Ostrzeżenie
Wieść o tym, że Eleonora Zabini słynna przyjaciółka Potterów i
Weasleyów oraz członkini drużyny Quidditcha zaczęła się umawiać z Christopherem
Cormaciem, obiegła szkołę w bardzo szybkim tempie. Było to tym bardziej
interesujące, gdyż dziewczyna nie rozmawiała i nie jadała już posiłków ze swoją
starą ekipą. Plotki głosiły, że miała na to wpływ pewna kłótnia z pewnym
przystojnym synem Wybrańca…
Amy White nie obchodziły te pogłoski. Ale jednego nie mogła
zrozumieć. Myślała, że James zerwał z nią dla Nory. Od pewnego czasu zaczęła
zauważać, jak jej - w tym momencie już były - chłopak patrzył na tę irytującą
dziewuchę. W taki sposób powinien patrzeć tylko na nią! Była pewna, że ma
zamiar zakończyć ich związek. A ona postanowiła o nich walczyć! Kłóciła się,
błagała, ale to nic nie dało. I po raz kolejny jej serce zostało złamane…
Zerwał z nią. Nie przyjęła tego za dobrze… Amy postanowiła, że jak
James zacznie umawiać się z Norą, to zemści się na ich dwójce. Wydawało jej
się, że jest to najlepsze rozwiązanie. Dwie sowy na jednej miotle. Ale, ku
dziewczyny ogromnemu dziwieniu, Potter i Zabini się pokłócili. Nie wiedziała, o
co poszło, ani jej to za bardzo nie interesowało, ale podobno było ostro… No
dobra. Kogo ona okłamuje? Uwielbiała plotki! Próbowała uzyskać informacje od
swoich stałych źródeł, ale udało jej się tylko ustalić, że w tę sprawę były
zamieszane następujące osoby: James Potter, Eleonora Zabini, Fred Weasley,
Christopher Cormac oraz Tamara Łukiniczna…
Tamara.
Ta dziewczyna stanowiła zagadką dla Amy. Dla szkolnych koleżanek
taka sympatyczna i uczynna. Idealna kandydatka na najlepszą przyjaciółkę. Ale
podobno niezłe ziółko z niej… Uwielbiała chłopców. Flirtowała z nimi non stop!
A oni uważali ją za jakąś boginię! Podobno już pierwszego dnia udało jej się
dorwać Jamesa i się z nim ,,przelizać” - Amy uwielbiała to słowo, ale tylko
wtedy, gdy dotyczyło jej osoby! White była wściekła. Potter znalazł sobie nową
praktycznie już następnego dnia po ich zerwaniu! Tylko ona mogła tak chamsko
grać! Czy ten świat zwariował? Czemu wszyscy zachowywali się w taki…
irracjonalny sposób? Eleonora oszalała i zaczęła chodzić z tym siódmoklasistą,
który był bardzo sexy, ale nic się nie liczył w szkole. Potter zaliczył
pierwszą z brzegu, a Fred - na którego zwróciła uwagę tylko dlatego, że Andy
się w nim podkochiwała - chodził obrażony na cały świat.
Zdecydowanie musiała wplątać się w tę magiczną telenowelę.
~~*~~*~~*~~
Gdyby tydzień temu ktoś jej powiedział, że zacznie udawać parę z
Chrisem i że będzie się przy tym genialnie bawić, to by go wysłała do Św.
Munga, aby leczył się na głowę.
Ale tak się stało.
Christopher Cormac niesamowicie ją zaskoczył. Zazwyczaj nieprzyjemny
i opryskliwy, ale kiedy zaczęli się spotykać,
zupełnie się zmienił. Zaczął ją traktować w bardziej opiekuńczy sposób.
Przestał ją obrażać i się wyluzował. Spotykając się z nim, mogła trochę
odpocząć od swoich problemów. Nie wiedziała tylko, ile będzie musiała to
ciągnąć. Pierwotny cel został osiągnięty. Utarła nosa Potterowi. Co bardzo ją cieszyło.
Serio. Naprawdę. Wcale nie cierpiała całymi dniami! Była bardzo szczęśliwa…
Kogo ona okłamywała? Mogła zacząć traktować Chrisa jak przyjaciela, ale nie
mógł on zastąpić Jamesa…
Tylko Albus wiedział, że jej związek to farsa. Rose chyba coś
podejrzewała, ale na razie siedziała cicho.
Nora i Chris próbowali wyglądać jak prawdziwa para. Trzymali się
za ręce, gdy ktoś na nich patrzył, jadali razem każdy posiłek, udając przy tym
zakochanych. Zabini dostawała głupawki na każde wspomnienie posiłków.
Pokarmić cię, ty mój pulpeciku? ,,Pulpeciku”?
Nazywasz swoją dziewczynę pulpecikiem? To nie wróży dobrze twojemu przyszłemu
związkowi, Cormac. Zamknij
się i żryj ten obiad, pulpecie!
Wiedziała, że Chris próbuje pomóc, ale to chyba nie jej wina, że
ją to okropnie bawiło. Nigdy nie miała chłopaka, ale była pewna, że w
niektórych momentach Chris przesadzał. Niebezpiecznie się zrobiło, gdy próbował
ją pocałować. Dziewczynie udało się jakoś wymigać, ale zaczęła się zastanawiać,
czy Cormac nie traktuje tego za poważnie…?
Była Merlinowi wdzięczna za te radosne chwile z jej nowym chłopakiem, gdyż jej życie zaczęło się
komplikować…
Blaise przysłał list. Nie odzywał się od pamiętnej niedzieli, gdy
zdradził dziewczynie całą prawdę. Nora miała nadzieję, że już nigdy się nie
odezwie, ale cóż…
Nie mogła uwierzyć, że od tamtego wydarzenia minęło tylko pięć
dni. Miała wrażenie, że nie widziała go całą wieczność. A ile się przez ten
czas wydarzyło!
Wracając jednak do wiadomości…
Treść listu zaniepokoiła dziewczynę. Litery zostały krzywo
nakreślone i w niektórych miejscach stawały się nieczytelne. Rozpoznała
charakter pisma, ale mocno się zaniepokoiła. Mężczyzna był osobą, która pisze w
nienaganny sposób, a to… Wyglądało to tak, jakby Blaise się bardzo śpieszył -
lub denerwował - pisząc do niej. Niewiele rozumiała, ale chodziło o to,
że Zabini ją bardzo przepraszał i prosił o wybaczenie. Po przeczytaniu
tej prośby, miała ochotę od razu zgnieść pergamin, ale coś ją zatrzymało.
Postanowiła przeczytać do końca.
Była w niebezpieczeństwie. Tak napisał. Miała nie ruszać się ze
szkoły, bo inaczej się o niej dowiedzą. Uważać na siebie. Klątwa osłabła.
Blaise nie wiedział dlaczego, ale nie działała już tak, jak powinna. Nie chroniła
jej. Jeszcze raz bardzo ją przepraszał, ale musiał… Musiał…
Ale Nora nie wiedziała, co jej opiekun musiał. List nie został
ukończony…
Objęły ją ramiona strachu. Widomość mocno nią wstrząsnęła. Kim
byli ci oni? Dlaczego znajdowała się
w niebezpieczeństwie? Co to oznaczało?
Pytania, bez
odpowiedzi, zaczęły krążyć po jej głowie.
~~*~~*~~*~~
Rose w końcu zaciągnęła ze sobą swojego chłopaka.
Tak! Chłopaka. Mogła go już tak nazywać. I się tego
nie bała. Chodź odrobinę obawiała się reakcji swojej rodziny, a zwłaszcza
dziadka i ojca, ale jeszcze ta wieść do nich nie dotarła. A ona nie miała
zamiaru ich informować.
Po raz pierwszy była naprawdę szczęśliwa. Mogła to powiedzieć z
ręką na sercu. Scorpius to jej ideał. Oczywiście, czasami się kłócili, ale
zawsze dochodzili do jakiegoś porozumienia. A ich sposób godzenia… Ach… Rose go
uwielbiała.
Postanowiła, że przekona Scorpiusa do Nory. Nie wiedziała,
dlaczego nadal jej nie lubił i nie ufał. Nie rozumiała tego. Sama uwielbiała
Zabini. Ostatnimi czasu bardzo się do siebie zbliżyły.
Rose nigdy nie miała zbyt wielu znajomych. Nie potrafiła nawiązać
z nikim prawdziwej przyjaźni. Wszystkie dziewczyny z dormitorium nie cierpiały
jej. Jako mała dziewczynka nie panowała nad tym, co mówi. Nie zdawała sobie
sprawy, że ludzie nie lubią, jak ktoś ich poprawia albo zdradza im prawdę o
nich samych. Weasley była zbyt szczera. Nie rozumiała także, dlaczego ludzi
irytuje to, że lubi się uczyć i wciąż zasypuje ich faktami. Ona tylko chciała
przekazać im ciekawe informacje! Ale oni za tym najwyraźniej nie przepadali…
Bardzo to przeżywała. Wszyscy się od niej odwrócili. Miała tylko
Scorpiusa i Ala, ale z nimi nie mogła pogadać o wszystkim. Dlatego tak bardzo
cieszyła się z przyjaźni z Norą. Postanowiła, że tym razem tego nie zepsuje.
Teraz tylko musiała sprawić, by dwoje z trzech najważniejszych dla
niej ludzi, się zaprzyjaźniło.
– Chodź, Scorp! – zawołała i pociągnęła go za rękę. – Umówiłam się
z nimi w bibliotece.
– Nie rozumiem, dlaczego musisz mnie w to mieszać – zrzędził,
specjalnie idąc wolniej. – Wiesz, że nie lubię się uczyć…
– A ty wiesz, że ja wiem, że ty kłamiesz! – Ładny łańcuszek jej
wyszedł.
Sapnęła z irytacją, gdy Malfoy zatrzymał się i kucnął, żeby
zawiązać buta, choć jej zdaniem z jego sznurówkami było wszystko w porządku.
Chłopcy – pomyślała,
także kucając i wtulając się w jego bok.
– Scorpius, ja wiem, że chodzi o Norę. – Poczuła, że chłopak
sztywnieje. Pogładziła go po ramieniu. – Ale daj jej chociaż szansę. Ona
potrzebuje teraz naszej pomocy.
Malfoy spojrzał na nią i uniósł brwi.
– Jak to: potrzebuje naszej pomocy?
Ale zanim mogła odpowiedzieć za drzwi, pod którymi teraz się
znajdowali, zaczęły się wydobywać dźwięki.
Rose szybko złapała chłopaka i zaciągnęła w cień. Nie chciała, by
ktoś pomyślał, że ich dwójka się przyczaiła pod klasą, aby podsłuchiwać.
Dziewczyna miała złe przeczucia.
Specjalnie poszli na skróty koło sal, które od dawna nie były
używane. Niepokojące jej się wydało, że w ogóle ktoś tam się znajdował.
– Co…? – zaczął Scorpius, ale uciszyła go szybkim gestem dłoni.
Wpatrzyli się w drzwi.
Po kilku minutach wyślizgnęła się stamtąd jakaś ciemnowłosa
dziewczyna. Rozejrzała się - na szczęście ich nie zauważyła - i odeszła szybkim
krokiem.
Rose na początku nie mogła dziewczyny skojarzyć. Była pewna, że
nigdy wcześniej jej nie widziała. Ale po chwili sobie przypomniała. To ta nowa…
Tatiana? nie… Tamara! Ciekawe, co tutaj robiła.
Weasley stwierdziła, że pewnie musiała się spotkać z jakimś
chłopakiem. Starsi uczniowie - i ona sama – często tak robili. Zakradali się do
opuszczonych klas i tam całowali…
Dlatego przytrzymała jeszcze Scorpiusa, gdy chciał wyjść z ich
ukrycia. Stwierdziła, że lepiej będzie jak towarzysz Tamary sobie pójdzie.
Ale z sali nie wyszedł żaden chłopak.
Za drzwi powoli wysunęła się ich nauczycielka od obrony przed
czarną magią. Eve Queen.
~~*~~*~~*~~
Auuu…
Po raz kolejny poleciała na matę.
Czemu ci ludzie musieli być tacy okrutni?
Zawsze jej się wydawało, że jest w dobrej formie, ale nie życie
nie przygotowało ją na wymagania rumuńskiej szkoły.
Udało jej się szybko wdrążyć w plan zajęć. Oprócz standardowych
przedmiotów - jak transmutacja, historia magii itd. - musieli uczęszczać rano i
wieczorem na ćwiczenia. Masakra… Oprócz podstawowych lekcji szkoła oferowała te
bardziej interesujące.
Magia. Brzmiało prosto i zwyczajnie, ale ten przedmiot był bardzo
trudny. Połączenie zaklęć i obrony przed czarną magią… Podwójny hardcor.
Botanika. Nic nadzwyczajego. Użyli innej nazwy dla zielarstwa.
Nauka jazdy. Mugolaki by się uśmiały… Na tych zajęciach nauczą cię
latać na smoku! Jupi!
Badania smoków. Zdecydowanie ulubiony przedmiot Roxanne. Mogła
poznać budowę i zwyczaje smoków, a także pobyć ze swoim wujkiem.
I na koniec…
Zajęcia w terenie. Różnego rodzaju gry w terenie, walki o
przetrwanie i ogólna próba wzajemnego pozabijania się z dodatkiem smoków. Ale
to wszystko było zupełnie legalne i sprawdzone!
Zwinęła się w kulkę i miała ochotę umrzeć.
Zaczęła żałować tych wszystkich czekoladowych żab, czaropączków,
pasztecików, którymi uwielbiała się opychać. Jej kondycja leżała i kwiczała…
Sam wyciągnęła do niej rękę i pomogła jej wstać.
Riodal dawała niezły wycisk dziewczynie. Okazało się, że od
najmłodszych lat ćwiczyła sztuki walki - jakiś mugolski sport - i jest
niesamowicie wysportowana. A do tego taka wysoka i szczupła… To stanowczo nie
było fair!
– Hej. Nie rób takiej miny. W końcu opanujesz ten ruch. –
Uśmiechnęła się w pocieszający sposób. Roxie bardziej doceniłaby jej optymizm,
gdyby nie była największą pesymistką świata. – Zaraz zresztą przejdziemy na
następne stanowisko. – Wskazała głową na ścianę wspinaczkową, z której właśnie
spadł biedny Haroon Khan.
– Czy to ma mnie pocieszyć? – Roxanne rozmasowała obolałą rękę. –
Znając życie i mojego cholernego pech, Trener z Damskimi Piersiami zamieni mi
parę i będę musiała ćwiczyć z Fabianem. A ja plus ten obleśny Włoch na ściance
równa się mokra plama… ze mnie.
– Jesteś okrutna. – Sam spojrzała na nią z naganą i przygotowała
się do zadania ciosu. – Nie powinnaś się nabijać z pana Tetsa. Może ma problemy
z hormonami?
– Ta… Hormony usprawiedliwieniem na każdą dolegliwość – mruknęła
pod nosem i poprawiła sobie włosy, które związała w niechlujną kitkę. – To nie
zmienia faktu, że mnie nienawidzi! Patrzy na mnie z obrzydzeniem nawet w tym
momencie! Co ja mu takiego zrobiłam?
– Może nie lubi pyskatych uczennic. – Sam uniosła brwi. A nie
wyglądało to najlepiej, gdyż jedna brew była różowa, a druga ciemnozielona.
Roxie zastanawiała się, czy ją o tym powiadomić… Chyba, że to specjalny zabieg.
Ale jej włosy były granatowe, więc chyba reszta powinna mieć tę samą barwę,
prawda? Nieważne… Siłą woli powstrzymała się, żeby nie zerknąć na włosy na jej
ręce. Choć pokusa była wielka.
– Ja wcale nie jestem pyskata – sapnęła i zablokowała uderzenie. –
Mam prawo do wyrażania własnej opinii! Żyjemy w XXI wieku! A zresztą! Taka już
jestem.
Sam po raz kolejny ją powaliła.
– Witaj w czarodziejskim świecie, gdzie czas się zatrzymał na
średniowieczu.
Przeszły do kolejnego stanowiska.
Roxanne się nie pomyliła. Trener Ohydek rozdzielił ją z Sam, ale -
dzięki Merlinowi! - nie kazał jej pracować z Fabianem. Jej partnerką została
Isabelle Quesada.
Hiszpanka podeszła do niej ostrożnie i obdarzyła delikatnym
uśmiechem.
Nie miały okazji wcześniej się za bardzo zapoznać, więc Roxie nie
wiedziała, co o niej myśleć.
Wyglądała jak… mała myszka. Ciemne włosy miała związane w niezbyt
atrakcyjnego warkocza, na nosie wielkie okulary i ubrania, które wisiały na
niej jak na wieszaku. Za wszelką cenę próbowała wtopić się w tłum. Niczym
specjalnym się nie wyróżniała i może dlatego Roxie nie mogła wyrobić
sobie o niej zdania.
Postanowiła zachować do niej dystans. Ostatnimi dniami za bardzo
otworzyła się na ludzi. Zaczęła się troszczyć i martwić o uczestników wymiany,
a to nie za dobrze. Roxie była twarda i nikogo nie potrzebowała. Jeszcze
pomyślą, że jest taka miła na co dzień, a wtedy już na zawsze straci dobrą
reputację.
Spojrzała na Isabelle spod łba.
– Ty pierwsza się wspinasz czy ja? – spytała cicho z kamiennym
wyrazem twarzy.
Dziewczyna wzdrygnęła się lekko, ale odpowiedziała pewnym głosem.
– Ja.
Zaczęły ćwiczyć, wymieniając się co chwila.
Isabelle próbowała ją zagadywać, ale Roxie nie miała na to ochoty.
Była zmęczona, poobijana i niesamowicie głodna.
Skończyły.
Roxanne chciała już odejść, ale Isabelle zatrzymała ją, kładąc
rękę na ramieniu.
– Wiesz, czasami warto zaryzykować i komuś zaufać. Pamiętaj o tym,
ok? – powiedziała i odeszła do bliźniaków Cioran.
Roxie poczuła się dziwnie… Jakby zrobiła coś złego… ale przecież
nie zrobiła! Postanowiła się tym na razie nie przejmować.
Razem z Sam i Tobey’m poszła coś zjeść.
~~*~~*~~*~~
Nora chodziła przez cały dzień podenerwowana. Unikała przyjaciół
oraz Chrisa. W jej myślach za dużo się kłębiło.
Błądziła po zamku, chowając się pod peleryną niewidką - którą
zwędziła Albusowi - gdy tylko kogoś zauważyła.
Chyba jej nowym znienawidzonym dniem został piątek. Miała za dużo
wolnego czasu. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić.
Powinna nauczyć się na dodatkowy test z transmutacji, który Wardrobe
zapowiedziała na następne zajęcia. Przydałoby się także poćwiczyć przed
jutrzejszym meczem Qudditcha. Choć nie miała ochoty grać. Bez sympatii Jamesa i
Freda to nie było już to samo…
Zawaliła. Totalnie wszystko schrzaniła.
To jej wina, że ich relacje się popsuły. Powinna bardziej im ufać…
A ona co zrobiła? Przy pierwszym problemie postanowiła się od nich odciąć i
pogrążyć w kłamstwach. Nie była w niczym lepsza od Blaisa…
Blaise.
Tęskniła za nim.
Tak bardzo, że to bolało.
Jej życie zaczęło tak szybko pędzić…
Nie pojmowała już wielu spraw, ale wiedziała jedno.
Była niekompletna bez Blaise’a.
A teraz przeraźliwie się bała.
Nie wiedziała, co znaczył ten list, ale czuła, że Zabini nie
kłamał mówiąc, że jest w niebezpieczeństwie.
Jeszcze bardziej ją zmartwiło zakończenie listu. Co on musiał zrobić? Miała tylko nadzieję, że
nie grozi mu nic złego. Jeżeli coś mu się stanie to… Nora nigdy sobie tego nie
wybaczy.
Doszła na siódme piętro i skręciła w mało używany korytarz.
Powinna iść do biblioteki, gdzie czekali na nią przyjaciele, ale jakoś… nie
miała na to sił.
Podeszła do ostatniego okna i usiadła pod nim.
Skuliła się w kłębek pod peleryną niewidką i zapłakała tak, jak
dawno jej się to nie zdarzało.
~~*~~*~~*~~
– Widzieliście może Eleonorę? Niska, drobna, blondynka?
Gryffindor? Szósty rok? Nie? Dzięki.
Albus był już sfrustrowany.
Ponad dwie godziny temu umówił się z Norą w bibliotece, a ona
gdzieś zniknęła. Wiedział, że dziewczyna lubi się spóźniać, ale to już
przesada!
Teraz chodził jak jakiś idiota i pytał ludzi, czy ją widzieli.
Jednak za każdym razem odpowiedź była przecząca.
Odszedł od kolejnej grupki ludzi i udał się pod Wielką Salę, skąd
wydobywał się już typowo stołówkowy gwar.
Nie wszedł jednak do środka - choć jego żołądek wołał cienkim
głosem: Jeść! Jeść! - tylko skierował się do dwojga
ludzi, którzy na niego czekali.
– I co? Znalazłeś ją? – spytała Rose.
Albus pomyślał, że nie brzmi na zbyt zmartwioną, choć jej
przyjaciółka gdzieś zniknęła. Ale odkąd wpadła zziajana do biblioteki i nie
chciała zdradzić, o co chodzi, była dziwnie zamyślona i milcząca. Scorpius stał
koło niej i próbował ją wspierać, ale po jego minie dało się poznać, że niczego
nie rozumie. Miał ich pewnie za bandę świrów. I Albus mu się nie dziwił. Sam
czuł się wariatem, odkąd zaczął zadawać się z Norą. Ale tego nie żałował!
– Nie. Pytałem się ludzi, ale nikt jej nie widział – odpowiedział
ponurym głosem i po raz kolejny spojrzał na otwarte drzwi od Wielkiej Sali… Jeść… Przeklęta Zabini!
– A mapa?
Było to sensowne pytanie. Mapa Huncwotów w tym momencie bardzo by
się przydała, ale Albus z niej nie skorzystał. Był to tydzień Jamesa. On miał
pelerynę, która w tym momencie do niczego się im nie mogła przydać. A jego
starszy brat nie użyczy mu mapy, gdy się dowie - nie oszukujmy się; na pewno
się dowie - po co jej potrzebuje… Mapa odpadała – o czym powiadomił przyjaciół.
– Przeklęty James. – Rose zaklęła pod nosem. – A może…
– Hej! – przerwał jej Scorpius. Albus go podziwiał. Rose Weasley
się nie przerywało… chyba że życie było ci niemiłe. – A nie pomyśleliście, że
ona nie chce być znaleziona?
Ta celna uwaga zamknęła im usta. Scorpius miał rację. Jeżeli ktoś
ucieka, chowa się, nie przychodzi w umówione miejsce, to A: nie lubi ciebie, B:
grozi mu śmiertelnie niebezpieczeństwo i C: chce być sam. Albus nie mógł się
pogodzić z opcją A i C. Ale… jeżeli w tym momencie tego potrzebowała.
Al i Rose wymienili spojrzenia.
– Chyba nic jej nie jest… – mruknęła dziewczyna. – Ale mam złe
przeczucia. Chodźmy na kolację, a później wrócimy do poszukiwań. Znajdziemy ją
bez względu na to, czy tego chce.
~~*~~*~~*~~
Norze było zimno.
Miała deja vu. Zdawało jej się, że już kiedyś obudziła się w takim
zimnie, zupełnie nie wiedząc, gdzie się znajduje.
Ktoś zdjął z niej pelerynę niewidkę i złożył w kostkę. Leżała na
jej kolanach, kpiąc z niej, że jednak komuś udało się ją znaleźć.
Praktycznie niczego nie widziała. Pochodnie na kamiennych ścianach
zgasły, a jedynym źródłem światła była delikatna poświata księżyca.
Zdawało jej się, że jest sama, dlatego tak bardzo się zlękła, gdy
ujrzała postać, stojącą pod oknem. Osoba ta niczym nie zdradziła swojej obecności
- zdawało się, że to kamienna rzeźba, a nie człowiek. Wyłoniła się z mroku,
dopiero gdy wzrok Nory przyzwyczaił się do ciemności.
Bała się odezwać, ale musiała. Nie mogła udawać nieprzytomnej.
Miała wrażenie, że ta osoba już wie, że się obudziła…
– Przepraszam. – Głos dziewczyny zabrzmiał w nienaturalny sposób.
Odchrząknęła i kontynuowała. – Ale co się dzieje?
– Niebezpieczne są tego rodzaju przechadzki nocą po zamku, panno
Zabini. – Nora znała ten głos. Była pewna, że już kiedyś go słyszała, ale nie
mogła go skojarzyć z konkretną osobą. – Zwłaszcza dla ciebie. – Tajemniczy Gość
odwrócił się do niej z cichym westchnieniem.
Nora zamarła.
Przecież to nie mogła być…
Ale to była…
Profesor Eve Queen.
Dziewczyna kompletnie się tego nie spodziewała. Co ona tutaj
robiła? Jak udało jej się ją znaleźć? I dlaczego patrzyła na nią w taki…
niepokojący sposób? Dlaczego jeszcze nie zrobiła jej awantury? Powinna dostać
szlaban za przebywanie na korytarzu w czasie ciszy nocnej - która zapewne od
dawana już trwała. Ale nic takiego się nie stało.
Otwierała przez kilka minut usta, by w końcu wyjąkać:
– Pani profesor...? Ja…
– Zadziwiłam cię, moja droga? – Staruszka zbliżyła się do niej
ostrożnie, sunąc po podłodze w swoich ciemnych szatach. – Zadawało mi się, że
zostałaś przestrzeżona. Czyż niczego się nie nauczyłaś na moich lekcjach? –
powiedziała niecierpliwym głosem i potrząsnęła lekko siwą głową. Złapała ją za
ramiona i skupiła na niej oczy. Nora miała wrażenie, że kobieta oszalała. A
czego niby miała się nauczyć? Milczenia? Jak rozbroić przeciwnika? Z trzech
zajęć tylko tyle wyniosła. – Niewiele czasu… Niewiele czasu… A ty! Ty! – wykrzyknęła
w taki sposób, że dziewczyna się wzdrygnęła. Chciała się odsunąć od kobiety,
ale sękate ręce nie chciały jej puścić. Wbiła w jej ciało długie paznokcie,
które trzymały ją jak jakieś haki. – Niebezpiecznie, niebezpiecznie,
niebezpiecznie… Ona nadchodzi… Nadchodzi… A ty musisz…
Jednak Nora nie dowiedziała się, co ,,musi”. Miała dość tych
niedokończonych zdań, ale pani profesor została spłoszona. W sąsiednim
korytarzu rozległy się kroki; dało się słyszeć przytłumione glosy. Ktoś się
zbliżał.
Eve Queen spojrzała jej tylko w oczy i uciekła. Wpadła na ścianę i
tak po prostu wyparowała.
Nora mogła tylko patrzeć na to z rozdziawioną buzią. Czuła się tak
oszołomiona, że zapomniała, o zbliżającej się osobie.
Chciała naciągnąć na siebie pelerynę, ale usłyszała ciche
nawoływania. Udało jej się wyłapać swoje imię, ale nie była do końca pewna.
Wyciągnęła na wszelki wypadek różdżkę i próbowała wstać, ale nie mogła. Zbyt
osłabła od długiego siedzenia. Ramiona piekły w miejscach, w których staruszka
ją ściskała. W napięciu wpatrywała się w koniec korytarza, obserwując cienie
tańczące po ścianie i plamę światła zbliżającą się do niej.
Wzięła drżący oddech i mocniej zacisnęła spocone palce na różdżce…
A zza zakrętu wyszedł… James.
Szedł na przodzie, trzymając w ręce pergamin i oświetlając drogę
zaklęciem Lumos. Koło
niego kroczył Albus z Fredem.
Nora załkała na nich widok.
Całe napięcie z niej uleciało. Za dużo tego wszystkiego było… Za
dużo… Najpierw kłótnia, udawany związek, list Blaise’a i teraz ta nienormalna
sytuacja z profesor Queen. Każdego doprowadziłoby to do załamania nerwowego.
Na twarze chłopaków wypłynęła ulga, gdy ją ujrzeli.
Albus podbiegł do niej pierwszy i mocno chwycił w ramiona,
wykrzykując, że jest lekkomyślną idiotką, której nawet na minutę nie może
spuścić z oka.
Ona tylko mocno go objęła, nie zwracając uwagi, że chłopak
powoduje jej ból w zranionych miejscach.
James i Fred nieporadnie stanęli nad nimi. Musieli sobie
przypomnieć, że ich ostatnie kontakty nie prezentowały się najlepiej… Nora
wcześniej była wściekła, ale w tym momencie miała to w nosie. Cieszyła się, że
ich widzi.
Obdarzyła ich nieśmiałym uśmiechem i wyciągnęła do każdego rękę.
Fred wykrzyknął, że wali już na wszystko i odepchnął Albusa,
przytulając się do niej mocno. Gdy ją w końcu puścił, Nora spojrzała ostrożnie
na Jamesa…
– Martwiliśmy się. – Odchrząknął i spróbował jeszcze raz. –
Martwiłem się. Przepraszam. – Odwrócił od niej wzrok.
Nora - przy pomocy Albusa, który obdarzył ją tylko kpiącym
uśmiechem - wstała i przytuliła się do Pottera.
– Okej… – mruknęła.
Czasami proste słowa mogą zdziałać więcej niż wielkie przemowy…
~~*~~*~~*~~
Przyprowadzili Norę do Pokoju Wspólnego o drugiej w nocy.
Po kolacji kontynuowali poszukiwania, ale bez skutku. Nie chcieli
mieszać w to nauczycieli - lojalność koleżeńska im na o nie powalała - ale
zaczęli się ostro martwić.
Nigdzie jej nie było.
O pierwszej Rose się poddała i stwierdziła, że bez wsparcia - i
mapy - sobie nie poradzą.
Poszli do Jamesa.
Reakcja Pottera zupełnie ich zszokowała. Myśleli, że nadal będzie
odgrywał wściekłego dupka, ale gdy tylko dowiedział się, że Nora zaginęła, od
razu postanowił im pomóc.
Aby wyjść z wieży po zmroku potrzebowali peleryny niewidki. Ale
ona zniknęła. Scorpius, który wraz z Albusem już dawno powinien być w lochach,
odkrył kto ją zabrał… Przeklęta Nora. Dlatego nie mogli jej znaleźć!
Musieli czekać na odpowiedni moment - gdy na horyzoncie nie było
żadnego nauczyciela, Irytka lub innego ducha - by móc się wymknąć.
Rose i Scorpius zostali w wieży, żeby gdyby Gruba Dama zasnęła
otworzyć im przejście.
Mogliby nawet miło spędzić ten czas, ale Rose nie miała nastroju.
Martwiła się o przyjaciółkę, a także nie dawało jej spokoju wspomnienie
Rosjanki i nauczycielki…
Nora wyglądała na ledwo żywą. James musiał ją podtrzymywać w
pasie, żeby nie upadła. Była zziębnięta i zlękniona. Miała na sobie sweter
jednego z chłopaków, ale wciąż drżała.
Rose od razu wskazała na kominek i mruknęła pod nosem: Incendio. Ciepło rozlało się po pomieszczeniu.
Później przejęła dziewczynę i posadziła ją na kanapie, przykrywając ciepłym
kocem. Dopiero potem przeszła do ataku.
– Gdzieś ty była, dziewczyno? – wydarła się, zaskakując tym ich
wszystkich. Ściszyła trochę głos, przypominając sobie, że na górze śpią ludzie.
– Nawet nie wiesz, jak się martwiliśmy! Mam nadzieję, że masz jakąś dobrą
wymówkę, bo nie ręczę na siebie…
– Dostałam wiadomość – mruknęła pod nosem, unikając jej
spojrzenia. – Ona mną… trochę wstrząsnęła.
– Jaką wiadomość? – zapytał Albus, siadając obok dziewczyny. – Co
się stało?
Nora rozejrzała się po wszystkich zgromadzonych. Rose wiedziała,
że nie jest pewna, czy może o tym mówić przy Fredzie, Jamesie i Scorpiusie. Ale
nie miała wyboru. Teraz byli w to wszyscy zamieszani.
Zabini tylko westchnęła, wyjęła z kieszeni spódniczki bardzo
zmiętą kartkę i zaczęła czytać. Gdy skończyła, zapadła cisza.
– Cholera – mruknął Al, przejmując od niej list. – Co to znaczy?
Co ,,musi”?
– Właśnie nie wiem – odpowiedziała mu Nora. – Ale…
– Chwila. Stop. O co chodzi? – Fred się wtrącił, tocząc nic
nierozumiejącym spojrzeniem po pomieszczeniu. – List od Blaise’a, tak? Twojego
ojca? Ale dlaczego ciebie przeprasza? Jaka klątwa? Jakie niebezpieczeństwo? Ma
to coś wspólnego z twoimi bliznami…?
– Jakimi bliznami? – Scorpius złapał się za głowę. – Ja zupełnie
nic nie rozumiem. Możesz zacząć od początku?
– Mogę, ale… Scorpius, może ci się to nie spodobać. – Nora zaczęła
się bawić swoimi włosami. – Ale zanim o tym opowiem, musicie się jeszcze o
czymś dowiedzieć. Przed sekundą miałam bardzo nietypowe spotkanie z naszą
profesorką, Eve Queen…
– Ciekawe… Ja i Scorpius także.
Rose miała wrażenie, że zapowiadała się bardzo długa noc…
Bolesna, pełna tajemnic i niewyjaśnionych spraw… A przypadkiem trójka z ich
szóstki miała grać w bardzo ważnym meczu następnego dnia…
Powodzenia im życzę!
~~~~~~~~~~****~~~~~~~~~~
Mamy nowy rozdział. Zajął mi trochę więcej czasu, ale jestem zadowolona. Jest także dłuższy od poprzednich. :) A także wygląda tak, jak chciałam.
Mało Roxie, ale tak miało być. Jest to rozdział głównie Nory. I w końcu coś idzie do przodu!
Specjalne pozdrowienia dla mojej siostry! :* Idź lepiej spać.
To do... następnej notki! :D
Dziękuję za tak wiele komentarzy i za 5 tys wyświetleń!
Dziękuję za tak wiele komentarzy i za 5 tys wyświetleń!
Nie! Nie zgadzam się, na kończenie w takich momentach. Ty chcesz żebym zmarła z ciekawości,
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ( jak zwykle zresztą :* ), nie mogę się doczekać następnego.
Ja rowniez uwazam ze to nie w porzadku konczyc w takich momentach! No ale coz moge powiedziec? Rzeczywiscie duzo sie dzieje. Pisz dalej, czekamy <3 chce wisziec reakcje Scorpiusa na to wszystko :D
OdpowiedzUsuń~Rose
NIE POZWALAM KOŃCZYĆ W TAKICH MOMENTACH! XDD
OdpowiedzUsuńale masz ci los, ide teraz przeczytać wszystkie rozdziały do początku! tak..niestety nie udało mi się zrobić tego wcześniej, zbyt dużo się działo, ale tym g e n i a l n y m rozdziałem zmusiłaś mnie do tego :( XD no co tu dużo więcej mówić. czekam na następny!!
a no i zapraszam do mnie na nowy rozdział!
Puchonka 123
Pozdrawiam komentarze u góry. ;D I również, jak się można domyślić, jestem za tym, aby nie kończyć w takich momentach. Umrę z ciekawości... :P
OdpowiedzUsuń"pech, lis, Iryka" ---- zjadłaś litery głodomorze xd Pewnie gdzieś tam jeszcze coś było, ale nie chcę mi się szukać. :P
Jestem bardzo ciekawa ci się wydarzy na meczu. Znając ich szczęście nie sądzę, aby był to zwykły mecz. :D Chyba, że...
Jak dla mnie był to twój najlepszy rozdział i chyba najdłuższy. Oby więcej takich :D
Czekam na nn ( tak przy okazji to kiedy można się spodziewać? :D), pozdrawiam i weny oczywiście. ;))
~Daughter of Shadow
A co to za życie bez napięcia i niespodzianek? Za zakończenie nie będę przepraszać... Jestem złą autorką XD
OdpowiedzUsuńNowy rozdział już się piszę, ale nie wiem kiedy go dodam - nie chcę wam niczego obiecywać. Ale postaram się, żeby długo to nie trwało. :D
Dzięki za wskazanie błędów, Daughter of Shadow. Czytałam ten rozdział przed opublikowaniem z milion razy, a mój dyslektyczny umysł tego nie wyłapał XD Chyba, że to wina Worda, a na moim komputerze jest on nieźle zwariowany...
Dzięki za komentarze, dziewczyny. Postaram się szybko coś napisać :*
Ja bym zwaliła na Worda. XDD
UsuńLoff. A mosze jednak Chris bardziej pasuje do Eleonory? A niech żyją w trój... Sorry, cczaworokącie - Nora, James, Albus i Chris... Aha, i jeszcze Fred xD
OdpowiedzUsuńMerlinie... Umieram z ciekawości jak zareaguje Scorpius na wiadomość o tym, że Nora (a raczej Kasjopeja) jest jego siostrą ^^ Ale kończenie w takim momencie... jdjxkskahsks Jesteś okropna :D Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńZnajdę cię, poćwiartuje i zakopie za kończenie w takim momencie :D Albo nie, najpierw cię znajdę, wymuszę od cb co będzie dalej, a dopiero potem poćwiartuję i zakopie :D Także strzeż się! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się Scorpius wkurwi....hahaha... ale fajnie będzie :D
James jest cudowny :D Wiadomo bo to mój przyszły fikcyjny mąż :D
A co do Nory to ja tam ją lubię z Chrisem :D
Pozdrawiam i życzę weny,
Calypso
Kurcze... Te moje czytelniczki to jakieś mordercze zapędy mają... Aż strach coś napisać...
OdpowiedzUsuńAle bawią mnie wasze reakcje, bawią, bawią... XD
Calypso, ja sama nie wiem, co będzie dalej... Jakoś to samo przychodzi, gdy piszę :D
No cóż... Nora ma sporo chłopców... Co ja na to mogę poradzić? :D
A teraz wracam do tworzenia nowego rozdziału.
* I chyba mój blog nie jest gotowy na ocenianie...
No żeby kończyć bloga w takim momencie :p Biczowanie się należy!!! Przeczytałam już wcześniej i muszę powiedzieć, że to doskonały rozdział, trzyma w napięciu, wzbudza ciekawość co będzie dalej, pewnie godzina prawdy XD. Poza tym błędy są prawie niezauważalne, trochę literówek, ale poza tym mało, chwali się. Cóż zwykle piszę więcej, ale na wyjeździe jestem i mało czasu mam, a chcę wykorzystać wakację do końca
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten(zgodnie z życzeniem) co nie może spać
Hej :)
OdpowiedzUsuńKomentuje po przeczytaniu całości :)
Dziś rano dokładnie o 10:00 postanowiłam przeczytać sobie jakies opowiadanie. Zaskoczyłaś mnie. Pozytywnie rzecz jasna. Bardzo podobały mi się początkowe rozdziały, ogólnie zwykle jest tak, że nie przepadam za bohaterami niekanonicznymi, wymyślonymi przez bloggerów, ale w tym wypadku jest inaczej. Bardzo polubiłam Norę. I Rose. I Scorpiusa. I Albusa. I Hugo <33. A komentarze Nory wymiatają xD
Ciekawi mnie jak zareaguje Scorpius gdy dowie się, że Nora jest jego siostrą. A co do Jamesa. Mam ochotę go zabić xD Na serio, nie lubię go. Nie lubię małostkowych facetów zachowujących się tak jak on. On tylko rani Norę. Mam nadzieje, że mimo wszystko panna Zabini będzie z Alem, ewentualnie z Jamsem ale on musi się porządnie zmienić :/
Prowadzisz fajną akcje, masz trochę błędów, ale tak fajnie piszesz, że zapominam o nich xD
No i wielkie brawa za wykreowanie TAKIEGO Scorpiusa xD
Kocham go, a jego rozmowy z Rose są mega.
Co do Freda... mam nadzieje, że w końcu trafi na wybrankę swego serca, może na tą Emmę?
A Blaise... biedny... Szkoda mi go... Mam nadzieje, że jakoś mu się ułoży :cc
Po prostu wiedz, że zyskałaś nową czytelniczkę :D
Pozdrawiam, Lumos z http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
PS dodaje cię do czytanych i pisz szybko nowy rozdział XD
Takie komentarze są największą radością dla autorki :D - choć ja się cieszę ze wszystkich!
UsuńOj, Scorpius zareaguje tak, że żadna z was się tego nie będzie spodziewać... XD He he he
Dzięki za komentarz.
Z tego co zauważyłam, zyskałam wiele nowych czytelniczek, które ujawniły się pod tym postem, a na których komentarze nie odpowiem, bo nie wiem już co napisać, ale z których bardzo się cieszę... (uf!)
Rozdział powinien się pojawić... (proszę o werble....!)
...
...
do niedzieli!
Wiem, trochę późno, ale byłam zbyt zajęta... Nie miałam czasu na pisanie.
Pozdrawiam wszystkich moich czytelników (tych ujawnionych i ukrytych) i proszę... Nie mordujcie... Jestem tylko zwykłą, poczciwą, szesnastoletnią pisarką-amatorką... Jestem zbyt młoda i niedoświadczona, żeby umierać...
Rozdział genialny nie wiem jak mogę to inaczej skomentować czekam na następny rozdział! -IceteaAir
OdpowiedzUsuńWitam! Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards. więcej informacji na moim blogu ---> http://oursillystory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmozesz stwrzyc zakladke z bohaterami?
OdpowiedzUsuńStworzę, ale jak będę miała dostęp do lepszego komputera. Już kilka razy się do tego zabierałam, ale na moim laptopie idzie to strasznie mozolnie i jest to praktycznie nie do wykonania... A do cierpliwych osób nie należę, więc...
UsuńAle na pewno się pojawi! :D
28 sierpnia....!!! rozdziału nie maa.. ;((
OdpowiedzUsuńBardzo was wszystkich przepraszam! Serio. Ale tak wspaniale spędziłam ten ostatni wolny czas... Nie miałam czasu pisać, bo: a to byłam u koleżanki na urodzinach, a to w szpitalu, a to na noc u innej, a to siostra mi laptopa zabrała i... Super było! :D
UsuńMam już 15 stron nowego rozdziału - a planuję tak gdzieś 25, żeby wam zadość uczynić za ten długi czas oczekiwania - więc dzisiaj w nocy lub jutro nad ranem go dodam ! :*
Widzę ile jest wejść codziennie i jestem wam bardzo za nie wdzięczna, choć znając was - i waszą morderczą naturę... - jesteście już na mnie wkurzone, że niczego nie dodaję. Napięcie wisi w powietrzu...
Ale trochę wiary we mnie. XD
Liceum się zaczyna i mały stresik jest, ale wciąż piszę i mam pomysły... A jak na mnie to dużo.
Schowajcie różdżki, maczugi, bicze, noże, sztylety, pistolety, eliksiry itd... em... do jakiegoś worka, bo rozdział jest prawie gotowy!
Bardzo wystraszona i korząca się zła autorka...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo, a to bardzo przepraszam! Miałam zamiar w szkole odpowiedzieć na twoje komentarze, ale korzystanie z bloggera na telefonie nie wyszło mi na dobre. Nie wiem jakim sposobem, ale twój komentarz został usunięty :C I to jeszcze bezczelnie mi piszą, że to moja wina :<
UsuńZnając twoje komentarze, wiem, że napisałaś mi tu coś wspaniałego... Jeszcze raz przepraszam :C
Aż płakać mi się chce jak na to patrzę :C
UsuńCofam się i czytam Twoje odpowiedzi, ale nie przejmuj się tym! Nie mam pojęcia jak to zrobiłaś, ale ja też nieraz zrobię coś... ee... nieoczekiwanego :3 Napisałam pewnie długi i bardzo wyczerpujący komentarz (tak naprawdę nie pamiętaj już o czym), ale nie przejmuj się, bo w przyszłości napisze jeszcze nie jeden :D
UsuńPrzy okazji odpowiem tutaj na pytanie odnośnie czemu imię Blaise kojarzy mi się z żółwiem z pokemonów (bo chyba o to chodziło?).
Blaise - Blastoise (z pokemonów) i powiedz, czy nie brzmi podobnie?
Dodam również, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem ^^
Przy okazji uwielbiam Chrisa głównie dlatego, że jest taki chamski, zimny i sarkastyczny, ja po prostu uwielbiam Badboy i właśnie dlatego byłam przez kilka lat fanką Damona Salvatore (z Pamiętników Wampirów) jak i obecną fanką Deana Winchestera (z Supernatural), choć obecnie bardziej wole Castiela (Supernatural - anioł!). Mam dziwny gust, co do facetów :3
Przy okazji wiem również jak czuje się Roxy, bo ja sama kiedyś podkochiwałam się w chłopaku swojej przyjaciółki, ale ponieważ byłam niska, płaska i dość nieśmiała, ten chłopak nawet po zerwaniu z moją przyjaciółką uważał mnie TYLKO za kumpla T-T Do tej pory kolesia kocham, ale nie mam śmiałości mu tego wyznać, a od jakiś pięciu lat kontaktu ze sobą nie mamy, jestem żałosna...
Przy okazji dziękuje, że odpowiadasz na wszystkie moje komentarze :D To naprawdę miłe i zawsze się chełpię jak głupia, gdy widzę odpowiedź ^^ Właściwie to nie ucieknę prawdopodobnie w ogóle od Twojego opowiadania, bo uwielbiam tego typu opowiadania, gdzie humoru nie brakuje, ale jest też powaga i dramat tam gdzie potrzeba. Wszystko łączysz ze sobą w spójną i niesamowitą całość i za to uwielbiam przede wszystkim Twoje opowiadanie <3
Wiesz, ja dostaje powiadomienia na pocztę o nowych komentarza i prawdopodobnie gdy wjedziesz na swoją może uda Ci się przeczytać mój komentarz, ja zawsze śmieje się szatańsko, gdy moi czytelnicy kasują swoje komentarze, a ja mogę i tak przeczytać to, co usunęli - choć zazwyczaj jest to z ich strony pomyłka, bo dwa razy wysłali tego samego komentarza, wiec nic ciekawego, ale radochę mam, bo czuje się jak super tajny szpieg :D
Pozdrawiam ^^
Tylko ja jestem taką sierotą, że potrafię zrobić rzeczy głupie i praktycznie niemożliwe :C
UsuńWooow! Grałam w pokemony milion razy, a nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Brawo za spostrzegawczość :)
Damona także lubiłam, choć ja miałam największą słabość do Jace z Miasta Kości, a później Willa z Mechanicznego Anioła... A skończyło się na tym, że moje serce zgarną Leo Valdez. Jednak poczucie humoru i dobroć może zdziałać cuda :D
O jeju... Ale przykra sprawa. Współczuję... Wcale nie jest żałosne! Serce nie sługa przecież! Jestem pewna, że tak jak ja czekasz na tego jedynego. :*
No staram się odpowiadać na wszystkie komentarze, bo ktoś mi kiedyś powiedział, że blogowanie nie polega tylko na pisaniu, ale także na kontakcie z czytelnikami. I od tej pory staram się, by każdy poczuł się mile widziany u Nowej, choć jeszcze nie każdy się tak pięknie otworzył jak ty np... Dziękuję tak wgl XD Po prostu lubię poznawać nowych ludzi, którzy może tak samo jak ja są nieśmiali i kochają świat pisarstwa, książek i Harrego Pottera.
Naprawdę potrafisz dowartościować człowieka. Dziękuję jeszcze raz.
Mnie gmail nie lubi i nic nie mam :C Sprawdzałam już dwa razy, a mam powiadomienie o 12, a później od razu o 14....
Rozdział cudowny, nie mam się do czego przyczepić, ale czas się przyzwyczajać. Ja nigdy nie mam się do czego przyczepić w twoich opowiadaniach. Tak szybko się je czyta, że nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam kilka rozdziałów. Fajnie piszesz, mam nadzieję, że w końcu wydasz własną książkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://vampireandmillionaire.blogspot.com/
Jesteś dla mnie za dobra ;)
UsuńO książce skrycie - lub mniej skrycie - będę marzyć...
Dobry wieczór! :3
OdpowiedzUsuńJestem już coraz bliżej najnowszego rozdziału :D
Co do poprzednich - jak zawsze zaje...fajne. Ale sam poprzedni... ojoj.. biedaki T.T Wszyscy zaczynają być biedni ;c
Zaaraz... według Amy James zerwał z nią dla Nory.. a Nora powiedziała mu, że chodzi z Chrisem...yaay... a ja chcem Albusa xD Haha.. znaczy nie będę narzekać jak jednak wyjdzie inny paring, bo to Twoje opowiadanie i świetnie je prowadzisz, więc nie mam na co narzekać (no może na to, że lubisz na końcu robić takie "BUM!", że człowiek od razu leci do kolejnego rozdziału, ale to dobrze :3). Ale i tak będę cicho kibicować Albusowi xD
James i Tamara... nie lubię jej... Ale jak widać to Chrisowi się nasza Nora podoba ;o
A jednak ta nauczycielka ma żółte oczy! I jeszcze w dodatku na su.. Tamara coś z nią knuje! Swoją drogą to czemu wątek Roxi również zrobiłaś taki.. ważniejszy? Nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie jest fajnym urozmaiceniem, ale tak z ciekawości pytam. Planujesz coś takiego dużego w związku z nią? ;o
Ten list do Nory... no kurde T.T
Oj Albus i te pytania xD Oj tam od razu, że Rose się nie przerywa Scorpius może to jej chłopak xD
Ee... to w końcu ta profesorka jest dobra czy zła ? o.o Nie wiem co myśleć...
Oo... Albus taki kochany *.* Fred też xD Pomimo tego, iż odepchnął mojego Albusa >.< xD (za kochanych ich zrobiłaś xD) Ale James mógłby sam ją przytulić, a nie >.< xD
Scorpius to jest najbiedniejszy xD Najmniej wtajemniczony, ale jednak zapytał się o blizny ;3
Też życzę im powodzenia ! xD
No to jak zawsze wszystko pięknie, tylko jak zawsze ta końcówka >.<
Swoją drogą to nie zapytałam się wcześniej, czy jeszcze mnie pamiętasz T.T
Pozdrawiam! :D
Bye, bye
A widzę jak pędzisz! :D
UsuńHehehe lubię komplikować sprawy. A zwlaszcza życie miłosne moich bohaterów.
Na moje wielkie Bum nie narzekaj. Wiem, że to uwielbiasz :*
Nie trać nadziei w Tamarę hehe. Ale niczego nie będę zdradzać!
Nie planowałam, że Roxie stanie się taką ważną postacią, ale podoba mi się jej wątek i raczej właśnie będzie w wielu sprawach uczestniczyć.
Nic nie powiem! :P
Jasne, że cię pamiętam! Nigdy bym cię nie zapomniała! Nie wygłupiaj się... :*
Bussis!
Pędzę, pędzę :D
UsuńW sumie to ja też xD Kocham się nad nimi znęcać :3
Noo.. niech Ci będzie ;3
Już straciłam, ale może odzyskam ;>
Aa.. więc to taka historia, ale fakt, naprawdę ciekawy zrobiłaś jej wątek ^.^
I tak się dowiem!
Oo.. :3
Bye, bye
ojejuśku jeszcze 13rozdziałów przede mną, mam nadzieję, że się do połowy września wyrobię!
OdpowiedzUsuńNora i Chris, kurczę fajna by z nich była para, ale ni będzie, bo Nora ciągle, mimo wszystko, jest pod wrażeniem pana cwaniaczka Jamesa!
Tylko, zeby Chris sienie zakochał i nie miał złamanego serca!
Czyli ją rozszyfrowali i jest w niebezpieczeństwie, matko kochana, Nora, trzymaj się! Ciekawe ile osób już wie i co teraz z Blaisem, mogą mu przecież zrobić krzywdę, no i jak to wszystko się wydało?
Eve i Tamara... hmmm coś mi tu nie gra!
Kurczę ciekawe jak zareaguje Scorpius na wiadomość, ze Nora jest jego siostrą. Dziś już chyba dalej nie przeczytam, mam trochę rzeczy do zrobienia :/ ech...
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
pozdrawiam kochana :)
Strasznie szybko nadrabiasz zaległości. Jestem pełna podziwu!
UsuńChris... hm... on... Albo i nie. Nie powiem ci XD
Mogę obiecać, że reakcja Scorpa będzie bardzo ciekawa :D
Dziękuję za wszystkie komentarze, kochana!
Napiszę jedno: Co tu się dzieje?!
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej, ale... Hmmm. Na razie zbyt mnie zatyka, bym mogła się wysilić na jakiś sensowny komentarz...!
~ Tita