Em... Już widzę wasze rozwścieczone miny i w ogóle...
Co mam na swoją obronę? Wakacje, ludzie - i tylko tyle. Nie mogłam napisać nowego rozdziału. gdyż znajomi wyrwali mnie z domu... A później przyszła moja przyjaciółka i po obejrzeniu Thelmy i Luise oraz Pearl Harbor byłam za bardzo rozbita, żeby pisać... A zresztą ta menda znów u mnie nocowała XD
Ale już jest! Cztery godziny siedziałam, ale nowy rozdział napisałam.
Możesz dodać mnie do blogów obserwowanych lub coś...
Bardzo proszę o komentarze... Bo muszę od was dostać jakąś motywację do pisania i przekonania mnie, że lepiej napisać rozdział niż korzystać z uroków lata...
A! I bardzo dziękuję za ponad 4 000 wejść! Jupi! I ponad 100 komentarzy!
Jestem z nas dumna <3
A! I bardzo dziękuję za ponad 4 000 wejść! Jupi! I ponad 100 komentarzy!
Jestem z nas dumna <3
PS Zmieniłam nazwę na Gabsone nene - która jest bardziej taka moja :D
Komentuj, potterowy jednorożcu!
Nastolatkiem
być
Środa rano
Jak co dzień
wstała przed swoimi współlokatorkami, które były strasznymi śpiochami i zaczęła
się ubierać.
Miała
niesamowicie dobry humor... Dlaczego? Przez małe ziarenko nadziei, które
zaczęło kiełkować w jej piersi, a do którego nigdy by się przed sobą nie
przyznała.
James zerwał z
Amy.
Co wcale ją nie
obchodziło! Zwykły fakt. Ludzie bez przerwy się schodzili, a później
rozstawali. I wcale nie odczuwała przyjemnego zadowolenia, gdy poprzedniego
dnia tak bardzo swobodnie z nią rozmawiał na kolacji i treningu...
Coś ją ciągnęło
do niego od samego początku, ale nic z tym nie mogła zrobić, gdyż chłopak był
zajęty. Okłamywała samą siebie. Mówiła, że jest okropny i egoistyczny... Zwykły
podrywacz i szpaner.
Ale teraz...
Postanowiła się
umalować. Szalony pomysł. Ona nigdy się nie malowała. Ale chciała poczuć się
bardziej atrakcyjna.
Nałożyła
odrobinę tuszu, błyszczyku... Widok w lustrze bardzo ją zadowolił.
Rozpuściła
włosy, które zazwyczaj nosiła związane - wchodziły jej tylko w oczy i nie
pozwalały się na niczym skupić. Ale gra warta była miotły.
Z ubraniem nie
miała co zrobić... Zwykły mundurek... Ale podciągnęła lekko spódniczkę - nad
kolana, szaleństwo!
Skąd te
wszystkie zabiegi? Oczywiście nie dla Jamesa! On nadal był idiotą! Po prostu,
czasami dziewczyna chce wyglądać lepiej.
Spakowała się
szybko i pobiegła na wczesne śniadanie.
O cholera.
Zapomniała o
Chrisie.
Od pewnego
czasu, czyli niedzieli, zawsze jadali razem śniadanie. Chłopak zaczął się przed
nią powoli otwierać, a ona... polubiła go. Uwielbiała go rozweselać i z nim
rozmawiać, a to, że był wyjątkowo atrakcyjny, nie miało dla niej - oczywiście - znaczenia.
Zastanawiała
się, jak zareaguje na jej widok. Wiedziała, że to dość niewielka zmiana, ale
dla niej było to coś... dziwnego. Chciała dodać sobie pewności siebie, ale
teraz, gdy zbliżała się do Cormaca, który był pogrążony w lekturze, nie
wiedziała, czy to dobry pomysł.
Raz się żyje.
– Hej, Chris! –
wskoczyła na ławkę koło niego i zaczęła nakładać sobie tosty. – Co tam?
– To znowu ty –
burknął, nie podnosząc głowy znad książki. – A miałem nadzieję, że w spokoju
zjem dzisiejsze śniadanie.
Mimo jego słów
Nora wiedziała, że się cieszy. Coraz lepiej potrafiła go rozszyfrować.
– Ta... Oj,
przyznaj się. Uwielbiasz mnie. – Uśmiechnęła się promiennie.
Chłopak w końcu
uniósł głowę.
– Jeżeli
myślisz, że... – Zamarł.
To była
najdziwniejsza chwila w życiu Nory. Christopher pewnie chciał ją obrazić, ale
oniemiał i wbił w nią wzrok.
– Coś się stało?
– Uniosła brwi i uśmiechnęła się delikatnie, w duchu dusząc się ze śmiechu.
– Yyy... Eee... –
Chłopak pokręcił kilka razy głową i znów na nią spojrzał. – Wyglądasz...
inaczej.
– Inaczej? –
powtórzyła powoli, przeciągając samogłoski. – Inaczej, czyli źle?
– Inaczej...
bardzo ładnie. – Obdarzył ją swoim wyjątkowym, rzadkim, szczerym uśmiechem.
Nora pomyślała,
że taka reakcja dobrze wróży jej dzisiejszej misji...
Ale po chwili
nie było dziewczynie do śmiechu.
Zagłębiła się w
rozmowie z Chrisem, którego - jak co poranek - musiała otworzyć. Chłopak zawsze
na początku udawał nieprzyjemną osobę, ale później, po kilku jej żartach,
zaczynał z nią normalnie rozmawiać.
Z magicznego
sklepienia delikatnie przedzierały się przez chmury promienie słoneczne,
padając plamami na stoły. Gorące potrawy przyjemnie pachniały, zachęcając do
ich skosztowania.
Na sali nie znajdowało
się za wiele osób. Dziewczyny znajomi wstawali o wiele później, ale - jak miała
się przekonać - dzisiaj miało być inaczej.
~~*~~*~~*~~
– Możesz mi
przypomnieć, dlaczego zgodziłem się wstać wcześniej?
Fred wywrócił
tylko oczami.
– Bo w sobotę
mamy mecz. Musimy być w formie.
James jęknął.
Jego kuzyn był psychopatą! Nie dość, że organizował miliony dodatkowych
treningów, zmuszał go do biegania co wieczór, to jeszcze wymyślił sobie, że ich
dwójka będzie biegać także rano.
Potter żałował,
że nie zaprosił Nory... Z nią ta tortura mogłaby być przyjemniejsza.
– Słyszałeś o
tej nowej uczennicy? Cast coś wspomniała na kolacji, że jest w Hufflepuffie – Fred
próbował go zagadnąć, gdy wchodzili po schodach do zamku.
– Nie... Pewnie
to jakaś oferma... – James nie miał teraz głowy do jakichś nowych uczennic. Był
wykończony po bieganiu i miał ochotę na bekon. A głodny i zmęczony facet to nie
za dobre połączenie.
– Czy ja wiem...
Puchoni mówili, że to niezła laska. – Fred się do niego wyszczerzył. – A ja jestem
niezłym kapitanem drużyny! Szkoda, że była zbyt zmęczona, aby pojawić się na
kolacji. Po raz pierwszy nie mogę się doczekać lekcji.
James chciał mu
już odpowiedzieć, ale weszli do Wielkiej Sali, a tam... stanął zszokowany.
Najpierw
zauważył, że Nora wyglądała niesamowicie pięknie.
Śmiała się na
cały głos, potrząsając swoimi długimi włosami i spoglądając na kogoś z radością
w oczach, która tylko dodawała jej uroku.
Chłopak zrobił
krok do przodu, jakby dziewczyna go przyciągała, ale zamarł, gdy zauważył, kto jej
towarzyszył.
Było tak, jakby
wymierzyła mu cios w twarz.
~~*~~*~~*~~
Wtorek wieczorem
Po tym jak
Iskierka dostała szału, Roxanne została przetransportowana do Szpitala, gdzie
mieli zająć się jej ręką. Czuła lekkie otumanienie, ale nie przeszkadzało jej
to w rozglądaniu się.
Szkoła miała
swój urok. W niczym nie przypominała Hogwartu. Teren został otoczony wielkim zakamuflowanym
murem i bramą, przez którą udało im się przejść. Wychodziło się na okrągły
dziedziniec - na którym nie znajdowało się nic oprócz piasku. Budynki szkoły leżały
na skałach. Tak - na skałach. Cały teren był przepiękną, rozległą i bardzo
dziką doliną. Szkoła składała się z kompleksu niewielkich budynków. Wyróżniały się
tylko trzy budowle, które miały odrobinę większą powierzchnię. Jeden: Pawilon
<jadalnia, jak wyjaśniła Roxanne pewna uczynna pielęgniarka>, dwa:
Terenówka <hala sportowa>, Trzy: Ogłaszalnia <aula>. Roxie nie
miała pojęcia, dlaczego ci ludzie komplikują tak sprawy i nie mogą w jakiś
oczywisty sposób nazwać głównych ośrodków… Rumuni - kto ich zrozumie?
Aby dostać się
do szpitala musiała wejść pod dużą górę, a z poharataną i krwawiącą ręką - nie
było to łatwe. Reszta jej grupy została zabrana w inne miejsce, ale dziewczyna
nawet tego nie zarejestrowała. Próbowała odciąć się od osób, idących za nią -
pewnego przystojniaka i jego histeryzującej dziewczyny. Nie mogła nawet
spojrzeć w ich kierunku. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Gdzie się podziała
jej twarda postawa? Gdzie podziała się pewność siebie? Znając moje szczęście, poszła na
macierzyński.
Dotarła. Szpital
w bardzo dziwy sposób przypominał ich zwykłe Skrzydło Szpitalne… Może każdy
szpital tak ma? A może Hogwart jest na tyle genialny, że wszyscy go naśladują?
Posadzono ją na
twardym materacu i zajęto się jej raną.
Kątem oka
zauważyła znajomą czuprynę…
– Haroon! –
wykrzyknęła. – Nic ci nie jest?
Hindus siedział
na sąsiednim łóżku i wyglądał o wiele lepiej niż przed godziną.
– Ci mili ludzi
– Wskazał na krzątającą się przy jego nodze pielęgniarkę. – bardzo mi pomógli.
Dziewczynie
spadł kamień z serca. Widząc jego uśmiechniętą, lekko bladą, ale przytomną
twarz i słysząc łamaną angielszczyznę w jego wykonaniu, mogła się tylko
uśmiechnąć.
Chciała
kontynuować rozmowę, ale przerwało jej zamieszanie przy drzwiach – w kierunku
których nie patrzyła, gdyż bohaterski chłoptaś i jego pannica tam przysiedli…
Wpadł do
pomieszczenia pewien mężczyzna. Bardzo rozczochrany, bardzo zdenerwowany i
bardzo rudowłosy - choć już odrobinę siwiejący - mężczyzna. Na jego widok
wszyscy, którzy byli do tego zdolni, wstali, aby okazać mu szacunek; choć on
nawet na nich nie spojrzał, zajęty rozglądaniem się.
Charles Weasley.
Jej ukochany wujek. Jej autorytet od najmłodszych lat. Charlie nigdy się nie
ożenił - jego jedyną miłością były smoki, a później Roxanne. Niektórym wydawało
się dziwne, że ta dwójka jest ze sobą tak blisko, ale jej rodzice dobrze
wiedzieli, co robią, wybierając go na ojca chrzestnego. Roxie przypominała
takiego małego smoczka - szalona, rozbrykana, zawsze w ruchu, pełna radości,
ale także uporu i szorstkości. Idealnie się ze sobą dogadali. On zabierał ją na
wakacje i uczył o smokach, ona podtrzymywała go na duchu i kochała. I tak jakoś
razem funkcjonowali.
Gdy Charlie
usłyszał, że jego siostrzenica została bohaterką, która przeprowadziła swoich
towarzyszy przez doliny aż do szkoły, pękał z dumy. To był oczywiście test, ale
ona zdała go najlepiej z nich wszystkich. Ale później usłyszał, że ta banda
idiotów - gdy wyraźnie dał zakaz - przyprowadziła pod bramę smoka i że jego
siostrzenica została ranna, wybuchł gniewem. Nikt nie krzywdzi jego rodziny.
Pobiegł do Szpitala najszybciej, jak mógł.
– Gdzie ona
jest? – wybuchł, nie zważając na oszołomione miny pracowników.
– Tutaj, wujku.
– Usłyszał dobrze znany schrypnięty głos. Dziewczyna siedziała na łóżku w rogu
niewielkiej sali i do niego machała. – Przestań się wyżywać, staruszku. Nic mi
nie jest. Widzisz? Tylko cztery Super Magiczne Szwy. Bywało gorzej.
Podszedł do niej
i mocno przytulił, uważając na zranione ramię. Roxie próbowała się wyrwać, ale
nie pozwolił na to; musiał się upewnić, że nic jej nie jest.
– Flamel!
Cioran! Do mnie! – krzyknął nagle. Roxanne wzdrygnęła się lekko i odwróciła
wzrok, gdy uczniowie do nich podchodzili.
– Flamel,
melduj. Jakie obrażenia? – zwrócił się rzeczowym głosem do chłopaka, który ją
uratował.
Jules, na
którego Roxie musiała niestety spojrzeć, zasalutował lekko.
– Rana na dłoni,
ale już opatrzona. Kilka siniaków, jednak mogło być gorzej, prawda? Żyjemy. –
Spojrzał na Weasley i delikatnie się uśmiechnął.
Jego dziewczyna
złapała go za rękę i także obdarzyła ją uśmiechem.
Był to typ
eterycznej młodej kobiety, czyli zupełne przeciwieństwo Roxanne. Wyższa od
niej, ale nie za wysoka. Szczupła, ale widać, że musiała dużo ćwiczyć. Urodę
miała delikatną i zwiewną - usta pomalowane czerwoną szminką, czarne brwi,
czarne, jedwabiście gładkie włosy i tego samego koloru oczy. Prawdopodobnie
Rumunka na co wskazywał jej charakterystyczny lekko ciemnawy kolor skóry.
Robiła wrażenie mimo zapłakanych oczu. A najgorsze było to, że wydawała się
sympatyczna. I idealnie pasowała do swojego chłopaka.
Jules opowiedział
Charliemu, Cioran i Haroonowi, który dołączył do ich towarzystwa, co się
dokładnie wydarzyło. Kilka razy robił przerwy i spoglądał na Roxanne, jakby
chciał, żeby coś dopowiedziała, ale ona milczała i tylko unosiła brwi. Przekaz
był jasny: Nie zadzieraj ze
mną, chłoptasiu.
Po kilku
minutach, które dziewczynie wydawały się wiecznością, skończył swoją opowieść i
otrzymał pochwałę od Charliego za szybką reakcję.
– No cóż… Cieszę
się, że nic ci nie jest – zwrócił się do swojej siostrzenicy. – Muszę wracać do
moich zajęć. Eleno, pójdziesz ze mną? Potrzebuję pomocy z tymi ziołami, którymi
się ostatnio zajmowałaś. A ty, Flamel, oprowadź Roxanne po szkole. Jej
grupa już dawno wyruszyła, a jak teraz do nich dołączy, to nic się nie dowie.
Wyszedł szybko,
ciągnąć za sobą Rumunkę, która zdążyła tylko posłać pozostałej trójce
zrozpaczone spojrzenie.
Haroon Khan
musiał zostać tej nocy w Szpitalu, ale Roxie puścili od razu.
Wyszła za
Julesem na dwór. Była zdziwiona, gdy zdała sobie sprawę, że jest już ciemno. Straciła
zupełnie poczucie czasu.
Próbowała nie
patrzeć na chłopaka. Ale mu się to nie podobało. Stanął przed nią, zagradzając jej
drogę i położył ręce na ramionach dziewczyny.
– Hej! Miło by
było, gdybyś mi podziękowała lub coś… – Próbował spojrzeć jej oczy, ale uparcie
patrzyła na swoje sznurówki. – Zrobiłem ci coś? Znamy się od kilku minut, a ty
się zachowujesz, jakbym cię dźgnął końcem miotły…
Cisza. Nie miała
zamiaru z nim rozmawiać.
– Wiesz, jestem
bardzo cierpliwym człowiekiem. Nadal nie chcesz nic mówić? – Odgarnął włosy w
istnie potterowski sposób, który sprawił, że trochę zmiękła. – Zawsze możemy
wrócić do tego smoka, żeby dokończył to, w czym mu przeszkodziłem. Na pewno
będziesz bardzo smaczna. Ale to twój wybór. – Wzruszył nonszalancko ramionami.
– Ja mogę tutaj stać przez całą noc…
– Na gacie
Merlina! Nic nie zrobiłeś. – Westchnęła i wyrwała mu się. – Miałam dosyć ciężki
dzień. – Zaczęła wspinać się po pierwszej z brzegu ścieżce. – A zresztą…
Iskierka by mnie nie zjadła.
– A jednak
umiesz mówić! – Uśmiechnął się, a Roxanne po raz kolejny poczuła ból w piersi. On jest taki… idealny. Zamknij
się! – To tak, buntowniczko. Po pierwsze: to jest smok - on zawsze ma
ochotę cię zjeść; po drugie: idziesz w złym kierunku. – Nie czekając na nią,
odwrócił się na pięcie i sobie poszedł.
Roxie przeklęła
pod nosem i pobiegła za nim. Stwierdziła, że to niesprawiedliwe, iż Bóg obdarza
ludzi takimi długimi nogami. Jules w ogóle był wysoki; wyglądała przy nim jak
krasnal.
Szli przez kilka
chwil w milczeniu.
Chłopak miał ją
oprowadzić, ale jak na razie jedynymi ciekawymi rzeczami w okolicy były skały
i… skały! Wow.
Roxanne
stwierdziła, że nie potraktowała sprawiedliwie Flamela. Uratował jej życie, a
ona przez swoje głupie serce traktowała go okropnie. Postanowiła, że postara
się być miła; dziewczyny uczucia nie miały znaczenia. Nie była typem laski,
kradnącej chłopaków. Miała swój honor.
– Jules –
zagadnęła cicho. Chłopak spojrzał na nią i uniósł jedną brew. – Przepraszam. I…
dziękuję.
– Jak miło. A za
co dziękujesz i przepraszasz?
Roxie miała
ochotę go pobić. Mógł być przystojny, uroczy i mega wysoki, ale w tym momencie
przesadził. Ale… musiała go przeprosić.
– Za bycie jędzą
i podziękować za uratowanie życia. – Ledwo jej te słowa przeszły przez gardło.
Nienawidziła się tak upokarzać.
Chłopak zrównał
z nią krok.
– Ok, Roxanne
Weasley. Wybaczam ci. Coś mi się wydaje, że będziemy się dobrze dogadywać… – Obdarzył
ją uroczym uśmiechem, na który Roxie odpowiedziała uniesieniem brwi.
Niech sobie w to
wierzy, chłopaczyna.
~~*~~*~~*~~
Nora była pewna,
że James oszalał.
Nie potrafiła
znaleźć innego wytłumaczenia.
Opanował go
jakiś szał.
Podbiegł do niej
i zaczął wrzeszczeć. Wykrzykiwał, że nie jest już jego przyjaciółką, że zraniła
go… A później zaatakował Chrisa… na razie słownie. Fred musiał go przytrzymywać,
żeby się na niego nie rzucił.
Nora miała łzy w
oczach. Cieszyła się, że na sali było tak mało osób. Chłopak każdym słowem
sprawiał jej przykrość.
Cormac nałożył
na twarz swoją stałą maskę i siedział niewzruszony. Pozwalał Potterowi się
wygadać.
– James! Uspokój
się, stary! – Fred próbował zapobiec bójce. – Nawet nie wiesz, o co chodzi!
– Ja nie wiem?! Ja nie wiem? – Chłopak przy każdym słowie pluł i wymachiwał
pięściami. – Moja najlepsza przyjaciółka spiknęła się z moim największym
wrogiem! – wykrzyczał na całe gardło, a później się trochę opanował. Nadal
dyszał z wściekłości, ale zmienił ton, na o wiele groźniejszy, bo cichszy i
bardziej jadowity. Spojrzał Norze w oczy. – Nie jesteś warta niczyjej
przyjaźni. Jesteś zwykłym śmieciem – powiedział i wypadł z Wielkiej Sali.
Zapadła
cisza.
Fred i Chris
spojrzeli ze zmartwieniem, i niestety, z litością w oczach na dziewczynę.
W Norze zawrzała
krew.
Nikt więcej nie
będzie jej obrażać.
Wstała na równe
nogi i ignorując chłopaków, pobiegła za Jamesem.
Dopadła go na
najbliższej klatce schodowej.
– Czego ty
jeszcze chcesz? – zapytał, odwracając się do niej.
Spoliczkowała
go. Chłopak zastygł w szoku. Nie spodziewał się tego. Cios uciszył go na
chwilę.
– Jamesie
Syriuszu Potter, byłeś moim przyjacielem i nie powinieneś do mnie mówić w taki
sposób! – Głos jej zadrżał na ostatnich słowach. Wzięła głęboki oddech. –
Straciłeś moją przyjaźń i nigdy jej nie odzyskasz. Nie jestem twoim przydupasem
i mogę mieć własną opinię o ludziach i nawet jakbym się umawiała z Chriem… to
nie twój interes! – wykrzyczała mu w twarz i odwróciła się, aby odejść.
Potter jej na to
nie pozwolił.
– A więc, to
tak? Nic mi do tego? Może ciebie po prostu chcę chronić, a ty… Chyba mi nie
powiesz, że chodzisz z Cormaciem? To totalny dupek.
– A właśnie, że
chodzę! – wykrzyczała kłamstwo i odbiegła, szlochając.
~~*~~*~~*~~
W Smokolandii już środa
Roxanne
otworzyła oczy, ziewając przeciągle. Jak zwykle śniły jej się smoki, ale
ostatni sen był taki realny… Dziwni ludzie, z dziwnymi akcentami, skały zamiast
szkoły, Iskierka i niesamowity przystojniak…
Usiadła na łóżku
- i jak to często bywa - zdała sobie sprawę, że to nie był sen.
Ich grupa
wiekowa, czyli uczniowie z wymiany i miejscowa piątka, dostała przytulny domek
do dyspozycji, uwieszony na skale. Pokoje, zazwyczaj dwu lub trzyosobowe,
znajdowały się na piętrze. Na dole dwie duże toalety - dla pań i panów osobno -
kuchnia, jadalnia i salon. A to wszystko urządzono w kolorach niebieskich,
żółtych i czerwonych - hura flaga Rumunii (!). Nie był to Hogwart, ale Roxie
mogła to znieść.
Na szczęście
dostała dwuosobowy pokój, który miała dzielić z Samanthą. Bardzo się z tego
powodu cieszyła, bo nie wytrzymałaby z Przeklętą Różową Trójką w jednym
pomieszczeniu. Ów dziewczyny zamieszkały w pokoju na drugim końcu korytarza.
Miejscowe uczennice - które uczyły się w Smoczej Szkole od dwunastego roku
życia - Elena Cioran i Isabelle Quesada, miały już swoje stałe kwatery. Rumunka
i Hiszpanka okazały się bardzo ciepłymi osobami. Roxie próbowała znienawidzić
Cioran, ale nie potrafiła…
Chłopcy podzieli
się podobnie. Hektor, Tobey i André razem, a Hisato i Haroon w osobnym pokoju.
Julesa już poznała, ale oprócz niego był jeszcze jego najlepszy kumpel i
zarazem brat bliźniak Eleny - Cristian Cioran, którego Roxie nie miała okazji
poznać. Niestety zapoznała się już z ostatnim członkiem ich klasy.
Nigdy nie
sądziła, że spotka człowieka, który wzbudzałby w niej takie obrzydzenie. Fabian
Milano to chyba najbrzydszy Włoch, jakiego w życiu widziała. Niski, gruby,
pryszczaty, z czarnymi, tłustymi oczami i świńskim urokiem osobistym. Najgorsze
było to, że on sam uważał siebie za jakiegoś boga. Ubierał obcisłe spodnie i
rozpięte do połowy koszule. Jego oddech śmierdział czosnkiem, a on wyglądał,
jakby miał ochotę się z tobą zabawić… ale bez twojej zgody. Roxanne postanowiła
na niego uważać.
I tak
prezentowała się ich cała szczęśliwa gromadka.
Roxie wstała z
łóżka i stwierdziła, że chyba pora rozpocząć dzień.
Cudem będzie,
jeżeli przeżyję tę wymianę…. – pomyślała i zaczęła się szykować.
~~*~~*~~*~~
– Chris!
Krzyk Eleonory
Zabini mógłby obudzić całą szkołę.
Biegła, próbując
wypatrzeć chłopaka.
Ale
namieszałam! Ale namieszałam! Niech mnie jakiś hipogryf rozmiażdży! Jestem
głupia! Głupia! Powinnam sobie kupić jakąś maszynę do filtrowania słów. Jak
mogłam powiedzieć Potterowi, że chodzę z Chrisem? Nawet dla mnie jest to niedorzeczne.
Ale pod wpływem emocji, jak zwykle palnęłam głupstwo! Jak Potter się dowie, że
jednak nie chodzę z Cormaciem, to mnie zniszczy!
Dlatego teraz
szukała wszędzie starszego Gryfona, który zniknął błyskawicznie ze śniadania.
Dopadła go pod
obrazem Grubej Damy i wciągnęła w zacienioną wnękę.
– Co…? –
Wytrzeszczył oczy, gdy ją spostrzegł. – Eleonora. Czego? Znudziło ci się już
głaskanie Pottera po główce? – warknął i próbował ją wyminąć. – Nie dość ci
wrażeń? Chcesz jeszcze ze mną pogrywać?
Nora nic nie
odpowiedziała, tylko wybuchła płaczem i uwiesiła mu się na szyi. Chłopak najpierw zamarł, ale później niepewnie ją objął i zaczął
pocieszać.
– Hej… No już…
Nie płacz. Nic się nie stało. Nie jestem wcale na ciebie zły… Dlaczego
płaczesz? Potter to dupek…
– Ni–iee o to
chodzi… – zachlipała. – Jestem taką idiotką! – zawyła i mocniej się w niego
wtuliła.
– Ej… Chyba nie
może być aż tak źle. Co ci powiedział? – Poklepał ją nieporadnie po głowie i
próbował ignorować fakt, że moczy mu cały sweter.
– Nie –
mruknęła, pociągając nosem. –Chodzi o to, co ja mu powiedziałam…
– A co mu
powiedziałaś?
– Że ze sobą
chodzimy! – wybuchła, zalewając się nową partią łez.
Ręka, którą
głaskał ją po plecach, zamarła.
Nora powoli
uniosła głowę, spodziewając się ujrzeć na jego obliczu wściekłość. Ale Chris ją
zaskoczył. Zaczął się śmiać!
Śmiał się tak
mocno, że musiał oprzeć się o ścianę, aby nie stracić równowagi. Łzy radości
poleciały mu po policzkach.
– Christopher, zwariowałeś?
– Była w takim szoku, że przestała płakać. – Czemu się śmiejesz?! To zła
wiadomość! On się dowie, że kłamałam, a wtedy zniszczy mi życie… – Podbródek
znów jej niebezpiecznie zadrgał.
Chris nachylił
się i pocałował ją w czoło.
– Chyba, że nie
dowie się, że kłamałaś.
~~*~~*~~*~~
Tamara powoli
nachyliła się nad chłopakiem, łaskocząc go włosami w policzek...
– A więc mówisz,
że chcesz się zabawić? – mruknęła seksownym głosem. – Proszę bardzo. Ale
potrzebuję czegoś w zamian…
~~*~~*~~*~~
Albus spojrzał z
politowaniem na przyjaciółkę.
– Czyli
będziecie tylko udawać parę, ponieważ mój brat jest idiotą, tak?
Nora kochała go
za to. Zawsze potrafił wszystko idealnie skomentować.
– Aha –
mruknęła, podkreślając diagram na transmutację.
Od godziny
siedzieli w bibliotece i odrabiali zadania. Zrezygnowali na razie z badań, gdyż
przy natłoku zadań nie mieli na to czasu. Potrzebowali odrobiny odpoczynku.
– Ale wiesz, że
jest to bardzo głupie, niedojrzałe i nienormalne zachowanie, prawda? – drążył
Al.
Dziewczyna w
końcu uniosła głowę, uśmiechając się w dość drapieżny sposób.
– Wiem. Ale nie
pozwolę wygrać Jamesowi tej potyczki! Jeszcze się przekona, że ze mną lepiej
nie zadzierać.
~~*~~*~~*~~
– James! – Fred
dopadł kuzyna po lekcjach, jak stał przed schowkiem na miotły. Chłopak miał
trochę nieprzytomny wzrok, ale Weasley pomyślał, że to pewnie przez poranną
kłótnię. – Pamiętasz, jak ci mówiłem, że nowa uczennica jest niezłą laską? Tak?
Zgadnij komu udało się zaprosić ją na randkę? – Wyszczerzył zęby w uśmiechu,
ale po chwili mina mu zrzedła.
Drzwi od schowka
otworzyły się i wyszła stamtąd Tamara. Dziewczyna uśmiechnęła się w słodko i
pocałowała Jamesa w policzek. Później przeniosła wzrok na Weasley’a.
– Frank! Jak
miło ciebie widzieć! Co do naszej randki… Nieaktualne. Nie obraź się, ale
wiesz… Ja i James… – Obdarzyła go sztucznym uśmiechem i zwróciła się do jego
kuzyna. – James, możemy to kiedyś
powtórzyć, skarbie. Dzięki za wszystko, co mi powiedziałeś.
Odwróciła się na
pięcie, stukając obcasami w posadzkę i oddaliła się korytarzem.
Atmosfera
zgęstniała.
Chłopcy mierzyli
się spojrzeniami.
Fred pierwszy
się złamał. Odwrócił wzrok i odszedł.
James jednego
dnia utracił dwójkę najlepszych przyjaciół…
Biedna Noraaa, Biedny Jamess, Biedny Freeed. Trzech moich ulubionych bohaterow teraz cierpi, no wiesz co?! XD
OdpowiedzUsuńJames utracil przyjaciol tylko przez swoja glupote. Ale jesli bedzie chcial to mu przeciez wybacza! Prawda?
Rozbawila mnie sytuacja z Chrisem i Nora, jak ten glupi sie smial XD
Umiesz trzymac w napieciu i umiesz rozsmieszyc, to najwazniejsze :D
Pozdrawiam i wenyyy :*
~Rose
Przepraszam... Jak mam zły humor, to moi bohaterowie cierpią Buhahahah :D
UsuńMoże...
Dzięki za miłe słowa, ale ten rozdział niezbyt mi wyszedł. Następny będzie lepszy! Obiecuję :D
Długie czekanie.. Krótki rozdział... To nie jest dobre połączenie...
OdpowiedzUsuńParę niedopisanych liter i brak przecinka gdzieś tam . xD
James...DLACZEGO?! To było bardzo, bardzo nie fajne jak jej powiedział, że jest śmieciem... Chyba trochę za ostro... I Fred i Chris tak jakoś dziwnie zareagowali... A może to ja jestem jakaś dziwna.. xd
Tamara... -,-
Wątek Roxie bardzo dobrze mi się czyta i jestem ciekawa jak dalej się potoczy. ;)
Mam nadzieję, że następny rozdział (nie każ mi długo czekać, bo Cię znajdę... uduszę,,, rozszarpię... zakopie... odkopie... i zmuszę do napisania dalszych rozdziałów :P) będzie o wiele dłuższy.
Weny, dużoo wenyy. ;))
~Daughter of Shadow
Czy ja wiem, czy długie...? Staram się dodawać rozdziały bardzo często. Naprawdę. Pięć dni? Na innym blogu mogłabyś czekać miesiąc. XD Kiedy w końcu określiłam dni, w których dodaję, to od razu przestało mi to wychodzić. .. Rozdział wygląda jak wygląda, gdyż chciałam go jak najszybciej dodać... Obiecałam, że będzie w niedziele i głupio mi było, że was zawodzę. Ale w taki sposób mi nie wychodzi... Stresuję się tylko, że powinnam już dawno dodać rozdział i robię jeszcze więcej błędów i nie rozwijam wątków tak jakbym chciała...
UsuńZnoszę stałe dni dodawania!!!
Od teraz rozdziały będą się pojawiać, gdy będą gotowe. Ale nadal postaram się szybko pisać. Po prostu nie chcę rzucać słów na wiatr...
Nie zareagowali dziwnie. Każdy z nich jest inny i każdy radzi sobie z sytuacjami na swój własny pokręcony sposób. A ty wcale nie jesteś dziwna ;)
Roxie była moją weną XD
Kurcze... Jakie groźby... Postaram się, ale już niczego nie obiecuję!
Z długością nie wiem jak będzie... Musisz się zdecydować: szybko czy długo, bo jakoś nie umiem tego na razie połączyć.
Przyda się, dzięki :D
Mam nadzieję, że takimi komentarzami ciebie ( ani nikogo!) nie odstraszę. Mówię, jak jest.
Zapraszam ponownie! :*
Właśnie, dlatego że tutaj czekam 3-4 dni to jeden dzień dłużej i już za długo. xd Na jednym to czekałam 3 miesiące... ;-; Ja się po prostu muszę przyzwyczaić do każdego bloga oddzielnie (tak, wiem dziwna jestem xd).
UsuńI Roxie ci najlepiej wyszła. :D
I to, i to. xD A tak serio to wolę, żeby były dłuższe i bardziej dopracowane (nawet gdybym miałam o wiele dłużej czekać) niż krótsze i pełne błędów. ;)
Nie martw się, nie odstraszasz. ;D To dobrze, że wyrażasz swoją opinię i trzymasz się jej, a nie przy pierwszej lepszej okazji, gdy ktoś cię skrytykuje chcesz się na siłę przypodobać. Pisanie tego powinno być głównie dla ciebie, a dla innych tak przy okazji. Jeśli lubisz to robić, to rób i nie zważaj na to czy komuś się nie podoba twój styl itp. ;)
~Daughter of Shadow
Oj, postaram się szybko coś dodać! Aż 3 mies? Okrucieństwo. :D Nie. Nie bardziej niż ja. Ja też nie cierpię czekania na rozdziały, dlatego staram się często dodawać.
UsuńHehehe I to pochłeptywanie ega autorki... XD
No widzisz! Cieszę się, że doszłyśmy do porozumienie (poważnie zabrzmiało, prawda?). XD
Dzięki... Nie cierpię krytyki - tak jak każdy ambitny kujona... Ale się staram być wyrozumiała i... dojrzała (TAK! Użyłam tego słowa. :}) I przepraszam trochę za mój wcześniejszy komentarz. Mogłam być zbyt protekcjonalna... Mam tak czasami... Zły humor = ostre pisanie.
Mój Boże... Ostatnio wróciłam do moich pierwszych postów i pierwsza myśl... Jak ja mogłam tak pisać? Chyba się już trochę... rozwinęłam (?)... i to się dla mnie najbardziej liczy.
Ja wiem! Jeżeli komuś się nie podoba mój styl, to po co czyta? XD Od początku zaznaczałam, że piszę w dość... inny sposób. To dlatego, że jestem wariatką. Serio.
Bardzo dziękuję za komentarz! :D Każdy się dla mnie bardzo liczy
jak możesz mi to robić? ;___;
OdpowiedzUsuńrzeczą, której nienawidzę najbardziej jest rozwalanie przyjaźni ;-;
aż dwie? czemuuu?
ale ja rozumiem Jamesa (pozdrawiam komentarze u góry, moim zdaniem nie przesadził ;) ). zależy mu na Norze, tak? a więc to normalne, że się zdenerwował. może troszeczkę za bardzo, no ale w końcu to Potter! a co do Tamary.. Nora postawiła go w takiej sytuacji. skłamała, żeby on był zazdrosny. on umówił sie z Tamarą, żeby ona była zazdrosna ;) Fred nie powinien się tak wkurzać, wydaje mi się, że nie myślał poważnie o długim związku z Tamarą ;)
jesteś cudowna!
Pozdrawiam i życzę weny!
~Puchonka 123
Jestem okropna. Przyzwyczaj się... Ale jaka urocza i zabawna! ^^ ~ nie ma jak mówienie o sobie w 3 os. (y)
UsuńW końcu ktoś rozkminia jak ja. Brawo! :D
U Freda to kwestia dumy i męskiej solidarności... Ale bez obaw. On nie umie się długo gniewać...
Ojej... Ty też! :D
Ja także pozdrawiam i życzę weny!
Hejka, no tyle się zdarzeń w tym rozdziale, po prostu łał, naprawdę lubisz, gdy dużo się dzieje. Ale po kolei błędów mało (wszyscy ci to mówią, a i tak nie wierzysz XD), więc dobra robota.
OdpowiedzUsuńCo do fabuły to jest naprawdę niezła, postać Roxie i w ogóle rumuńska szkoła smoków (pierwszy raz czytam o czymś takim) to doskonały pomysł. W sumie nie rozumiem, jak czytam w komentarzach na twoim blogu, czemu ludzie chcą by połączyć Norę i James'a to zupełnie bezsensowne, nie pasują do siebie, w żadnym wypadku, jak ich połączysz to trochę zepsujesz opowiadanie, w sumie bardziej widzę w miejscu James'a Albusa, po prostu bardziej mi pasuję do Nory, może powinnaś to rozważyć( sorka jeśli jestem apodyktyczna, bo mogłam tak to napisać, z góry przepraszam). Poza tym dodajesz mnóstwo wątków co jest i dobre i złe. Dobre, ponieważ akcja robi się ciekawsza, złe, ponieważ później po prostu nie jesteś w stanie ich chyba wszystkich rozwinąć, takie mam odczucie, np. wątku Rose i Scorpiusa, i tego co między nimi publicznie zaszło, czy choćby tego z Zabinim, o tak jakby schodziło na drugi plan, zwłaszcza wątek Zabiniego i porwania.
Poza tym jak już mówiłam rozdział świetny, pomysł Chrisa doskonały, ciekawi mnie co z tego wyjdzie. Szkoda, że w tym rozdziale jest ogólny upadek James'a, bo lubię tę postać, nawet jeśli nie do końca jestem za jego parowaniem z Norą. Żal freda, tu jesteś wredna, że tak to rozwinęłaś ( zła autorka XD). Tak się zastanawiam jeszcze nad tym co mogłaśbyś wprowadzić, bo w sumię nadal nic nie wyszło z tego co Nora podsłuchała od swoich lokatorek (wiesz w sensie jakaś zemsta, czy coś), napisz mi co po tym myślisz.
Na koniec pozdrawiam i życzę dużo weny.
Ta co nie może spać ( tak nadal nwm czemu napisałam ten XD)
Weź przestań, bo się zarumienię :).
UsuńRoxie... Ona jest dość problematyczna, gdyż mam za dużo pomysłów nią związanych. Ale postaram się je jakoś ograniczyć!
Wow. Ta szczerość. Hm... A może będę okrutna i Nora z nikim nie będzie, hę? Ale nic nie zdradzę! To będzie moja słodka tajemnica... Zawszę mogę jeszcze jakiegoś bohatera wymyślić lub uśmiercić innego... :D Zagmatwałam sprawę? Cieszę się. Buahhahah
Z tymi wątkami wiem... Problemem także jest krótki czas, w którym staram się dodawać rozdziały... Chyba zacznę spisywać pomysły, a dopiero później je dodawać :) Popracuję nad tym.
A zaskoczę cię. Akurat w tym rozdziale nie poruszenie wątku Rose i Scorpiusa, Zabiniego, porwania - był zamierzony. Jakby to ująć... Rozdział nosi nazwę ,,Nastolatkiem być", więc o to w nim głównie chodzi. Jest to także pewnego rodzaju rozdzia-cisza-przed-burzą. Od tej pory będzie bardziej mrocznie i zaczną się rozwiązywać sprawy. Mam nadzieję, że mój geniusz zła ciebie nie przerazi. Jak na razie - wszystko mam pod kontrolą. XD
Nie, nie, nie! Nie: ,,zła autorka", tylko ,,zła karma!". Od początku mówiłam, że to jej wina...
Zemsta będzie (em... chyba wyjdę naprawdę na złą autorkę, jeśli przyznam się, że tak trochę o tym zapomniałam...), ale dzięki wspaniałym czytelniczkom - które patrzą na tę opowieść z innej, bardziej obiektywnej, strony - ta sprawa nie zostanie pominięta! ~ Możesz mi częściej o takich rzeczach przypominać. Mam doskonałą pamięć do nauki, ale gorzej ze słowami, które powiedziałam lub napisałam... :DDD
Dzięki. Przyda się. Może nawet zacznę kolekcjonować życzenia o wenę... Niezły biznes z tego może wyjść! XD
Hahahah udawaj, że tak miało być. To przez niewyspanie lub złą karmę!
Jak to uśmiercić? ;o
Usuń~Daughter of Shadow
Znaczy ja się ciszę, że nie wszyscy będą tacy nieśmiertelni, ale mam nadzieję, że nie będzie to (a na pewno nie tak szybko) ktoś z głównych bohaterów. ;D
UsuńTa co nie może spać-- A ja uważam, że Nora i James do siebie pasują. ;) I ten pomysł z Albusem mi się podoba. ;D Ale i tak raczej widzę ich jako bliskich przyjaciół. ;)
~Daughter of Shadow
To tylko taka groźba była... Czytelnicy: komentujcie, bo nie ręczę za moje piszące ręce... Hehhe
UsuńA ja i tak nie zdradzę jak będzie... :)
Gabsone, jak ci idzie praca nad rozdziałem, bo wiesz, nie naciskam, ale się nudzę troszkę. A co do komentarzy to ja wiem, że każdy autor chcę by było ich jak najwięcej, i w ogóle, ale osobiście uważam, że ważniejsze są wejścia, szczególnie te codzienne, bo wiesz prawda jest taka, że ludzie czytają wszystko co napiszesz, ale gdy wymaga sie od nich wysiłku w zamian, cóż to nie jest zawsze mocny odzew. Dodatkowo, nie wszyscy mają talent pisarski jak ty i nawet napisanie krótkiej wypowiedzi jest dla nich katorgą(no chyba, że chcesz 1000 komentarzy, typu "swietne", 'SUPER", "fajny") XD. Także nie przejmuj się dziewczyno i pisz XD
UsuńTa co nie może spać
Mam już połowę. Dzisiaj w nocy powinnam go dokończyć, więc... ;)
UsuńZ tymi komentarzami to tylko żarcik był. Już nikomu nie gorożę! :)
Uwierz. Nic mnie nie zniechęci do pisania. I nie jestem na tyle okrutna, by spełniać swoje groźby XD Komentarze naprawdę nie mają wpływu na moją twórczość.
Jestem zadowolona z każdego komentarza, ale np. wiem, że moja siostra i przyjaciółka także czytają mojego bloga, ale są zbyt wielkimi leniami, żeby skomentować. I to doskonale rozumiem. Także, moi drodzy czytelnicy. Czytajcie sobie ile chcecie mojego bloga, a jak poczujecie potrzebę: skomentujcie. A ja i tak widzę ile dziennie jest wejść, więc... Bardzo wam dziękuję. :* Zbliżamy się do 5 tys... (!)
I nie martwcie się moimi złymi pogróżkami... Nie będą pokryte. Mam po prostu masochistyczne poczucie humoru XD
Kocham was wszystkich ! (Ach... Dzisiaj mam aż za dobry humor).
PS Dzięki za pocieszenie. Musisz się trochę przyzwyczaić do mojego dramatyzowania (ale ja to robię tylko dla żartów XD).
PPS Wolałam jak podpisywałaś się Ten :D
Booskie:3 Pisz dalej, bo ja, Leniwa Dziewczyna piszę już drugi komentarz. Osiągnięcie xD. James i Nora pasują do siebie, mmm.. xD A PS Kiedy sję wyda pokrewieństwo z Malfoyami??
OdpowiedzUsuń~Ta Co Kocha Ten Blog~ :D
No przecież piszę :D
UsuńZa dwa rozdziały... Cierpliwości :)
~ Ta co lubi odpowiadać na każdy komentarz XD ~
Normalnie bałagan się zrobił! Szczerze mówiąc nie mogę pojąć, czemu James i Chris tak bardzo się nienawidzą! Dodatkowo zastanawiam się, czy aby Nora dobrze pojęła intencję Prefekta, bo coś mi się zdaje, że doszło do małego niedomówienia, gdy ona nazwała ich związek "na niby". Naprawdę się cieszę, że ich połączyłaś, choćby w taki sposób :3
OdpowiedzUsuńJames naprawdę jest kretynem, choć było mi go szkoda to po tym jak skrzywdził Freda... tego chyba nie da się człowiekowi wybaczyć! Jak Potter mógł zachować się w taki idiotyczny sposób? Tak wrednie?
Na dodatek jeszcze dochodzi nieszczęśliwa miłość Roxy, normalnie sekretów i tajemnic jest tam tyle, że mała głowa! Na domiar złego bohaterowie okłamują samych siebie, a ja teraz zaczynam się zastanawiać, czy "klątwa" którą nosi na sobie Nora nie zostanie złamana z czasem, gdyż zbyt długo będzie poza zasięgiem swojego "ojca".
Również zastanawia mnie czemu brat Nory (który nie ma o tym pojęcia, że ma siostrę) tak bardzo jej unika? Czyżby jego rodzice nienawidzili jej ojca? Zdumiewa mnie również to, że nikt z jej biologicznych rodziców jej nie szuka! To trochę okrutne!
Nie mniej idę czytać dalej i trzymając kciuki za Juliasem (dobrze to piszę?) i Roxy oraz Norą i Chrisem! To moje ulubione pary :D Mam również nadzieje, że związek pomiędzy pewną Gryfonką a Ślizgonem przetrwa wszystko!
Lecę czytać, pozdrawiam ^^
Już chyba znalazłaś odpowiedź na swoje pytania w późniejszych rozdziałach... Jeżeli chodzi o Jamesa to... Hm... On nie jest taki zły. Po prostu czasami za bardzo szaleje.
UsuńŻycie miłosne Nory niestety będzie baaardzo pogmatwane. Moja bohaterka tak naprawdę boi się zakochać mimo, że na początku wydaje jej się, że ktoś jej się podoba to później ucieka od takiej osoby... Trzeba czekać na przełom, który - mogę zapewnić - już wkrótce nastąpi.
Uwielbiam twoje rozkminy, bo są naprawdę bardzo trafne :)
Szukają jej. Mogę cię o tym zapewnić. Ale po tylu latach... Czasami to jest po prostu dla nich zbyt bolesne i próbują zapomnieć.
Przetrwa, przetrwa :D
Dziewczyno jak ja ci zazdroszczę takich fajny opowiadań, a co za tym idzie ogromnej rzeszy fanów i komentarz pod każdym rozdziałem :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale James od początku nie miałam mojego zaufania, a od kilu rozdziałów, po prostu go nie lubię. Mam nadzieję że Albus będzie z Zabini, a raczej Malfoy :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://vampireandmillionaire.blogspot.com/
#RóżoweCiasteczka #SłoneCiacha
OdpowiedzUsuńWątek Roxie bardzo ciekawy. ^--^ Ale... James... :< Bidak.
Idę dalej.
~A.K.
Nora się maluje! Czyli oszalała na punkcie Jamesa, to oczywiste, tym bardziej teraz kiedy jest wolny. Tyle, ze on widząc ją z Chrisem (pewnie sobie pomyślał czemu akurat z nim) wpadł w białą gorączkę.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Nora, która go spoliczkowała, i dobrze, należało mu się! Ktoś powinien mu w końcu udowodnić, ze nie jest najlepszy!
Lubię za to Chrisa, to jak ją pocieszał było słodziutkie no i ta intryga, kurczę no! Dzieje się, oj dzieje!
Roxi i Jules fajnie się przekomarzali, nie powiem, ze nie, cieszę się, ze zdecydowałaś się pociągnąć wątek Rumunii i opowiedzieć nam jak radzi sobie Roxi.
James i Tamara! Och jak tak dalej będzie sobie pogrywał, to niedługo zostanie sam jak palec!
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
To bardzo prawdopodobne :)
UsuńHaha dzieje!
Wątek Rumunii jakoś się tak wkradł i zagościł u Nowej na stałe...
Och, ten James...
Od początku nie lubiłam Jamesa i nie podobało mi się, że Nora jest nim zainteresowana. Swoją drogą, kto wie? Może to Chris przedstawił swój punkt widzenia i naprawdę to on jest winny?
OdpowiedzUsuńJames... ma trudny charakter XD
UsuńAlbo obydwoje są równie winni?