Brawo! Niesamowite. Dziękuję ci bardzo. – Duch miał łzy w oczach.
Nora
skończyła właśnie grać dla niego na skrzypcach. Znajdowali się w sowiarnii,
gdzie nad ich głowami wciąż przelatywały ptaki. Pomieszczenie wydawało się być
bardzo brudne, ciekawe od czego (?), ale przytulne.
Odłożyła
skrzypce do futerału i wyjęła z torby pióro wraz z pergaminem.
Przysiadła
na parapecie i zaczęła pisać.
,,Drogi Blaise!"
–
Hm... Jakby to napisać... – mruknęła do siebie, przygryzając końcówkę pióra.
Plumple
przyleciał do niej.
–
Co panienka chce przekazać?
–
Chcę w subtelny sposób wydobyć z mojego opiekuna informacje o bliznach, które
posiadam.
–
Masz blizny i nic o nich nie wiesz?
–
No... Nie widzę ich ani nie czuję...
–
Hm... Hm... Gdzieś kiedyś o takim przypadku słyszałem... – Zadumał się i
poleciał na drugi koniec pomieszczenia.
Westchnęła,
związała włosy w koka i zaczęła pisać.
,,Drogi Blaise!
Jak się masz? Co słychać? Radzisz sobie
beze mnie? Mam nadzieję, że nie jesz codziennie syfiastego jedzenia... A jeżeli
jesz, to przestań w tym momencie! Gruby będziesz i żadna na ciebie nie
poleci...
Jak ja sobie radzę? Całkiem dobrze. Mam
fajnych znajomych. Podoba mi się nauka. Jestem najlepsza w klasie z
transmutacji. Możesz być ze mnie dumny.
Proszę, przyślij mi jakieś mugolskie
słodycze! Marsy, pieguski itd. I coca-colę. Błagam. Mam już dość
niebezpiecznych przekąsek.
Jest jeszcze jedna sprawa, która nie daje mi
to spokoju. Dostałam się do drużyny Qudditcha i ostatnio, jak przebierałam się
przy koleżance... Ona coś zauważyła. Na mojej skórze. Czy wiesz, dlaczego mam
blizn..."
Nie
mogła skończyć tego zdania. Dłonie zaczęły jej się niebezpiecznie trząść.
Wypadło jej pióro z ręki. Nagle poczuła palący ból na swoim brzuchu.
Bolało tak, jakby ktoś przyłożył ogień w miejscach, gdzie miała blizny.
Padła
na podłogę. Próbowała jeszcze zawołać do Plumpla, ale nie miała na to sił. Po
chwili nie czuła już niczego. Pochłonęła ją ciemność...
*post edytowany*
Zrobiłam tak samo, jak w przypadku wcześniejszego rozdziału.
Zamiast napisać od nowa, wniosłam drobne poprawki i już z większością
rozdziałów tak będzie :D
Pierwsze co napisze: James calowal sie z Amy! Jak on tak moze?! Wiem, ze to jego dziewczyna, ale mimo wszystko powinien byc Nora.
OdpowiedzUsuńSzalona impreza.. niezlaa. Ta rozmowa dziewczyn w dormiotorium mnie dobila. Chamskie to bylo. Biedna Nora. Nie miala tego slyszec.
Moze i zawiodla sie na przyjaciolach. Niech im wybaczy :) wspaniala z nich paczka!
Ciekawi mnie tez o co chodzi z bliznami. I oby Blaise znal rozwiazanie tej zagadki.
Dostrzeglam kilka drobnych bledow w pisowni, ale nie musisz sie tym przejmowac. Drobne bledy ;) pozdrawiam.
~Rose
Witam ponownie :D
UsuńMiło wiedzieć, że kogoś obchodzą losy moich bohaterów. Wkrótce wszystko się wyjaśni...
Jak będę bardziej ,,do życia" to je poprawię.
Zapraszam ponownie
A kiedy planujesz nowy rozdział? :D
Usuń~R
Jak się uda to w tym tygodniu. Wyjeżdżam, więc nie wiem, czy dam radę. A jak nie to może w weekend. :)
UsuńWitam cię w ten piękny i słoneczny dzień, który jakimś cudem jest JUŻ czternastym dniem moich wakacji O.o Dziwne, co nie ? :D A ja myślałam, że trwa jeszcze pierwszy tydzień lipca :D Chyba straciłam rachubę czasu przez to lenistwo xD Ale mniejsza o to :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział rano, a teraz wypadało by go skomentować :D
1)Scorpius jako kucharz nie zrobi wielkiej kariery, chyba że mu Rose mu pomoże :D Oni są taką słodką parą :D
2)Ciekawy ten kanclerz :) Zastanawiam co on robi w Hogwarcie :D
3)Coraz bardziej lubię Nott'a :D Mam nadzieję, że będzie go więcej w następnych rozdziałach :D
4)Ja nie wiem jak Nora może wytrzymać z Amy i Andy w jednym pokoju :O Ja bym na jej miejscu wstała i im kłaki powyrywała z tych tępych pał za takie coś ...
5)Z rozdziału na rozdział coraz bardziej intryguje mnie zagadka z tymi bliznami :D
6)Błędów strasznych nie znalazłam, tylko jakieś literówki :D Także jest dobrze :D
Kuruj się, abyś miała siłę pisać dalsze rozdziały :D
Pozdrawiam i życzę weny,
Calypso
Witam :D
OdpowiedzUsuńW wakacje zawsze czas szybciej leci. Nawet się nie zorientujemy a już trzeba będzie iść do szkoły.
Sprawa kanclerza jeszcze powróci. Nott także będzie się pojawiać. Nie będę ci już więcej zdradzać.
Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Mam nadzieję, że wpadniesz ponownie i skomentujesz.
Już czuję się lepiej. Dzięki. :D
Pozdrawiam ~ Gabi
Bardzo przepraszam za problemy, ale czy mogłabym poprosić o kopię opisu, który zamieściłaś w zgłoszeniu? Przez przypadek został on usunięty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Qun z Katalogu Opowiadań
Chyba mój ulubiony rozdział! :D Nora powinna by z Jamsem!! Zawsze najbardziej uwielbiam R&S i zabiłabym gdyby nie byli razem <3 i bardzo wciągający jest twój blog ^^ oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Naprawdę? Miło mi. Ja też uwielbiam R&S, dlatego oni u mnie będą potraktowani łagodnie - taka moja mała słabość. Co do Jamesa i Nory to... Buhahahhahaha - jestem złym człowiekiem...
UsuńBędę się starać.
Ohayo !
OdpowiedzUsuńOjej.. jak mnie dawno tutaj u Ciebie nie było.. Pewnie mnie już nie pamiętasz T.T Bardzo przepraszam, że mnie tak dawno tu u Ciebie nie było, jednak brak czasu robi swoje ;/ Muszę jeszcze tu u Ciebie nadrobić sporo rozdziałów.. ale myślę, że dam radę ;> Jeszcze raz bardzo przepraszam, że mnie tak długo u Ciebie nie było :c
Dzisiaj bez błędów, jeśli jakieś się pojawią, bo muszę jeszcze sporo rzeczy dzisiaj skomentować T.T Włącznie z kolejnymi rozdziałami u Ciebie.
Ogółem to zauważyłam już wcześniej (nie myśli, że o Tobie na ten czas zapomniałam ^.^ Paczyłam na każdą nową notkę ;>), że Twój blog ładnie się rozrósł i masz teraz dużo czytelników ^.^ Gratuluję ;* Oby tak dalej ^.^
Ou.. Tylko Nora nie została zaproszona ? To niefajnie x.x
Szczerze to bym nie pomyślała, że taka impreza jest możliwa w Hogwarcie, a tu proszę xd Wszystko ładnie przemyślałaś i opisałaś ;3
Oj Nora, to że nie przyszli to wcale nie znaczy, że tak bardzo Cię nie lubią... chociaż.. nie.. chyba nie..
No.. powiem Ci, że tak.. oryginalnie wykreowałaś Jamesa xd Na takiego typowego przystojniaka xd
Oj tam, kilka piw to nic takiego ;3 Chociaż znam osoby, które się jednym piwem potrafią upić O.O Takie kremowe piwo musi być smaczne *.*
Jednak wszystkie domy potrafią się dobrze razem bawić xd
A jednak ! Rose zależy na Norze :3 Biedny Albus.. Jest jednym z młodszych a musi wszystkich pilnować x.x
Oo.. Rose i Scorpius to taka słodka parka *.*
A już myślałam, że Amy taka miła w końcu będzie, a tu proszę x.x Wredna su..
Fred i Nora ? To nie byłby taki zły pomysł xd Znaczy moim skromnym zdaniem xd
A ja od razu wiedziałam, że takie one są > . < Nigdy nie wolno od razu ufać ludziom.. tak jakby xd
Aż taki kac po piwie ? ;o No nieźle xd Chociaż może w Świecie Magii to mają inaczej z piwami xd
Hugo jaki kochany *.* Martwi się o Norę i Rose ;3
Oj Nora.. nie wolno unikać tylko rozmawiać xd Unikanie i tak nic nie daje xd
Oo.. no i mamy lekką kontynuację wątku z bliznami ^.^
No i kończenie w takim momencie.. no wiesz Ty co T.T
No ! No to nadrobiłam kolejny rozdział ^.^ Mam nadzieję, że jednak nie zapomniałaś o mnie do końca :c Następny postaram się skomentować szybciej ;>
Pozdrawiam i życzę weny <3
Mania Okumura
No! Nareszcie, kobieto! Już się martwiłam, że jakiś kosmita cię porwał i zaźgał.
UsuńJakżebym mogła o tobie zapomnieć? Nie ma mowy! Pamiętam cię i bardzo się cieszę, że ty też o mnie nie zapomniałaś :D
Tak odległy wydaje mi się teraz ten rozdział biorąc pod uwagę moje najnowsze notki... Ach... Wspomnienia :)
Nie mam do ciebie żalu, że nie komentowałaś... Ja teraz nie mam na to zupełnie czasu... Liceum, nauka, znajomi... To wszystko mnie ostatnio zajmuje. Czasami nawet na pisanie nie mam czasu... ;o
Bardzo się cieszę, że znów się pojawiłaś. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz :*
Pozdrawiam!
He he he a jeżeli chodzi o tę niewielką popularność mojego bloga, to nie mam pojęcia jakim cudem tylu ludzi tutaj zagląda :D
Hehe.. żaden kosmita by mnie nie wziął xD
UsuńJa nigdy nie zapominam ^.^ Jak następnym razem długo mnie nie będzie to pamiętaj, że niestety nie mam za dużo czasu ;cc
Hehe... do takich wspomnień zawsze miło się wraca jednak ;3
Niestety tak to już z tą nasza szkołą jest T.T
Ja się tam cieszę, że udało Ci się tak wybić <3
Trzymaj się ciepło w te mroźne dni <3
Wredne małpiszony z tych współlokatorek Nory, po prostu wredne! Chodź widać, że Amy zaczyna dostrzegać fakt, że Potter w końcu ją rzuci, bo kto by chciał chodzić dłużej z taką wredną baba? Podziwiam Jamesa, że tak długo wytrzymał, a z Amy to niezła aktoreczka!
OdpowiedzUsuńJako nie mogę sobie wyobrazić jeszcze Jamesa i Norę jako parę, choć między nimi jest jakaś nić to jedna... nie wiem, nie wydaje mi się, żeby do siebie pasowali. Bardziej Nott do niej pasuje :D Bardzo polubiłam tego Ślizgona!
Mam również nadzieje, że nikt jednak nie rozbije związku Rose i Scorpius, bo oni są taką słodką parą! Wręcz idealnie do siebie pasują! Bardzo cieszę się, że zaczęłaś łączyć ludzi w pary! To jest takie słodkie!
Zastanawia mnie, co się właściwie stało? Czyżby Nora nagle przypomniała sobie przeszłość i to w jaki sposób zdobyła blizny? Może jednak nagle zapomni o wszystkim i nie będzie wiedziała o jakie blizny chodzi?
"Cholibka" (jak mawia Hagrid) teraz to ja chyba będę cały czas czytać i noc zawalę przez to :D Poważnie! Tak mnie wciągnęło, że nie mogę przestać :3
Teraz to naprawdę jestem skonfundowana! Nie wiem, dlaczego, ale naprawdę wydawało mi się, że ja już odpowiadałam na te komentarze... Dziwnie XD Nigdy więcej nie będę korzystać z bloggera z telefonu! Bo później taki bałagan się robi!
OdpowiedzUsuńTrochę już może nieaktualna będzie moja odpowiedź, ale mam zasadę, że odpowiadam na każdy komentarz, więc muszę się jej trzymać!
Amy to taka typowa pusta i fałszywa laleczka z którymi niestety miałam często do czynienia... Takie to najlepiej unikać i tylko z kijem podchodzić!
Ja już wiem o twojej słabości do Notta... To nie Rayan, ale chyba może być, co? XD
Rose i Scorpius naprawdę są bezpieczni. Kocham Scorse od zawsze i pierwsze opowiadania potterowskie, jakie czytałam były o nich, więc nie mogłabym ich skrzywdzić... Choć jestem okropna, więc można się po mnie wszystkiego bać!
<3
Na początek muszę przeprosić, że tak długo nie czytałam. Opowiadanie fajne!Jestem troszkę ciekła na Potterów i Wesley'ów. Szkoda mi Nory, fakt nie lubi imprezować, ale tak głupio, że jej wcale nie zaprosili. Dziwne zdarzenie z tymi bliznami, napisała coś o nich i one zaczęły się ujawniać :O Nott i Nora, zrób z nich przyjaciół! Błagam :)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, chyba także mam u ciebie jeden rozdział zaległy ;)
UsuńHaha jak tak ładnie prosisz, to się nad tym zastanowię :D - a może już w następnych rozdziałach coś z nimi jest..? XD
#RóżoweCiasteczka #SłoneCiacha
OdpowiedzUsuńScorose, aww. *--* To było strasznie słodkie!
Ogólnie coraz bardziej mi się podoba. :D
~A.K.
Wpadłam do Ciebie wczoraj i zaczytałam się w tej historii! Przepraszam, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów, ale nie myślałam o tym, bo Twoje opowiadanie mnie wciągnęło. Czytałam je pół nocy i pewnie gdyby nie jakiś głos w mojej głowie, który mówił "Idź już spać!" pewnie czytałabym do rana. Świetna historia, cudownie napisana i oryginalny pomysł- przepis na świetne opowiadanie, z którego Ty upiekłaś cudowne ciacho *.* Teraz zauważyłam komentarz mojej poprzedniczki, zgrałam się XD
OdpowiedzUsuńZostaję tu na stałe i obiecuje komentować posty ^^ Wygląd bloga jest przepiękny, treść fantastyczna, a potterowe rybki są urocze- czego chcieć więcej?
Tak więc życzę dużo cierpliwości, pomysłowości, dobrego humoru i przede wszystkim weny! <3
/AM
Witam, witam w moich skromnych progach ;)
UsuńKażdy komentarz jest na wagę złota. Ale byłabym zachwycona nawet jednym, krótkim komentarzem. Tym bardziej się jednak cieszę, że znalazłaś czas, by coś napisać :D
Ale mi nasłodziłaś... Teraz moje ego nie da mi spokoju. Bardzo ci dziękuję za te miłe słowa :*
Ktoś zauważył! Myślałam, że nikt nie zwróci uwagi na te zwariowane rybki. A jednak!
Bardzo dziękuję za te życzenia - bardzo się przydadzą. A ja życzę ci miłej nocy :3
Witaj! Zaczęłam czytać Twojego bloga wczoraj i jestem tutaj, a na pewno na tym nie poprzestanę. W tym rozdziale Nora mi kogoś przypomina... Tak, mnie. Nie będę się szczególnie zagłębiać w ten temat, ale ja też jestem troszeczkę aspołeczna i kilka razy zdążyło mi się zawieść na przyjaciołach. Nieważne. Wracając do rozdziału, to wreszcie jakiś blog, gdzie główną bohaterka nie jest cały czas w centrum uwagi całego Hogwartu. Historia z bliznami jest bardzo ciekawa i nie mogę się doczekać aż się wyjaśni. Kolejny świetny blog!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~MJ
Witaj! Przepraszam, że tak późno ci odpowiadam, ale wiedz, że już dawno przeczytałam twoje komentarze i bardzo jestem ci wdzięczna, że komentujesz i mnie nie opuszczasz ;)
UsuńTo jesteśmy dwie. Nora jest także do mnie bardzo podobna ;)
Dzięki i pozdrawiam!
Wróciłam z nocki i jakoś zasnąc nie mogłam, pomyslałam sobie, ze wpadnę i przeczytam kilka rozdziałów, a co :)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł mnie zaniepokoił, no a potem się zaczęło1
Jak to tylko Nora nie została zaproszona? Ach wiec jednak to był spisek!Amy i Andy (chyba nie pomyliłam imion prawda?) o wy wredoty jedne! Mi się wydaje, ze one są o Norę po prostu zazdrosne i boja sie, ze podbierze im facetów sprzed nosa. To nic trudnego dla niej, musiałaby tylko byc trochę bardziej na czasie, nie poszła z Mikiem na kawe bo nie lubi kawy Nora, Nora, Nora, na jakim ty swiecie żyjesz?!
Kocham Scorpiusa i Rose są idealni, tylko ciągle zastanawiam sie jaka będzie reakcja Ala!
No i jak u Szekspira, ich rodziny się nie cierpią!
O co chodzi z tymi bliznami, dlaczego zaczęły ją piec i bolec kiedy wspomniała o nich w liście do tatuśka B?
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
Nie wiem, czy się cieszyć, że ponownie do mnie wpadłaś, czy martwić, że nie mogłaś zasnąć... Ale mam nadzieję, że teraz odsypiasz, kochanie! :*
UsuńNie, tak się nazywają ;)
Haha Nora przez 16 lat swojego życia nie miała kontaktu z ludźmi w swoim wieku, a zwłaszcza z chlopakami, więc... troszkę naiwna jest :)
Poczekaj! Jego i Nory reakcja już wkrótce!
Wszystkiego się dowiesz już wkrótce...
Pozdrawiam!
No hej <3
OdpowiedzUsuńNie komentowałam poprzednich rozdziałów (chociaż próbowałam dodać w Prologu, ale coś kliknęłam i wyszłam ze strony) ponieważ wolę skomentować całą historię naraz.
Zacznijmy od początku.
Szablon jest schludny i bardzo ładny ;) Szczególnie menu mi się podoba.
Już kiedyś chciałam zacząć czytać tego bloga, ale odstraszyła mnie sama główna bohaterka.
– Blondwłosa Eleonora Zabini – pomyślałam. – Na pewno jakaś wredna arystokratka - Ślizgonka. Najpopularniejsza w szkole.
Cóż, myliłam się, ale wtedy nie za bardzo chciało mi się to czytać.
Jednak reklama poprzez komentarze na innym blogu, jest dość efektywna. Postanowiłam wpaść znowu.
Zacznę od stylu. Jest dla mnie najważniejszy, jeśli styl pisania mi nie odpowiada, przestaję czytać. Twój bardzo polubiłam *·*
Piszesz bez poważnych błędów, dowcipnie, z opisami. Jest świetnie!
Bohaterowie - Zaskoczyła mnie osobowość Nory. Jest ciekawą postacią, Gryfonką (!), przyjaźni się z Fredem (wreszcie ktoś o nim pisze!).
Jednocześnie nie jest popularna. Wcale (na razie).
Pozostałych również lubię ;) Fajnie, że dużo o Weasleyach.
Fabuła. Duże pole do popisu. Kim jest rodzina Nory? Skąd wzięła się jej aspołeczność? O co chodzi z bliznami?!!!
Na razie jest ciekawie. Zaskakujesz mnie często (Nora jako Gryfonka, potem pałkarka itd).
No to tyle, lecę czytać dalej! :D
http://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/
Witaj! :D
UsuńOkej. Rozumiem ;)
Bardzo mnie to cieszy. Szablon ma swoje plusy i minusy, ale mi bardzo się podoba :> Głównie dlatego, że jest zielony.
Naprawdę? Teraz mnie zdziwiłaś. Nie spodziewałam się, że ktoś mógł tak pomyśleć. Ale w końcu do mnie trafiłaś i to liczy się najbardziej :*
Dziękuję :)
Hah Nora wyszła mi jako dość specyficzna postać. Nie każdemu przypada do gustu. Ale... chyba nie jest typową bohaterką. Taką mam nadzieję.
A właśnie. Wszystko się wkrótce wyjaśni :D
Lubię zaskakiwać :3
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Świetne opisane uczucia dziewczyny, której niby nie zależy, a jednak zależy na akceptacji i wspólnym imprezowaniu.
OdpowiedzUsuńDlaczego ohyda? Co ohydnego jest w całowaniu?
"Odrobinę pusta, ale mogła pochwalić się swoją urodą" - haha, jak on tak może myśleć o własnej dziewczynie, co? W łeb mu daj, błagam cię! Znaczy spraw, by mu dał ktoś w ryj!
Jak smakuje takie kremowe piwo? Jak Tyskie Klasyczne? Jeśli tak, to bardzo lubię ;-)
Striptiz dla ubogich! Ojej, wracają do mnie czasy gimnazjum! Znaczy wspomnienia z tych czasów i szalone pomysły.
odetchnęła z ulgi - ulgą
Boże, następna rozpuszczona co gdy ma na coś ochotę, to musi to dostać? Twoje bohaterki są gorsze niż kobiety w ciąży.
Boże, te dzieciaki spalą kuchnie, coś tak czuję, albo się z sobą prześpią na stole, albo jakimś blacie czy wysepce.
Nie śmiej się z niego! Tak nie wolno! Zniechęcisz go! Mnie zawsze zniechęca jak mnie tak prześmiewczo uczą, a że też nie potrafię za dobrze gotować, to lubię rzucić fochem i powiedzieć "zamówię pizzę!"
Ojej, a więc będzie seksik. Będzie, będzie? Powiedz, że będzie! Nie przerywaj, nie przerywaj!
Dlaczego oni tak mówią o sobie Merlinie? O co z tym chodzi?
Usta mu spuchły? Biedny. Mnie kiedyś też. To jest naprawdę straszne uczucie.
Ej, ale te kobietki wredne. Obgadały ją. Ale to nie znaczy, że jej nie lubią. Dziewczyny czasami tak mają, że lubią i stanęłyby za kimś murem, ale mimo to obgadują. Z takimi można się kumplować, ale tak... no tak tylko kolegować, bez większych przyjaźni. Przyjaciół w ogóle moim zdaniem w życiu ma się mało, a tych szczerych, takich naprawdę przyjaciół, to większość z nas może na palcach jednej ręki policzyć.
Lili i Hugo tacy słodcy ;-) Ojej, takie maluski.
Fajne mają sposoby na imprezkę. Choć szkoda, że ktoś nie zjadł za dużo tego co dosypali do jedzenia i się nie pochorował. Jakaś wredna część mnie chciała by nauczyciele dali komuś popalić!
No ale jest Masters, może on mnie nie zawiedzie.
Zjawa? Dlaczego te zjawy tak latają po zamku? Czemu? Jakie? Wszystkie? Każdy zmarły? Jest tam tyle miejsca?
na pewnie nie to - pewno
Ale miły ten duszek. Chcę takiego, ale jakby był choć odrobinkę przyjemniejszy dla oka, to już naprawdę byłoby cudownie. Sprezentujesz mi takiego i wyślesz pocztą? Proszę *robi słodkie oczyska kotka w butkach* xD
Ciekawe czego się dowie o tych bliznach. Mam nadzieję, że w końcu coś się rozwiąże, bo mnie też ten temat fascynuje i to bardzo. Może ten duszek jej pomoże?
Przy koleżance? A mnie się wydawało, że był to James. Czy chłopak może zmienił płeć?
I co jej się przy końcu stało? Dlaczego też nic nie wie o swoim pochodzeniu?
Tak, jestem leniwa... A może tylko zajęta, że nie czytam dalej?
OdpowiedzUsuńNominuję cię do LBA!
Pytania (na samym dole) znajdziesz pod tym linkiem: http://przygody-fairytail.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-award.html
Dzięki za nominację, ale nie bawię się w to już. Obiecałam sobie, że przy dziesiątej skończę i od tej pory nie odpowiadam już na LBA.
UsuńAle jeszcze raz dziękuję :D i pozdrawiam!