A
ten rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom… Dziękuję za motywujące – i
często mordercze – komentarze, ale także za samą obecność!
Przepraszam
za rewelacje, które wprowadziłam…
Choć
nie. Nie przepraszam XD
Kocham
Was, Potterowi Ludkowie!
Cisza…?
Po
ostatnich przygodach Nora marzyła o
odpoczynku. Jednak nie było jej to dane. Nauczyciele postanowili ich zamęczyć.
Dziewczyna miała zaległości po czasie spędzonym w Skrzydle Szpitalnym, więc
kupka jej praca domowych wciąż rosła, rosła… i rosła.
–
Merlinie! – wykrzyknęła, kończąc esej z eliksirów, Jak pozyskać składniki do eliksiru Snu?, i zabierając się za zadanie
z transmutacji. – Zaraz mózg mi eksploduje! – Spojrzała na Tamarę, która także
męczyła się z lekcjami.
Siedziały
we dwie w bibliotece i próbowały skończyć zadania na następny dzień. Rose i
Albus opuścili je godzinę wcześniej, aby udać się na kolację, kończąc o wiele
wcześniej swoje prace. Ale one nie mogły sobie pozwolić na tę przyjemność.
O
dziwo, życie Nory nie zmieniło się za bardzo po ataku w Zakazanym Lesie oraz
rozmowie z Malfoy’ami. Wciąż chodziła na lekcje, posiłki, uczyła się, uczęszczała
na dodatkowe zajęcia z transmutacji… Jedyną odmianą była obecność Tamary -
która praktycznie nie odstępowała jej ani na krok - oraz Notta, bardziej
subtelnego osobnika.
Rosjanka
w miły sposób zaskoczyła Norę. Była niezwykle interesującą osobą… Zabini
zdążyła już odkryć, że jej flirciarska natura to tylko przykrywka. Puchonka
odznaczała się twardym charakterem, ale dało się ją lubić. Dla przyjaciół okazała
się prawdziwym skarbem. Nora zastanawiała się, jakim cudem trafiła do
Hufflepuffu. Nie była ani miła, ani uczynna, ani nawet jakoś bardzo pomocna. Zupełnie
nie wpasowywałaby się w schemat idealnego Puchona, gdyby nie jej lojalność - najbardziej
wyrazista cecha dziewczyny. Dla wrogów i obcych wredna, ale jak się już z kimś
związała… nigdy zdradziłaby go.
Nora
nie rozumiała, dlaczego akurat ją wybrała. Wiedziała, że chodzi o ten głupi
LOCH, ale wydawało jej się, że dziewczyna nie musiała aż tak się starać.
Tamara, spytana o to, rzekła:
–
Jesteś moim Pisklakiem. – Zabini spojrzała na nią jak na wariatkę. Zastanawiała
się, czy ma się czuć urażona… Nie co dzień ktoś nazywa cię małym, brzydkim, nie
do końca ptakiem. Rosjanka, jakby czytając jej w myślach, uśmiechnęła się pod
nosem. – Mam cię pilnować. Mogę ci obiecać, że będę to robić, jak najlepiej
potrafię. I wcale nie chodzi o to, że ciebie lubię. – Szturchnęła ją ramieniem
i posłała jej swój rzadki, szczery uśmiech.
Na
twarz dziewczyny także zaczął wkradać się uśmiech. Ale musiała spytać o jeszcze
jedną rzecz…
–
Dlaczego w ogóle musisz mnie pilnować? – Wiedziała, że z jej głosu bije dziwna
desperacja. Naprawdę chciała się tego dowiedzieć. – Przecież jestem nikim. Nie
ma we mnie nic specjalnego. Nie rozumiem, dlaczego…
–
Ja też tego nie wiem… Ale nie jesteś nikim. – Tamara ścisnęła ją lekko za rękę.
I szybko się odsunęła, jakby taki przypływ ciepła ją peszył. Odchrząknęła
lekko, zamoczyła pióro w atramencie i pochyliła się nad swoim esejem. – Queen
nie chce mi nic powiedzieć. Nie jest zresztą za bardzo rozmowną osobą. – Nora dobrze
o tym wiedziała. Co lekcję próbowała wydobyć coś ze starej wiedźmy. Jak widać,
bezskutecznie. – Moja ciotka wraz z dowództwem także milczy.
Zabini
już wcześniej zauważyła, że Tamara i Nott niezbyt chętnie mówią o tej swojej
organizacji. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego tak jest…
–
Długo należysz do LOCHu? – spytała, udając że nic ją to nie obchodzi. Wlepiła
wzrok w swoje niedokończone zdanie, ale kontem oka zauważyła, że jej koleżanka
rozgląda się, sprawdzając, czy nikogo nie ma w pobliżu.
–
Dołączyłam do nich, jak miałam dwa lata – mruknęła w końcu. Nora spojrzała na
nią zdumiona, ale nic nie powiedziała. – Ale nie wiem wszystkiego. Moja ciotka
jest jednym z dowódców i stwierdziła, że dobrze będzie, jeśli od małego zaczną
mnie już uczyć. Nie byłam jedyna.
Organizacja po wielu latach wznawiała swoje działania i potrzebowała nowego
materiału. Dzieciaków takich jak my… W pewien sposób wyjątkowych… Ale nie było
nas aż tak dużo. – Tamara wydawała się być pogrążona we wspomnieniach. Kruczoczarne
kosmyki włosów, wymsknęły się z jej koka, okalając piękną twarz. – Dorośli
zajmowali się szkolnictwem oraz dowodzeniem. To może śmiesznie brzmi, jak ci o
tym opowiadam, ale nauczyli nas naprawdę niesamowitych rzeczy. Jak skończyłam
dwanaście lat, ciotka posłała mnie do rumuńskiej Szkoły Magii, gdzie udało się
otworzyć oddział dla LOCHu, ale… nigdy mi się tam nie podobało. Nieźle napsociłam.
– Posłała jej uśmieszek, na widok którego Nora zachichotała. Już umiała sobie
wyobrazić, co też ta niebezpieczna dziewczyna mogła zbroić. – Później w organizacji
zjawiła się Eve Queen. Wyrosła jakby spod ziemi i stwierdziła, że ma dla mnie i
mojego kuzyna zadanie. Korzystając z opcji wymiany oraz z tego, że i tak
chcieli mnie wywalić ze szkoły, zjawiłam się w Hogwarcie… I tak oto mogę się
zajmować takim pięknym Pisklakiem jak ty.
Przez
chwilę panowała cisza. Dziewczyny wróciły do pisania esejów. Myśli Nory pędziły
niczym jej ulubiona miotła lub Fred, gdy wiedział, że na deser będzie sorbet
cytrynowy…
–
Ale jaki jest wasz cel? – Wyprostowała się na krześle, zdając sobie sprawę, że
nie wie tak oczywistej rzeczy. Tamara posłała jej pytające spojrzenie. – Po co
to wszystko? Te sekretne organizacje, werbowanie młodych? Dlaczego to robicie?
–
Och. – Rosjanka zmarszczyła czoło. Tyle lat była w LOCHu i jakoś nikt wcześniej
nie zadał jej tego pytania. – Walczymy z Łowcami Czarownic, którzy z roku na
rok robią się coraz bardziej odważni. Ukrywamy ich obecność przed mugolami, ale
także zwykłymi czarodziejami… Uwierz mi, wybuchłaby panika. Niewielu ludzi
pamięta o Łowcach, ale na razie lepiej, by nie o tym nie wiedzieli. Ale mamy
także inne zadanie. Pilnujemy… Hm… Równowagi. – Tamara ostrożnie dobierała
słowa. – Nie możemy dopuścić, by powróciły mroczne czasy. Takie, jakich chciał
Voldemort… – Jej głos przeszedł do szeptu; Nora musiała się pochylić, by
usłyszeć pozostałe słowa. – Takie, jakie panowały jeszcze przed Merlinem… Gdy
magia była nieujarzmiona i…
TRACH!
Dziewczyny
podskoczyły, gdy coś ciężkiego upadło na ich stolik.
Nora
złapała się za serce i spojrzała z żalem na Jamesa i Freda, którzy szczerzyli
się znad sterty książek, które bezceremonialnie rzucili na biurko.
–
Mam nadzieję, że to nie mnie tak obgadywałyście, dziewczęta. – Potter usadowił
się na wolnym miejscu obok Tamary, która spojrzała na niego z pogardą i zaczął
przeglądać odłożone na boku, skończone prace Nory. – Napisałaś już to dla Masterssa?
Głupszego tematu nie mógł wymyślić!
–
Chyba nie zdam z eliksirów – przyłączył się do marudzenia Fred i opadł na ostatnie
miejsce. – Nora… – Spojrzał na nią z błaganiem w oczach, myśląc, oczywiście
błędnie, że wygląda słodko niczym kot ze Shreka, którego zapewne nigdy w życiu
nie oglądał.
–
O nie! – Nora już otwierała usta, by na nich nawrzeszczeć, ale uprzedziła ją
Tamara. – Siedzimy tu już kilka godzin i robimy to, co do nas należy, a wy zapewne
byliście polatać sobie na tych waszych głupich miotłach i teraz myślicie, że
wam pomożemy? – Pacnęła Jamesa w dłoń, wytrącając z niej esej Nory. – Zabierać
się do roboty! Sami macie to zrobić! – Skończyła swoją mocno rosyjską przemowę, akcent był dosyć
mocno słyszalny, patrząc na nich z groźną miną.
Chłopcy
wymienili się spojrzeniami, burknęli coś, co podejrzanie brzmiało jak: Dobrze, proszę pani… Jak pani sobie życzy… I
zabrali się za lekcje.
Tamara
puściła oczko do rozbawionej Nory.
–
Wolałem, jak byłaś super szpiegiem i się z nami całowałaś – mruknął mulat i
skulił się nad swoim pergaminem.
Nora
stwierdziła, że to był prawdziwy akt odwagi ze strony Weasley’a i zaczęła się
zastanawiać, jakie kwiaty kupić mu na pogrzeb, gdy ujrzała uśmiech na twarzy
Tamary.
–
Też to wolałam. Wtedy przynajmniej siedzieliście cicho. Szkoda, że już się
ujawniłam... – Udała, że się zastanawia. – A nie. Jednak naprawdę nie żałuję,
że już nigdy was nie pocałuję, gołąbeczki. To była prawdziwie… mokra robota.
To
skutecznie zamknęło usta chłopcom. Przez kilka godzin robili zadania w ciszy.
~~*~~*~~*~~
–
Dziwne – mruknęła Rose, rozglądając się po sali. Jakaś myśl czy przeczucie, nie
dawała jej spokoju…
–
Co jest takiego dziwnego, co? –
Scorpius spojrzał na nią spod uniesionych brwi.
Siedzieli
w czwórkę, jeszcze z Albusem i Nottem, przy stole Ślizgonów i jedli kolację.
Rose czuła się odrobinę niezręcznie w swoich szkarłatnych szatach wśród zielonych, ale musiała porozmawiać z
chłopakami.
–
Dziwny jest ten brak plotek – powiedziała, choć czuła, że to jeszcze nie sedno
jej rozmyślań. – Dlaczego nikt nie mówi o tym, co wydarzyło się w Zakazanym
Lesie? O tym, że Nora leżała w Skrzydle Szpitalnym, a Hugo… – Głos jej lekko
zadrgał, gdy wypowiedziała imię swojego młodszego braciszka, który jeszcze się
nie wybudził. – Dlaczego jest tak… spokojnie?
–
Masz rację. – Albus zmarszczył brwi. – Wydaje mi się, że nikt po prostu nic nie
wie. Jest to cholernie niepokojące! – Skrzywił się, gdy zdał sobie sprawę, że powiedział
to za głośno. Pochylił się nad swoimi przyjaciółmi i ściszył głos. – Dlaczego
ciocia Hermiona nie wszczęła żadnych poszukiwań? Czy tylko mi się wydaje, znów
użyję tego słowa, dziwne, że po tym ataku
nauczyciele i uczniowie zachowują się, jakby nic się nie stało?
–
A widzieliście jakichś aurorów? – Nott trafił w sedno. To tak bardzo
zaniepokoiło Rose. – Po zabójstwie profesora Grucy po zamku i jego okolicach
kręciły się ich tabuny… A teraz? Cisza.
–
Oprócz tych dwóch, którzy mnie przesłuchiwali, żadnego nie zauważyłem. –
Scorpius wżerał swoją zapiekankę. Typowy chłopak. Nic nie było w stanie zepsuć
mu apetytu. – Może jednak nie potrzebnie zataiłem fakt, że ci ludzie, którzy
nas zaatakowali, byli od Łowców Czarownic, ale Nott – Spojrzał na swojego
starszego kolegę, który skinął mu, że może kontynuować – powiedział mi, że
lepiej będzie, jak im tego nie zdradzę.
–
Dobrze zrobiłeś. – Albert także zajadał się kolacją; Rose mogła tylko z
obrzydzeniem na to patrzeć. – Im mniej osób wie, tym lepiej.
Przez
kilka chwil panowała cisza.
–
Dlaczego wujek Harry nie przyjechał? – Rose czuła, że to ważna kwestia. Lily
została zaatakowana, Hugo leżał nieprzytomny, Norze i Scorpiusowi także się
oberwało, a szef aurorów ani ciocia Ginny nic z tym nie zrobili.
–
Nie zdziwiłoby mnie, gdyby także o tym nie wiedzieli. – Albus oparł podbródek
na splecionych palcach i spojrzał na nich ze zmęczeniem. Rose zdała sobie
sprawę, że to, co stało się z ich przyjaciółmi, bardzo na niego wpłynęło.
Chłopak słynął z tego, że wszystkim się zamartwia.
–
Lily pewnie bała się im powiedzieć, ale… – zaczął Scorpius, a Rose nagle
olśniło. Wiedziała już, jaki jest problem. Tylko jedna osoba była z tym
powiązana. I tak się składało, że Rose bardzo dobrze ją znała…
Zaczęła
odsuwać swoje krzesło - mało się przy tym nie zabijając - nie zważając na
oszołomione spojrzenia swoich towarzyszy.
–
Rosie…? – mruknął Scorpius, którego Rose uciszyła, całując szybko w usta.
–
Zaraz wracam! – Pobiegła w kierunku wyjścia z Wielkiej Sali. – Albo i nie! Nie
wiem! Muszę coś sprawdzić – krzyknęła przez ramię.
Chłopcy
wymienili się spojrzeniami.
–
Zdecydowanie zbyt dużo czasu spędza z Norą – podsumował Al i wrócił do tego, co
mężczyzna lubi najbardziej. Czyli jedzenia.
~~*~~*~~*~~
–
Idziesz na ognisko?
Roxie
uniosła wzrok znad książki - o smokach, oczywiście - którą właśnie czytała.
Planowała spędzić wolne popołudnie i cały wieczór na leniuchowaniu, zdobywaniu
wiedzy i nie ruszaniu się. W grę także wchodziły Czekoladowe Żaby, ukryte pod
jej łóżkiem… Była tak bardzo obolała po kilkugodzinnych treningach, które zgotował
im Heal. Coś jej się należało od życia!
Spojrzała
na Cristiana, który opierał się o próg i wyglądał wyjątkowo dobrze w czarnych
dżinsach i ciemnej koszulce w serek… Ciemnobrązowe włosy tworzyły artystyczny
nieład, a sarkastyczny uśmiech tylko dodawał mu uroku. Oczywiście, spaczony
umysł Roxie musiał to zauważyć…
Podciągnęła
się do pozycji półleżącej i posłała mu wrogie spojrzenie.
–
Czego? – warknęła. Nie musiała być niemiła, ale nie lubiła, gdy ktoś
przeszkadzał jej w czytaniu. Pierwszą żelazną zasadą Krukona było, że książki
są świętością i każde przy nich przesiadywanie powinno być odpowiednio
celebrowane.
Niestety
Cristiana nikt tych praw nie nauczył. Zamiast odpowiedzi zamkną szczelnie za
sobą drzwi i rzucił się obok niej na łóżko, zakopując się pod jej pierzyną.
Odkąd
zamieszkali pod jednym dachem, Roxie zdążyła zauważyć, że chłopak lubi u niej
tak przesiadywać. Czuł się jak u siebie, a szczególnie upodobał sobie jej
wielkie łoże z baldachimem… Udawała, że jej to przeszkadza, ale w głębi duszy cieszyła
się z każdej ich wspólnej rozmowy.
Spojrzała
na niego, marszcząc nos i zamykając książkę. Coś czuła, że już sobie nie
poczyta… Szturchnęła go, by sprawdzić, czy jeszcze oddycha, choć jego
roześmiane oczy, wystające zza kołdry, były już wystarczającą odpowiedzią.
–
Pytałam się, czego chcesz? – zapytała odrobinę łagodniejszym tonem,
przeczesując sobie ręką włosy.
Chłopakowi
chyba traszka ukradła język. Wciąż milczał i tylko szczerzył się do niej.
–
Cioran… Bo się naprawdę wkurzę… – Pochyliła się nad nim i po sekundzie
zrozumiała, że popełniła wielki błąd. Nim się zorientowała, leżała przytulona
do chłopaka, który śmiał się w najlepsze.
–
Zadałem ci pytanie. Idziesz na ognisko? – powiedział w końcu Cristian,
obserwując próby dziewczyny, wyswobodzenia się z jego uścisku.
Roxie,
gdy to usłyszała, nagle znieruchomiała.
–
Eeeemmm… Jakie ognisko? – spróbowała, choć czuła, że chłopak pozna, że coś
ukrywa. Oczywiście, wiedziała, o czym mówił. Cała szkoła huczała od plotek.
–
Dobrze wiesz jakie. – Puścił ją i oparł się na ramieniu, by móc się jej
przyjrzeć. Mimo że była już wolna, jakoś straciła ochotę, by się ruszyć. Czuła
się wyjątkowo dobrze w towarzystwie Cristiana. – Ognisko, na które idziesz. Na
które musisz się ładnie ubrać i spróbować uczesać. – Spojrzał z powątpieniem na
jej Afro… Nie zapominajmy o szacunki, jaki należy okazać temu wrednemu
stworowi! – Na którym będziesz się dobrze bawić. Na którym będzie cała szkoła.
I na które idzie także Jules… – Uniósł jedną brew, mierząc ją spojrzeniem, a
dziewczyna udała, że nie zauważyła licznych powtórzeń, których użył w swojej
przemowie… Te krukońskie nawyki…
Roxie
poczuła jeszcze większą niechęć do tego wyjścia.
Usiadła
na łóżku, podciągając nogi do piersi, opierając głowę na kolanach i patrząc na
Cristiana, który rozparł się na jej łóżku niczym młody Merlin.
–
Na którym także będzie twoja siostra – mruknęła, próbując wyrzucić z głowy
obraz Eleny i Julesa, którzy w ciągu ostatnich kilku dni znów byli idealną,
niekłócącą się parą. Starała się na to nie zwracać uwagi, ale wydawało jej się,
że odrobinę zbliżyła się do chłopaka, a teraz… nie wiedziała już, co myśleć. To
oczywiste, że nie chciała niszczyć ich związku, ale ta jej bardziej egoistyczna
strona błagała, by w końcu coś zrobiła. Może nie powinna o tym mówić przy
Cristianie, bo przecież chodziło o jego siostrę bliźniaczkę i najlepszego
przyjaciela, ale czuła, że może mu zaufać. Odkąd wdepnęli razem w to bagno,
okazał jej wielkie wsparcie, a ona zaczęła go traktować jak brata.
–
Hm… Może będę wredny, ale… jesteś fajniejsza od mojej siostry. – Szturchnął ją
ramieniem. Roxie poczuła, że na jej usta wkrada się uśmiech. Nie dała jednak
chłopakowi tej, zresztą zasłużonej, satysfakcji. Posłała mu twarde spojrzenie,
choć drgania kącików ust musiały ją zdradzić.
Cristian
zrobił coś, co bardzo ją zdziwiło. Nachylił się i pocałował przyjaciółkę w
policzek.
Roxanne
patrzyła na niego oszołomiona, czując, że wszystkie maski opadają. Nie
spodziewała się takiego czułego gestu z jego strony.
Chłopak,
jakby nic sobie z tego nie robiąc, wstał z łóżka, patrząc na nią krytycznym
wzrokiem.
–
No, tak na pewno nie możesz pójść, Wojowniczko. – Roxie spojrzała na swoje
dresowe spodnie i za dużą koszulkę, którą kiedyś ukradła Fredowi. – Dobrze, że
zaprosiłem pewną osobę do pomocy…
~~*~~*~~*~~
Norę
tak pochłonęło zadanie dodatkowe z transmutacji, że nawet nie zauważyła, iż za
oknem zrobiło się już ciemno, a Tamara i Fred dawno sobie poszli.
Wciąż
zaglądała do dwóch książek, porównując odpowiedzi i zastanawiając się, jak
najlepiej zapisać je w swoim wypracowaniu.
Zdążyła
już zapomnieć, jak bardzo kochała ten przedmiot i jak zawsze działał na nią
uspokajająco. Profesor Wardrobe nie traktowała jej ulgowo. Stwierdziła, że
pobyt w Skrzydle Szpitalnym nie zwalnia jej z pracy na ich wspólnych zajęciach.
Nora z jednej strony była za to wdzięczna. Gdyby nie to, że wciąż musiała coś
robić, dawno by oszalała. Praca pozwała zapomnieć o problemach i dręczących ją
wątpliwościach. A transmutacja to jedynym przedmiotem, do którego naprawdę
miała talent. Zmienianie rzeczywistości przychodziło jej bez najmniejszego
problemu… Ale to może dlatego, że Blaise był takim dobrym nauczycielem przez te
wszystkie lata jej domowej edukacji.
Zupełnie
odpłynęła w świat zmiany materii, przekształceń przedmiotów i zaburzeniom praw
mugolskiej nauki. Nawet nie zauważyła, że James - który kończył zadanie z
eliksirów - przygląda jej się z uśmiechem na twarzy.
–
Przyjemnie jest cię widzieć taką… ożywioną – powiedział, czochrając sobie
włosy.
Nora
spojrzała na niego zdumiona i od razu oblała się rumieńcem. Odrobinę peszył ją
wyraz twarzy chłopaka… Postanowiła szybko zmienić temat.
–
Skończyłeś? – Wskazała na jego pergamin. – Mogę ci pokazać moje zakończenie. –
Szybkim ruchem odgarnęła jasnoblond kosmyki z ramion, które wyswobodziły się z
warkocza.
–
Nie trzeba. Napiszę coś bezsensownego jutro na śniadaniu. O! Na przykład
przepiszę temat. – Posłał jej zadziorny uśmiech i zaczął się pakować. – Mamy
półgodziny do ciszy nocnej. Powinniśmy już iść.
–
No tak. – Czuła się dziwnie zamroczona. Dopiero teraz zaczynała odczuwać
zmęczenie charakterystyczne dla osoby, która tyle godzin siedziała nad
lekcjami. Zdała sobie także sprawę, że to pierwszy raz od kilku tygodni, gdy
była sam na sam z Potterem… Tyle się działo, że zupełnie zapomniała o ich
wspólnych relacjach… Jeśli jeszcze nadal istniały…
W
ciszy spakowali się i pospiesznie wyszli z biblioteki. Korytarze szkoły szybko
opustoszały; po drodze do Wieży Gryfonów spotkali tylko dwie spóźnialskie
osoby.
–
Więc – zaczęła niepewnie, nie wiedząc o czym, by tu porozmawiać i czując się
wyjątkowo niezręcznie – jak tam przygotowania do meczu? – Od razu zganiła się
za to pytanie. Biorąc pod uwagę śnieg, znajdujący się na błoniach, to że sezon
Qudditcha został przeniesiony na wiosnę oraz jej odejście z drużyny, czuła, że
nie mogła strzelić większej gafy.
James
musiał być naprawę w wyjątkowo dobrym humorze, bo, wciąż z uśmiechem na twarzy,
odpowiedział jej, że całkiem nieźle.
–
Och. To dobrze. Tak myślę. – Posłała mu odrobinę niepewny uśmiech i spuściła
wzrok na swoje rozwiązane trampki.
–
Oczywiście, brakuje nam ciebie i twojego niezachwianego entuzjazmu… Ale radzimy
sobie. – Kolejny uśmiech. Ale tym razem dziewczyna spostrzegła, że nie sięgnął
jego oczu. – Tak się zastanawiam…
Nora
czekała, aż chłopak dokończy swoją myśl. Ale nie zapowiadało się na to.
–
Tak? – Ponagliła go odrobinę, przypominając mu o swojej obecności.
Potter
zatrzymał się, zmuszając ją, by uczyniła to samo.
Spojrzała
na niego pytającym wzrokiem, nie rozumiejąc zamyślonej miny, która zagościła na
jego twarzy.
Chłopak
odetchnął i spojrzał jej w oczy.
–
Dużo myślałem przez ten ostatni czas… No wiesz. Odkąd się od siebie
oddaliliśmy. – Nora przypomniała sobie swoje początki w Hogwarcie, gdy oprócz
Freda i Jamesa nie miała żadnych przyjaciół. – I muszę się przyznać, że… wszystko
spieprzyłem. Nie byłem dobrym przyjacielem, nie miałaś we mnie oparcia. Chcę
cię za to bardzo przeprosić. – Dziewczyna była w coraz większym szoku. Nie
spodziewała się usłyszeć takich słów. Brzmiał tak bardzo… dojrzale? – To ja
dowiedziałem się jako pierwszy o twoich problemach i zupełnie zawiodłem. –
Stali przed sobą twarzą w twarz. James zrobił krok do przodu, tak, że prawie
stykali się piersiami. – Wybaczysz mi? – szepnął, patrząc na nią z lękiem i
błaganiem w oczach.
Nora
miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Wiedziała, że byłoby to okrutne - dlatego tego
nie uczyniła - ale bawiła ją ta sytuacja. Zdała sobie po prostu sprawę, jak
bardzo wszystko się zmieniło; jak ona
się zmieniła. Nie przypominała już tej samej, wystraszonej dziewczynki, która
potajemnie wzdycha do swojego przyjaciela Jamesa… Nie. Była kimś zupełnie innym.
Wiedziała, że nie minęło jej zupełnie zauroczenie Potterem, ale - i to ją
najbardziej bawiło - zupełnie o tym zapomniała! Miała tyle problemów na głowie,
że jej uczucia odeszły na drugi bok… I co teraz miała zrobić?
–
Jasne, że ci wybaczam! – W końcu pozwoliła sobie na śmiech, spontanicznie
przytulając się do niego. Pachniał przyjemnie świeżym powietrzem, smarem do
mioteł i proszkiem do prania. Jego szata gładziła ją w policzek, a silne
ramiona obejmowały ostrożnie.
Zastanawiała
się, co powinna czuć. Nigdy nie była w tym za dobra, ale… wydawało jej się, że
jednak czegoś brakuje. Jakiejś iskry, która by ją bardziej pobudziła.
Postanowiła, jak na razie, o tym zapomnieć i cieszyć się, że może odzyskać
przyjaciela.
–
Tak szczerze, to nawet nie miałam do ciebie żalu – powiedziała, odsuwając się
od niego i zakładając kosmyk włosów za ucho.
James
wyglądał, jakby zdjęła mu z barków wielki ciężar. Wznowili ponownie marsz, ale
nie było już tak nieręcznie. Rozmawiali, śmiali się i przekomarzali. Nora nawet
nie zauważyła, kiedy przeszli pod portretem i stanęli pod schodami,
prowadzącymi do jej dormitorium.
–
To do jutra! – Posłała mu delikatny uśmiech, który James z radością
odwzajemnił.
Zaczął
się odwracać, ale przypomniał sobie, że miał się jeszcze o coś zapytać.
–
Hej! A może poszłabyś ze mną w sobotę do wioski? Moglibyśmy spędzić razem czas.
Zadarła
głowę, by spojrzeć na jego przystojną twarz. Zmrużyła oczy, zastanawiając się.
Kiedyś
wydawało jej się, że był idealny, bez żadnej skazy. Miesiące znajomości
uświadomiły jej, że to zwyczajny chłopak, pełen żywej beztroskości, ale także
licznych wad.
Zaczęły
targać nią wątpliwości. Czy chciała ruszyć dalej
z Jamesem po tak długiej przerwie? Wiedziała, że chłopakowi nie chodzi tylko o
przyjacielskie wyjście… W grę wchodziła randka. Prawdziwa randka. A znając
reputację Pottera… choć nagle zdała sobie sprawę, że po Amy nie było już żadnej
innej. Może się zmienił?
–
Jasne – powiedziała i nie czekając na odpowiedź, pobiegła do swojego pokoju.
~~*~~*~~*~~
Znalazła
matkę tam, gdzie się spodziewała. W Skrzydle Szpitalnym.
Ostrożnie
wsunęła się do pogrążonego w półmroku pomieszczenia. Od razu spostrzegła
zgarbioną postać Hermiony, siedzącą na krześle obok łóżka Hugona.
Lekarze
nie wiedzieli, dlaczego dwunastolatek się nie budzi. Nie doznał żadnych
fizycznych obrażeń. Były podejrzenia, że działało na niego jakieś bardzo
nieprzyjemne zaklęcie… Ale jakie…? Tego nikt nie wiedział.
Rose
przystanęła zszokowana na widok twarzy matki. Nigdy nie sądziła, że ujrzy ją
taką… słabą. Od zawsze wiedziała, że Hermiona bardzo ich kocha i że boi się o
ich życie, ale nigdy nie sądziła, że będzie tak bardzo, to przeżywała.
–
Mamo – szepnęła, podchodząc do niej ostrożnie. Kobieta uniosła głowę i
spojrzała na nią załzawionymi oczami.
–
Rosie… – wychrypiała, wyciągając do niej ręce.
Dziewczyna
siadła na krawędzi łóżka i mocno objęła matkę, wtulając policzek w jej szyję.
–
Dlaczego się nie budzi? – zapytała Hermiona.
Rose
utkwiła wzrok w swoim młodszym braciszku. Wydawał się taki spokojny! Powolutku
wdychał powietrze przez nos i z lekkim świstem wypuszczał je z ust. Rude włosy delikatnie
się skołtuniły, opadając falami na jego blade, usiane piegami czoło.
–
Obudzi się. – Powiedziała to, by pocieszyć mamę, ale próbowała także samej
sobie to wmówić.– Znasz Hugona. Pewnie śnią mu się tony naleśników i robi nam
znowu na złość. – Spróbowała się uśmiechnąć.
Hermiona
tylko westchnęła.
Rose
nie miała serca, by teraz zadawać pytania matce. Nigdy nie widziała jej takiej
słabej i kruchej. Postanowiła zostawić to na inny raz… jeżeli taki będzie.
–
Będę musiała wrócić do swoich obowiązków – zaczęła mówić Hermiona, przeczesując
palcami jej włosy. – Jeśli nie wybudzi się do soboty… tata po niego przyjedzie
i zabierze do domu. Lub do św. Munga. Lekarze jeszcze nie zdecydowali.
–
A wujek Harry i ciocia Ginny? Wiedzą, co się wydarzyło? – spytała ostrożnie.
Matka
zmarszczyła czoło, jakby nie mogąc sobie przypomnieć.
–
Nie wiem… Zupełnie wyleciało mi to z głowy – mruknęła.
–
Co z aurorami? Wiecie już, kto zaatakował… – Chciała powiedzieć Hugona, ale
stwierdziła, że to nie wpłynie dobrze na matkę. – Kto ich zaatakował?
Nie
wiadomo dlaczego, te pytania zdenerwowały Hermionę. Zrobiła się cała czerwona
na twarzy i zaatakowała:
–
Jak możesz o tym myśleć, gdy twój brat jest w takim stanie?! – wykrzyknęła
oburzona. – Nie mam teraz do tego głowy! Idź mi stąd! Zostaw nas w spokoju! –
Odepchnęła ją mocno.
Rose
była w szoku. Patrzyła na kobietę przed sobą i zupełnie jej nie poznawała. Kim
była ta Hermiona? Jej mamusia wszystkim
by się zajęła. Jej mamusia nie załamałaby się. Jej mamusia byłaby silna dla
swoich bliskich i nie przekładałby uczuć nad zdrowym rozsądkiem. I co
najważniejsze, jej mamusia nigdy nie potraktowałaby jej w taki sposób.
Dziewczyna
wybiegła szybko ze Skrzydła Szpitalnego, próbując pohamować, napływające do
oczu łzy.
Ostatnim
obrazem, jaki zobaczyła, była jej matka, trzymająca Hugona za rękę i
pochylająca się nad jego łóżkiem.
~~*~~*~~*~~
–
Isabelle! – wykrzyknęła Roxie na widok swojej dobrej koleżanki w drzwiach.
Przyjemnie
było zobaczyć kogoś ze starego domku. Niby widywali się przelotnie na posiłkach
i zajęciach, ale to nie to samo…
Gdy
Cristian jej powiedział, że ktoś chce się z nią zobaczyć, miała cichą nadzieję,
że chodzi o Sam… Dziewczyna wciąż się na nią gniewała… Najgorsze było to, że
Roxie przecież niczego nie zrobiła! Jej życie nieźle się pokręciło.
–
Musiałam przyjść. – Hiszpanka delikatnie ją przytuliła. Roxanne zauważyła, że
wygląda wyjątkowo dobrze; rozpuściła ciemne włosy, które łagodnie opadały na
ramiona, oczy podkreśliła cieniami - świeciły radosnymi iskierkami zza jej
okularów. Ubrana była w czarną podkoszulkę, czarną koszulę i czarne dżinsy…
–
Czy ja też będę musiała być taka mroczna? – spytała, lustrując wzrokiem strój
Cristiana i Isabelle.
–
Tak. Czarny stój obowiązkowy. – Cioran złapał ją za rękę i zaprowadził na
krzesełko, stojące przed toaletką. – Zaraz ci coś znajdziemy.
Po
godzinie, podczas której Isa i Cristian naprawdę się namęczyli, Roxie nie mogła
się rozpoznać.
Jej
włosy zostały, po raz pierwszy w życiu, wyprostowane. Karmelowe pasma sięgały aż
do połowy pleców, co wyglądało, jej skromnym zdaniem, naprawdę niesamowicie.
Poprosiła Isabelle, by makijaż nie był za mocny, ale ta i tak się uparła, by
zrobić po swojemu. Nie za bardzo wyzywający, ale czarna kredka mocno zaznaczała
kontury oczów, czyniąc je tajemniczymi i przenikliwymi. Cristian znalazł w jej
szafie -choć Roxie nie ma pojęcia jakim cudem! - obcisłe rurki oraz
ciemnofioletową bluzkę, które w idealny sposób podkreślały jej krągłe kształty.
–
Ło smoczek wodny. – Tylko tyle mogła powiedzieć na swój widok. Okręciła się na
pięcie, przeglądając się w lustrze i potrząsając włosami. – Pokonaliście moje
Afro! – wykrzyknęła ze śmiechem.
W całym swoim życiu nie była chyba aż tak
szczęśliwa. A mówią, że wygląd się nie liczy… Roxie nigdy nie narzekała na to,
jaka jest, ale w tym momencie wyglądała naprawdę apetycznie!
–
Nie musisz dziękować. – Cristian objął ją lekko ramieniem. – A teraz, moje
drogie panie… Idziemy do Świetlicy!
–
Ognisko jest w Świetlicy? – spytała Roxie, dla której było to kompletnie
pozbawione sensu.
–
Jest już grudzień. Za oknami śnieg… A ty się dziwisz, że ognisko będzie pod
dachem? – Chłopak wyszedł z pomieszczenia, mamrocząc coś o inteligencji co
poniektórych osobniczek płci pięknej…
Isabelle
parsknęła śmiechem, patrząc za chłopakiem. Roxie nałożyła na twarz nachmurzoną
minę - co nie było takie łatwe, biorąc pod uwagę jej zachwyt nad własną osobą -
chwyciła kurtkę i wypadła z pokoju, ciągnąć za sobą swoją koleżankę.
Zbiegły
we dwie ze schodów, chichocząc pod nosem i wpadły na Cristiana, stojącego w
przedpokoju.
–
Co…? – Roxanne chciała zapytać, co się stało, ale nie musiała.
Elena
wyglądała jak zwykle pięknie. Zza płaszcza, zrobionego chyba z jakiegoś
biednego zwierzaczka, widać było piękną, seksowną, opinającą każdą część
chudego ciała sukienkę. Dziewczyna spięła czarne włosy w koka na czubku głowy,
wypuszczając kilka kosmyków, by okalały jej twarz w kształcie serca. Nie miała
mocnego makijażu; podkreśliła tylko usta czerwoną szminką.
Stała
w drzwiach obok…
Jules
także wyglądał dobrze. Miał na sobie niby zwykłe czarne dżinsy, ale Roxie była
pewna, że gdyby się odwrócił, to miałaby naprawdę dobry widok na pewną tylną i
seksowną część jego ciała… Nałożył też czarny sweter i zrobił coś ze swoimi
lekko dłuższymi, blond włosami, które… nie były już lekko dłuższe.
Dziewczyna
miała wrażenie, że oceniała ich przez wieczność, ale wyglądało na to, że nie
minęła nawet minuta.
Para
dopiero teraz spostrzegła, schodzące po schodach dziewczyny.
–
Roxie! Isa! Wyglądacie niesamowicie! – wykrzyknęła siostra Cristiana i rzuciła
się, by je wyściskać. Roxanne czuła się odrobinę niezręcznie… Przecież nie
przyjaźniła się z Eleną… – O mój Merlinie! Co zrobiłaś z włosami? Są piękne! –
Rumunka wypuściła je z objęć i zaczęła się zachwycać włosami Weasley.
–
To moja zasługa. – Cristianowi udało się wtrącić swoje trzy sykle. – Nawet nie
wiesz, jak bardzo się namęczyliśmy, by osiągnąć taki… – gestem ręki wskazał na całą jej osobę – ...efekt!
Roxie
bała się spojrzeć na Julesa… Obawiała się, że zobaczy w jego oczach pogardę lub
coś w tym rodzaju… Ale nie mogła się powstrzymać.
Rodzeństwo
Cioran zaczęło się przekomarzać, ale Roxie nie zwracała na nich uwagi. Mogła
się tylko wpatrywać w zielone tęczówki chłopaka, który nigdy nie miał być jej…
Miała
wrażenie, że czas się zatrzymał. Twarz Julesa wyrażała czysty podziw i jeszcze
coś, czego sama do końca nie rozumiała…
–
Idziemy? – Z transu wyrwał ją Cristian, który postanowił być prawdziwym
dżentelmenem i pomóc jej założyć kurtkę.
–
Jasne! – wykrzyknęła, wyrywając z rąk chłopaka swoją własność (feminizm
rządzi!) i sama się ubierając. – Panie przodem. – Wskazała mu ręką drzwi i
zaczęła się śmiać z miny chłopaka. W międzyczasie próbowała ignorować pewną
parę, która znów się do siebie przytulała. To miał być długi wieczór…
Impreza
okazała się wyjątkowo udana. Nauczyciele, którzy byli o wiele bardziej
wyluzowani niż ci w Hogwarcie, bawili się razem z nimi. Roxie nie miała pojęcia
jakim cudem, ale po godzinie pojawił się alkohol… A instruktorzy nic z tym nie
zrobili!
Dziewczyna
spędzała czas ze swoim starym domkiem - oczywiście bez Sam i Hektora, którzy
byli już chyba oficjalną parą… - ale Roxie miała to gdzieś. Nawet Maelys jej
tak bardzo nie przeszkadzała. Alkohol może zdziałać cuda!
Udało
jej się zgubić Julesa, Elenę, Cristiana i Isabelle, ale nie martwiła się tym za
bardzo. Razem z Tobey’m i André ustanowiła nowy rekord w piciu
wysokoprocentowych napoi.
Czuła
się wspaniale, śmiejąc się z żartów swoich kolegów, obserwując innych ludzi,
którzy wyglądali tak pięknie w świetle ogniska…
–
Ej, Tobey! – Szturchnęła swojego rudego kolegę. – Ej, Angelo! – Udało jej się
zwrócić na siebie jego uwagę. – Chyba się upiłam! – wykrzyknęła, zataczając się
na niego lekko i śmiejąc się pod nosem.
–
Weasley! Miałem właśnie to samo powiedzieć. – Chłopak uwiesił się na jej szyi,
oblewając piwem przód jej koszulki. – Torres! – zwrócił się do ich
brazylijskiego kolegi. – Ty chyba też się upiłeś, co?
Ciemnowłosy
chłopak wyszczerzył się do nich w odpowiedzi, co chyba najbardziej pokazywał, w
jakim był stanie… Na trzeźwo nigdy by tego nie zrobił.
Roxie
zaczęła czuć dziwne rewelacje w swoim organizmie… Dopiero po sekundzie zorientowała
się, że musi po prostu iść do toalety.
–
Ej, Tobey! Idę siusiu! – krzyknęła mu do ucha i wstała na równe nogi. Od razu
miała ochotę ponownie usiąść - zawroty głowy były potworne - ale dzielnie postawiła
kilka kroków naprzód.
Z
tego, co widziałam, każdy znajdował się w podobnym stanie, co ona… Miała
nadzieję, że na ognisko nie przyszedł jej wujek… Ale po chwili zapomniała o
tych myślach.
Stawiała
ostrożnie nogi, między jej pijanymi kolegami. Nidzie nie widziała ekipy, z
którą tutaj przyszła, ale stwierdziła, że to nie jej problem.
Nagle
na kogoś wpadła.
–
Pardon, koleżko! – powiedziała, uwieszając się na tej osobie i czując, że
ramiona, które ją obejmują są zdecydowanie męskie.
Uniosła
głowę i spostrzegła, że zna zielone oczy, które mgielnie się w nią wpatrywały.
–
Jules! – wykrzyknęła i mocno się do niego przytuliła. Bo niby czemu nie? – Kopę
lat, stary!
Chłopak
musiał być równie mocno wstawiony, bo zamiast jej zwyczajnie odpowiedzieć lub
ją odepchnąć - co podpowiadałaby jej trzeźwiejsza strona - to on przybliżył
twarz do jej twarz i zaczął ją całować. I to jeszcze jak!
Roxie
zatraciła się w tym pocałunku, zupełnie zapominając o pełnym pęcherzu.
Pocałunek był bardzo namiętny; po sekundzie czuła się, jakby usta miały jej
odpaść ze zmęczenia. Z każdym skradzionym oddechem, przybliżali się do siebie
coraz bardziej. Dziewczyna musiała wspiąć się na palce, by mieć lepszy dostęp
do jego ust. Chłopak delikatnie ją podniósł, przyszpilając ją do najbliższej
ściany i wplatając palce w jej włosy.
Roxanne
zupełnie zapomniała, że znajduje się na imprezie, gdzie wszyscy mogli ich
zobaczyć… Miała w nosie nauczycieli, swoich kolegów i koleżanki, Cristiana i
Elenę…
Nagle
poczuła, że już się nie całuje z Julesem. Wydała głośny jęk zawiedzenia.
Osunęła się w dół po ścianie, czując, że nogi dłużej nie utrzymają jej ciężaru
i spojrzała w górę…
Jules
wyglądał, jakby stracił przytomność; uwiesił się na ramieniu Cristiana,
mamrocząc coś pod nosem. Nad Roxie stała bardzo zdenerwowana i, co najgorsze,
bardzo trzeźwa Elena…
Widząc
łzy w oczach dziewczyny, Weasley zdała sobie sprawę, co takiego narobiła.
–
E–elena… – wymamrotała, zastanawiając się, dlaczego jej język z nią walczy. –
Ja–ja pśeplasiam… – Chciała ją przeprosić, ale chyba nie najlepiej jej to
wychodziło.
Rumunka
spojrzała na nią smutno.
–
Nie byliście sobą – powiedziała pewnie. Odwróciła się do swojego brata. –
Zabierz stąd Julesa. Ja zajmę się Roxie, okej?
Roxanne
ledwo zarejestrowała ten moment. Po chwili czuła już, jak dziewczyna ją podnosi
i zaczyna prowadzić do wyjścia…
~~*~~*~~*~~
Sny to zabawna sprawa…
Nikt nie jest w stanie do końca ich zapamiętać i nikt nie może za nie odpowiadać…
Niektórzy ludzie wierzą, że każdy sen przedstawia jakąś sytuację z życia… Przeszłość
lub coś, co ma się dopiero wydarzyć… A niektórzy dopatrują się w nich symboli i
później sprawdzają, co mogą znaczyć.
Sny autorki nie wpasowują
się w żaden z tych schematów… Nie wiem, jak to wygląda u was, ale moi
bohaterowie tej nocy mieli bardzo interesujące sny…
Lily Potter marzyła o
tym, że zostaje tancerką w świecie mugoli. Oczywiście, nie liczyło się to, że
nigdy w życiu nie uczyła się tańczyć. W tym śnie skakała, obracała się i robiła
rzeczy, o które nigdy by siebie nie podejrzewała…
Albusowi za to śniło się,
że goni go wielki gofr, który ma zamiar go zjeść. Biegał po całej Wielkiej Sali
i usiłował znaleźć syrop klonowy, który posłużyłby mu za broń palną…
Rose wciąż na nowo rozpamiętywała
rozmowę ze swoją matką. Tylko, że w śnie Hermiona jej nie odpychała. Za to
wyrastały jej wielkie kły, za pomocą których próbowała odgryźć córce głowę…
Fred latał na miotle. Nic
niezwykłego…
James znajdował się w
wielkim haremie razem z pięknymi kobietami. Takie sny to on lubił. A jedna z
tancerek była bardzo podobna do pewnej blondwłosej dziewczyny…
Nott w swoim śnie bawił
się z młodszą siostrzyczką lalkami. Niech ta przyjemna atmosfera was nie zmyli.
Dla Alberta to istny koszmar. W końcowym momencie swojego snu sam się zmienił w
lalkę. Wyglądał naprawdę uroczo w różowej sukience z dwoma kiteczkami…
Tamra rzucała nożami w
tarczę. I wciąż od nowi i od nowa…
Roxie nie pamiętała tego,
jak Elena położyła ją do siebie, do łóżka. Ani tego, że dziewczyna pomogła jej
się przebrać w pidżamę. Śniło jej się, że idzie korytarzem. Skręca w prawo i
otwiera jakieś drzwi… Wchodzi do pomieszczenia i widzi… toaletę. Leci i siada
na klozecie. A później się budzi i przekonuje, że to jednak nie był sen…
Jest jeszcze jeden rodzaj
snów. Sen, podczas którego nie możesz rozpoznać, czy śnisz… I moim zdaniem,
takie sny są o wiele straszniejsze niż jakikolwiek nocny koszmar…
Nora
siedziała na łące i plotła wianki ze stokrotek. Była tak skupiona na swoim
zadaniu, że dopiero po pięciu minutach zorientowała się, że nie jest sama.
Spojrzała
na Hugona, siedzącego obok niej.
–
Długo tu jesteś? – spytała go, czując się odrobinę niezręcznie w jego
towarzystwie. Nie wiedziała, skąd się to brało, ale miała wrażenie, że nie
powinno go tutaj być.
–
Nie mam pojęcia. – Chłopiec wzruszył ramionami. – A ty?
Nora
zmarszczyła brwi, zdając sobie sprawę, że nie wie. Powiedziała o tym Weasley’owi.
–
No widzisz… Chyba razem w tym utknęliśmy.
Przez
kilka chwil - w śnie trudno było określić to w minutach - w ciszy robili
wianki.
–
Kiedy się ujawnisz? – zapytał nagle rudzielec.
–
Ale z czym? – Nora znów była zdezorientowana.
–
No przecież wiesz… – Chłopiec rzucił jej spojrzenie w stylu ,,nie zgrywaj się”.
– Nie rozumiem, dlaczego trzymasz to pod kloszem.
–
Ale jakim kloszem? – Eleonorze nie podobały się mignięcia światła, które
widziała kątem oka. – Hugo, co się dzieje?
–
Masz coraz mniej czasu, Kasjopejo… Chyba się budzisz – stwierdził, jakby to
było czymś oczywistym.
Nora
siadła na łóżku, po raz pierwszy w życiu tak dobrze pamiętając swój sen. Ułożyła
się ponownie na poduszkach, czując, że tej nocy już nie zmruży oka…
Hugo
wziął głębszy oddech, ciesząc się, że w końcu ktoś go odwiedził. Nawet jeśli
tylko we śnie…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Tam
ta ram tam!
Zajęło
mi to trochę więcej czasu, ale nareszcie mam zaszczyt zaprezentować wam rozdział
18!
Mam
nadzieję, że długość was odrobinę udobrucha :P Trochę się przy tym rozdziale napracowałam…
Nie dodałam go wcześniej, ponieważ byłam najpierw na mazurach u babci, a
później z przyjaciółką w Warszawie… Nieźle się zajeździłam w te ferie! :D
Piszcie
mi swoje teorie spiskowe… Jak myślicie, co się dzieje? XD Sama do końca nie
wiem, ale… Jak już przeczytaliście, to miło by mi było, jakbyście naskrobali
kilka zdań… :D
Wiem,
że nie powinnam, ale… Akcja J+N= ? uważam za otwartą!
Zachęcam
także do zajrzenia na tego genialnego bloga: http://narcyza-i-lucjusz-learn-to-love-again.blogspot.com/ Jest o Lucjuszu i Narcyzie, ale go
po prostu uwielbiam! Trafiłam na niego dzięki akcji: http://rozowe-ciasteczka.blogspot.com/
Ej... I moglibyście dodać mojego bloga do obserwowanych, jeśli chcecie być na bieżąco ;)
Pozdrawiam
was, wasze matki, ojców, dziadków, wredne rodzeństwo oraz wasze domowe kozy…
(każdy ma własną kozę)!
Komentować, Potterowi Ludkowie!
Jupi! Rozdział! :D
OdpowiedzUsuńZacznę od szablonu, bo właściwie jest powód, czemu jest zielony - jak oczy Julesa! Widzisz, znalazłam powiązanie!
Tamara... zaczynam mieć mieszane uczucia, bo jeżeli ją polubię to na kogo będę narzekać? :C Popsułaś mi mój cel złości! Lubie mieć osobę w opowiadaniu której się będę czepiać... hmm... muszę taką u siebie stworzyć, ale jakoś bardziej mi Tamara pasowała, gdy była zła! A tu takie zaskoczenie, bo ma świetne poczucie humoru! No, a to zawsze trafia mi do serca, więc odstawiam kołek na półkę i zapominam o moich planach zemsty na niej... tymczasowo, bo wiem, że jeszcze mnie wkurzy - będę mieć ją na oku! Henryk mi pomorze!
*Hau, hau, hau* - tia, jestem kotem, co szczeka.
Sytuacja w bibliotece była ciekawa, coraz więcej informacji o organizacji LOCH (ciekawe, czy Loch Ness był jego założycielem?). Bardzo podobał mi się komentarz Tamary na temat pocałunków z chłopcami, jak również Ci dwaj Gryfoni nieźle mnie wkurzyli, bo przerwali ciekawą rozmowę miedzy Norą a Tamarą, a ten głupol James jeszcze z takim tekstem wyskakuje!
On chce wykorzystać Nore! On jest niedobry... (Właśnie chyba odnalazłam nowy cel, któremu będę podcinać skrzydła w mych komentarzach). Właściwie to już nie chce, żeby był z Norą! Nie podoba mi się to! (Chociaż pięć minut temu, byłam jak na skrzydłach, gdy o tym czytałam i gorąco im kibicowałam - nawet myślałam nad zakupem pomponów! Wiesz może, gdzie można takie kupić? Miałabym zielone...).
Pocałunek! *3*
Musiałam to napisać, bo pocałunek Roxy i Julesa był najlepszy! Miałam wielką nadzieje, że nikt im nie przerwie, tylko któreś z nich się porzyga na drugą osobę, psując mu bluzkę i zawstydzony tym sobie pójdzie, ale nie głupia-latająca-małpa-czarnoksiężnika-z-krainy-oz musiała ich przyłapać! (Mam na myśli Elenę).
Cristian... Ty normalnie mówisz jedno, a piszesz drugie! Normalnie mam wrażenie jakby on podkochiwał się w Roxy! Jednak ja widzę miłość wszędzie... ostatnio wzdychałam ze wzruszeniem, gdy widziałam parę staruszków trzymających się za ręce, a starszy pan tak uroczo wpatrywał się z miłością w tą panią... po prostu marze o takiej miłości T-T
Ognisko w domu... moja mama by mnie zabiła!
Jak byłam mała chciałam zrobić basem w łazience - znaczy wypełnić cały pokój wodą, ale moja mama mnie przyłapała... czemu rodzice zawsze psują takie pomysłu? Nawet namalować tunelu mi na ścianie nie pozwoliła! A chciałam być jak Struś Pędziwiatr!
Co prawda moje pomysłu były dziwne, a raz z kolegą (miałam sześć lat) zamiast obejrzeć bajkę o Trzech Muszkieterach włączyłam jakiś pornos... później chcieliśmy zrobić to, co na tym filmie, ale moi rodzice w porę wrócili do domu... nie wiem, czemu to piszę, bo to zawstydzające!
Ha! Ja też się tak zesikałam! Choć teraz się pilnuje, a wtedy miałam tylko dwanaście lat... -_-
Nie ma to jak alkohol na niego zawsze znajdzie się jakaś rada!
Zachowanie Hermiony mnie zaskoczyło względem jej córki! Nie mniej kobiety w takich chwilach często dziwaczeją... hej! A może Hermiona jest w ciąży? To by wszystko wyjaśniało... bo w końcu gdy kobiecie śni się jej matka oznacza to, że prawdopodobnie jest w ciąży... młody Malfoy jest nie dobry! Takie rzeczy robić z biedną Rose!
Co takiego Nora ukrywa? O czym mówił Hugo? Może jest animagiem? (Tak się to pisze?) Może jest kluczem do jakiegoś sekretnego skarbu magicznego? Może niczym Naruto w jej ciele został zapieczętowany demon? Oooo.... Mama! Ma w ciele Sama-Wiesz-Kogo!
Nie... takiej traumy, nikt by nie przeżył! Już lepszy Loch Ness!
Takie sny o pięknych osobach są najlepsze :3
Chciałabym być na miejscu Huga... czemu on nie pójdzie do snu Jamesa i nie postraszy go jakimiś strzygami, czy innymi stworami? Zabawne by było! :D Ja tam bawiłabym się na całego!
Chyba wspomniałam o wszystkim... Tak, więc: życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
PS. Specjalne podrwienia dla Henryka!
PS.2 Właśnie doszłam do wniosku, że jednak James i Nora idealnie do siebie pasują i jestem za tym, aby poszli na randkę i genialnie się bawili!
Wiesz, że cię kocham, wariatko? Czytając twój komentarz prawie sikałam ze śmiechu! :D
UsuńMyślałam, że mnie już niczym nie zaskoczysz, ale chyba byłam w błędzie... Jesteś szalona i za to cię uwielbiam!
No tak! Z tymi oczami, to bym sama na to nie wpadła... Ale zielony to najfajniejszy kolor na świecie! I nawet się ze mną nie kłóć!
Ha! Wiedziałam, że się do niej przekonasz! :P
Z tym potworem z Loch Ness to bardzo prawdopodobne... Będę musiała to sprawdzić!
I tak będziesz kochać Jamesa... Jesteś wyjątkowo cudaczną romantyczką... - to jest komplement, moja droga! :*
Hahaha miałaś bardzo ciekawe dzieciństwo... Czemu mam wrażenie, że każda twoja kolejna opowieść jest dziwniejsza, ale i zarazem śmieszniejsza od poprzedniej? XD Zaskakuj mnie częściej!
Też zawsze chciałam zrobić basen w pokoju! Piona, siostro!
Ale z tym pornosem to przesadziłaś... Przyznaj, że to było specjalnie! :P
Ja ci tutaj nie będę niczego zdradzać! Jutro napiszę ci co nieco w meilu... Ale będę musiała się ruszyć i włączyć komputer... Eh... Patrz, jak się dla ciebie poświęcam!
Henryk też cię pozdrawia! Mówił coś, że wpadnie do ciebie w nocy... Jakieś romantyczne plany? ;]
Jaka zmienna! :D
Pozdrawiam!
Moja kuzynka raz zsikała się ze śmiechu... Oczywiście ja byłam powodem jej histerycznego śmiechu.
UsuńSzczerze mówiąc w tej chwili nawet Jamesa lubię, ale jakoś większą miłością do niego nie pałam, sama nie wiem czemu, chyba jest do niego uprzedzona.
Z tym filmem... to były schody, ale wyznam, że ja i mój kolega bardziej interesowaliśmy się lataniem ludzi po lasach i skakaniem po linach (do tej pory nie dowiedziałam się jaki tytuł nosił ten film porno) niż innymi sprawami, bo te zbliżenie fizyczne wydały nam się głupie, tak więc właśnie mieliśmy skakać po łóżkach i udawać dzikusów, gdy przyłapała nas moja mamusia... oczywiście byłą dziwnie cała czerwona na twarzy :3
Kiedyś wzięłam też skrzydłom martwej kaczki i starałam się polecieć na dach bloku w którym mieszkam, ludzie dziwnie się na mnie patrzyli gdy wymachiwałam martwymi i lekko krwawiącymi ptasimi skrzydłami, a na moje wyjaśnienia patrzyli na mnie z zaniepokojeniem... właściwie to chyba nikogo z sąsiadów nie dziwiłam już w najmniejszym stopniu :D
W końcu miałam tendencję do jedzenia trawy, ale to znów zupełnie inna historia! Właściwie mam kilka naprawdę zabawnych opowieści, bo ja sama miałam szalone pomysły i z każdej chwili korzystałam ze swojej wyobraźni, ale nie zawsze było kolorowo :c
Ja czekam, ja czekam na Twój mail! Nikt już do mnie nie pisze... czuje się samotna T-T Henryk zawsze do mnie przychodzi, a ja później się zastanawiam czemu mam takie... eee... romantyczne sny xD
Kobieta zmienną jest!
Również pozdrawiam ^^
Monia... Ty mój świrku zboczusiu :*
UsuńEm... Ja nigdy się nie zsikałam ze śmiechu, ale w dzieciństwie miała wiele takich snów jak Roxie... Tylko, że ja tak naprawdę nie ruszałam się z łóżka i po prostu robiłam pod siebie... Ale ja byłam bardzo mała!
Ta... Uprzedzona... Albo po prostu lepiej poinformowana :P Ale ci...
Haha taaa... Teraz się tłumacz XD
Hahahahahhahaha Skrzydła kaczki? To... Genialny pomysł! Kurcze! Czemu ja tego jeszcze nie wypróbowałam? Mika! Chyba musimy się umówić na wspólne latanie! Myślisz, że Daisy poczuje się obrażona, gdy ją zaprosimy... Wiesz kaczkowa -nie mam pojęcia czy jest takie słowo - solidarność i te sprawy... No Henryk jest oburzony!
Ja zjadłam kiedyś bardzo trującą roślinę... Rosła w doniczce u mojej babci... Ledwo przeżyłam... A to tylko dlatego, że moje rodzeństwo lubiło jeść trawę i takie chwasty, które miały serduszkowe liście... Ta... Chciałam być jak oni XD Chyba wiem o co ci chodzi...
Już go wysłałam. W końcu mi się udało :P
Henryk... Taki z niego romantyk. Jestem dumna!
Pozdrawiam, bo ty pozdrawiasz... Dalszą formułkę znasz... :*
Mi tylko raz przyśnił się kibelek, ale to dlatego, że wieczorem bałam się iść do łazienki w strachu przed swoim zmarłym wujem, który łaził po korytarzu (ja w to nadal wierze!).
UsuńChyba Twój ostatni mail tak mi się spodobał, że teraz w ogóle nie widzę szans dla Jamesa, ale niech zostanie (będzie kołem ratunkowy!).
Skrzydła kaczek, którymi się bawiłam teraz wydają mi się takie... straszne? Wyobraź sobie dziecko z lekko krwawiącymi ptasimi skrzydłami w dłoniach... grr... nie mogę uwierzyć, że naprawdę to robiłam!
Widzisz? Oburzyłaś Henryka! Teraz po nocy nie będzie dawał mi spać! Można by zaprosić Daisy i Donalda! Obydwoje ich byśmy upili, a później użyli piły mechanicznej i zabrali im w ten sposób skrzydła! :D
(Ten pomysł naszedł mnie z powodu mojego cichego marzenia, aby być szaleńcem z piłą mechaniczną!).
Serio? A kaktus? próbowałaś kiedyś? Podobno kotu używają jego igieł to czyszczenia zębów... Co próbowałaś jeszcze zjeść? (Niezmiernie mnie tym zaciekawiłaś!).
Ja za to próbowałam eksperymentować z różnymi płynami i robiłam magiczne eliksiry, którymi karmiłam swoje lalki, później oczywiście ich się domyć nie dało, a ta dziwna substancja oprócz tego, że przypominała wymiociny to była twarda jak skorupa :D
Już odpisałam, więc teraz ja czekam na odpowiedź!
Tylko czemu w moich snach zawsze staje się przystojnym, napakowanym kolesiem? Ostatnio jeden przedstawił się jako Aron, a inny okazał się być tym niebieskim jeżem z bajki Sonic Dash... moja psychika jest dziwna -_-
Ja za to pozdrawiam, bo ty pozdrowiłaś, a ja ciebie, więc pozdrawiam ponownie, a ty pozdrowiłaś mnie, wiec pozdrawiam potrójnie! Widzisz! Ja to rozpisałam :P
Ja się bałam chodzić do toalety przez pająki... Co z tego, że nikt ich nie widział? One tam były!
UsuńTo taki sam spisek jak z pingwinami i legitymacją! Jestem tego pewna... Wszyscy przeciwko nam!
Cii... Niczego nie zdradzaj!
Ja to sobie potrafię bardzo dobrze wyobraźić... I odkąd cię poznałam to takie rzeczy przestały mnie dziwić xd
Doskonały pomysł! Henryk już ci to wybaczył... Wiesz, jak bardzo cię kocha ;)
O! Mam jedego kaktusa! To moja jedyna roślinka... Choć jeszcze go nie jadłam... Podlewam go raz na rok, a on wciąż mnke kocha i żyje! Level up w ogrodnictwie!
Em... Może nie zjeść, ale wsadziłam sobie grosza do nosa... Prawe, a by doleciał do gardła XD A i oczywiście ziemię... Kto nie lubił ziemi w dzieciństwie, ten nie wie co stracił! Z przyjaciółk jadłam też papier... Mniam!
Też robiłam eliksiry! Razem z młodszą siotrą brałyśmy różne przyprawy i robiłyśmy mikstury... Potem mama się na nas wkurzała XD
Potterowskie pokolenie już tak ma. Snape byłby dumny!
O Panie! Naprawdę masz niezłą wyobraźnię! :D
Brawo! Nie sądziłam, że wgl ją zapamiętasz.
Całuski! - tego też jeszcze nie było!
Hej! Przy okazji skoro jesteśmy na temacie pająków, to te z zakazanego lasu się u Ciebie pojawią? Pytam tak z ciekawości :D
UsuńNikt nie ma wątpliwości w Twoje zapewnienia... bo kto, by nam nie uwierzył, że pingwiny tak naprawdę latają, a legitymację mają własny rozum? To przecież wszystko jest logiczne, a poza tym duchy i pająki kryjące się po kątach, naprawdę są wredne! No i spiskują!
Mam takie samo odczucie względem Ciebie :P Nie mniej czasami moje dziecięce pomysły mnie przerażają... raz weszłam do kubła na śmieci, aby wyjąć sąsiadce klucze, no co? To było samarytańskie z mojej strony!
Ja też Henryka kocham :D Niedługo czymś Cię obydwoje zaskoczymy (trochę tak spiskujemy :3). Daisy i Donald mają przechlapane...
Serio? Ja jak miałam kutasa to mi wysechł po tygodniu... podobnie jak wszystkie kwiatki, a do tego sztuczne zawsze mi się rozwalają -_- Rośliny mnie nie kochają! (Nawet te sztuczne!).
Ja w dzieciństwie uwielbiałam ten dziwny smak pieniędzy... jednak po tym, jak moi rodzice kazali mi się zastanowić, gdzie wcześniej były te pieniądze... cóż ich punkt widzenia na mnie zadziałał :D Nie będę tutaj dawać przykładów, jakie wymieniła moja mama, bo były naprawdę... obrzydliwe.
Ja próbowałam! Ale to dlatego, że taką śliczną babeczkę zrobiłam! Ten zawód mnie prześladuje, gdy okazało się, że ciastko nie smakuje czekoladą, tylko ziemią... Czemu tak jest? Moim zdaniem ziemia powinna być z czekolady, a chmury z waty cukrowej :D
Jadłaś papier? Hej! Może myśmy się kiedyś spotkały, bo mnie koleżanka też do tego namawiała, ale ja jedynie zdążyłam trochę przeżuć i gdy nauczycielka kazała mi wyrzucić gumę, była zaskoczona i nieco załamana na wieść, że mieliłam w buzi kartkę papieru...
*Piątka* Eliksiry w dzieciństwie to obowiązek!
Właściwie, gdy bawiłam się płynami to nie czytałam jeszcze HP, miałam wtedy cztery latka... wiesz... tak teraz sobie przypomina, że w dzieciństwie nie mogłam się doczekać, aż stanę się dorosła, bo myślałam, że podobnie jak Sabrina odkryje w sobie super moc :3
Nie chciałam dorastać z tego powodu, co inne dzieci, ja liczyłam na magiczną moc... miałaś może podobnie?
Pamiętam jak pierwszy raz poszłam do kina na wielką premierę pierwszego filmu HP :D Swoją drogą najlepiej pamięta Bazyliszka, bo przez całą scenę z nim drżałam z przerażenie zamykając oczy i modląc się o koniec świata, a teraz zastanawiam się, co mnie w nim tak bardzo przerażało...
Boże, pisze takie gigantycznie długie komentarze, że dopisując nic o treści Twojego bloga xD Więc napisze, że...
Od teraz będę kibicować Roxy i Cristianie! (Bo nie tylko ja zauważyłam, że mają się ku sobie! :P)
To ja napiszę Ci po niemiecku: "Bussis!" (Nie wyjawię, co to znaczy - będę okrutna! :P)
8! - To nasz 8 komentarz pod tym rozdziałem... Później ludzie będą się zastanawiać, czemu tak dużo komentarzy pod rozdziałem mam... A to wszystko przez jedną wspaniałą wariatkę... :*
UsuńNo jasne, że się pojawią! Nie wiem jeszcze kiedy, ale co to za potterowskie opowiadanie, w którym nie ma twojego największego postrachu z dzieciństwa... Zawsze bałam się tego podczas oglądania Komnaty Tajemnic, ale musiałam udawać dzielną, by młodsza siostra się nie zorientowała... XD
Cały świat jest jednym wielkim spiskiem! Do legitymacji, pingwinów i pająków możemy teraz także dołożyć tarki, które tylko czekają, by móc cię skaleczyć w palce! Te teorie są prawdziwe i w 100% potwierdzone!
Haha przypadek? Nie sądzę ;) Bardzo ładnie! Mojej koleżance kiedyś w McDonaldzie wpadł telefon do śmietnika, ale nie było we mnie tyle miłosierdzia, by jej pomóc... Stałam z boku i się śmiałam razem z innymi ludźmi, gdy sprzątaczka jej to wyjmowała :3
Oj ja już znam wasze spiski... Ekhem... Pingwin? Ale musisz zaznaczyć od kogo to pochodzi! Bo Henryk się obrazi! A Daisy i Donald zostali już usmażeni i zjedzeni!
Ha! A mnie mój kaktusik kocha! Kurcze... Muszę mu jakieś fajne imię wymyślić... *otwiera na przypadkowej stronie encyklopedię historii; kaktus musi mieć zacne imię* Kaktus Mikołaj! Na Mikołaju Koperniku się otworzyło XD
Pieniądze, ziemia, papier... Taaaak... My jesteśmy baaardzo normalne!
A tak nie jest? ;o A miałam dzisiaj na obiad zjeść trochę ziemi... :<
Zabiorę cię na lekcje jedzenia papieru! Przydaje się, gdy chcesz zjeść jakiś liścik lub po prostu nie chcesz by rodzice zobaczyli jakąś kartkówkę... ;)
No raczej! *przybija B)*
Ja nie pamiętam czasów przed Harrym... Już jako mały berbeć potrafiłam włączyć kasetę z Potterem lub Władcą Pierścieni... I od zawsze marzyłam, że dostanę list z Hogwartu... Oczywiście go dostałam :P Nawet nie myśl, że nie! A moje magiczne moce także się objawiły (jak to sobie wmawiam, to trochę mniej boli, gdy jednak uświadamiam sobie, że to tylko książka i film...)
A ja byłam na Więźniu z Azkabanu jak miałam 6 lat w kinie! To była pierwsza część na którą poszłam i do dziś to pamiętam... Ta łapa dementora i Lupin... I dlatego też 3 część jest moją ulubioną. Sentyment zostaje.
Czemu mi to robisz? A co z Roxy i Julesem? Chyba będę musiała ci to wyjaśnić w mailu... A reszta niech żałuje, że nie pisze z moją wspaniałą osóbką :P
Em... Łatwo można się domyślić XD Ale udam, że nie mam pojęcia i że wcale nie skorzystałam z google translate, by to sprawdzić...
xoxoxoxo - z małej litery nie było!
Cały czas miałam zamiar Ci odpisać, ale w końcu zapominałam, ale teraz sobie przypomniałam! -_-
UsuńJeszcze trochę Cię pomęczę i ponabijam Ci komentarzy - ciesz się! :D
Do listy spiskowców dodajmy jeszcze skarpetki! Bo te których moja koza z szafy nie zdąży zjeść to zawsze jakoś giną. No, a później wszystko przewracam, aby znaleźć pasującą parę! To jest spisek! One uciekają, a później spiskują!
Ha! To ja już wiem, kto mnie w nocy straszył... a zastanawiałam się, co to też za para pieczonych kurczaków tańczących na moim biurku tam robi? xD
To nazwij swojego kaktusa "Koper", bo nie wiem czemu od razu kojarzy mi się z koperkiem, a to imię dziwnie mi pasuje do kaktusa... ciekawe czemu?
Nie chce mi się odpisywać na wszystko, więc tylko stwierdzę, że my jesteśmy normalne, bo po prostu mamy większą skale normalności niż nienormalności od większość ludzi, a to dziwne tłumaczenie wszystko wyjaśnia :D
Jules mnie zaczyna drażnić, a poza tym Cristian jest taki miły i przyjacielski względem Roxy, a do tego taki kochany! Po prostu idealnie do niej pasuje i już!
Ja nawet nic nie widzę i nie słyszę o tłumaczu, będę wierzyć, że sama do tego doszłaś, bo masz tak rozwinięty język niemiecki :D
Bussis! ^^
Dobra! Niech to będzie już ostatni komentarz (pod tym rozdziałem!)
UsuńJa tak napisałam połowę meila dla ciebie, a później zapomniało mi się i zadania z chemii musiałam robić :/
Zdecydowanie skarpetki. A dlaczego e każdej robi mi się dziura, co? Spisek!
Mikołaj już się przyjęło. Kopra zostawimy na następny raz. Może załatwie Norze jakieś zielone zwierzątko? ;)
Mi też się już nie chce... O! Idealny punkt widzenia :D
I ty przeciwko mnie... Ale zastanowie się nad tym!
Oooo... Dzięki :*
Pozdrawiam szanowną panią!
Co tu sie rozpisywac? Cudownie jak zawsze, pewnie bym sie rozpisala ale stracilam "wene" hahha. Czekam na kolejny /POTTEROWA
OdpowiedzUsuńAle to to leniwe się stało... Ale wybaczam, kochana. Nawet taki krótki komentarz - jak na ciebie - mnie zadowala! :3 Mam nadzieję, że jednak odzyskasz wenę. Mogę ci trochę mojej użyczyć... W moim wiadrze sporo się jej uzbierało!
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam! :D
Druga pozycja tez mi pasuje :D Ale wybacz, gdyz skomentuje jutro. Teraz spie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, niezywa puck
Poprawka 3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZdałam sobie sprawe, ze jestem naprawde paskudną osobą! No, bo powaznie przeczytalam ten rozdzial ponad dwa tygodnie temu i dopiero teraz dodaje komemtarz? Ponadto nie odpisalam jeszcze na Twojego mail, co jest podwojmy okrucienstwem. Na Twoim miejscu przestalabym sie od odzywac do tak perfidnej osoby.
UsuńCzytajac Twjego bloga mam wrazenie, jakbys pisala wszystko co przyjdzie Ci do głowy. Jakby pierwotne wersje byly tak dobre, ze nie potrzebowaly ulepszenien. Naprawde, Twoj styl jest tak super, ze jeszcze przez dlugi czas bede pod wrazeniem.
W 18 rozdziale strasznie duzo sie dzieje. Najpierw przyszla randka Jamesa i Eleonory (u mnie też jest J+E). Gdy wyslalas mi ten fragment na mail bylam tak zniecierpliwiona, ze zeby pozbyc se energi musialam poskakać! A teraz denerwuje sie jeszcze bedziej. Uff! Moze tym razem sprobuje biegania?
Potem zaliczenie kolejnej bazy w relacjach miedzy Julsem i Roxie. Co swoja droga bylo super extra super! Pijana Roxie jest jeszcze fajniejsza niz trzezwa. Po przeczytaniu tego fragment sama mialam ochote sie upic i sprawdzic jak to jest :D Demoralizujesz mnie!
Zaintrygowalas mnie ta koncowką o snach. Moze zaczne od tego, ze Twoje postacie snia o rzeczach nienormalnych. Chociaz gofr Albusa bardzo mi sie spodobał :D no i Oczywiscie James ^^ Nastolatek i pomieszczenie pelne pań do towarzystwa.... No tak :D To lepsze niz 50 twarzy Greya :*
Co to sie stala z Norą? Rozmumiem, ze Hugo w czasie śpiaczki przenisol sie do podswiadmosci Eleonory, ale z czym ona ma sie ujawinic?! Cos Ty znowu wymyslila? Powiedz mi na uch, nikomu nie zdradze! Prosze?
Wiem, ze nie wypada mi o nic prosic, po tym ja bezczelnie zniknelam. Ale bylam w Angili i szukalam dla nas facetow! No moze Miki wikołaka :D No i znow zawiodla, bo zadnego nie znalazlam :/
Ale, ale.. Mam plan jak obalic krolowa z tronu! Potem znajde Ci faceta :D jest deal?
Pozdrawiam, puck
Mika zdradziła mi jaki był powód twojej nieobecności, więc nie musisz się martwić, że się pogniewałam, obraziłam lub coś w tym stylu ;) Szukanie dla nas brytyjskiego chłopa jest wystarczającym usprawiedliwieniem!
UsuńNie ubliżaj już tak sobie! Przecież nic się nie stało :* Bardziej bym się pogniewałam, gdybyś zupełnie znikła!
Bieganie to straszna męczarnia! Jak chcesz to mogę poskakać razem z tobą.
Prosiłaś, bym wymyśliła skrót dla twojej pary - tak, przeczytałam maila, nie, nie mogę odpisać, bo nie mam komputera z internetem :( - co powiesz na Elmes? Kojarzy mi się z Elmem XD Lub Jabeth, ale Elmes zupelnie podbiło moje serce!
Z chęcią także się upiję... Może to dziwne, ale jakoś mnie nie ciągnie do tego... Zostawiam to dla moich bohaterów! ;)
A zastanowie się, czy ci zdradzić... Choć znając mnie i moją miłość do spojlerów to w nastepnym mailu wszystko ci wyśpiewam... :D
Z chęcią pomogę w obaleniu królowej. Jej kapelusiki mnie niepokoją... No jasne, że jest!
Pozdrawiam! :3
Świetny rozdział! Ciekawy pomysł z tymi snami, ciekawe o co chodziło Hugonowi... Roxie mocno zabalowała, dobrze że Elena zwaliła to na jej nietrzeźwość, bo byłaby niezła awantura!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
O! A to jakaś ,,nowa twarz" :D
UsuńWitam cię bardzo serdecznie i dziękuję, że odważyłaś się skomentować.
Wiesz... Elena jeszcze może zrobić awanturę. Z nią to nigdy nie wiadomo!
Mam słabość do osób o imieniu Gabrysia... Tak się składa, że pewna autorka pewnego blogu *ekhem... wskazuje na siebie* ma tak samo na imię :D
Tym bardziej: witaj, siostro! - Mam nadzieję, że Cię nie wystraszę... Ale chyba już wiesz, że jestem nienormalna...
Pozdrawiam!
Ach, nie martw się, żyję wśród tylu nienormalnych osób to kolejna mi już nie robi różnicy! :D
UsuńHm, taka nowa to nie jestem, tylko trochę taka wstydliwa i już kiedyś pisałam tu coś, ale z anonimka :D Ale jak już oficjalnie komentuję ze swojego konta to spodziewaj się komentarzy częściej! :D
Bardzo mnie to cieszy! :D
UsuńJa nie wiem... Czy ja jestem taka straszna? Nie gryzę :P No... Czasami tego nie robię XD
Będę na nie czekać!
Pozdrawiam!
Hellooł! Eh... Długo się nie odzywałam, wiem i przepraszam! Po prostu jakoś tak nie miałam siły na komentowanie... i czasu oczywiście. ;)
OdpowiedzUsuńWięc... wreszcie jakiś dłuższy rozdział! :D Ci nauczyciele to chyba wymęczą tą Norę tymi zadaniami!
A tak w ogóle to Nora&James <33 Ale przyznam Ci się - myślałam, że ten wątek będzie rozpoczęty tak na szóstym roku... Ale mimo to nie mam, aż tak wielkiego wrażenia, że dzieje się to za szybko. ;) Boję się... Boję się, że oni zostaną teraz parą i potem będzie nie wypał. ;c Rozstaną się, a to zniszczy całe moje życie... Ale i tak nie mogę się doczekać ich spotkania. :D ...mam przechlapane. xd
I ten pocałunek Roxie i Julesa po pijaku. :D Elena sobie wmawia, że to przez ten alkohol, ale co tam! Coś czuję, że oni jednak nie zapomną tak łatwo tej imprezy. ;p I mam nawet na to wszystko słowo! Jedno jedyne - JOŁ xD
Hermionę na pewno ktoś zaczarował i nie tylko ją! Ci Łowcy Czarownic podlecieli taki wypasionym helikopterem (oczywiście zakamuflowanym) i rozpylili go na całym Hogwartem. Oni nie zdawali sobie sprawy z tego, że Albus, Scorpius, Rosie itd. byli na to odporni! Albo podmienili Hermionę! Dali jej sobowtóra, a tą prawdziwą gdzieś trzymają...
Co? Gdzie? Jak? Dlaczego? I przede wszystkim... O co chodzi? Nora i jej sen... Spotkała Hugona tak jakby on już nie żył... A przy okazji ciekawe dlaczego on się nie budzi... Ja to bym mu podstawiła naleśniki z czekoladą pod nos i od razu, by wstał! Mówię Ci, sprawdzony sposób! :D Ale wracając.. :P Co Nora trzyma pod kloszem? Ciastka? Bo ja lubię ciastka... *marzy o czekoladowych ciastkach* ;D I nie wiem dlaczego ciastka pierwsze przyszły mi do głowy.
Nie przejmuj się tymi głupotami co tu wypisuję... Ale chyba nie mam nic na usprawiedliwienie... Chociaż nie! Czekaj! Stan podgorączkowy się liczy? Bo zawsze można powiedzieć, że mi się mózg zaczyna przegrzewać...
A co do komentarzy to postaram (naprawdę się postaram!) nie pisać ich w takich odstępach! ;c
No i standard! Czyli, kiedy następny rozdział? :D
Pozdrowionka!! ^^ I weny! I Czasu!
~Daughter of Shadow
P.S. Mam wrażenie, że nadużywam tych wielokropków... O! Widzisz? Eh...
Daughter of Shadow! Ty żyjesz? Byłam pewna, że tak załamałam cię moją twórczością, że poszłaś coś sobie zrobić... Bardzo się cieszę, że jednak o mnie nie zapomniałaś! Witam cię z otwartymi ramionami ;)
UsuńHa! Tęskniłam za twoimi uwagami co do długości rozdziałów... Naprawdę się staram, by jednak były dość... dłuższe :D
Potwierdzam. Masz przechlapane... Ale niczego nie zdradzę!
Dobre podsumowanie :D Wydaje mi się, że to taki piękny początek... Ale znów więcej nie powiem!
Niezła teoria... Będę musiała się nad nią mocno zastanowić... He he he XD
Ciastka, naleśniki... Chyba ktoś jest głodny!
Liczy, liczy. Każda wymówka jest dobra! Ja zwalam wszystko na moją najlepszą przyjaciółkę. Nawet jak jej przy mnie nie ma XD
Jakoś za 2 tyg... Wracam do szkoły i znów rozpoczyna się mocny zapieprz... :/
Dziękuję bardzo i także pozdrawiam ^^ Nie znikaj mi tak więcej!
PS Ja chyba też... ;)
Jej! Nareszcie!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, długość i treść nadrabia czekanie!
O mój Boże, Cristian jest taki kochany i słodki, a im dłużej znam Jules'a, tym bardziej chcę żeby Roxie była z Cristianem!
Nora i jej tajemniczość jak zwykle nadają opowiadaniu wyjątkowy... smak?
Potter... Jak to Potter! Słodki i opiekuńczy - takich lubię XD.
Tak Nora, rusz z nim dalej! Tak!
Ostatnia akcja z moją kochaną Roxie była co najmniej super! Ajajajaj miała całować Cristiana, nie tego drugiego! Nieeee!
P.S Nora to w sumie fajne imię! XD
Dobra, pozdrawiam Cię serdecznie i życzę duuuużo weny!:D
http://krainanovitas.blogspot.com/
Ha! Wiedziałam, że komuś się to spodoba :D
UsuńHm... Nad tym też się zastanowię... Plan już niezły mam! Należy się bać.
A no Potter. Zobaczymy, co z tego wyniknie ;)
Ty mi tutaj się nie czepiaj :P Nie napiszę kto jest taki okrutny, że pozwala Chione całować się z Mikem... :(
Mi też się bardzo podoba :D
Dziękuję bardzo! Także pozdrawiam!
No i osiemnasty rozdziału już za mną. Teraz gdy jestem już na bieżąco w opowiadaniach mogę dodać ciut dłuższy komentarz (nareszcie!).
OdpowiedzUsuńA więc jestem ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy, ale to chyba wszyscy fani twojej twórczości czują. Co do treści rozdziału.
Impreza! ♥ Ojj... za dużo alkoholu tam było xdd Mam nadzieję, ze kolejne rozdziały będą takiej długości jak ten no i oczywiście tak dobrej jakości :)
Życzę weny i czeka na next! xD
http://vampireandmillionaire.blogspot.com/
Udało ci się! :*
UsuńZaraz odpowiem na twoje wcześniejsze komentarze i lecę nadrobić u ciebie zaległości, kochana.
Ale mi tutaj słodzisz... Uważaj, bo się zarumienię ^^
Dziękuję bardzo i pozdrawiam!
Nienawidzę i kocham Twojego bloga jednocześnie, wiesz?
OdpowiedzUsuńNienawidzę, bo zerwałam nockę na czytanie 18 rozdziałów i prologu (kto przeczyta Krzyżaków, huh?). Siedziałam do trzeciej, z zapartym tchem śledząc losy bohaterów.
Kocham Twoich bohaterów. Norę, Albusa, Jamesa Freda, Roxie, Notta, Tamarę, Hugona, Lily, Julesa, oraz Rose i Scorpiusa, a szczególnie ich ukochany przeze mnie parring.
Nie pamiętam, które opowiadanie mnie tak wciągnęło. Na początku byłam nastawiona mocno sceptycznie, pierwsze rozdziały były na nieco niższym poziomie, pojawiały się jakieś drażniące mnie literówki, błędy. Jednak czytałam i czytałam, a z notki na notkę byłam zachwycona coraz bardziej. Świetnie wymyśliłaś historię Eleonory (a może raczej Kasjopeji?) Zabini (Malfoy?). Od kiedy tylko spotkała po raz pierwszy Scorpiusa wiedziałam, że jest jakoś z nim spokrewniona! Detektyw mode on.
Uparcie czekam na moment, kiedy świat pozna prawdziwe pochodzenie Nory. Wyobrażam sobie nagłówki w Proroku i plotki na całą szkołę. Zawsze jest głośno w mediach, gdy porwane zostaje dziecko, a co dopiero tak znanych ludzi (bo nie oszukujmy się, to w końcu Malfoyowie). Kiedy odnajduje się ono po tylu latach MUSI wybuchnąć afera. Musi musi musi, przynajmniej w głowie nowej, oddanej czytelniczki :D
Chciałabym jeszcze życzyć Ci bardzo dużo weny i czasu na pisanie opowiadania. Przez tę jedną noc zdążyłam zżyć się z tym fan fickiem jak z mało którym :)
Pozdrawia nowa w Hogwarcie, znaczy, tfu, na blogu, ~ Kartf
Ale niespodziankę mi sprawiłaś... Spokojnie odpowiadam na wcześniejsze komentarze, nagle patrzę i widzę mój ulubiony rodzaj komentarzy :D
UsuńMoże to głupio zabrzmi, ale chichrałam się do siebie jak głupia, czytając go.
Ja Krzyżaków w gimnazjum grzecznie przeczytałam! Nawet dobrą ocenkę za spr dostałam... I wcale nie wypisałam sobie na ręce imion większości krzyżaków... Nie... Wcale XD
Taka nienawiść mi chyba odpowiada. Miłość mi wszystko wynagradza!
A uwierzysz jak ci napiszę, że te pierwsze rozdziały kiedyś i tak poprawiłam? Wyobraź sobie jakie masakryczne były na początku... Ale od zawsze podkreślałam, że piszę bloga, by się czegoś nauczyć... I chyba z rozdziału na rozdział mi to po prostu tak troszkę wychodzi. Kto by pomyślał, że przez pół roku tyle się nauczę? A moim zdaniem i tak jeszcze nie piszę najlepiej...
Eleonory. Ona nie lubi imienia Kasjopeja ;) Lepiej jej nie drażnić!
Brawo! :D
Hm... A nawet jeszcze o tym nie myślałam. Ale masz rację. Dobrze, że mi o tym napisałaś! Postaram się coś fajnego wymyślić ;)
Wena została wrzucona do wiadra, a trochę więcej czasu naprawdę by się przydało... Zobaczymy jak to będzie :)
Haha ja także pozdrawiam!
Nie za bardzo przepadam za Potterem, ale mimo to rozdział przeczytałam i w sumie muszę przyznać, że mi się podobało. Piszesz lekko i dlatego przyjemnie się czyta, a do tego nie robisz poważniejszych błędów :)
OdpowiedzUsuńRecenzje Anzu [klik]
Zawsze mnie dziwi, gdy ktoś pisze lub mówi, że nie lubi Harrego... Ale może to dlatego, że od dzicka uwielbiam tę serię :D
UsuńDziękuję, że do mnie wpadłaś!
Pozdrawiam!
ciekawie piszesz
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
http://czillen.blogspot.com/
Dziękuję i już wiesz, że do ciebie wpadłam... ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hm... Dziewczyny... Jakoś średnio mi zależy na liczbie obserwatorów XD To przecież nie jest gadżet dla mnie, ale dla moich czytelników, by ułatwić im życie ;)
OdpowiedzUsuńTego typu komentarze zaliczają się chyba jednak do Spamu... Nie chcę być niemiła, ale wolę jednak ,,szczere obserwacje", a nie głupią wymianę.
I może jednak warto by było przeczytać moje opowiadanie, a nie pisać u każdego takie same, puste komentarz, co? ;) Czekam na te prawdziwe!
Pozdrawiam - i naprawdę mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam!
Hmm... Naprawdę nie wiem co napisać ;) (Tak, tak. Wiem,że jestem bardzo późno, ale nie miałam czasu [takie oczywiste ;P] )Więc przejdę do rzeczy:
OdpowiedzUsuńHermionę ktoś mocno zdzielił w głowę. Na pewno ma depresję,bo jej ktoś powiedział, że jest głupia. Roxie szaleje (choć nie wiem dlaczego zasmuciła mnie myśl, że da się okiełznać jej afro... to jest dziewczyna z afro i koniec! ) Hugo jest w jakiejś magicznej śpiączce i nawiedza ludzi w snach jak Nico di Angelo, ale nie mam pojęcia dlaczego. Ale on coś wie.
W sprawie Nory- Mnie nie oszukasz! Przejrzałam cię i wiem ,że Nora ma jakieś specjalne moce, tyle że jeszcze o nich nie wie. A zły LOCH ją próbuje chronić. Z tego nie wyjdzie nic dobrego. I Tamara też jest zła.
~Olgusia 25
PS. Musisz wymyślić nazwę dla parringu Nora&James. Może Nomes albo Jamra. Nieee to strasznie głupio brzmi ;D
A tak się zastanawiałam, czy ponownie się pojawisz! Zdałaś mój test ;) A jeśli chodzi o czas to doskonale to rozumiem... Mnie w ogóle teraz nie powinno tutaj być... Nauka czeka... :<
UsuńHaha! No ego Hermiony bardzo by ucierpiało, gdyby ktoś by jej tak powiedział... Ale chyba ludzie za bardzo by się bali.
To jest Afro! Zachowaj odpowiedzi do niego szacunek... Bo jeszcze się obrazi i już na zawsze zniknie ^^
Ha! Masz rację, że jak Nico. Nawet do głowy mi to nie przyszło.
Eeemmm... Wcale nieeee? Ale kombinuj dalej! Jesteś ciepło! :D
Mika Foggy się już tym zajęła. Zastanawiamy się nad Jaele... Co ty na to? ;>
Pozdrawiam, kochana!
Cześć! Dziś trafiłem na twojego bloga i jak zacząłem czytać po 15 to teraz skończyłem. Krótko mówiąc jesteś po prostu GENIALNA ( a ja to rzadko komu mówię, czuj się zaszczycona ). Próbowałem przestać czytać choć na chwilę, ale mi się to nie udało, przez to trochę po sprzeczałem się z rodzicami. Zauważyłem, że lubisz zielony. To mój ulubiony kolor. *. * Proszę o jak najszybszy kolejny rozdział bo ja oszaleje, a chyba nie chcesz tego? ~ Derby
OdpowiedzUsuńAż brak mi słów...
UsuńTo jest... To jest... No po prostu niesamowite.
Myślałam, że po tylu wspaniałych komentarzach już żaden mnie tak bardzo nie zachwyci. Gratuluję, tobie się to udało. ;)
Bardzo się cieszę, że do grona czytelników dołączył jakiś pan... U Nowej to się rzadko zdarza, więc tym bardziej się cieszę.
Uwierz. Naprawdę czuję się zaszczycona! :D
Mam nadzieję, że to nie była zbyt poważna sprzeczka! Bo mnie jeszcze zaskarżą w sądzie... Ale to nie moja wina! Ja tylko piszę to malutkie opowiadanko... :3
Piona! Mój także! Zielony rządzi!
Oczywiście, że nie chcę! Postaram się szybko coś napisać! Za 19 dni pojawi się na pewno jakiś dodatek... Bo pewna autorka będzie mieć urodzinki... *tak, chodzi o mnie* Muszę coś fajnego wymyślić! XD Ale To już po 19 rozdziale.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że tak szybko nie znikniesz mi stąd!
W odpowiedzi na twój komentarz. Lubię zaskakiwać ludzi (a zwłaszcza utalentowane kobiety ;) ). Sprzeczka nie była poważna tylko muszę przez dwa tygodnie myć naczynia i nakrywać stół przed każdym posiłkiem. Może malutkie opowiadanie, ale jakie GENIALNE ! Nie mogę tak długo czekać. Proszę dodaj coś szybciej. Życzę weny. ~Derby
OdpowiedzUsuńNo już mi się tak nie podlizuj :P
UsuńNienajgorsza kara. Teraz będę mogła spać spokojnie, nie martwiąc się o procesy i wściekłych rodziców czytelników... ;)
Dobrze, dobrze! Siadam i piszę :D
Wena wrzucona do mojego wiadra. Dziękuję!
Pozdrawiam :3
ŻYJEEE! (przynajmniej taką mam nadzieję). Siedzę z nożem na krześle i pisze ten komentarz, chcę się zabić bo za długo tu nie wchodziłam... DO JASNEJ ANIELKI CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE... :'( przeprasza... bbaaardzo przepraszam. Nie powinnam tak rzadko ty wchodzić, mam straszne wyrzuty sumienia... tym bardziej, że to mój ulubiony blog... . Rozdział suuuper, J + N zaczęte? NARESZCIEEEE :D. nie moge się doczekać rozwinięcia akcji z tym dziiiiwnym... snnnemmm... xD. Co do mojego komentarza, którego usunęłaś... masz szczęście, że udało ci się go "powrócić" xD i mam nadzieje, że się to nie powtórzy (i mam nadzieję, że następny równie piękny rozdział jak ten pojawi się za niedługo bo tym razem nie dam ci zwlekać :P)
OdpowiedzUsuń(zasmutniała)
Gallo Konio Anonim
Odłoż ten nóż, kobieto!
UsuńKochanie... Nie zabijaj się! Co ja zrobię, jak ciebie zabraknie?! Kto będzie mnie motywował, by pisać następne rozdziały, co? :o
Nie musisz mnie przepraszać. Przecież wiesz, że bym się na ciebie nie obraziła!
Ja wiem, że mam szczęście XD Jestem pewna, że byś mnie zabiła, gdybym tego nie zrobiła... Albo nawet gorzej...
Motywacja jest, więc siadam i piszę :P
Rozchmurz się, przestań się zamartwiać i po prostu nastepnym razem tutaj bądź! Albo nawet i nie. Pamiętaj o mnie i to mi już wystarczy :*
Pozdrawiam!
Zastanowię się z kwestią noża xD i zabijania się, a od teraz przysięgam, że wchodzić i komentować będę częściej. Na prawdę ulżyło mi, że się na mnie nie pogniewałaś :P. Siadaj, siadaj... i się nie obijaj xD. Tak jest panie komendancie uśmiech na ust WŁÓŻ!!!! XD
UsuńGallo Konio Anonim
I zostaniesz takim Januszem (wciąż mnie bawi ten suchar... Jak się nazywa człowiek, który chce zostać nożem? XD)
UsuńWierzę ci, wierzę :3
Kurcze... Mam tyle spr i nauki w szkole... No nie wiem. Ale postaram się w weekend dodać nowy rozdział. Zobaczymy jak mi się uda.
No i poprawnie! :D
Pozdrawiam!
Uwaga, uwaga! Przeczytałam dnia dzisiejszego wszystkie rozdziały i jestem wściekła! Bo nie ma więcej!!! Dlaczego los mnie tak okrutnie ukarał?! Przecież noc jeszcze młoda, a jeśli trzeba by było to bym całą noc spędziła czytając i dzień i kolejną dobę... Czyli w skrócie zakochałam się w twoim blogu! <333
OdpowiedzUsuńNie komentowałam każdego rozdziału, jak to dość często robię, gdy czytam jakiegoś bloga, a to dlatego iż... nie miałam czasu przerwać czytania! Dziewczyno jaki ty masz talent! Przez ciebie przeciętny obserwator stwierdziłby, że jestem stuknięta, bo patrzę w monitor, a w moich oczach pojawiają się na zmiany łzy wzruszenia, smutku, szczęścia i śmiechu. Ale śmiechu chyba najbardziej! Mam jakieś tam doświadczenie w blogach Potterowskich, bo czytałam ich już mnóstwo i mówię Ci że twój jest wyjątkowy! Taki na prawdę wyjątkowy!
Mam cichą nadzieję, że uda Ci się jak najszybciej, najlepiej JUŻ, dodać nowy rozdział! (Robi oczy szczeniaczka)
A teraz co do rozdziału. Ostrzegam, będę pisać nieskładnie! Roxie całowała się z Julesem! <333 Szkoda mi Eleny... :( Ale ja i tak kibicuję Roxie i Julesowi! :3 ACZKOLWIEK nie pogardziłabym jakby Roxie jednak była z Cristianem... ;>
James zaprosił Norę na RANDKĘ! <3 Hip hip HURA! Ale niech mi on się nie waży jej skrzywdzić!
Tylko jedna rzecz mi nie daje spokoju! A w sumie to nie jedna...
Po pierwsze co z Hugo?! Przeżyje, prawda? Musi!
A po drugie kim jest ta okrutna i bezduszna osoba zwana Hermioną!? Przecież to nie może być ona!
No dobra rozpisałam się i mam nadzieję, że wpłynie to na ciebie tak, że otrzymam natychmiast nowy rozdział! Proszę?! (Ponawia słodkie oczka szczeniaczka)
Na koniec pozdrawiam oraz przesyłam ukłony i uściski! <3
W końcu znalazłam czas, by odpisać na twój wspaniały komentarz. :)
UsuńGdy przeczytałam, że jesteś wścieła, to odrobinkę się zaniepokoiłam... Ale taki rodzaj gniewu chyba zniosę!
Przeciętny obserwator stwierdziłby, że także jestem nienormalna, bo czytając twój komentarz szczerzę się jak głupia do monitora... Czy to normalne...? Tak... Bo monitor także zasługuje na uśmiech ;)
Dziękuję bardzo za te wspaniałe słowa... Jak zwykle brakuje mi słów, by wyrazić, jak wiele dla mnie to znaczy... Załóżmy po prostu, że NAPRAWDĘ wiele :3
No na oczy szczeniaczka nie jestem odporna, ale nauka taka zła i przykra... Mam tyle sprawdzianów i rzeczy w tym i następnym tygodniu do napisania... Wiem, że to nie jest żadne usprawiedliwieni, ale zrobię co w mojej mocy, by w niedzielę pojawił się rozdział!
A może uśmiercę Roxie i z nikim nie będzie, co? :P No nie.. Nie jestem taka okrutna... Ale proszę nie zapominać o mej wielkiej mocy... Buhahaha
No niech tylko spróbuje! James by po protu zginął, gdyby ją nawet w minimalnym stopniu skrzywdził... Czytelniczki trzymają patelnie w pogotowiu!
Ja nic nie zdradzę! Już za dużo spojleru w ostatnim czasie...
He he he Hermiona ma chyba matczyną depresję... A takie kobiety są nieobliczalne!
Bardzo to na mnie wypłynęło... Tym bardziej mnie boli, że nie mogę ci dać rozdziału natychmiast... Proszę... Tylko nie bij?
O! Ukłonów jeszcze nigdy nie otrzymałam! Schowam je do mich kaloszy!
A ja napiszę: Pomidor! :D
A tam ukłony, ja się cieszę z pomidora! :D Maaamooo.... ona nie chce mi dać natychmiast nowego rozdziału! :C No cóż, chyba jeśli chcę poznać dalszy ciąg historii to nic nie mogę z tym zrobić.. ;( Ale mam nadzieję, że w weekend zobaczę tu kolejny cudowny nowy rozdział! :D
UsuńTo jak Ty ze mną tak to ja: Papryka! :D
A zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego w zabawie ,,Pomidor" na wszystkie pytania odpowiadało się pomidor i starało nie roześmiać...? :D To jest moja zagadka dnia!
UsuńGdybym miała go napisanego to bym dała... Ale tak od razu do mamy? Dobrze, że to nie tata!
Także mam taką nadzieję :3
A co powiesz na:
Kabaczka? :D
No i przez Ciebie będę się teraz zastanawiać... ;o Jakby się zastanowić, pomidor mógłby być nawet śmieszny... Taki okrągły i czerwony... ;D
Usuńoczekuję niebawem rozdziału! <3
Hmmm to może: Dynia! :D
Okey, zaraz wyklikam tutaj jakiś badziewny komentarz, bo inaczej nie zrobię tego pewnie wcale. A Twoje opowiadanie zdecydowanie zasługuje na to, żeby je komentować.
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana.
Nora jest świetna. Uwielbiam ją, a ja naprawdę rzadko kiedy lubię główne bohaterki jeśli są postaciami własnymi. Ale Nora jest przeurocza, kochana no i wrfrgyrjherg. Popłakałam się w tej scenie w skrzydle szpitalnym z Astorią i Draco, a ja rzadko kiedy mam łzy w oczach przy fanfiction. No ale co tam Nora - Roxanne wymiata. W ogóle urzekło mnie, że ona i Fred w ogóle tu są. To pierwszy fanfick o młodym pokoleniu w, którym się z tą dwójką spotkałam, a przeczytałam fanficków o młodym pokoleniu całkiem sporo. I w ogóle: SMOKI. Smoki i cała ta akcja w Rumunii i wszystko skradło moje serducho. Ale James nie skradł mojego serca. Nie lubię Jamesa, ale to nic takiego bo ja nigdy nie lubie Jamesów. [*] Szkoda, że pewnie Nora z nim będzie bo jakoś od początku kibicowałam jej i Fredowi. [*]
Okey, lepiej już skończę pisać ten nieskładny komentarz.
Pozdrawiam, LS. LS która czeka niecierpliwie na nowy rozdział.
Komentarz wcale nie jest badziwny! Jest cudny :3
UsuńNo jak jest aż ,,wrfrgyrjherg" to jest to naprawdę poważna sprawa! Nie wyobrażam sobie mojego opowiadania bez Freda i Roxie! Od początku planowałam, że Fred będzie mieć dużą rolę do odegrania, ale Roxie nie była tak bardzo brana pod uwagę... Nigdy nie przypuszczałam, że stanie się moją praktycznie główną bohaterką. Ale chyba dobrze się stało ;)
Zgadzam się! Smoki ^^ Moje ukochane maleństwa...
Co do Jamesa... Nie trać nadziei... Nie wszystko jest jeszcze pewne ;]
To ja napiszę, że twój komentarz w 100% skradł moje marcepanowe serduszko!
Pozdrawiam i wracam do pisania rozdziału!
#RóżoweCiasteczka #SłoneCiacha
OdpowiedzUsuńWięc nadszedł czas na podsumówujący komentarz. :3
Wooow! Dziewczyno, masz ogromny talent! :D Chyba nigdy nie czytałam FF, w którym OC są tak świetnie wykreowane! Szacun. c:
Świetnie piszesz, czytanie o przygodach Nory i reszty była prawdziwą przyjemnością. ^o^
Pozdrawiam i życzę duuużo weny!
~A.K.
PS Zapraszam na swojego bloga, również o przygodach OC w Hogwarcie. :3
www.dark-angel-with-no-choice.blogspot.com
Bardzo dziękuję za tak pozytywne komentarze! Aż miło się je czyta ;)
UsuńCoś mi ludzie ostatnio zbyt często mówią, że mam talent... A mi nadal trudno w to uwierzyć XD
Strasznie szybko przeczytałaś mojego bloga. Gratuluj. :3
Do ciebie wpadnę z największą przyjemnością, gdy znajdę odrobinę więcej czasu... Jbc to się przypominaj! ;)
Pozdrawiam!
A gdzie 19!!! Od dwóch dni czytam tego bloga prawie bez przerwy, chcę przewinąć dalej a tu nic. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się na ciebie wściekłam!!!
OdpowiedzUsuńPrzystopuj anonimku :D
Usuń(tak, tak sama piszę z anonima..)
Hahahaha teraz jak wiem, o co chodziło to tylko mi się śmiać chce XD
UsuńGdybyś dodała to ,,Gabisiu" to bym wiedziała, kto jest na mnie wściekły...
19 rozdział już jest, a ty powinnaś jednak przeczytać wątek Roxie - mimo twojego obrzydzenia do zwierząt, smoków...
Pozdrawiam!
ooooo kurcze ale sie dzialo, Roxi sie odstawila,ujarzmila afro, upila a na koniec na oczach eleny calowala sie z julsem i to jesxcze jak! matko tyle emocji przed snem... no i zachoeanie Hermiony jak dl a mnie bardzo dziwne, moze ktos sie za nia podszywa? no i zadnych plotek, zadnych aurorow, cos tu nie gra.
OdpowiedzUsuń