UWAGA! Miniaturka nie jest związana z przebiegiem akcji, który toczy się w moim normalnym opowiadaniu. Została napisania o 3 w nocy, gdy wraz z przyjaciółką miałyśmy głupawkę, więc... Nie odpowiadam za rzeczy, które tutaj powypisywałyśmy. XD
Macie tutaj próbkę mojego (i mojej wspaniałej przyjaciółki) szaleństwa i absurdalnego poczucia humoru... Patrzcie, jak normalnie się powstrzymuję.
Współautorką jest sky_ vivre!! - która z niewiadomych powodów nie chce założyć własnego bloga - a powinna!
Tak z okazji nowego roku szkolnego :*
Miniaturka I
Niespodziewany
stary grat
Harry
wyszedł z Wielkiej Sali. Harry zrobił trzy kroki do przodu. Harry potknął się i
umarł... A, i zobaczył pociąg, i Dumbledora... Ale potem umarł... No dobra.
Zmartwychwstał. Ale wcześniejsza wersja była ciekawsza...
Zacznijmy
od początku...
Harry
wyszedł z Wielkiej Sali z zamiarem śledzenia Dracona Malfoya. Postanowił w
końcu odkryć jego tajemnicę... To przecież bardzo niepokojące, gdy ktoś bawi
się jabłkami i ptaszkami, prawda? Ostatnio zauważył ślizgona, gdy ten skradał
się do Pokoju Życzeń. Harry, jako że był bardzo inteligentnym chłopcem, od razu
zrozumiał, o co w tym chodzi... Draco musiał mieć dziewczynę! W głowie ułożył
sobie listę potencjalnych kandydatek. Przecież Voldemort nie powierzyłby
Malfoyowi jakiegoś dziwnego i niebezpiecznego zadania, prawda? Prawda!
Nasz
Złoty Chłopiec był jak ninja - szybki, przebiegły, zwinny i niesamowicie
przystojny. Po cichu podążył za swoim odwiecznym nemezis. Po drodze wpadł na
zbroję i całującego się z własną ręką Rona - pewnie ćwiczył przed wieczorną
randką z Lavender - ale nadal pozostał niezauważony. O dziwo, udało mu się
zgubić Dracona. Zrezygnowany, wrócił na kolację do Wielkiej Sali. Ale w jego
sercu narodziło się postanowienie: Przeszukam
Pokój Życzeń i odkryję tajemnicę Malfoya!
2.00
w nocy
Harry
obudził się. Miał do wykonania ważne zadanie, które, oczywiście, było doskonale
zaplanowane. Uważając, żeby nikogo nie obudzić, wziął pelerynę niewidkę i
wymknął się ze swojego dormitorium.
W
Pokoju Wspólnym zauważył rudego przyjaciela, który udowadniał, że nie tylko z
ręką potrafi się całować... Ohyda...
Zaraz...? Czy on... próbuje zjeść jej twarz?!
Nie
oglądając się na tę obrzydliwą scenę, wyszedł z wieży i skierował się do Pokoju
Życzeń. A tam... Odnalazł magiczny przedmiot.
~~*~~*~~*~~
-
Harry, co to jest?
-
Co?
-
No to czerwone z zieloną rączką?
-
Chodzi ci o moją parasolkę?
Hermiona
zaczęła się niecierpliwić. To było chyba oczywiste, że pyta się o jego
parasolkę... z którą chłopak nie rozstawał się od dwóch dni. Dziewczyna
zaczynała się o niego martwić...
-
Skąd ją masz?
-
Znalazłem... - powiedział wymijająco, polerując rączkę. Nawet o swoją miotłę
tak nie dbał.
-
Ale gdzie? Po ci stara, zniszczona i w dodatku brudna parasolka?! - Hermiona
nie mogła pojąć logiki swojego przyjaciela.
-
Nieważne... Zaraz, zaraz! Czemu cię to tak interesuje? - Chłopak zmrużył oczy w
podejrzliwy sposób. - Chcesz mi ją zabrać?! - wykrzyknął, obejmując mocnej swój
skarb.
Hermiona
osłupiała. Spojrzała na niego jak na wariata. I
to ma być ten wielki Wybraniec? Nie sądzę…
-
Jasne, że nie. - Ale skrzyżowała palce za plecami. Zachowanie Harrego nie było
normalne. - Tylko martwię się o ciebie...
-
Nie masz o co! - Chłopak zrobił obrażoną minę. - Zawsze chcesz wszystko
wiedzieć, co? A teraz pozwól, że ja i Pani Parasolka udamy się na spoczynek...
-
Harry! Zwariowałeś?! - Miała ochotę na niego nawrzeszczeć, ale postanowiła
zachować spokój. Musiała być tą racjonalną osobą... jak zwykle. Spróbowała
jeszcze raz: - Harry... Zacząłeś się dziwnie zachowywać, odkąd ją znalazłeś...
Ma na ciebie zły wpływ...
-
Wcale nie! Jesteś po prostu zazdrosna! Nie rozumiesz naszej wielkiej miłości!!!
- Wybiegł z Pokoju Wspólnego, wrzeszcząc, że Hermiona jest psychopatką...
Mina
innych gryfonów - bezcenna.
Hermiona
chciała zapaść się pod ziemię.
-
Em... Nie wziął dzisiaj swoich leków... Jest odrobinę niepoczytalny... Ale
wszystko jest już pod kontrolą! - Uśmiechając się sztucznie, pobiegła za Harrym.
~~*~~*~~*~~
Natknęła
się na niego dopiero pod Wielką Salą. Siedział sam pod ścianą z miną zbitego psiaka.
O dziwo, parasolki przy nim nie było... Ciekawe
gdzie ją zgubił...? Pokręciła
głową z niedowierzaniem i podeszła do niego po cichu.
-Harry...
Gdzie jest parasolka? - spytała spokojnie, wiedząc, że chłopak może się szybko
zdenerwować.
-
Nie wiem - burknął i objął kolana rękami. Zaczął się kołysać w przód i w
tył... - Nie twoja sprawa... Nie mam jej... Zabrali mi ją...
Dziewczyna
kucnęła obok niego, ale gdy tylko próbowała go dotknąć, odsunął się gwałtownie
i wrócił do kołysania.
- Parasoleczko... Parasoleczko...
Wróć do mnie! - Chłopak
zaczął śpiewać po cichu. Jego głos niósł się po całym korytarzu. Z każdym
słowem coraz głośniej zawodził. - Nie
znam słów, aby opisać me cierpienie... Cierpienie... Bez ciebie!!!
- Dobra, świrze... Ja idę coś zjeść... -
Hermiona podniosła się, z przekonaniem, że dla jej przyjaciela nie ma już
nadziei. Stracili go...
~~*~~*~~*~~
Panna
Granger usiadła przy stole i zaczęła sobie nakładać makaron. Tę prostą czynność
przerwał straszny widok... Jej oczom ukazał się... nie kto inny... jak Ronald
Weasley... i kurczak.
To
była miłość - jak przekazał jej przyjaciel.
Ślub
już zaplanowany.
Podróż
poślubna na Jamajkę.
A
Hermiona może pojechać z nimi, aby powstrzymywać Rona przed pożarciem swojej
nowej żony...
Nie
mogła w to uwierzyć...
Czemu
ci ludzie zakochują się w przedmiotach nieożywionych?!
Najpierw
Harry, teraz Ron... Jeszcze tylko brakuje, żeby McGonagall zakochała się w
Filchu!
Uciekła
z Wielkiej Sali... W jej pamięci już na zawsze zostanie obraz Rona całującego się
z faszerowanym kurczakiem... Tak bardzo okaleczona...
Dopiero
później zdała sobie sprawę, że dziwna miłość Wesleya może mieć związek z
tajemniczą czerwoną - z zieloną rączką! - parasolką...
Detektyw
Granger przybywa na ratunek!!!
~~*~~*~~*~~
-
George... Najdroższy! Czy mógłbyś nie wyglądać tak pięknie w świetle tej
żarówki...?
-
No nie wiem, ukochany... Jeżeli ty przestaniesz na każdym kroku, oślepiać mnie
swoim niebiańskim - i niesamowicie seksownym - uśmiechem...
-
Och, George! Przestań, bo się zarumienię... - Mimo tej przestrogi, jego
policzki i tak zrobiły się czerwone. Przysunął się delikatnie do swojego
adoratora. - Może wymasujesz mi plecki? Tylko ty i te twoje sprawne rączki
potraficie sprawić, że zapominam o swoich problemach... Kupiłem nawet nasz
ulubiony kremik o zapachu truskawki...
-
Kochanie! Chyba umrę, jeśli nie pomasuję ci tych pleców!
-
Miałem nadzieję, że to powiesz... A później... No wiesz, co może się wydarzyć...
-
Tak! Wiem! Bierz mnie, tygrysku...
-
Em... Chłopaki? - Ginny przerwała tę wymianę zdań.
Fred
i George spojrzeli na nią wściekli i krzyknęli jednym głosem:
-
Czego?!?!
-
Dobrze się czujecie? - dziewczyna spytała niepewnie. Czuła się zdezorientowana.
Nie co dzień widzi się swoich braci, którzy wyznają sobie miłość na kanapie w
Pokoju Wspólnym. A robili to naprawdę głośno...
-
Bardzo dobrze! Nie widzisz? - Fred warknął i objął swojego brata. Po chwili
znów miał rozmarzoną minę. - Wszystko wygląda piękniej, kiedy on jest przy mnie!
-
Może was ktoś napoił amortencją...? Bo nie wydaje mi się...
-
A sio! I weź ze sobą tego starego grata! Nie jest nam już potrzebny... Wracając
do twoich pięknych oczu, Fred...
Ginny
przewróciła oczami, obiecując sobie, że jak chłopcy wrócą do normy, to nigdy
nie da im o tym zapomnieć. Wyszła, zabierając ze sobą parasolkę...
~~*~~*~~*~~
Szła
zamyślona przez korytarz na czwartym piętrze. W dłoniach obracała złożoną
parasolkę. Ostatnimi dniami często ją widywała... Czuła wydobywające się z niej
dziwne wibracje. A gdyby ją tak rozłożyć...?
-
Ginny! Ginny Weasley! Stój! - Usłyszała wołanie za swoimi plecami.
Odwróciła
się, a jej palec zawisnął nad przyciskiem otwierającym parasolkę. W jej stronę
biegł Blaise Zabini, który wyglądał na nieźle wkurzonego.
-
Ile razy mam ci mówić, że masz zakaz dotykania mojej nowej miotły? Kup sobie
własną! Ale chwila... - powiedział z namysłem, doganiając ją - ...twoich
starych na to nie stać!
-
Nie ruszałam jej! Mogłeś jej nie zostawiać w szatni, gdzie każdy gracz
Quidditcha może się o nią potknąć! A jak się już o nią potknęłam, to musiałam
się na niej przelecieć! To chyba oczywiste, prawda?
-
Nie! Wiesz w ogóle co to za model? - Chłopak zamilkł i spojrzał na przedmiot w
jej dłoni. - Czy to jest... parasolka? Chyba naprawdę jesteś wariatką! Czemu
chodzisz po zamku z parasolką?
-
A co? Zabronisz? - Wykrzywiła się do niego i miała zamiar odejść, ale chłopak
nagle chwycił ją za nadgarstek. Parasolka spadła na ziemię, otwierając się
gwałtownie. A Blaise Zabini i Ginny Weasley zwariowali.... z miłości.
~~*~~*~~*~~
Hermiona
przemierzała korytarze zamku i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Świat oszalał.
Wszędzie były... pary!
Ginny
i Blaise całowali się na ławce - choć od zawsze pałali do siebie nienawiścią.
Fred
i George... to było dziwne. Ich czułe dialogi przeszły już do hogwarckiej
historii...
Ale
nie zapominajmy o Ronie i jego kurczaku! Połowy mięsa już nie było, ale uczucie
wciąż trwało...
Harry
siedział w kącie, wciąż opłakując swoją straconą miłość...
Snape
i Trelawney połączyli swe wróżbiarsko-eliksirowe moce i teraz pragnęli
zapanować nad Okręgiem Trzech Magicznych Stanów...
Ale
widok profesor McGonagall i Filcha przerósł ją... Obrzydliwe.
Zwariowanych
par było jeszcze więcej!
Hogwart
nie był już bezpiecznym miejscem... (można płakać...)
Postanowiła
odetchnąć świeżym powietrzem.
Wyszła
na błonie, gdzie spotkała... Lunę i Perciego Weasleya... Para szła,
chichocząc pod bardzo znajomo wyglądającą parasolką.
Minęli
ją w drzwiach.
-
Hermiono! Moje włosy pod pachami mówią, że zbiera się na deszcz... Mi i
Perciemu ta parasolka się już nie przyda... Chciałabyś... - zapytała, podając
jej ów przedmiot i macając się ręką po pasze.
-
A dawaj mi ją. - Hermiona wybiegła na dwór, ściskając w dłoni przeklęty stary
grat, który przysporzył jej tylu problemów i nierozwiązanych zagadek... - Ty i
ja, parasoleczko. Zaczniesz mówić? Nie? To chodź na spacer...
Zrezygnowana
dziewczyna powlekła się w kierunku Zakazanego Lasu.
Prognoza
włosów Luny się sprawdziła. Po minucie rozpętała się wielka burza.
Hermiona
spróbowała otworzyć parasolkę. Była tak skupiona na swoim zadaniu, że nie
zauważyła Dracona Malfoya, który wyłonił się zza drzew.
Chłopak
podbiegł do niej i uśmiechnął się pod nosem.
-
Granger? Może ci pomóc? - zapytał z kpiącym uśmiechem i wyciągnął rękę w jej
kierunku.
-
Nie! Nie dotykaj jej!
Dziewczyna
bała się, że oni także zwariują.
Ale
było już za późno…
Nagle
parasolka zaskoczyła i otworzyła się. Wiatr wygiął ją w przeciwną stronę, w
chwili gdy oboje ją trzymali.
Świat
zawirował, a Draco i Hermiona przenieśli się w czasie...
Jeny, to opowiadanie jest tak... dziwne, że aż zabawne! Motyw z parasolką, która zmienia zwykłe uczucia w miłość, jest wręcz świetny, Ron biegający z kurczakiem, hah, genialne i ten ślub, i wycieczka na Jamajkę. Naprawdę te opowiadanie przypadło mi do gustu, a końcówka jest wręcz zabójcza, czekałam na takie rozwinięcie! Te wszystkie pary były takie komiczne, cóż, Wasz powód na połączenie Dracona i Hermiony był lepszy niż na większości Dramione xD Dziękuję za przyjemną lekturę!
OdpowiedzUsuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
A uwierzysz, jak ci powiem, że po prostu padało, tego dnia, gdy miałyśmy zamiast napisać miniaturkę i parasol był jedyną ciekawą rzeczą w naszym otoczeniu? :D
UsuńZapraszam także do przeczytania moich innych rozdziałów, które są... hm... bardziej normalne?
Nie ma sprawy ;) i na pewno do cb zajrzę (jak znajdę trochę czasu...)
Hahaha! Moja książkowa duszo, dziękuję za miłe słówka i współpracę! Trzeba to jak najprędzej powtórzyć. :D
OdpowiedzUsuńZgubiłaś słówko ,,bratnia"...XD
UsuńNo raczej, że powtórzymy (BUHAHAHA biedne czytelniczki). Kocham cię, moja piękna i mam nadzieję, że sama odważysz się coś dodać :*
Hahaha... NIE POPRAWIAJ MNIE! Tak miało być! Hahaha XD Może kiedyś się doczekasz ;* Tylko kiedy?! Jak ty taka zajęta w tym liceum! Hehe ja miałam już diagnozę z matmy ,więc tak.... jestem w podobnej sytuacji *.* hihi
UsuńBez komentarza... XD Wiesz co? Ja myślę,że to jednak nie była zwykła głupawka... Brałyście coś! Coś naprawdę mocnego...
OdpowiedzUsuńNic więcej nie potrafię napisać.. xD
A wiesz już kiedy możemy się spodziewać kolejnego rozdziału?
~Daughter of Shadow
Em... Może w tym zielonym Frugo coś było... Karolina? To twoja wina?!
UsuńNo sorry no. Nastepnym razem napiszę jakieś wielkie ostrzeżenie. XD
Może w ten weekend... ;)
Nie zwalaj wszystkiego na mnie! Też brałaś w tym udział :P Może masz rację.... XD
Usuńboże skąd ty bierzesz takie prochy? :ooo co mieszałyście?
OdpowiedzUsuńpłakałam ze śmiechu czytając to. fakt, ze dzisiaj sie ze wszystkiego śmieję, tylko to spotęgował xd no ale pomysł genialny wręcz! no i to dramione na końcu hahaha bezcenne!
Puchonka
Nwm, ale następnym razem wezmę to samo! Było warto :D
UsuńJa płakałam jak pisałam, więc jesteśmy kwita.
Choć wciąż mam jeden rozdział u cb do przeczytania i skomentowania... Liceum mnie wykańcza... A to dopiero początek! A mogłam iść do samochodówki... Ale mi się zamarzyło najlepsze liceum...! Brawo dla Gabrysii (y)
Mam nadzieję, że mnie wspieracie (i to bez mordowania) w tych trudnych początkach... I na koniec: nie idźcie do klasy mat-chemicznej, kiedy zupełnie nie umiecie i nie radzicie sobie z matmą! To nie jest dobry pomysł. Serio.
Czekamy na kolejny rozdział, zlituj się, rzuć swym fanom niegodnym jakieś ochłapy.
OdpowiedzUsuńMoi drodzy!
UsuńWiem, że was zaniedbałam, ale miałam ostatnio ciężki czas.
W szkole już natłok pracy, nowi ludzie do poznania i ogólnie... Dużo się działo.
Miałam zamiar w weekend coś dla was napisać, ale... No cóż... Mój dziadek zmarł.
Nie będę się rozwodzić i pisać szczegółów, bo to bardziej sprawa osobista, ale... No. Mam nadzieję, że rozumiecie.
Postaram się coś dla was naskrobać w najbliższym czasie.
Nie minęło tak dużo czasu, a ja już tęsknię za Nową... i wy pewnie też, co? XD
Widzę, że wciąż wchodzicie i nawet nowych obserwatorów zdobyłam (jupi! fejm rośnie) i mam nadzieję, że jeszcze we mnie wiary nie straciliście...
Do następnego rozdziału, moi drodzy ,,niegodni fani" :*
Wiem, że masz dużo nauki ale na prawdę buzuje we mnie jak wchodze na bloga i nie ma... KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!!!! Nie wytrzymam naprawdę... przyjdę po ciebie w nocy jak wszyscy będą spali zwiąże cię a potem obudzę byś mogła zobaczyć jak wydłubuje ci oczy i wsadzam do żołądka!!!!! Naprawdę wiem, że masz wiele nauki ale po prostó jestem wkurzona!!! xD
UsuńGallo Konio Anonim
26 września... rozumiem nauka itd. sama też mam jej dużo ale no... mam nadzieję, że rozdział będzie NAPRAWDĘ dłuuuuugi...
OdpowiedzUsuńRozdział pojawi się dzisiaj lub jutro wieczorem. Przepraszam za tak długi czas oczekiwania. Następny postaram się dodać szybciej.
OdpowiedzUsuńKocham was ludziska! Nauka nauką - a mam masakrycznie jej dużo - ale tyle się działo...! Wplątany był w to też pewien chłopak, który okazał się dupkiem... :(
Po co mi chłopak jak mogę pisać? XD
Pozdrawiam i dziękuję!
PS. Nie bójcie się. Po groźbach Gallo Konio Anonima na pewno dostaniecie w ten weekend rozdział...
Z przypadku zaczęłam od miniaturki... ale Twoje poczucie humoru jest... nie ma na to określenia! Po prostu cudowne! Pomysł z "Parasolką Miłości" - genialny ^^
OdpowiedzUsuńTeraz to już tylko rączki zacieram z niecierpliwości, aby zabrać się za czytanie Prologa, a co dopiero za rozdziały! Dawno jakoś nie czytałam Harrego Pottera, szczerze mówiąc ja nawet kiedyś chciałam napisać fan fictiona o tej tematyce (brzmi znajomo?), ale jakoś tak wyszło, że z tego zrezygnowałam.
Rozwaliłaś mnie z parami :D Ja chyba bardziej liczyłam, że spikniesz Snape z Luną, ale Snape z Trelawney... to tego po prostu brak słów, w najśmielszych mych snów nawet o czymś takim nie marzyłam :D Podziwiam Ciebie i Twoją koleżankę, że wpadłyście na tak cudownie genialny pomysł! No i pomysł z tym panowanie...
Nie no to było zbyt fantastycznie-cudownie-genialne aby w kilku zdaniach to opisać...
Lecę czytać od początku i dalej!
Pozdrawiam ^^
http://life-of-heros.blogspot.com/
O Boże, dziewczyno... Jestem pod wielkim wrażeniem, że ta naprawdę nienormalna miniaturka cię nie odstrasza!
UsuńOj brzmi... Przypadek? Nie sądzę.
Nie spodziewałam się, że tak prędko do mnie wpadniesz! Bardzo ci za to dziękuję :*
Naprawdę? ? Myślałam, że coś tak głupiego (pozytywnie) i nie normalnego a tylko ja mogę napisać ;P
OdpowiedzUsuńFed i George? Ron i kurczak? Naprawdę? Załamię się ... :DD
*hmm... stwierdzam, że mam głupawkę xD *
Naprawdę XD
UsuńTak, Draco miał obojniaka, a było nim tada... jabłko. Draco chodził z jabłkiem i mieli swata, a był nim ptaszek, bez skojarzeń.
OdpowiedzUsuńA wiesz że Harrego najczęściej parują z podłogą? Ale pomysł z parasolką jest dobry, oryginalny i w ogóle. Parasolki, parasolki. Nie dość że para to jeszcze solka, nie ma to jak para przyprawiona szczyptą soli.
OdpowiedzUsuńKurczak był kiedyś ożywiony, zanim go brutalnie zarżnęli. Najpierw była kura, a potem był kurczak. Nawet płeć się zmieniła po śmierci, cha, cha! A może to ten sam ptak, który był swatem Malfoya, cha, cha! Ten Draco to urodzony morderca, morduje jabłka i kury.
OdpowiedzUsuńProszę mi podać choć jeden dowód w siedmioksięgu na to, że Ginewra nienawidziła Blaise'a!
OdpowiedzUsuńSybilla się myliła, Hermiona jednak ma talent przewidywania przyszłości.
OdpowiedzUsuńSkoro wiedziała jak działa czemu ją chciała otworzyć, a nie zniszczyć? Chciała się w niej zakochać jak Harry?
OdpowiedzUsuń