Dla
tych, którzy zostali i czekali…. Dziękuję.
Rozdział
odrobinę na ochłodę :D
Dary
Czy
znacie to radosne uniesienie, gdy powoli budzicie się ze snu i zdajecie sobie
sprawę, że to pierwszy dzień świąt? Jeszcze nie zdążyliście do końca
oprzytomnieć, a już lecicie przed siebie, modląc się, by być pierwszą osobą w
rodzinie, która się obudziła. Daje ci to wtedy wielką przewagę… możesz
bezkarnie potrząsać prezentami innych i zastanawiać się, co też dostali w tym
roku… Ale i tak największą radość czujesz, gdy widzisz prezenty ze swoim
imieniem…
Eleonora
Zabini należała właśnie do takich świątecznych szajbusów. Zerwała się na równe
nogi; zimno posadzki zakuło ją w bose stopy. Niewyraźnie zarejestrowała, że
nadal ma na sobie elegancką, teraz już mocno pogniecioną, sukienkę. Udało jej
się jeszcze rozejrzeć po bibliotece, delikatnie oczekując, że spostrzeże gdzieś
Kastiela z książką w ręku i czując nieprzyjemne ukłucie rozczarowania, gdy go
nie odnalazła. Ślizgając się po posadzce, dotarła w końcu do salonu, gdzie stanęła
zdumiona.
Pod
choinką – wielkim okazałym świerkiem – nie było prezentów!
–
Krupniczku! – wydarła się, nie obawiając się, że może obudzić resztę rodziny;
rezydencja była na to zbyt wielka.
Podskoczyła
z piskiem, gdy wpadł na nią niewielki skrzat. Zaczął ją od razu przepraszać, że
teleportował się, tak dokładnie mówiąc na
nią, ale Nora zbyła to machnięciem ręki. Nachyliła się nad maluchem i
spytała:
–
Gdzie są prezenty? – Nie chciała go przestraszyć, ale to była naprawdę ważna
kwestia. Jeżeli ktoś zagroził dobru jej nowej rodziny i ukradł prezenty…
Dziewczyna może się wkurzyć. A świat nie widział – i nie chce zobaczyć –
naprawdę rozgniewanej Eleonory Zabini.
Krupniczek
zbladł niesamowicie, co wyglądało dosyć dziwnie biorąc pod uwagę jego
brunatnozieloną karnację, i wyjąkał:
–
P–prezenty? Są tak jak zwykle w sypialniach. – Jego wzrok mówił: Błagam! Nie
zabijaj mnie!
Nora
musiała wziąć głęboki oddech. Były święta. Nic nie przeszkodzi jej w byciu
szczęśliwą tego dnia. Spróbowała podejść do niewinnego skrzata w delikatniejszy
sposób.
–
Krupniczku, zlecę ci do wykonania bardzo ważne zadanie. – Miała nadzieję, że szczery
uśmiech, przekona go o jej dobrych intencjach. Skrzat przybliżył się ostrożnie
i kiwnął głową, wyrażając, że jest gotowy, by pomóc. – Masz może ochotę na
zabawę w kradzież prezentów?
Gdyby
tylko Krupniczek trochę dłużej znał Eleonorę… wtedy by wiedział, że należy się
obawiać niebezpiecznego błysku w oczach dziewczyny i niecnych planów… Biedna,
biedna mała istotka…
~~*~~*~~*~~
Była
zaskoczona faktem, że udało jej się spędzić kolację wigilijną w przyjemny
sposób. W sumie, dobrze się bawiła.
Miała
w planach siedzenie w za dużym dresie przez cały wieczór, opychając się lodami
i spalając list, który dostała od rodziców:
,,Jesteś hańbą dla naszej
całej rodziny! Gorzej niż Lucy. – Uwierzysz, że babcia Molly tak krzyknęła, gdy
Charlie powiedział jej, dlaczego Ciebie nie będzie? (…) Kochamy Cię, córeczko,
ale wiesz, że nawet my nie możemy być zadowoleni z takiego zachowania. (…) Niecierpliwie
czekamy na luty, gdy wrócisz do Hogwartu…”
Za
każdym razem, gdy czytała te słowa, miała ochotę walić głową o ścianę albo
wysłać wyjca do Merlina, przeklinając go za pecha, który jej się uczepił. Coś
czuła, że to wina jakiejś siły wyższej.
Dziewczynie
jednak pokrzyżowano plany. Wracała z roboty – ostatnimi czasy zajmowała się
tylko karmieniem, myciem oraz tresurą smoków – i niby przypadkiem wpadła na
dyrektorkę szkoły…
–
Panno Weasley! – zawołała za nią kobieta, gdy próbowała chyłkiem koło niej
przemknąć, modląc się, by nie zostać zauważoną. Zaklęła cicho pod nosem,
odwracając się i zaciskając usta w imitacji uśmiechu. Przynajmniej się starała!
–
Pani Zingmat. – Zastanawiała się, czy coś jeszcze powinna dodać. Co się mówi do
dyrektorek szkoły, z której o mało co się nie wyleciało? Co słychać? lub Jak leci? brzmiało
zbyt lekko, jakby chciała się z nią spoufalić. A tego oczywiście nie chciała! –
Mogę jakoś pomóc? – Słowa te ledwo opuściły jej usta. Jakoś do niej nie
pasowało bycie taką grzeczną i kulturalną… Oczywiście, potrafiła się tak
zachowywać, ale nie czuła się wtedy za bardzo sobą… Ale niech będzie.
Kobieta
zmierzyła ją wzrokiem. Roxie zastanawiała się, co mogła sobie o niej pomyśleć.
Miała na sobie rozpiętą, zieloną, puchową kurtkę, spod której wystawały brudne
ogrodniczki, które ubrała do pracy. Udało jej się związać Afro w dwa warkoczyki
– a była to półgodzinna walka(!) – i nie mogła być pewna, czy nie pobrudziła
się na twarzy. Ale różdżka z tym. Co jej zależy?
A
później rozpoczęła się typowa gadka… Dyrektorka pytała o to, jak czuje się w
szkole, czy praca w Smoczych Legowiskach nie jest za ciężka itd. Roxie
wyłączyła się w połowie, przytakując od czasu do czasu i mrucząc
niezidentyfikowane wyrazy pod nosem. I od słowa do słowa w końcu padło
zaproszenie:
–
Rozumiem, że przyjdzie pani na dzisiejszą wieczerzę?
–
Taa… – powiedziała, ale po chwili oprzytomniała. – Jaką wieczerzę?
–
Na kolację wigilijną! Przecież nie zostawimy ciebie samej w ten specjalny
wieczór!
Widząc
rozpromieniony uśmiech starszej pani i jej oburzenie, gdy próbowała odmówić,
nie miała wyboru. Musiała się w końcu zgodzić.
Nie
pamiętała, jak później trafiła do łóżka… Wiedziała tylko, że miód pitny był
bardziej niebezpiecznym napojem niż ognista whisky! A tak niewinnie wyglądał w
wielkim drewnianym kuflu, gdy cała roześmiana się do niego dorwała. Aleksander
Heal założył się z nią, że nie da rady wypić miodu za jednym razem. Oczywiście
wygrała, ale później urwał jej się film… Przejęłaby się tym bardziej, gdyby nie
to, że większość nauczycieli wymiękło przed nią. Ale wróćmy do początku.
Kolacja
przebiegła w bardzo miłej, ale dość sztywnej atmosferze. Oprócz niej na sali
znajdowało się troje innych uczniów; dwóch dwunastolatków, z którymi nie miała
ochoty się zadawać i jakaś dziewczyna z ostatniego rocznika, która wyglądała na
prawdziwą kujonkę – niestety jej towarzystwo także nie wydawało się zbytnio
interesujące. Dlatego wybrała miejsce koło profesora Heala i Smoczej Opiekunki,
Saxony Sory. Przydałoby się coś wspomnieć o tej drugiej, ciekawej osobie.
Roxie
znienawidziła ją od pierwszego wejrzenia, gdy kobieta odezwała się u dyrektora,
proponując, że za karę może pomagać w Smoczych Legowiskach, ale pokochała, gdy
spędziła z nią więcej czasu. Była bardzo młoda – mogła mieć z dwadzieścia parę
lat – i niczym specjalnym się nie wyróżniała. Nie za wysoka, ale też nie niska,
nie za chuda, ale też nie gruba. I nie można ją nazwać ładną, ale do brzydkich
także się nie zaliczała. Twarz miała podłużną, o lekko prostokątnym kształcie,
podbródek ostro zarysowany, delikatnie skośne szare oczy. Jedynie jej włosy prezentowały
się interesująco. Przypominały postrzępione płatki mlecza – krótkie, żółte,
odstające na wszystkie strony. Zdaniem Roxie jej wygląd do niej zupełnie nie
pasował, ale nikt nie miał wpływu na to, jakim się rodził.
Gdy
przyszła pierwszego dnia do Smoczych Legowisk, nie wiedziała, czego dokładnie się
spodziewać. Myślała, że każą jej sprzątać naprawdę wielkie i nieprzyjemne
odchody, ale Saxony od razu wyjaśniła, że otrzyma inne zadanie. W Smoczych
Legowiskach znajdowały się chore smoki, którymi się zajmowali, by później móc
wypuścić je do rezerwatu, ale także młode oraz ciężarne smoczyce (choć te
ostatnie musiały mieć własne groty). Roxie dostała pod swoją opiekę najmłodsze
okazy. Była tym naprawdę zachwycona. Saxony na początku musiała jej pomagać;
pokazywała, jak najlepiej się z nimi bawić, co powinny jeść, jak kłaść je spać.
Bardzo dobrze im się razem pracowało. Rozmawiały ze sobą, śmiały się,
żartowały. Saxony szybko zyskała jej sympatię, gdyż była twardą, pewną siebie
kobietą. A takie osoby Roxie lubiła najbardziej. Po pewnym czasie, gdy Smocza
Opiekunka zauważyła, jak dobrze sobie radzi, zaufała jej na tyle, by zostawić
ją samą. Ta praca nie należała do łatwych, ale dla dziewczyny wyglądała, jak
spełnienie marzeń. Zajmowała się pięciorgiem uroczych maluchów – trochę
kapryśnych i rozbrykanych, ale wkrótce bardzo posłusznych względem niej.
Dlatego
zdecydowała, że siedzenie koło Saxony nie będzie złym pomysłem. Przez całą
kolację przekomarzały się i dokuczały profesorowi Healowi. Roxie w pewnym
momencie przemknęło przez myśl, że chciałaby mieć taką starszą siostrę.
Później
została zaproszona na trochę mniej oficjalną zabawę. Większość nauczycieli
poszło spać, ale ci najmłodsi zostali, by wypić razem, pobawić się, powspominać
stare dzieje…
W
końcu udało jej się poznać imiona innych nauczycieli! Była niezwykle dumna z
siebie. Nauczycielka od botaniki nazywała się Trynia Joguel i z tego, co Roxie
zdążyła się dowiedzieć, pochodziła z Argentyny. Kobieta w średnim wieku
posiadała piękne, gęste, czarne włosy, tylko miejscami ozdobione siwymi
pasmami. Miała dość łagodne usposobienie. Pamiętała, że Elena jej mówiła, że ją
uwielbia. Nic dziwnego. Cioran znana była ze swojej miłości do roślin, różnych
mikstur i maści. Przyglądając się nauczycielce, która chichotała niedaleko
razem z panią Gring – profesor wykładającą przedmioty ogólne – pomyślała, że
pasowałaby do jej wujka Charliego. Hm… Będzie musiała coś z tym zrobić.
Było
jej tak przyjemnie! Stojąc koło śmiejących się Saxony i Heala, poczuła, że
chciałaby już na stałe należeć do tego miejsca. Zupełnie inaczej niż w
Hogwarcie, który zawsze traktowała tylko jak miejsce do nauki i może do
przeskrobania czegoś od czasu do czasu. Ale tutaj, w Rumunii… to był jej dom.
W
kominku, koło którego się znajdowali, trzaskał wesoło ogień, strzelając iskrami
na wszystkie strony. Świece oświetlały pokój – jedną z przytulnych sal
rekreacyjnych w budynku ogólnym – stwarzając świąteczny nastrój. Do nosa
docierały zapachy palonego drewna, pitnego miodu, a także świątecznych
świerków, które pięknie przystrojone stały w rogach.
Jak
już wspomniała – nie pamiętała, jak znalazła się później w łóżku. Obudziła się
o niemożliwie wczesnej porze i zdziwiła się, widząc, że nie usnęła w jakimś
rynsztoku. Niezły sukces! Dziewczynę powinien zmartwić fakt, że miała na sobie
pidżamę – nie miała pojęcia, czy sama się przebrała, czy zrobił to ktoś za nią –
ale zbyt zajął ją widok kupki prezentów, leżących w nogach jej łoża. Dorwała
się do nich prędko, rozrywając świąteczny papier i nucąc kolędy pod nosem.
Typowo,
od babci Molly dostała dziergany sweter z wielkim R na piersi, wokół którego opleciony był złoty smok wraz z paczką
domowej roboty krówek. Mmmm pycha! Rodzice
dali jej nową kurtkę skórzaną – tatuś dobrze ją znał – i kupkę mugolskich
romansów – za to mamusi będzie musiała podziękować. Cristian przysłał wielki
karton Czekoladowych Żab. Uśmiechnęła
się, gdy przeczytała na karteczce od niego, że Cukrowe Pióra i tak są lepsze. Myślą w podobny sposób. Sama kupiła
mu ogromne pudło z Cukrowymi Piórami.
Telepatia, czy po prostu przyjaźń?
Elena
podarowała dziewczynie zestaw olejków zapachowych – pachniały bosko – Tobey
narysował wielki obraz pięknego Rogogona Węgierkiego – wiedział, co lubi(!) –
Isabella dała jej zestaw do włosów – z dopiskiem, że może pomoże w poskromieniu
Afra – a Rose i Albusa Encyklopedię Smoczego
Podróżnika – zacny prezent zwłaszcza, że od roku próbowała znaleźć tę
książkę. Była także czarna koszulka z podobizną Gaci Merlina od Scorpiusa, jakiś dziwny zestaw od Freda i Jamesa,
zawierający dwa eliksiry, torebkę jakiś tabletek oraz dwie niby-różdżki – napisali, że dzięki temu lepiej poradzi sobie w
szkole… Będzie musiała to potem sprawdzić. Od reszty rodziny otrzymała głównie
jakieś gadżety ze smokami oraz masę słodyczy, a kochani szkolni koledzy dali
jej wielkie zdjęcie, przedstawiające ich na początku roku. Zaśmiała się,
widząc, jak próbowała wskoczyć na Daniela. Angela i Grace obejmowały się,
pokładając się ze śmiechu, a Monica i Alex kręcili głowami, patrząc na nich z
osobliwymi uśmiechami. Na odwrocie zdjęcia podpisali się wszyscy, dodając, że
strasznie za nią tęsknią.
Poczuła
gorzko-słodki ból w sercu. Była pewna, że nie chce już wracać do Hogwartu, ale
tak trudno zrezygnować ze starych przyjaźni. Tyle przygód razem przeżyli. Od
zawsze stanowili zgraną paczkę. Pamięta, jak w pierwszej klasie czuła się
zagubiona, gdy tiara przydzieliła ją do Ravenclawu, gdzie nikogo nie miała.
Żałowała, że nie może być z resztą rodziny w Griffindorze. Ale wszystko się
zmieniło, gdy poznała słodką i kochaną Angelę, marzyciela Daniela, zawsze
racjonalnie myślącego Alexa, najbardziej z nich zakochaną w nauce Monicę oraz o
rok młodszą, zwariowaną Grace… Też za nimi tęskniła.
Przejechała
ręką po ramce, postanawiając, że nie utraci z nimi kontaktu. Nigdy. Odłożyła
zdjęcie na biurku i spostrzegła list, którego o mało nie wywaliła wraz z
papierami. Otworzyła pospiesznie kopertę.
,,Dostaniesz prezent, jak
się zobaczymy. Wiem, że masz ochotę mnie teraz zabić. :D Ale będziesz musiała
trochę poczekać.
Wesołych Świąt i kocham
Cię!
Jules, Twój super-hiper-ekstra-chłopak”
Miał
rację. Miała ochotę go zabić. Ale zaśmiała się tylko pod nosem, przytulając
list do piersi i wdychając jego zapach – pachniał jak las, czyli pięknym
zapachem Julesa. Nic nie szkodzi. Na niektóre rzeczy warto czekać.
~~*~~*~~*~~
Można
by pomyśleć, że święta są miłym i rodzinnym okresem. Ta… Nie w życiu Tamary
Łukinicznej.
Leżała
na kanapie w swoim niewielkim pokoiku, opychając się słodyczami, które dostała
od przyjaciół i starając się nie rozmyślać o swoim nędznym losem. Właśnie
wróciła z treningu umysłowego; LOCH nie tolerował czegoś takiego jak świąteczny
odpoczynek… Była wykończona – myślenie także potrafi zmęczyć!
Nie
lubiła powracać do kwatery głównej. Jako dziecko nie znała niczego innego, więc
nie miała powodów do narzekania, ale teraz naprawdę tęskniła za Hogwartem. Za
przyjaciółmi, starymi murami zamku, tajemnicami, nawet za nauką, a najbardziej
za jej kochanym Pisklakiem. Zastanawiała się, jak radzi sobie u Malfoyów.
Będzie musiała do niej niedługo wysłać sowę…
Spojrzała
smętnie na niewielką kupkę prezentów, które dostała. Było ich więcej niż w
ubiegłym roku, ale i tak nie za dużo. Ciotka dała jej nowy zestaw noży – jak co
roku – a Nottowie pokaźnych rozmiarów księgę, w której spisane były ciekawe
zaklęcia i uroki. I to koniec z prezentami od rodziny. Ale po raz pierwszy
dostała prezenty od przyjaciół. Potrafiła docenić tonę słodyczy – aż wstyd się
przyznać, ale była okropnym łasuchem; koooochała
czekoladę. A także poczucie humoru – Nora wysłała jej dwa pluszaki: jeden
przedstawiał wielkiego, srebrnego wilka (tak wyglądał dziewczyny patronus), a
drugi małego ptaszka. Pisklak i jego obrońca. Naprawdę kochała tę wariatkę!
Zdziwiła się bardzo, bo dostała jeszcze jeden prezent… od Albusa. Miała tę pewność,
ponieważ potrafiła rozpoznać jego charakter pisma, mimo że się nie podpisał.
Ostrożnie wyjęła z fioletowego pudełeczka śliczną bransoletkę. Srebrny
łańcuszek był bardzo cienki, zyskując dzięki temu jakąś delikatność i
subtelność. Na zawieszkach wisiało pięć krwistoczerwonych róż – normalnie
uznałaby coś takiego za kiczowate, ale róże wykonano po mistrzowsku – wyglądały
jak prawdziwe. Każda różniła się od siebie nieznacznie i wydawało się, że taki
był zamiar. Na karteczce widniał napis:
,,Zobaczyłem ją i od razu
pomyślałem o Tobie.
Wesołych świąt!”
Na
jej usta wkradł się zdradziecki uśmieszek, choć od razu się za niego zganiła i
przybrała nachmurzoną minę. Przecież nie zakochała się w Albusie Potterze,
prawda? To niedorzeczne! Ale nie mogła się powstrzymać; zapięła łańcuszek wokół
nadgarstka, podziwiając, jak pięknie wyglądał na bladej skórze. Nigdy nie
nosiła żadnych ozdób, ale tym razem mogła zrobić wyjątek. Oczywiście, tylko dlatego,
że była to piękna bransoletka, nie dlatego, że mogła coś czuć do tego
smarkacza!
Główna
kwatera LOCHu znajdowała się głęboko pod wodą; po pewnym czasie człowiek
przyzwyczajał się do widoku zza szyb przepływających ryb, pięknych raf
koralowych, czystego błękitu oceanu oraz częstych bólów głowy. Ale czego nie
zrobią czarodzieje, by zapewnić sobie bezpieczne schronienie z dala od Łowców
Czarownic i mugoli?
Jej
pokój leżał w zachodnim skrzydle, gdzie mieszkali wszyscy – tylko dowódcy mieli
specjalny oddział, oczywiście z najlepszym widokiem. Ściany w zeszłym roku
pomalowała na czerwono – jej ulubiony kolor – niestety w niektórych miejscach
farba zaczęła już odchodzić. Dostała niewiele przestrzeni do zagospodarowania,
lecz nie narzekała na to. Lubiła swój mały pokoik z miękkim czarnym dywanem,
wygodną starą kanapą, która normalnie była bladozielona, ale na którą położyła
srebrną narzutę, by bardziej pasowała do wystroju. Stał tam także zwyczajny
regał z taniego drewna, wyświechtany fotel, z taką samą narzutą oraz niewielki
stolik.
Większość
mebli należało kiedyś do jej rodziców i mimo że mogła kupić sobie nowe, droższe
wyposażenie, jakoś nie mogła się na to zdobyć… Sentyment?
W
jednej wnęce znajdowała się niewielka kuchnia. Zadbała o to, by prezentowała
się w schludny sposób. Gdy jej babcia jeszcze żyła, zawsze lubiła powtarzać, że
kuchnia jest królestwem kobiety. Pamiętała, jak zawsze razem gotowały…
Wybrała
ciemnobrązowe szafki i blaty oraz sosnową posadzkę. Zastanawiała się nad
kafelkami, ale w końcu z nich zrezygnowała. Ściany zostały obłożone czarnymi tablicami,
po których uwielbiała pisać różne przepisy. Pod ścianą stał ciemny stół z dwoma
krzesłami. Zadbała także, by pomieszczenie było dostatecznie oświetlone, co
sprawiało, że traciło ze swojej ponurości.
Po
przeciwnej stronie od kuchni miała swoje miejsce mała toaleta – czarna jak noc
z białymi dodatkami – a z nią sąsiadowała sypialnia, w której spędzała
najwięcej czasu.
Na
całej jednej ścianie znajdowała się jej kolekcja noży. Może to głupie, ale
naprawdę miała fioła na ich punkcie. Po drugiej stronie – królestwo mody.
Stylowa toaletka, obłożona tabunem kosmetyków, szminek i tuszów, stała obok
wejścia do sporych rozmiarów szafy. W pokoju było też wielkie łóżku, z
fioletową narzutą oraz wiele starych rupieci. Miała także niewielki kącik do
ćwiczeń, gdzie leżała czerwona karimata i wisiały drewniane drabinki. Nie
potrzebowała więcej do szczęścia.
Ale
wróćmy do salonu…
Dumą
ją napawał widok dużego plazmowego telewizora – walczyła o niego latami – który
wisiał na ścianie tak, że mogła go spokojnie oglądać ze swojej leżącej pozycji,
w której obecnie się znajdowała. Niestety nie miała kablówki, ale posiadała
niezłą kolekcję mugolskich filmów. W swoim marnym, świątecznym nastroju puściła
Grinch: Świąt nie będzie, nie mogąc
się nadziwić, jak bardzo tytułowy bohater przypomina jej ciotkę. Wolała nie
pamiętać sztywnej kolacji, w której musiała brać udział poprzedniego wieczoru…
Ciotka
nie miała łatwego charakteru. Opiekowała się Tamarą praktycznie od zawsze.
Rodzice dziewczyny zostali w dość brutalny sposób zamordowani przez Łowców
Czarownic, gdy była bardzo mała. Ale chyba nigdy jej nie pokochała. Dla
Anastazji Woronin od zawsze liczyła się praca i pięcie się wzwyż po drabinie
hierarchicznej w LOCHu. Została najmłodszym dowódca, ale Tamara miała wrażenie,
że to jej wciąż nie wystarczało, że kobieta chciałaby jeszcze więcej…
Nie
była za ciepłą osobą – choć to wielkie niedomówienie. Zimna, bezlitosna, piękna
i potężna – tak prezentowała się w jej oczach. Postanowiła sobie, że zrobi ze
swojej siostrzenicy idealnego wojownika. Kobietę, która będzie uwodzić swym
pięknem, ale która nie zawaha się wbić noża w plecy przeciwnika. Tamara starała
się sprostać tym wymaganiom, ale… nie była wtedy sobą. Udawała niebezpieczną
flirciarę, ale w głębi serca robiła się coraz bardziej rozgoryczona. W pewnym
momencie nawet jej kuzyn, Albert Nott, nie mógł z nią wytrzymać, a od zawsze
byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Potraktowała poważnie zadanie, które jej
przydzielono. Nigdy nie ufała Eve Queen, ale darzyła ją szacunkiem i podjęła
się opieki nad Norą. I to była dziewczyny najlepsza decyzja.
Właśnie
miała zamiar zabrać się za pisanie listu, ale przerwało jej pukanie. Zerknęła
na drzwi, podświadomie podejrzewając, kto to może być.
– Proszę! – krzyknęła i uśmiechnęła się do gościa, który
niespiesznie wsunął się do pokoju. – Spóźniłeś się. Zdążyłam obejrzeć prawie
cały film. – Wskazała na ekran, a później pokazała mu, że może koło niej
usiąść.
– Naprawdę wielka strata. – Z jego głosu bił typowy dla niego sarkazm.
– Chris… masz mi coś do powiedzenia?
Jej kolega z Hogwartu uśmiechnął się w odrobinę drapieżny sposób.
– Żebyś wiedziała. Nie uwierzysz, jak ci o tym opowiem.
~~*~~*~~*~~
– Nie rozumiem, dlaczego tutaj jesteśmy.
Nora miała ochotę przewrócić oczami, słysząc słowa Dracona, który
naprawdę był wielką marudą.
Czekała na nich przed choinką, pod którą nadal nie było prezentów.
Jednak teraz, w odróżnieniu od jej towarzyszy, wiedziała, gdzie się znajdują.
Sama je ukryła wraz z Rukolą – uroczą, już dość sędziwą skrzatką – i
Krupniczkiem.
Zdążyła wziąć szybki prysznic, przebrać się w wygodną, zielono-czerwoną,
świąteczną sukienkę, zapleść włosy w koronę i wrócić do salonu, a i tak musiała
jeszcze na nich czekać.
Astoria ziewnęła przeciągle, wygładzając swoją ciemnozieloną
szatę. Nawet zaspana prezentowała się w piękny i dostojny sposób.
– No dobrze. O co chodzi, Eleonoro? Czemu zerwałaś nas z łóżek o
tak wczesnej porze?
Nora uśmiechnęła się figlarnie pod nosem.
– Ktoś ukradł nasze prezenty! – powiedziała z szerokim uśmiechem,
który przeczył wypowiedzianym przez nią słowom. – Musimy je znaleźć!
– To jakiś żart? – Scorpius zmarszczył groźnie brwi. Niestety nie
miał na sobie swojej słodkiej pidżamy, tylko eleganckie spodnie i błękitną
koszulę.
– Nie. Jestem śmiertelnie poważna.
Malfoyowie wymienili się spojrzeniami, zastanawiając się, co mają
myśleć o rozpromienionej Norze, która wyglądała na bardzo z siebie zadowoloną.
– Hm… A gdzie mogą być te prezenty? – Astoria powoli zaczęła
rozumieć – lub miała taką nadzieję – plan córki.
– Wszędzie – powiedziała tajemniczym głosem i odbiegła, by znaleźć
własne prezenty. Umówiła się ze skrzatami, że ukryją je przed nią.
To była nowość dla rodziny Malfoyów, ale w końcu dołączyli do
poszukiwań. Jedni wyglądali na bardzo rozbawionych tą zabawą – Astoria – inni na
odrobinę zaintrygowanych – Scorpius – a jeszcze inni na troszkę zirytowanych –
Draco. Ale szybko się przekonali, że to naprawdę dobry pomysł.
Gdy udało im się znaleźć wszystkie prezenty – najdłużej musiał
szukać jej ojciec, ponieważ ukryła większość jego prezentów na dachu – zaczęli je
rozpakowywać w salonie.
Ile ubawu przy tym mieli! Nora zawsze tak spędzała święta z Blaise’m,
ale dla jej nowej rodziny była to całkowita odmienność. Dziewczyna dziękowała
im za każdy prezent, obdarowując każdego po kolei gorącymi całusami. Scorpius
skrzywił się tylko na twarzy, mówiąc, że też ją kocha, a rodzice mocno ją
przytulili.
Wokół nich wszędzie leżały porozrywane opakowania, brudne talerze –
zamówili jedzenie w międzyczasie – oraz prezenty.
W końcu pozostały tylko jedno duże pudło i odrobinę mniejsze
pudełko do otworzenia.
– Czy ma mnie niepokoić fakt, że ten prezent się rusza? – Scorpius
stanął nad większym opakowaniem i popatrzył na nie z niepokojem. – To dla mnie?
– Po prostu otwórz. – Astoria zaśmiała się, widząc minę syna. – A
drugi prezent jest dla Nory.
Zagadka się rozwiązała, gdy ich oczom ukazał się sporej wielkości
śliczny szczeniak rasy Alaskan malamute. Scorpius
pogłaskał go po śnieżnobiałej sierści, patrząc na rodziców rozpromienionym
wzrokiem.
– Kupiliście mi psa? To chłopiec, prawda? Czy jak to się tam mówi
w przypadku psów – pisnął, wyjmując go i mocno przytulając do piersi.
– Tyle lat nas o to prosiłeś… Tak, to samiec. Ale wiesz, że jest
to pies zaprzęgowy i że będziesz musiał wychodzić z nim biegać? I niestety nie
udało nam się uzyskać zgody, byś mógł go zabrać do Hogwartu. – Draco starał się
mówić w dość surowy sposób, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy widział
zachwyt syna.
– Dziękuję! Poradzę sobie! Będę o niego dbał, kochał go i w ogóle…
Dzięki! –Usiadł na ziemi, biorąc pieska na kolanach. – Nazwę cię Lord.
– Dostojna nazwa. – Nora już sięgała do własnej paczki, zastanawiając
się, co może być w środku. Zdjęła pokrywkę i zamarła… Pudełko było puste! – Och
– szepnęła, czując się niezwykle zdezorientowana. – Tu nic nie ma.
Astoria i Draco zaśmiali się tylko.
– Wybacz mu. Lubi żartować. Jest niewidzialny. – Jej matka wyjęła
coś z pudełka. – Stwierdziliśmy, że będzie do ciebie pasował.
Nora zmarszczyła brwi, ale sięgnęła po to niewidzialne coś.
– No pokaż się, brzydalu – szepnęła, czując szorstką skórę(?) i
stwierdzając, że ta istota jest niewielkich rozmiarów; spokojnie mieściła się
na wyciągniętej dłoni.
I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jej oczom
ukazał się kameleon! Mienił się wszystkimi kolorami tęczy i był dość paskudny,
jednak jego odstające oczy parzyły na nią w podejrzanie rozbawiony i inteligentny
sposób… Nie wiedziała do końca, co o nim myśleć. Postanowiła jednak, że chyba
go polubi. Naprawdę do niej pasował. Zwierzę, które wciąż się zmienia i staje
się niewidzialne…? Może być!
– Jak by cię tu nazwać, brzydalu? – Brzydal było niezłym przezwiskiem,
ale potrzebowała jakiegoś imienia. Przyjrzała się stworzeniu, gdy ostrymi
paznokciami uczepił się jej palców. Czuła wzrok rodziny na sobie. – Już wiem!
Wyglądasz mi na Wiesława! Będziesz moim Wiesiem? Taaak, będziesz. – Pogładziła
go pod bródką. – Trzeba ci załatwić szykowną obrożę i już możesz ze mną jechać
do Hogwartu!
– Em… Jesteś pewna, że chcesz go tak nazwać? – Scorpius posłał siostrze
dość niepewne spojrzenie.
– Tak! Chodź, Wiesławie. Pokażę ci twój nowy dom. Nie jest tutaj tak
źle. Też się nieźle zdziwiłam. – Zaczęła się oddalać; głos dziewczyny niósł się
po korytarzu. – Karmią nas nie najgorzej i wcale nie ma żadnych nagich wampirów
i biednych króliczków, a…
– To nie było normalne. – Draco nie do końca wiedział, co się właśnie
wydarzyło. Wciąż patrzył na drzwi, za którymi zniknęła Nora.
– Ona nie jest normalną dziewczyną. Ale za to ją kochamy. –
Astoria uśmiechnęła się tak, jak tylko matka potrafi się uśmiechnąć.
~~*~~*~~*~~
– Cóż… naprawdę się tego nie spodziewałam. – Tamara wgryzła się w
biedną Czekoladową Żabę.
Wysłuchała wszystkich informacji, które chłopak miał do
przekazania. Siedzieli teraz obok siebie na kanapie. Dziewczyna podkuliła pod
siebie nogi i kontynuowała jedzenie.
– A żeby było jeszcze lepiej, chcą żebym do nich dołączył. – Chris
pokręcił głową, gdy zaproponowała mu słodycze.
– Zrobisz to?
– Jeszcze nie wiem. Jak na razie lubię swoje życie i nie chce go
stracić. – Nachmurzył się, obserwując, obżerającą się Tamarę. Powstrzymał się
przed dogryzieniem jej, że stanie się grubasem, jak będzie tyle jeść. Prawie
się uśmiechnął, gdy wyobraził sobie Rosjankę o rozmiarach zapaśnika sumo, próbującą
przecisnąć się przez wąskie drzwi.
– Mógłbyś zostać szpiegiem i…
– Jestem już szpiegiem! – przerwał jej Chris, podnosząc odrobinę
głos. – Nie zapominaj o tym, okej?
Przez chwilę nic nie mówili, pogrążeni we własnych myślach.
– Przepraszam – mruknęła, czując lekkie wyrzuty sumienia. Przecież
to ona go w to wciągnęła. – Mówiłeś o tym Eve Queen?
– Nie. Nie ufam jej. Skąd mamy mieć pewność, że jest po naszej
stronie?
– A skąd ja mam mieć pewność, że mogę tobie ufać? – Tamara
zgniotła pudełko po Czekoladowych Żabach i otarła usta.
– Nie masz jej. – Chłopak westchnął. Wydawał się być zmęczony. –
Ale jestem twoją najlepszą opcją.
– Co racja, to racja.
Znów zamilkli. Po chwili Chris spytał z wahaniem:
– A co tam u Nory?
Tamara uniosła na niego wzrok, zastanawiając się, co odpowiedzieć.
Wiedziała, że chłopak wcześniej coś czuł do jej Pisklaka, ale nie miała
pojęcia, czy to wciąż aktualne. Miała nadzieję, że przemawia przez niego tylko
ciekawość.
– Na świętach u Malfoyów. Dobrze się o nią troszczę, a tam raczej
nic jej nie grozi.
– A czy to prawda, że ona i James… – Nie dokończył swojego
pytania.
– Nie wiem. Może. – Lubiła Chrisa, ale nie chciała za wiele mu
zdradzać. Jak już powiedziała – nie do końca mu ufała. – A co? Zazdrosny?
– Pf! O Pottera? Nigdy. – Chłopak rzucił jej ostre spojrzenie, a
następnie się podniósł. – Jeżeli nie masz więcej pytań…
Ale nie dane mu było skończyć. W tym momencie rozległ się
ogłuszający ryk syren. Skrzywili się na twarzy, posyłając sobie zaniepokojone
spojrzenia i wylecieli na korytarz, kierując się w stronę głównego placu. Po
drodze wpadli na Notta, który biegł, niosąc na rękach swoją pięcioletnią
siostrzyczkę. To, co można o Albercie powiedzieć, to to, że był bardzo oddany
swojej rodzinie i swoim trzem młodszym siostrom. Zawsze się o nie troszczył w
pierwszej kolejności.
– Co się dzieje? – spytała go pospiesznie Tamara.
– Łowcy Czarownic zaatakowali. Idę zanieść Iris rodzicom i zaraz
was dogonię. – Zaczął się od nich oddalać.
– Ale co zaatakowali? – krzyknął za nim Chris.
– Ulicę Pokątną.
Tamara poczuła, jak zalewa ją fala dziwnego niepokoju, tak jak
zwykle, gdy uruchamiała się jej moc. Nie mogła zebrać myśli. Oni nigdy… Nie
ośmieliliby się… Ale jeśli Chris miał rację…
– Musimy iść. Może uda nam się pomóc. – Poczuła, jak Chris ciągnie
ją za rękę.
– Jasne. – Miała ochotę splunąć, by pozbyć się metalicznego smaku,
który osiadł jej na języku. Przeszyła ją pewność, że pierwszy czarodziej zginął;
czasami przeklinała te swoje dziwne przeczucia. Ale nigdy się nie myliła. –
Musimy iść – powtórzyła po nim i pognała przed siebie.
~~*~~*~~*~~
Siedemnaste urodziny to poważna sprawa. Przestaje obowiązywać
namiar i czarodziej może czarować poza szkołą, bez jakichkolwiek prawnych
konsekwencji. Może także zapisać się na egzaminy z teleportacji. Staje się
pełnoletni. Nie jest już dzieckiem.
Ale Nora nie robiła sobie nadziei, że za kilka dni cokolwiek się
zmieni. To nie wyglądało tak, że nagle jest się dzieckiem, a potem puf! już dorosłą osobą. Pierwszego
stycznia po prostu skończy siedemnaście lat. Blaise zawsze się śmiał, że jest
najstarsza ze swojego rocznika, a wygląda na najmłodszą. Taki żart losu.
Malfoyowie bardzo się przejęli tym, że po raz pierwszy od lat
spędzą razem jej urodziny. Postanowili urządzić wielką imprezę urodzinowo–sylwestrową.
Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że mogła zaprosić przyjaciół. Jakoś
nie potrafiła się cieszyć, gdy wiedziała, że jedyna osoba, za którą naprawdę
mocno tęskniła, na pewno się nie pojawi…
– Nigdy nie przypuszczałem, że do naszego domu zostanie
sproszonych tyle Weasleyów i Potterów! Dobrze, że moi przodkowie i ojciec tego
nie widzą… – mruknął Draco, przeglądając listę zaproszonych.
– Bądź miły, kochanie. Przecież wiesz, że jest Gryfonką i to jej
przyjaciele. – Astoria pocałowała go przelotnie w głowę i wróciła do robienia
listy zakupów.
– Ale sama tego posłuchaj! Albus Potter, James Potter, Lily
Potter. Mamy już wszystkie dzieciaki
Potterów. A dalej… Rose Weasley, Fred
Weasley, Dominique Weasley, Molly Weasley… – wymieniał, dopóki Nora mu nie przerwała.
– Zaprosiłabym też Roxanne Weasley,
ale jest w Rumunii i Hugona Weasley,
ale on… – Przygryzła wargę, przypominając sobie o książce, którą pomógł jej
znaleźć. Od tego czasu nie odzywał się już do niej, a ona próbowała
rozszyfrować runy, którymi została napisania. Niestety nie znała się na tym, a
jak na razie w bibliotece niczego nie znalazła. Nie były to runy, które poznała
na lekcjach. – Przyjedzie jeszcze Albert Nott i jego kuzynka Tamara. – Udała,
że nie słyszy mruknięcia ojca, że w końcu jacyś wartościowi ludzie. – I Emma
Roman. To taka miła Puchonka. Ją też polubicie.
– Na pewno wszyscy twoi przyjaciele wyprą na nas dobre wrażenie. –
Nora zastanawiała się, skąd w Astorii tyle spokoju i dobrego humoru. Patrząc na
swoich rodziców i coraz lepiej ich poznając, nie trudno przyszło jej spostrzec,
że byli swoimi przeciwieństwami. Draco dość ponury i zrzędliwy, a Astoria
radosna i zrównoważona. W jakiś sposób jednak idealnie do siebie pasowali. A
Nora coraz bardziej się do nich przywiązywała i nie wiedzieć czemu, trochę się
tego obawiała… A co jeżeli oni też ją porzucą? Matka, jakby wyczuwając jej
nastrój, objęła córkę ramieniem. – Wszystko będzie dobrze, duszko.
Nora uśmiechnęła się delikatnie, po raz kolejny myśląc, że
cudownie jest mieć mamę.
Tamara przyjechała dzień wcześniej. Eleonora właśnie zajęta była darciem
kolejnego wyjca od Freda – tego ciekawskiego idioty – i zastanawianiem się, czy
Wiesiu (dziwny kameleon, który widocznie został wegetarianinem, bo nie chciał
jeść apetycznie wyglądających robaczków) strawiłby papier, gdy usłyszała jej
głos:
– Tęskniłaś za mną, Pisklaku?
Wydała z siebie ni to pisk, ni to wrzask i rzuciła się na
przyjaciółkę, zauważając w biegu, że dziewczyna jak zwykle wygląda pięknie.
Objęły się mocno, śmiejąc się na cały głos i prawie się nie przewracając.
– Rozumiem, że tak – mruknęła jej we włosy Tamara. – Dobrze, że
jeszcze żyjesz.
– Nie jestem aż taką sierotą, by nie móc bez ciebie wytrzymać
dwóch tygodni. – Widząc minę Rosjanki, wyrażającą całkowite powątpienie,
musiała się zaśmiać. – Niech ci będzie. Jestem, ale na szczęście zachowałam się
w jednym kawałku!
– Nie mam pojęcia, jakim cudem. – Tamara po raz ostatni mocno ją
ścisnęła i wypuściła z objęć. Zaczęła spacerować po pokoju. Gwizdnęła pod
nosem. – No nieźle. Wiedzę, że dobrze ci się teraz powodzi.
Sypialnia była naprawdę wielkich, wręcz królewskich rozmiarów.
Nora nie zdążyła za wiele w niej zmienić, ale postarała się, by prezentowała
się w dość przytulny sposób. Wszędzie walały się nuty, a na ogromnym biurku, w
którym dziewczyna naprawdę się zakochała, panował istny burdel. Ledwo udało jej
się wcisnąć terrarium dla Wiesia.
Rozsiadły się w wygodnych fotelach, rozmawiając i nadrabiając
stracony czas. Nora opowiedziała jej praktycznie o wszystkim, nawet o rozmowie
z Lucjuszem – w oczach Tamary od razu zabłysły mordercze iskierki, ale
dziewczynie udało się na razie ją uspokoić – jednak przemilczała spotkanie z
Kastielem. Jakoś… nie chciała nim się dzielić z resztą świata. Ich rozmowa była
tak zupełnie oderwana od rzeczywistości, że czasami zastanawiała się, czy po
prostu jej się to nie przyśniło. Później opowie o tym przyjaciółce… Na pewno.
Jej rodzinka od razu polubiła Tamarę; rodzice byli nią
zachwycenia, mimo że nie podzieliły się z nimi tym, iż dziewczyna była tak
jakby jej strażniczką. Tego samego dnia przybyła także Emma Roman.
Zarumieniona od zimna Puchonka już od wejścia wykrzyknęła, że
strasznie się za nimi stęskniła. Nora darzyła dziewczynę sympatią, ale głównie
zaprosiła ją dlatego, że blondynka przyjaźniła się z Tamarą. Przyjemnie im się
razem rozmawiało. Urządziły sobie wieczorem pidżama
party. Zabini chciała zaprosić też Scorpiusa, ale ten kazał jej się puknąć
w łeb. Puknęła w łeb. Ale nie siebie. Tylko jego. Ach… ci młodsi bracia…
Długo leżały, opychając się słodyczami i rozmawiając. Tamara była
taka rozluźniona! Nora uwielbiała widzieć uśmiech na jej twarzy, kiedy nie starała
się być groźna. A Emma… ta dziewczyna potrafiła zadziwić! Niby taka cicha, a po
kremowym piwie stawała się niezłą plotkarą.
Przed zaśnięciem Tamara szepnęła jej na ucho, że jak przyjedzie
reszta, będą musiały porozmawiać. Nora tylko kiwnęła głową, przed odpłynięciem
w krainę snów…
Obudziła się, czując czyjś ciężar na sobie. Chciała już mruknąć do
Emmy lub Tamary, żeby z niej zeszła, ale zorientowała się, że to nie może być
któraś z nich… Na pewno nie miały męskiego głosu, szepczącego, że pora wstawać…
– James – wrzasnęła, spychając go z siebie – ty idioto!
Chłopak spadł z hukiem na ziemię, ale nie wyglądał na
rozgniewanego. Otrzepał się i wyszczerzył zęby.
– Widzicie? Mówiłem, że ją obudzę.
Miała ochotę mu przywalić, ale spostrzegła osoby, do których się
zwrócił. Nie zważając na jęk Tamary, którą kopnęła w twarz, przepychając się,
by zejść z wielkiego łoża, udało jej się w końcu stanąć na równe nogi. Rzuciła
się na przyjaciół. Pierwszą ofiarą dziewczyny był oczywiście Albus.
Chłopak wydawał się jakby odrobinę wyższy. Nawet stojąc na
palcach, ledwo udało jej się objąć go za szyję. Mocno go wyściskała.
– Tak bardzo za tobą tęskniłam – szepnęła, zdając sobie sprawę, że
obok
Tamary, to jego dziewczynie najbardziej brakowało.
Tamary, to jego dziewczynie najbardziej brakowało.
– Też cię kocham, ale mnie dusisz – jęknął, próbując ją delikatnie
odsunąć.
– Ojć. Przepraszam! – Puściła go, a później ścisnęła za rękę,
posyłając mu uśmiech.
Przywitała się z małą Lily, a później z jej dwoma kuzynkami, Domie
i Molly. Podejrzanie brakowało Rose, ale Nora mogła się domyślić, gdzie teraz
była… albo raczej z kim…
Fred porwał ją w ramiona, kręcąc się z nią w koło. Później
postawił przyjaciółkę na ziemi i zganił za to, że mu nie odpisywała. Nora mogła
się tylko zaśmiać i poczochrać mu włosy.
Dość niezręcznie stanęła przed Jamesem. Chłopak uśmiechnął się do
niej łobuzersko, patrząc na nią z góry tymi swoimi ciepłymi oczami w barwie
czekolady... Otworzyła usta, by coś powiedzieć, nie zważając na zamieszanie,
które wybuchło za ich plecami – Tamara wraz z Emmą w końcu się obudziły i nie
wyglądały na zadowolone, a zwłaszcza Rosjanka, która spłonęła rumieńcem (ona!)
na ich widok, by zniknąć w toalecie – ale nie była w stanie nic wykrztusić. W
głowie wciąż latały jej słowa Kastiela o całowaniu i byciu prawie chłopakiem…
– Hej – mruknęła w końcu. Zastanawiała się właśnie, czy obraziłby
się, gdyby podała mu rękę, gdy chłopak przyciągnął ją do siebie.
Przytulił przyjaciółkę w dość delikatny i nietypowy dla Jamesa
Pottera sposób. Cmoknął ją w czoło i powiedział:
– Cześć! – Znów się do niej szczerząc. Poczuła przemożną chęć, by
w niego czymś strzelić – już od jutra będzie mogła(!) – ale stwierdziła, że
będzie miła. Zdała sobie nagle sprawę, że jest tylko w koszuli nocnej, co
niezwykle ją speszyło. Wyrwała się chłopakowi, mrucząc, że musi iść się
przebrać.
Gdy już każdy był kompletnie ubrany, udali się do jadalni, gdzie
czekali na nich starsi Malfoyowie wraz z Nottem, Rose i Scorpiusem.
Nora pospiesznie przywitała się z Albertem i wyraziła zachwyt, widząc
kolejną bliską przyjaciółkę. Rose ucałowała ją w policzek i obiecała, że
niedługo porozmawiają.
Zasiedli do stołu.
Po minie Dracona wiedziała, że nie był zbyt zadowolony, ale się
starał. Przymrużył nawet oko na to, że jego syn wciąż rozmawiał z Rose. Nawet
ślepiec by zauważył, że tych dwoje coś łączy… Uśmieszek Astorii wskazywał, że
ona już to wie…
Pospiesznie zjedli śniadanie w dość głośnej, ale radosnej
atmosferze. Po posiłku jej matka przydzieliła im zadania do roboty. Każdy chciał
się już rozejść w swoją stronę, ale Tamara zarządziła krótkie spotkanie.
Zebrali się w bibliotece. Nora, Albus, Rose, Scorpius, Nott,
James, Fred. Czyli wszyscy, którzy byli związani z wydarzeniami rozgrywającymi
się w Zakazanym Lesie.
Tamara znów promieniała swoim zwykłym pięknem i spokojem, choć
Eleonora znała ją tak dobrze, by wyczuć przyjaciółki niepokój. Wciąż bawiła
się, jakby nieświadomie, bransoletką. Kruczoczarne włosy związała w warkocz,
który powiewał za nią, gdy przechadzała się przed nimi, postukując obcasami.
– Łowcy Czarownic zaatakowali – powiedziała w końcu, przerywając
ciszę i posyłając im poważne spojrzenie. Miało się wrażenie, że dziewczyna
weszła w skórę żołnierza. – I był to atak na sporą skalę.
– Kiedy? – spytał James, pochylając się odrobinę do przodu ze
swojego fotela. Z jego twarzy zniknął uśmiech.
– Przedwczoraj. Jeszcze nie podali tego do opinii publicznej, ale…
było groźnie. – mówiąc te słowa, Nott zasępił się bardziej niż zwykle. –
Zrabowali kilka sklepów, zabili pięć osób, spalili Dziurawy Kocioł, przez który
dostali się na Pokątną. Udało nam się dość szybko tam dotrzeć, ale straty i tak
są duże. Zwłaszcza, że nigdy wcześniej tego nie robili.
– Czy czarodzieje zostali poinformowani? Nie było tego w Proroku
Codziennym. – Rose objęła się ramionami, myśląc intensywnie. Coś jej nie
pasowało w tych Łowcach…
– Jutro ma być jakaś informacja, ale ustalono w Ministerstwie, i
LOCH tak chce, by wmówić wszystkim, że za tym atakiem stoi jakiś niewielki
oddział Śmierciożerców. Chyba nie chcą, by wybuchła panika. Zawsze zwalają winę
na Śmierciożerców, gdy coś idzie nie tak. – Tamara westchnęła; w tym momencie
wyglądała na o wiele starszą niż jej szesnaście lat. – Nawet nie wiecie, jakie
to było straszne. Czułam śmierć każdego czarodzieja… i nic nie mogłam zrobić. Wszędzie
były zamaskowane postacie, koło ucha przelatywały zaklęcia i…
– Uratowałaś wielu. – Nott położył rękę na ramieniu kuzynki,
uśmiechając się do niej smutno. Pod dotykiem jego dłoni dziewczyna się
wyprostowała, momentalnie się uspokajając.
– Wśród nich byli czarodzieje, prawda? To was tak martwi. –
Scorpius odgadł po ich minach. – Tak jak w Zakazanym Lesie…
– Nawet mi o tym nie przypominaj – mruknęła Nora. Wciąż czuła
tamten ból i strach…
– Przepraszam, że akurat dzisiaj ci o tym mówię. Nie powinnam… przecież
masz urodziny… – Tamara przygryzła dolną wargę. Udawała spokój, ale widać było,
że wszystkim się przejmuje.
– Jak nie teraz, to kiedy? – Uśmiechnęła się smutno do
przyjaciółki. – Ale co oni planują?
Wszyscy poczuli dreszcze niepokoju. Może nie powinni się tym
interesować? Może to nie jest ich sprawa? Może…
– A co z tą książką? – Na nieszczęście musiał odezwać się Fred.
Nora zamarła; siedzący koło niej Albus posłał jej zaniepokojone
spojrzenie. Od razu wyczuł, że nie chce o tym mówić.
– Hej! – Porwał się na równe nogi zanim ktokolwiek, zdążył zadać
jakieś pytanie. – Nie rozmawiajmy o tym już dzisiaj. Mamy świętować. Nie co dzień
kończy się siedemnaście lat! Możemy zająć się tymi tajemnicami, jak będziemy w
Hogwarcie? Zasługujemy na jeden zwyczajny wieczór. A pani Malfoy przyda się
pomoc.
Złapał przyjaciółkę za rękę i wyprowadził z pokoju, szepcząc tak
cicho, że musiała mocno się do niego przybliżyć, by usłyszeć:
– Nie musisz mi dziękować. Ale i tak będziesz mi musiała o tym
powiedzieć, jasne?
– Dziękuję – odpowiedziała równie cicho i dodała jeszcze ciszej,
jakby sam do siebie. – Jak ja ciebie kocham…
Albus puścił jej oczko i poszedł pomóc Lily nakrywać stół.
Przy boku dziewczyny pojawiła się jak zwykle Tamara; Rosjanka
przez chwilę śledziła wzrokiem Ala, by otrząsnąć się i zerknąć na przyjaciółkę.
– Chodź, Pisklaku. Pora dorosnąć.
Tego wieczora już nie poruszyli tematu Łowców Czarownic, ale każdy
z nich o tym myślał. Nadchodziły nowe czasy i to niekoniecznie dobre…
~~~~~~~~~~~~~~
Tam ta ram tam!
Nawet nie wiecie, jaką radością napawał mnie moment, gdy w końcu mogłam nacisnąć przycisk: Nowy post...
Ale to wszystko dzięki wam :* Bardzo dziękuję.
Ostatnio nie byłam w stanie nic napisać. Może pisałam zdanie, dwa... a dzisiaj jak usiadłam nagle z 9 stron zrobiło się 30 :D Zmotywowało mnie te 49 tys. wyświetleń i 50 obserwator... to mu podziękujcie XD
Miałam jeszcze kilka rzeczy dodać, ale stwierdziłam, że zostawię to na następny rozdział - mam nadzieję, że dodam go szybciej! Odżyło kilka wątków...
Sama nie wiem, co myśleć o tym rozdziale... Ocenę zostawiam wam.
Co myślicie? Piszcie!
Oczywiście, jeśli ktoś tu jeszcze został...
Naprawdę was kocham, Potterowi Ludkowie!
A, zapomniałam napisać!
Jestem na serio wściekła na te 47 osób, które czytają, ale nie komentują... Ej! Ja nie gryzę! Jak ja byłam w stanie wrócić, to wy możecie napisać mi jakiś komentarz, co? :D A tak serio, to się nie gniewam, ale was także chciałabym poznać! Ale też was kocham! :P
To ja chyba po raz pierwszy napiszę komentarz na tym blogu, brawo ja! I przepraszam za ten bałagan na górze, ale musiałam pozbyć się pewnego brzydkiego błędu. I przy okazji coś dopisać, o.
OdpowiedzUsuńOdkąd tylko w opowiadaniu pojawiła się Tamara, dołączyłam do jej fanklubu i wywiesiłam transparenty w pokoju. Po pierwsze: buźka Katie McGrath, po drugie: ten jej chłód, ten jej dystans, te noże, to wszystko... kocham! No i nie martw się, Tamaro, oczy Albusa po prostu są cudowne.
Ogółem jest zabawnie, chwilami mniej, chwilami bardziej, ja sobie pod nosem narzekam na Norę, bo dołączyła ona do zaszczytnego i dużego grona irytujących, głównych bohaterów (ale spokojnie, Wybraniec też mnie irytował!), może dlatego, że ma w sobie coś ze mnie (Scooby Doo to najlepsza bajka na świecie!)... Ale nieważne, potrafię ją ignorować! I życzę Jamesowi lepszej dziewczyny, niedobra ja.
Bardzo mi się podoba cała ta sprawa z Łowcami Czarownic (aż mi się przypomniał film "Hansel i Gretel") i zastanawiam się, jak to się dalej potoczy. Niech poleje się krew, Nora zginie, a Tamara przejmie władzę nad światem! Wraz z Albusem, oczywiście, żeby mogła codziennie wpatrywać się w te jego cudowne oczy.
No i niech się wszyscy dowiedzą o związku Rose i Scorpiusa, będzie zabawnie, jak Weasleyowie i Malfoyowie zrobią taką małą apokalipsę! Po za tym zbyt długo mają to swoje cukierkowe życie, przydałby się jakiś mały dramacik. (Tak, wcale nie przyszła mi na myśl ciężarna Rose).
Tak w ogóle, to zorientowałam się, że już pojawiły się 22 rodziały, a doszłaś dopiero do świąt! Nie, żebym narzekała, cieszę się z tego powodu, ale tak jakoś rzuciło mi się to w oczy. Oby tak dalej, i żebyś te kolejne sześć miesięcy opisała w jeszcze większej ilości rozdziałów!
No i fajnego nauczyciela mają w tej szkole w Rumunii. Też bym chciała się upijać w towarzystwie takiego. Swoją drogą, ciekawe, kto przebrał Roxie w piżamę i jak dostała się do sypialni. :D
To chyba tyle ode mnie, mogę jedynie obiecać, że postaram się komentować częściej. :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i weny życzę!
© KOMENTARZ sponsorował CHAOS
Tak jeszcze dopiszę coś, o czym zapomniałam. Znalazłam mocno rzucający się w oczy błąd ortograficzny, tutaj o: Chodź, Wiesławie. Pokarzę ci twój nowy dom. Powinno być "pokażę" od "pokazywać" nie od "karać". ;P
UsuńWitam cię w moich skromnych progach! Bałagan ani trochę mi nie przeszkadza ;)
UsuńTamara także należy do moich ulubienic (chociaż może jako autorka nie powinnam mieć ulubieńców?)
Haha Nora jest dość specyficzna, ale czy ktoś ją lubi, czy nie, to już zależy od gustu. Dlatego doskonale cię rozumiem.
Bardzo ciekawa wizja... Może nawet wezmę ją pod uwagę. Ale wyobrażasz sobie świat pod kontrolą Tamary? To by się nie skończyło dobrze!
Nie bój się. Wkrótce to się zmieni. Zawsze traktowałam Rose i Scorpiusa ulgowo, lecz nie będzie już tak miło :D *usłysz ten sadystyczny śmiech autora, zamierzającego zniszczyć życie swoim bohaterom*
Postaram się :)
Można stawiać tylko na dwie osoby - albo przebrała się sama, ale to nie byłoby już takie ciekawe XD
Też go już znalazłam, łapiąc się za głowę i zastanawiając, jak mogłam zrobić taki błąd. Miałam nadzieję, że zdążę go zmienić, zanim ktoś go zauważy, ale już ci się udało. Dobrze, że czuwasz! :D
Tak to jest jak człowiek pisze bez przerwy 21 stron, kończąc w środku nocy i nie mając już siły na sprawdzanie, a raczej czyta po milion razy te same zdania i nie widzi błędu pod nosem... Ale w takich chwilach odstawiam rozdział na dzień lub dwa, by z czystym umysłem ponownie go przeczytać i zrobić poprawki.
Także pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Ten rozdział to "Cała ty" - Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńChyba masz rację :)
UsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńGAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAABSOOOOOOOOOOOOOOOOOOOONEEEEEEEEEEEEEE ZNOWU PRZEJMUJE WŁADZĘ NAD ŚWIATEM!
STRZEŻCIE SIĘ WROGOWIE NOWEJ! <3
Musiałam to napisać!
Tyle szczęścia <3
Idę czytać <3
<3333333333333333333333
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa... no idę już :D
Granat, bo to taka wybuchowa okazja :D
1.Świąteczne szajbusy są najlepsze! <3 (Wcale nie mówię tak bo do nich należę xD)
Usuń2. Biedny Krupniczek xD
3. "Różdżka z tym" od teraz będę tak mówić! XD
4. Nie ma to jak założyć się z nauczycielem o picie alkoholu! :D
5. Kocham sposób w jaki opisujesz smoki *.* K O C H A M <3
6. Kto przebrał Roxie w piżamę? ;o Powinnam się o nią martwić? :O
7. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Tamara i Albus! Wiedziałam! <333333 Bransoletka! *O*
8. Chris? Moment... czy on tam powinien być? No i mam problem xD Pomińmy to milczeniem i przejdźmy dalej.
9. To poszukiwanie prezentów było prze kochane! *O*
10. Niech żyje Lord! XD
11. Biedny Kameleon Wiesiu Brzydal Malfoy xDDDD Leżę i płaczę xDDD "Będziesz moim Wiesiem?"
12. "Chodź, Wiesławie. Pokarzę ci twój nowy dom. Nie jest tutaj tak źle. Też się nieźle zdziwiłam. – Zaczęła się oddalać; głos dziewczyny niósł się po korytarzu. – Karmią nas nieźle. Wcale nie ma żadnych nagich wampirów i biednych króliczków, a…" Czy to na prawdę potrzebuje komentarza? XD Właśnie, a więc chodźmy dalej Wiesławie! XD <3
13. Chris jest zazdrosny o Norę! Chris jest zazdrosny o Norę! :D
14. Albert wyniósł swoją siostrzyczkę na rękach *O* <3
15. Nora! Piąteczka! Też jestem w klasie najstarsza (w roczniku nie, luty robi swoje) a wyglądam na najmłodszą xD
16. Będzie impreza! ;> Już się nie mogę doczekać nalotu Weasley'ów i Potterów na dom Malfoy'ów! :D
17. "Puknęła w łeb. Ale nie siebie. Tylko jego." Ahahahahah :D Gdybym już nie leżała, to bym wpadła i nie wstawała, ale i tak leżę i nie wstaję więc w sumie to nie ma sensu. Filozof Kina do usług xD
18. Jakie kochane powitanie! *O* Nora obudziła sie z Jamesem na sobie... ahahahahah :D
19. James cmoknął ją w czoło! *O* Jejuś <333
20. Jak można spalić Dziurawy Kocioł? ;o I jak teraz dostać się na Pokątną? :O
21. Blogger mnie w końcu zablokuje za taką ilość komentarzy... xD
22. Świetny rozdział, Kochana! Najlepszy z najlepszych! ;*
Buziaaaaki <3
Pierogi z Jagodami! Tak pierogi to jest nowy rodzaj owocu, najlepszego na świecie! <3 ;*
Hahahhahahahahahahahahahahahaha Kina <333333
UsuńUwielbiam cię, dziewczyno. Wiesz o tym, prawda? :*
1. Wyglądasz na takiego szajbusa... To komplement! :D
2. Krupniczek jest zupą. Nie współczuj mu.
3. Mi też się podoba XD
4. No a zgadnij, kto dostarczył mi inspiracji, co? ;)
5. *.*
6. O Roxie? Zawsze.
7. Lepiej im to powiedz XD Mnie nie chcą się słuchać!
8. Troszkę zaniedbałam Chrisa, ale mam dla niego całą misję, więc... tak. Powinien tam być.
9. Jak byłam młodsza to na Mikołajki zawsze zostawialiśmy wypastowane buty, a następnego dnia musieliśmy szukać swoich butów po całym domu :)
10. Zacne imię!
11. Nad Lordem musiałam długo myśleć, a Wiesław od razu wpadł mi do głowy. Hej! Naprawdę do niego pasuje :P
12. Mój ulubiony fragment z tego rozdziału!
13. Wcaaale nie
14. Albert taki rodziny
15. Nora oddaje ci piąteczkę :3
16. W następnym rozdziale ją opiszę
17. Uwielbiam twoją filozofię! Kinosizm?
18. Jakie kochane?! Ten chłopak nie jest lekki XD
19. Kina taka zachwycona :D
20. Nie da rady. Trzeba wlecieć. Albo się aportować - jak takiego psa. Albo po prostu wleźć przez kanalizację. Lub przez okno. Okna są duże i bardzo często występują w przyrodzie. Lub po prostu przez komin wpaść.
...
Co ja ci tutaj wypisuję? O.o
...
To oczywiste, że będą musieli założyć kalosze, wziąć kiełbasę w pysk i na chama się tam władować.
Zrozumiałaś??? :DDDD
21. Blogger może się wypchać
22. A tam. Twoje lepsze. :* A właśnie! Zaraz polecę i przeczytam twoje dzieło! Nie miałam kompletnie czasu... Zbierałam porzeczkę XD
I na maila ci odpiszę, kochana :* Nie zapomniałam, ale... zabiegana ja.
A co powiesz na szarlotkę? Są w niej jabłka! :D
Buziaki, uściski i kiełbasy! <3
1. Hahahah i vice versa! ;*
Usuń2. Masz rację! Jeśli już jakiejś współczuć do Grzybowej, niech się tylko pojawi to zaraz ją pochłonę! Omnomnomnom xD
4. No nie wiem.. :D
7. Powiedziałam im w pytaniach do bohaterów! :D Może mnie nie zabiją... :D
17. Niezły pomysł! Będziesz wyznawać Kinosizm wraz ze mną? xD
20. Moment muszę to przeczytać jeszcze raz xD
A może przerzucimy się na Gabsonizm, co? Albo Gabizm, tyle możliwości! :D
W kwestii kaloszy, kiełbasy i chama: Doskonały pomysł, Wiesławie! :D
Szarlotka! *O*
Buziaki, uściski, hektolitry weny i parę okien, żebyś mogła się władować na Pokątną! XD
I do tego kompot truskawkowy! <3
1. Czyli na następne święta spotykamy się razem i pozwalamy, by szajba nam odbiła? XD
Usuń2. Uwielbiam grzybową!!!! Moja uuuulubiona zupa :D Hahaha chyba mamy kolejene imię dla skrzata!
7. Jeszcze żyjesz - to chyba jakaś odpowiedź XD
17. Wyznaję go już od dawien dawna
20. Powodzenia. To nie ma kompletnego sensu :D
A może mieszanka NAS? Kingabsizm lub Gabskinosizm? Co myślisz?
Wiedziałam, że zrozumiesz! :*
Pizza z nuttelą i truskawkami! :D
Taaak! Najlepsze życzenia świata!
Cmoki, smoki i przytulochy <3
Moją pierwszą reakcją był uśmiech na twarzy i wesoły okrzyk: Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest! Pewnie pół bloku straciło przeze mnie słuch, ale to już drobiazg! Niech żyje Nowa! Banany i arbuzy atakują! Apokalipsa ziemniaków! (nie mam pojęcia skąd się wzięły te ziemniaki...)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Cud, miód i malina! Więcej marchewki i świątecznych prezentów! (pewnie myślę o obiedzie, że tyle warzyw w mojej wypowiedzi)
Mina Nory, gdy nie znalazła prezentów pod choinką, musiała być bezcenna! Biedny Krupniczek... Co się on z nią ma...
Ile wyjców dostała Roxy od babci Molly? No ja się pytam! Też chcę karton czekoladowych żab! To nie fair, że ona dostała, a ja nie!
Poszukiwania prezentów rozpoczęte! Avengers do boju!
Łowcy atakują, a Tamara je czekoladę... I jak tu uratować świat, gdy w drzwiach się nie mieścisz...
A gdzie urodzinowa impreza? Taka z piwem kremowym i pierniczkami? Gdzie są te balony?
Kiedy Draco się domyśli, że Scor i Rose są razem? Urządzi wtedy dla mnie taką małą apokalipsę? I niech poprosi Hermionę o wyczarowanie ptaszków.
A ja nadal się uśmiecham...
Częściej wstawiaj rozdziały. Proooooooooooooooszę! (tu robię proszące oczka)
Pozdrawiam i niech wena ci dopisze!
- Izi
Muszę ci pogratulować, moja droga...
UsuńTWÓJ KOMENTARZ JEST 1000 KOMENTARZEM NA TYM BLOGU!!!!! DZIĘKUJĘ I ZAPRASZAM DO ODBIORU NAGRODY!
Nagrodą jest mój szczery uśmiech, przytulas ode mnie i polizany przez Dumbledora drops - cyyyyytrynowy :D
W końcu jakaś sensowna apokalipsa! Po co komu III Wojna Światowa lub atak Zombie, jeśli możemy mieć owoce i ziemniaki? ;>
Hahaha chociaż zdrowo jest!
Jej mina naprawdę była zabawna :D - wiem, bo w mojej głowie tak wyglądała.
Dwanaście, a nawet czterdzieści cztery! Życie jest niesprawiedliwe... Ech... Piszemy do kogoś skargę?
Co ta Tamara, to ja nie... - jakby to powiedziała moja przyjaciółka :D
Jeszcze będzie, ale zostawiłam ją na następny rozdział
Jasne, że tak!
Uśmiech dobra rzecz. Zwłaszcza o... *patrzy na zegarek* 2.53... Chyba powinnam iść spać... :3
Postaram się ;)
Pozdrawiam także! I zabieram się za czytanie twojego bloga - jak nie dzisiaj, to na pewno jutro :*
JEJ!
UsuńTo kiedy mogę się zgłosić po odbiór nagród??? Ze sprzedarzy tego dropsa będzie kupa kasy... Zaczną już rozmyślać co sobie kupię ;)
Ziemniaki atakują!!! Ratuj się kto może i póki może! Strzelają z marchewkowych dział arbuzami! Aaaaaaaaaa! Moja głowa! Co się ze mną dzieję?
A nie ja zawsze jestem nienormalna...
Dobra dieta to podstawa! O ile dopuszcza lody =D
Skargę piszemy do prezydenta, dyrektora Hogwartu, rady ministrów, ministra magii i Azkabanu. Okey?
Już nie mogę się doczekać imprezki. Będzie się działo...
Ptasia apokalipsa!!!
Nie przemęczaj mi się, bo co ja biedna będę czytała? Zdecydowanie powinnaś iść spać o 22. Wtedy może się wyśpisz xD
Pozdrawian
- Izi
Czekaj na sowę ode mnie :D
UsuńRaczej, że będzie! Wiesz, ile ludzie dadzą, by otrzymać DNA Dumbledore? Może ktoś spróbuje go odtworzyć - tak jak w Parku Jurajskim.
Chyba musisz zjeść jakiegoś dużego, tłustego Big Maca! I wszystkie owoce i warzywa zniknął ci z głowy ;)
Hm... Z takich ziemniaków można zrobić dobre frytki! A to jest to, co tygryski lubią najbardziej :D
A tam. Tutaj wszyscy są nienormalni :3
O! Lody to podstawa!
I do Obamy. On tutaj zadziała najwięcej.
Oj będzie. Nawet nie wiesz, jak bardzo... He he he :D
Nie przemęczam. Są wakacje! A muszę nadrobić wszystkie zaległości, więc... A idzie mi to dość powolnie XD
Ale specjalnie dla ciebie zaraz się położę :*
Pozdrawiam!
Witam serdecznie!
OdpowiedzUsuńW końcu jest rozdział! Bardzo się cieszę :) Również napiszę, że jest on cudowny ^.^ Wiem, oryginalnością nie poświeciłam, ale cóż... Taka prawda :D Krupniczek! Chodź do mnie, ty moje biedne kochanie! Co ta Nora Ci zrobiła... Twoje uszka są całe? T.T W sumie też bym się wkurzyła, jakbym nie znalazła upragnionych prezentów pod choinką xD I to nawet bardziej od Nory xD Biedni Malfoy'owie xDD No, ale zrobili sobie przebojową córeczkę, to teraz mają xDDD Ja bym chyba Norę zabiła gołymi rękoma, jakby mnie z łóżka o tak wczesnej porze wygonila xD Serio .___. Roxie, podziel się słodyczami *robi oczy kota ze Shreka*, plosięęęę!!!! O kurczaki, co to za Łowcy Czarownic?! O.o Pewnie jacyś mugole albo jacyś czarodzieje wykluczeni z magicznego społeczeństwa O.o No, ale robi się ciekawe, naprawdę ciekawie :D Lubię takie klimaciki xD Hmm... może niedługo wskrzesisz Voldemorta? To by dopiero był armagedon xD Nie, no ja kończę, pisać co myślę, bo pomyślisz, że jestem jakaś psychiczna :( Jednakże serio cieszę, że pojawił się rozdział :)) I że jest tak długi (choć za takimi nie przepadam xD)! Tak trzymaj! Aha, i przepraszam, że nie skomentowałam posta o zakończeniu remontu :( To już się nie powtórzy :D Ps. Jedna rzecz przykuła moją uwagę, a mianowicie ten fragmencik "... gdy widzisz kupkę ze swoim imieniem". Ja rozumiem, że nie chciałaś się powtarzać, ale to troszkę dziwnie brzmi ^.^'' xD Dobra, to ja już kończę :D
Pozdrawiam serdecznie i niech wena Ci już nie ucieka, bo ją znajdę i ukatrupię Avadą =.= No, ale wtedy nie będzie rozdziałów... Kurde, trza co innego wymyśleć :D
Jeszcze raz pozdrawiam ;*
Ginny! Dobrze, że nie zjadły cię wilki :D
UsuńWybacz mi ten nieskładny i zupełnie pozbawiony sensu komentarz, który mam zamiar właśnie napisać, ale 1) jest późno 2) zjadłam Snickersa, a on zmienia ludzi 3) i wypiłam butelkę Pepsi - a kofeina nie za dobrze na mnie wpływa :D
Zostałaś uprzedzona!
W końcu się udało ;) A tam. Gdzie ta cudowność??? Przydałaby mi się czasami...
Hahah No właśnie! Zrozum dziewczynę!
Ja tak samo XD Ale Malfoy'owie muszą się z nią męczyć.
Roxie nie powinna tyle słodyczy wżerać... Już jest dość pulchna, a jak tyle je to... Hm... Coś z tym zrobię! Lodówka zamknięta na kłódkę przez miesiąc albo nawet i (chciałam napisać jakąś liczbę na ,,L", ale nie mogę wymyślić!) dziewięć :D
Szybciej bym wskrzesiła go, by znowu móc go zabić. Ale wiesz tak od razu. ,,Cześć, Voldi!" Mija pięć sekund ,,Giń, beznosy transwestyto!"
Ty jesteś psychiczna? A czy widzisz, co ja ci wypisuję? XDDDD I kto tu jest psychiczny, co?
Weź przestań. Nie musiałaś go komentować. Już wystarczy, że jesteś taka cudowna i mnie tak wspierasz :*
Zmienię to! No coś mi też w tym fragmencie coś nie pasowało i miałam do niego wrócić, ale poszłam spać...
Ja też już lepiej skończę i odpiszę na resztę komentarzy jutro!
Uwiązałam ją kotwicą do sufity. Już nie ucieknie!
Pozdrawiam :*
ajajajjaja nowy rozdzial! I to jaki fajny! Zaczne od tego, ze chce wiedziec wiecej o Kastielu, ktory mnie tak bardzo, bardzo zaintrygowal. Po drugie ROSE&SCORPIUS moj OTP naprawdę kocham ich I blagam tez o wiecej :P przy okazji jak mozna nazywac ich pairing? Sose? Scose? Rorpius? Scoro? no niewazne XD Po trzecie skrzaciki I ich imiona sa super urocze ♡ Ogolnie to robi sie troche niepokojaco i martwie sie tymi Lowcami i czarodziejami wsrod nich! O czym dokladnie mowil Chris? no nic teraz musze tylko czekac na kolejny genialny rozdzial! jeszcze tylko dodam na koncowce, ze podobaly mi sie swieta Roxanne! :D duzo weny i duzo mojego OTP przesylam do napisania kolejnego rozdzialu ♡
OdpowiedzUsuńchce powiedziec tylko na wszelki wypadek, ze wczesniej mialam bardzo ambitną nazwę "." wiec nie komentuje pierwszy raz! :P
UsuńWitaj, Kropko! Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na twój komentarz, ale miałam dość pracowite dni. Ale już jestem! :D
UsuńKastiel już wkrótce się ponownie pojawi - to mogę obiecać!
A może Scorose? ;)
Nic nie mogę zdradzić...
Dziękuję bardzo i pozdrawiam, kochana! :3
Taa dam! Mój wielki powrót!
OdpowiedzUsuńSuper mega wyjątkowy rozdział kochana! Szkoda, że nie pojawiają się częściej bo za każdym razem nie mogę się doczekać następnego!
Pozdrawiam!
Kat(i)! Żyjesz? Nie zaginęłaś w Grecji? Nie zjadł cię żaden zły sfinks lub chimera wściekła?
UsuńPostaram się dodawać częściej :)
Pozdrawiam!
Boże jak ja się cieszę z tego rozdziału!!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się jak najszybciej. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej wkręcam się w tą historię.
A wyobraź sobie, jak ja się cieszyłam, gdy mogłam go w końcu dodać :D
UsuńTakże mam taką nadzieję ;)
Pozdrawiam!
No więc nie chcę żebyś się złościła więc oto mój komentarz xD Nie jest jakiś powalający no ale skoro go chciałaś . Ciekawi mnie ten prezent Julsa dla Roxi. Ta rozdział chyba miał sie skupiać na łowcach czarownic no ale co tam najważniejszy oczywiście prezent. Co nie? :D No ale nic . Czekam na następny . Oooooo jak słodko ja też cie kocham <3 Love forever!!! <3<3
OdpowiedzUsuńNie złościłabym się. Nie tak naprawdę XD
UsuńAle naprawdę się cieszę, że komentarz się pojawił.
Co ty piszesz? Jest jedyny w swoim rodzaju :) A takie właśnie komentarze lubię najbardziej!
Haha no trochę miał, ale prezenty też ważna rzecz :3
Buziaki, słonko! Tylko podpisz się następnym razem, bym wiedziała z kim mam do czynienia, a zresztą mama mi zawsze powtarzała, że nie mogę darzyć miłością obcych ludzi, więc... :* Jakoś muszę cię rozpoznać nastepnym razem!
Ok ,ok to żebyś następnym razem mnie rozpoznała i mogła obdarzyć miłością :D będe sie podpisywać
UsuńGwen
Świetny rozdział !!! Czekam na kolejny z niecierpliwieniem. Tak bardzo brakowało mi Nory i reszty. Codziennie sprawdzałam czy pojawił się nowy rozdział. Napisałabym szybciej komentarz, ale 5 blogów samo się nie pisze. Pozdrawiam, Fall
OdpowiedzUsuńA więc to były twoje wejścia? :D
UsuńDzięki i postaram się szybko go dodać.
Zapracowana kobieta z ciebie. A to mi przypomina, że muszę te 5 blogów odwiedzić i skomentować :)
Pozdrawiam!
Super, jak zwykle zresztą:) Bardzo mi brakowało Nory. Wiesław mnie rozwalił... Ciekawa jestem jak Draco zareaguje na Norę i Jamesa. Nie wiem czemu, ale nie lubię Kastiela. Ma fajne imię, a poza tym nic mi się w nim nie podoba. Mam nadzieję, że nie jest nikim ważnym. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńeva
Mi też jej brakowało :)
UsuńDraco? Chyba na zawał by padł XD
Bohaterowie i sympatia do nich to zawsze indywidualna kwestia - każdemu co innego się podoba. Dlatego rozumiem, że możesz za nim nie przepadać. Ale daj chłopakowi szansę ;)
Pozdrawiam!
Hej hej!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział? Jak dla mnie bomba! Święta to najlepszy okres w roku, więc nie dziwię się zachowaniu Nory. Chociaż ta dziewczyna jest tak szalona, że brakuje mi słów! No poważnie! Przez cały czas, gdy czytałam rozdział, tak się śmiałam, że to niepojęte.
wszystko jest idealnie. Strasznie urocze było przywitanie Nory i Tamary. To takie super, że ona, taka zimna wojowniczka tęski za swoim Piskalakiem!
Wieś? Rozwalialaś system! No poważnie! Jeżeli ten kameleon jest taki sam jak Nora, to Hogwart ma się czego obawiać. Pewnie założą jakiś gang :D Będzie groźnie!
Czekam na kolejny rozdział i nadal niezmiernie się cieszę, że nie zawisilas bloga! :D
Pozdrawiam, puck
PS U mnie nowy rozdział
Puck... Jak ja za tobą tęsknię :( Już się nic nie odzywasz... No, ale nie będę ci przecież narzekać!
UsuńHaha Nora już taka jest. Znasz jej wariackie zwyczaje ;)
Jakby nie patrzeć Nora jest jednym z jej nielicznych przyjaciół.
No raczej! Wiesław to niezłe ziółko! A ile się nauczyłam o hodowlii kameleonów! Mogę kupować już własnego :3
Ja także się cieszę ;)
Już niedługo nadrobię u ciebie zaległości :*
Pozdrawiam!
Kooooooocham cie !!! Znalazłam Twojego bloga na grupie na Facebooku ktoś go polecił �� wpisałam w Google nowa w hogwarcie, weszłam w pierwszy link i czytałam od 20 do ... 03.40 ( z przerwami ) jak nie będziesz miała weny to..zabije , utopie, udusze wszystko na raz ! Będę wszystkim zainteresowanym rozglaszac twojego bloga ������
OdpowiedzUsuńpisz dalej bo Ci naprawdę bardzo dobrze wychodzi ♥♡♥♡♡!!
Ooo... Mój ulubiony rodzaj komentarzy! :*
UsuńTeż cię skarbie kocham, tylko powiedz mi, jak się nazywasz, żebym mogła cię zapamiętać :D
O. A to ciekawe... A możesz mi napisać, na jakiej grupie? Nie miałam pojęcia, że ktoś poleca Nową na Fb ;) Miła niespodzianka!
Haha ok! Weno, nie odchodź już nigdy więcej!
Dziękuję bardzo <3 To wiele dla mnie znaczy
Pozdrawiam!!
Emilka :P
Usuńhttps://www.facebook.com/groups/539621649465234/
Właśnie miałam na tej grupie napisać post promujący Nową!
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=507010446146963&set=gm.898476656913063&type=1&theater
UsuńDzięki temu komentarzowi zaczęłam czytać Nową!! <33
Witaj, Emilko :*
UsuńOoo... Dziękuję, kochanie! Miłą niespodziankę mi zrobiłaś. Naprawdę nie trzeba było. Ale bardzo jestem ci wdzięczna ;)
Pozdrawiam!
Nigdy nie umiałam pisać komentarzy i chyba nigdy się nie nauczę, ale... Twój blog jest zarąbisty! Trafiłam na niego dość i cały czas go śledzę. Strasznie go polubiłam :) Jest średnio w moim stylu no ale cóż. Osobiście najbardziej lubię blogi o Hermionie i Teodorze Nott'cie ale to nie zmienia faktu, że ten blog jest wspaniały. Fajne imię dla kameleona :D. Ja nazwałabym bo bardziej mrocznie ale Wiesiek i tak jest zajebisty XD. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPraktyka czyni mistrza :) To tym bardziej się czuję się zaszczycona, że skomentowałaś! XD
UsuńCieszę się, że Nowa ci się spodobała mimo odmiennych prefererencji ;)
Haha dzięki i pozdrawiam!
* a komentarz nie był wcale zły :3
Saxony Sory... Saxony Sory... czy tylko mi się to rymuje? O.O
OdpowiedzUsuńW każdym razie, zakochana Roxy, to Roxy swatająca. Być może jednak zadziałała tutaj magia świąt? Bo na zachowanie Nory nie wiem, co powiedzieć, poza tym, że znów płakałam ze śmiechu. Wracając jednak do tej wieczerzy... *chichocze* Nie, wiem... po prostu nie wiem, jak to skomentować! Nigdy nie słyszałam o czymś takim, jak upijanie się przy nauczycielach! W mojej wyobraźni już widziałam pijanego Heala, który zamroczony przez alkohol ją przebiera, a ona cały czas mamrocze coś pod nosem, wymawiając imię "Jules" :D
Roxy dostała super prezenty, a ego Julesa mnie zaczyna przerażać... xD
Nie wierzę! O.O
Al wysłał prezent Tamarze i to jest bransoletka!
Nie wierzę!
Ja myślałam, że będziesz się zabierała rękami i nogami, aby wspomnieć o budującej się sympatii między tą dwójką, a tu takie zaskoczenie! Mara nawet nie chce słyszeć jej kłamstw, bo moje oczka widzą, że nosi bransoletkę od swojego ukochanego! Żadnych wykrętów i zaprzeczeń nie słyszę!
Ała! Co to było? O.O
Może już skończę ten temat...
Poważnie? Ona miała takie beznadziejne dzieciństwo? Jej ciotce na mózg coś padło i nie widzi nic poza swoimi szalonymi ambicjami. Tacy ludzie są niebezpieczni dla społeczeństwa i nie powinno im się dawać żadnych dzieci.
Chris!
I życie znów jest piękne! T~T
Swoją drogą, przestaje dręczyć już Notta. To, że ma młodsze rodzeństwo działa na mnie, jak czerwony alarm przeciwpożarowy. Uciekam w jak błyskawica. Bo w końcu to na dodatek młodsze siostry. Sama mam taką (czteroletnią) i już nie wytrzymuje, bo muszę swoje kosmetyki chować, bo mała żmija mi je zabiera... i chowa u siebie. Ostatnio przez miesiąc szukałam swojej kredki do oczów... grr...
Dlatego, zdecydowanie i nieodwołalnie, nie znoszę małych dzieci z którymi muszę spędzać większość czasu. Raz na jakiś czas okey. Ale codziennie? Bogowie, nie! Dzieci są straszne!
Niech sobie Nott żyje w spokoju ze sowimi siostrami (ja swoja chętnie bym oddała łowcą czarownic...). Teraz całkowicie przerzucam się na Chrisa i biedak został moim ulubieńcem :3
Draco na dachu?
Na dodatek w szlafroku, nie?
Kocham Cię! *w*
Bardzo podoba mi się pomysł Nory. Święta w jej wykonaniu muszą być niepowtarzalne. Jaka szkoda, że moja rodzina jest tak staroświecka i nudna... bogowie, czemu? Czemu nie jestem córką takich Malfoy'ów i nie mam takiej super siostry jak Scorpius? T~T
Samiec! Scorpius chłopiec po psiemu, to samiec :D
Swoją drogą, wielbię tego psa! A czarodzieje dla Malfoy'ów sa niesprawiedliwi! Takim Potterą to by pozwolili na psa w Hogwarcie!
Dyskryminacja!
*Mika rozpacza, bo psiaka nie będzie*
Lord... mam bardzo, bardzo złe skojarzenia >.<
Zdecydowanie nikt nie chce wiedzieć, jakie.
Wiesław.
Ta mina Draco i te słowa: "– To nie było normalne."
Nie jest, ale to Nora i wszyscy ją kochamy! :P
Astoria - zgadzam się z nią w stu procentach!
Wielka imprezka! No i Draco ma tryp *ignorowanie* włączone na pełnych obrotach. On nic nie widzi, nie słyszy, nawet udaje, że nie wie, jak nazywają się jego goście.
Naprawdę, coraz bardziej go uwielbiam! :3
Mary i jej powiedzonko "Pisklak" jest takie... słodkie!
Nie ma to, jak kopać ludzi po twarzach... moja przyjaciółka wyznała mi kiedyś, że gdy próbowała mnie obudzić w nocy, to się na nią wydarłam, przeklęłam niczym marynarz i niemal obudziłam jej rodziców. Później już bała się mnie budzić.
Ja zaś tego nie pamiętam...
Zdecydowanie za mało ostatnio Freda jest. Tęsknie za Freddym! Może tak zacznę go swatać z Chrisem?
Czy tylko ja usłyszałam przerażony okrzyk "Nie!" w swojej głowie?
Freddy ma za długi jęzor! :D
Chociaż ja i tak będę wierna Chrisowi! :3
Kończę już swój komentarz, bo będzie za długi xD
Rozdział był przecudownie bajeczny, feeryczny, genialny, oszałamiający, fantastyczny, zachwycający i apolliński!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Bussis! :3
Troszku się rymuje ;)
UsuńA to bardzo interesująca i możliwa wizja... ;]
To moja wina... jestem zbyt wielką romantyczką. Ale planuję wypróbować kilka zwrotów akcji, jakie mam w rękawie, więc ich związek nie jest pewny XD Uwierz, zapierają się!
Czyżby dźgnęła cię różdżką? To naprawdę boli! Zwłaszcza, że zawsze celują w żebra!
No miała ciężko, ale jest twarda!
Hahahhaha serio???? No tego, to się nie spodziewałam. Biedny Chris! A ty wiesz w ogóle, co dla niego planuję? Nie pamiętam, czy ci to w końcu zdradziłam... A może lepiej ci nie powiem, bo jeszcze mnie przekonasz, bym zmieniła plany?
Jasne, że w szlafroku!
Draco jest załamany, ale się stara, chłop... I za to plusy! Choć maruda z niego wielka!
Hahhaa taką pobudkę w twoim wykonaniu, chyba nawet jestem w stanie sobie wyobrazić XD
NIE! ich + mój okrzyk XD
Dziękuję, kochanie :* Niedługo powinnam się u ciebie pojawić, żeby nadrobić zaległości!
Buziaki! :*
Co planujesz dla mojego ukochanego Chrisa? O.O
UsuńNie chce, aby umierał T~T (Jeżeli to planujesz).
Ha! To stąd się wziął taki dziwny siniak... To dźganie różdżkami naprawdę boli. Niedobra Mara! Za karę śpi na korytarzu!
Wiem, ja też się nie spodziewałam. Niestety od czasu, gdy moja mama zaszła w ciążę, znienawidziłam dzieci w pieluszkach. Wiesz, jakie to samolubne smarkacze? Na dodatek kolega mojej siostry, mówi mi, że jestem za stara na huśtanie się i dostałam zakaz huśtania się na planu zabaw... chlip... To była dyskryminacja!
Z jakiegoś powodu wyobraziłam sobie przelatujące nad ich domem miotły dziennikarki z "proroka codziennego" i te gorące ujęcia Draco w szlafroku... grrr!
Gdyby nie Astoria pokochałabym Twojego Dracona :3
Ale jest Chris... jemu będę wierna ^w^
Mi się wydaje, że to jej się po prostu śniło... Jednak słowa mojej mamy (gdy nocowaliśmy pierwszą noc w nowym domu) i w środku nocy telewizor się włączył. Ona mnie budzi, bo to cykor i kazała wyłączyć. Ja tego też nie pamiętam, podobno usiadłam pomacałam dłonią, mruknęłam coś w stylu "Nie ma cholernego pilota" i poszłam dalej spać.
Za grosz tego nie pamiętam. Powiem tylko, że mojej mamie przeszedł strach i nieźle się na mnie wkurzyła.
No może masz rację. Chris nie pasuje dla Fredda, on pasuje jedynie dla mnie :3
xD W tejże chwili nie ma już nic do nadrabiania. Weszłam sobie tutaj, aby sprawdzić, czy chociaż na mój komentarz odpisujesz. Bo bym się naprawdę obraziła. Jednak odpisujesz, więc nie jest aż tak źle!
Mogę mieć nadzieje, że wkrótce moje oczka ujrzą maila od pewnej autorki znanej jako Gabsone nene :P
PS. Uwielbiam Twój romantyzm! Swataj ludzi (czarodziei) jestem całkowicie za! :D
Bussis! :*
Nareszcie!!! Wiesz ile ja na niego czekalam.. Narazilas nas na baardzo dlugie czekanie..Ale to moze lepiej jak sie poczeka..
OdpowiedzUsuńPrezento-szukanie!!! Tylko ona mogla wpasc na taki pomysl :)..
Co do Nory ona jest troche bardziej nienormalna niz.myslalam...
I BARDZO DOBRZE :D
Ale,.ze Lord jakos od razu mi.sie.skojarzylo z jednym i tylko z jednym..
Nie chce mi sie pisac ROZLEGLEGO komentarza, bo w koncu jest 2 w nocy.. mam.nadzieje, ze mi to.wybaczysz :)
Rozdzial jak.zwykle swietny.. czekam na nastepny.. mam nadzieje, ze pojawi sie szybciej.. :p
Pozdrawiam i zycze meega duzego worka weny :)
Przepraszam...? :) Może i tak!
UsuńWiesz, jest wymysłem mojej wyobraźni, a to już coś oznacza, prawda? XD
Jasne, że wybaczam, kochana! - rozumiem twój ból... odpisywanie o 2 też nie jest za dobrym pomysłem...
Też mam taką nadzieję ;)
Pozdrawiam i dziękuję! A ty się wyśpij, kochana!
Cześć :D
OdpowiedzUsuńTo ja, stara czytelniczka, i właśnie dorobiłam się bloga na blogspocie, więc postanowiłam złożyć Ci uszanowanie z nowiutkiego konta, haha.
Ale rozdział! Długi i intensywny (jak zawsze u Ciebie, dlatego to opowiadanie jest takie wyjątkowe). Czytało się świetnie i mimo, że jest środek wakacji, aż czuło się tę świąteczną atmosferę. Końcówka była niepokojąca, ale bardzo ciekawa i to ostatnie zdanie Tamary... Ach.
I, kurczę, aż nie da się nie lubić Malfoyów, chociaż jakoś tak nie wiem dlaczego, ale bym chciała :D Niestety, nie mam żadnej okazji do nielubienia.
Bardzo ciekawy rozdział, pozostaje mi tylko czekać na następny :)
Pozdrawiam serdeczne - Huncwotka
Moja kochana Huncwotko... Nie zapomniałam o tobie, ale jestem tak bardzo nieogarnięta :< Jak raz usiądę, to nadrobię wszystkie zaległości u ciebie!
UsuńO, jak dobrze! Na blogspocie potrafię się tak mniej więcej odnaleźć i nie zapominać o czytaniu XD
No trochę mi się nie zgrały pory roku ;)
Cieszę się, że ci się podobało! Choć tak same pochwały dostawać... ale to naprawdę miłe! :*
Buziaki, kochana! Pozdrawiam!
Hej! Opłacało się tyle czekać na rozdział bo jest genialny <3 Wybacz, że komentarz dopiero teraz, ale dopadł mnie wielki wakacyjny leń xdd
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej lubię Tamarę, podoba mi się, że było jej w tym rozdziale dużo :D I jestem totalnie za tym, żeby była z Albusem, widać że jest coś na rzeczy. I ten wisiorek od niego *.*
Nora widać świetnie już się zadomowiła u swojej rodzinki. Plan z szukaniem prezentów, nawet Draco się przemógł xD Piękne imię wybrała swojemu pupilowi, Wiesław- imię z klasą, nic dodać, nic ująć.
Ciekawe co Jules wymyślił dla Roxie, na pewno będzie to coś specjalnego :D
A ta cała akcja z Łowcami Czarownic...Ciekawi mnie co dalej, raczej nic dobrego z tego nie wyniknie.
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiam i gratuluję tylu wyświetleń, teraz już ponad 50.000! i życzę wieeelu więcej :D
I warto było czekać na twój komentarz, kochanie! :*
UsuńZnam tego rodzaju lenistwo... Chyba na nie cierpię. Jeszcze nie wiem, czy ta choroba jest śmiertelna. Lekarze nie są zgodni w tej kwestii XD
Ha! Im to powiedz! Takie uparte osły!
Prawda? Uwielbiam je :3
I smoczego XD
Ja także nie mogę się doczekać - muszę się zebrać i napisać :D
Naprawdę nie mam pojęcia, jakim cudem O.o
Dziękuję, kochanie! :*
Pozdrawiam!
Zostałaś nominowana do LBA! Szczegóły u mnie rozdzielonetrio.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo dobrze, dobrze, już komentuję :( tylko nie krzycz więcej! :D
OdpowiedzUsuńStrasznie dziwnie czytało mi się o Wigilii, bo Wigilia kojarzy się jednak z chłodem (no jak na ochłodzenie przystało, niby), a za oknem 35 stopni i żar wlewający się przez okna. Jakoś tak no, dziwnie!
Generalnie rzecz biorąc, to opowiadanie nie jest do końca w moim stylu, bo za dużo w nim nieznajomych. Ja jednak lubię jak jest dużo postaci z kanonu, bo to zawsze jakoś tak bardziej swojsko. Ale to wszystko tu u Ciebie brzmiało spójnie, a momentami nawet przytulnie! Aż się w sumie trochę zdziwiłam, bo się nie spodziewałam, że opowiadanie, które nie jest o Severusie może być miłe i przytulne... :D
Najbardziej podobał mi się pomysł z Legowiskiem Smoków. Nie czytałam jeszcze opowiadania, w którym autor chciałby cokolwiek więcej powiedzieć o pracy ze smokami. Co prawda w pierwszej chwili wyobrażałam sobie coś bardziej jak tresurę, a nie szpital, ale Twój pomysł jest w sumie nawet lepszy od mojego wyobrażenia.
Kończę i pozdrawiam,
hg-ss-we-snie.blogspot.com
PS: Chyba lubisz egzotycznie brzmiące imiona, co? "Saxona" i "Roxie" kojarzą mi się jednoznacznie... :D :X
Nie będę :D Przepraszam!
UsuńNo mi dziwnie się o tym pisało, ale tak mi czasowo wypadło ;/
Dziękuję... chyba! XD Nie no serio, miło mi, że poczułaś się na moim blogu przytulnie ;)
A widzisz! Nie ma Severusa, a jednak się udało! :3
Bardzo lubię pisać na temat smoków. To coś tak bardziej mojego, przy czym mogę wymyślić wiele kreatywnych rzeczy, więc... kocham moje smoki :D
Pozdrawiam!
PS Hahaha nie do końca. Saxony pojawiła się, bo tak miała na imię bohaterka jednej z moich ulubionych książek ,,Kraina Chichów", a Roxie jest chyba niezłym skrótem od Roxanne ;)
Nadrabiania zaległości ciąg dalszy! :'D
OdpowiedzUsuńKocham rozdziały o świętach, no uwielbiam po prostu! <3 I podziwiam Cię, że pisałaś o grudniu w takie upały. :D
Tamara - jeny, jak ja uwielbiam tę postać! Super opis jej mieszkanka. I prezent od Albusa - jakie to kochane. W ogóle ta jeszcze-nie-para jest przeurocza. <3
Roxie - świąteczna imprezka z nauczycielami? Czemu by nie! Podobała mi się wstawka o jej pracy z małymi smoczątkami. I opis prezentów oczywiście. Ciekawe co też takiego przygotował Jules...?
Scorpius dostał psa - najpocieszniejsza informacja całego rozdziału. Wyobrażam sobie, jak w zaciszu swojego pokoju mówi do Lorda słodziutkim głosikiem (jak do dzieci) i głaszcze go futrzastym brzuchu. :D Swoją drogą - Lord mi się imieniem kojarzy z Damą Sansy z GoTa. XD
Najmilszy element rozdziału - powitania Nory z przyjaciółmi, automatycznie się uśmiechałam, czytając o tym. Wspaniałą paczkę przyjaciół ma ten Pisklak! Żałowałam, że nie przybył (jakimś cudem) Kstiel. Ale może jeszcze wszystko się zdarzy...?
Astoria jest idealną, ciepłą, kochającą matką i tworzy idealny kontrast dla trochę sztywnego, marudzącego Dracona. Strasznie mi się spodobał fragment, jak narzekał, że tylu Weasleyów i Potterów będzie mu się po chacie, ach, pardon - po rezydencji kręcić. To wymienianie z naciekiem na nazwisko. <3
I Łowcy Czarownic - baardzo ciekawy wątek.
Kurczaki, wiem, że zapomniałam o co najmniej jednej rzeczy, o której chciałam napisać, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć, o co chodziło. To chyba było coś ważnego... Trudno, wyobraźmy sobie, że jednak poruszyłam tę tajemniczą kwestię, może kiedyś mi się przypomni, to dopiszę. :'))
Lecę czytać najnowszy rozdział!
Pozdrawiam,
terpsychorka
Było to dość trudne XD Wciąż musiałam sobie przypominać, że na dworze jest zimno i że bohaterowie nie mogą iść się wylegiwać w słoneczku na trawie, tak, jak ja bym to chętnie zrobiła... Ale dałam radę :D
UsuńHaha tylko im tego nie mów, bo gotowi są ciebie zabić - a już zwłaszcza Tamara! XD
Dowiesz się już w następnym rozdziale ;)
Bardzo ciekawa wizja... Faktycznie! Nawet nie pomyślałam o Damie, ale masz rację!
Jaka pełna nadziei! Aż nie chcę ciebie rozczarowywać... więc tego nie zrobię!
Też lubię ten moment <3
Nic nie szkodzi, że zapomniałaś ;) Może kiedyś sobie przypomnisz! :D
Pozdrawiam!